Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Powrót

Go down

Powrót Empty Powrót

Pisanie by kasaris Wto Mar 07, 2017 3:32 pm

Meyshi, niebieska kobieta rasy Twi'lek błądzi w ciemnościach. Panuje całkowita cisza, nie ma wiatru, niczego, jedynie ona i ciemność.

- Posłuchaj mnie, a pokaże Ci drogę. - odezwało się jednocześnie kilka, może kilkanaście głosów, zarówno kobiecych jak i męskich.

- Nie, sama ją znajdę. - kobieta odpowiada spokojnym głosem.

Znów zapadła cisza, Jednak jedi się nie poddaje. Pora by po raz kolejny spróbować medytacji, coś tu jest zdecydowanie nie w porządku. Czas całkowicie zaufać mocy, zawsze to robi, zawsze umysł stawia na pierwszym miejscu. Siada, przybierając pozę medytacyjną. Zamyka oczy, i tak nic nie widzi. Czas by skupiła się tylko i wyłącznie na medytacji.

- Pokaże Ci wyjście, zemścimy się. - znów odzywają się głosy.

- Zemsta nie jest droga jedi. - kobieta odpowiada cicho.

- Jestem częścią Ciebie. Chcę zemsty, więc nie jesteś jedi. Zabijmy go, zabierzmy to co osiągnął. Należy nam się rekompensata. - głosy tym razem tak łatwo nie odpuszczają.

- Powtórzę po raz kolejny. Nie. Będę to powtarzała choćby i tysiące razy, lecz zdania nie zmienię. Nie jesteś częścią mnie. Jesteś tylko sztucznym tworem, pozostałością, po nim. Znikniesz, tak samo jak on, nie ma takiego zła, którego dobro nie zwycięży. - kiedy to mówi, głosy aż zaryczały ze wściekłości. Znów zamilkły.

Ciężko powiedzieć ile czasu mija, kobieta siedzi bez ruchu, otoczona ciemnością. Nie wie co się dokładnie dzieje, czy nawet istnieje tu coś takiego jak czas. Wie natomiast, że nie ulegnie głosom. Nie ma wątpliwości co do tego, jakie skutki mogłaby przynieść przyszłość. Wielokrotnie widziała, jak kończy się wybieranie prostej i łatwej drogi. Prawdziwy sukces jest tylko na końcu tej zawiłej i wyboistej. Mimo iż podczas medytacji wielokrotnie jeszcze nalegają, odpowiedź za każdym razem jest tak samo spokojna, aczkolwiek stanowcza. Za każdym razem brzmi "Nie". W końcu zapadła cisza, znów na dłuższy czas. Tym razem jednak nie przerywają jej głosy, a kroki. Mistrzyni otworzyła oczy i ujrzała w ciemności siebie, stojąca może z dziesięć metrów przed nią. Jest bardzo dobrze widoczna, lecz jej oczy płoną, jak oczy sitha.

- Tym tak naprawdę jesteśmy. Chcesz nas oszukać, ale nie potrafisz. Skąd ten upór? Nie chcesz stąd wyjść? - twór odzywa się wieloma głosami, wygląda na to że nie zamierza odpuścić.

- Nie ma żadnych nas, nie jesteśmy jednym, nie jesteś częścią mnie, nigdy nie będziesz. Znajdę wyjście bez twojej "pomocy". - zaakcentowała ostatnie słowo.

- Dlaczego? Dlaczego się bronisz? Oni nas zostawili, narzucili nam ogra...

- Nie ma nas, nigdy nie będzie. Jestem ja i ty. - wtrąca ze spokojem, wciąż siedząc w pozie medytacyjnej.

Głosy znów zaryczały ze wściekłości, a sylwetka znika. Znów cisza. Czas dalej upływa przy medytacji, o ile można mówić o czasie. Oczywiste było to, że znów ta cisza zostanie przerwana, jednak tym razem robi to kobieta.

- Nie ma chaosu, jest harmonia. Nie ma pasji, jest spokój. Kodeks jest najlepszym dowodem na to, że nie jesteś częścią mnie. Jesteś tym co odrzuciłam, nie potrafisz nawet przedstawić dowodu na swoje racje. Skoro już wielokrotnie to robiłam, zrobię i teraz. Muszę przyznać, że bardzo słaba próba.

- Przestań! - znów odezwały się głosy, w tle pojawił się dźwięk miecza świetlnego. - Masz ostatnią szansę! Chodź za mną!

- Od tego chodzenia już się zmęczyłam, poniesiesz mnie? - to własnie te słowa wywołały prawdziwą furię.

Głosy znów ryczą ze wściekłości. Za siedzącą jedi pojawia się jej mroczne uosobienie, które zamachuje się mieczem o czerwonym ostrzu, lecz coś je powstrzymuje. Wszystko znika. Kiedy Meyshi spróbowała otworzyć oczy, poraziło ją silne światło, odruchowo chciała się zasłonić ręką. Wtedy usłyszała czyjś głos.

- Na moc! Mistrzyni, obawialiśmy, że już nigdy się nie obudzisz. Spokojnie, jestem uzdrowicielem, znajdujemy się w świątyni! - Mężczyzna wydaję się być uradowany, ale przede wszystkim zaskoczony.

Po chwili oczy przyzwyczaiły się do światła, faktycznie. Znajdowała się w szpitalu, a uzdrowiciel zdążył już sprowadzić następnego, starszego i bardziej opanowanego.

- Nazywam się Erias Oravi, pozwól że wszystko ci wyjaśnię... - zaczyna starszy mężczyzna





kasaris
kasaris
Sith
Sith

Liczba postów : 23
Join date : 21/09/2015

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach