Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Vendetta generała Kamzo Gelu

Go down

Vendetta generała Kamzo Gelu Empty Vendetta generała Kamzo Gelu

Pisanie by Kamzo Sro Cze 10, 2015 12:41 pm

Generał Kamzo Gelu wyrusza na Voss razem ze swoim Oddziałem 303! Jednemu z liderów Tarczy towarzyszą porucznik Loongo, sierżant Agryppa i nowe nabytki w oddziale: kapral Ciphex, kapral Allysandre, oraz dawna ochroniarz pani senator Sumeesh - Leenh, wcielona na próbę jako zwiadowca w randze szeregowej.

Ta formacja najlepszych z najlepszych, upewnia generała Gelu w przekonaniu, że jego misja, której celem jest odnalezienie i zlikwidowanie Sitha - Oz'maka, musi zakończyć się sukcesem.

Lądowanie na Voss w miejscowej osadzie odbywa się bez problemów. To planeta, na które ścierają się interesy polityczne Republiki i Imperium, nadal pozostała niezależna i nie opowiedziała się po żadnej ze stron konfliktu.

Po zasięgnięciu języka wśród przyjezdnych kupców i handlarzy (chociaż wymagało to stanowczych nacisków ze strony Oddziału 303), generałowi i jego żołnierzom udaje się natrafić na trop, który następnie skrupulatnie sprawdzają. Plotki prowadzą ich do regionu zwanego Nightmare Lands, gdzie podobno aura Ciemnej Strony Mocy jest wyjątkowo silna.

Oddział po bezowocnych poszukiwaniach, natrafia jedynie na mały obóz wojsk Republiki, którym przewodzi Jedi w sile wieku. Okazuje się, że jest to grupa, która przyleciała odnaleźć ciało poległej Mistrzyni Hei'lang Chen, jednak z ust Jedi, Kamzo dowiaduje się, że obecność Oz'maka jest niewyczuwalna, co świadczy o tym, że opuścił już Voss. Jedynym śladem Imperium, jest ich mała baza, która znajduje się także w tej krainie. W rozgoryczonym sercu generała kiełkuje pewne myśl...

***

Leenh, młoda Sithka czystej krwi i zwiadowca w oddziale, zmaterializowała się nagle w pobliżu generała Gelu. Słońce nad Voss powoli zachodziło, a noc była coraz bliżej swych niepodzielnych rządów. Postaci żołnierzy Oddziału 303 rzucały długie cienie, chociaż skrywali się za okazałym, trawiastym pagórkiem.
- Słabo chroniona, mała placówka generale. Kilkunastu żołnierzy Imperium patroluje najbliższy teren. Więcej może znajdować się w budynku. Dostrzegłam też kilku cywili.
Ciężko było odczytać jak zareagował na te wiadomości Kamzo Gelu. Jego twarz była skryta za hełmem, a wąski wizjer pozwalał widzieć jedynie noszącemu tę osłonę. Miralian podniósł się lekko, wciąż pozostając skryty za pagórkiem. Przyłożył do hełmu specjalną lornetkę i rozejrzał się nieco. Przekręcił się ponownie na plecy i spojrzał na swój oddział. Poza Leenh, wszyscy zakuci od stóp do głów w biało-czerwone pancerze z durastali, uzbrojeni w potężną, nowoczesną broń. Kamzo wahał się tylko przez bardzo krótką chwilę. Skinął głową i rzekł głosem zmienionym nieco przez hełm.
- Działamy tak, jak ustaliliśmy. Kapral Ciphex i kapral Allysandre, ruszajcie. - Wskazał dłonią w kierunku małej bazy Imperium.

Imperialiści byli totalnie zaskoczeni, gdy ujrzeli wyłaniające się zza pagórka dwie postacie, zakute w zbroje, na których tańczyło zachodzące słońce, oślepiając nieco żołnierzy Imperatora. Zaskoczenie szybko zamieniło się w przerażenie, gdy zobaczyli, że niezidentyfikowani przybysze trzymają w dłoniach potężne działa szybkostrzelne.
Broń zawyła i zaczęła pracować na pełnych obrotach. Nieustające fale laserowych pocisków zalały okolicę wypalając dziury nie tylko w trawiastym podłożu, ale także w ciałach odzianych w czerń przeciwników.
Żołnierze Imperium zaczęli padać jak muchy. Kilku zreflektowało się w porę i skryli się za czym popadnie. Do siekących bezlitośnie Ciphexa i Allysandre dołączył generał Kamzo. Ustawił swoją broń na inny tryb i posłał kilka opadających łukowatym torem, pocisków zapalająco-wybuchających. Pierwszy z nich trafił w wypełnioną amunicją skrzynię, za którą w panice skrył się jeden z przeciwników. Jego porozrywane ciało wystrzeliło malowniczo na wszystkie strony, a odłamki i wnętrzności zalały jego kompanów. Kolejne pociski generała Gelu zapaliły wysuszoną trawę, przez którą biegł płonąc nieuzbrojony technik. Blaski ognia odbijały się na hełmie Kamzo, który zmienił jego oblicze w beznamiętne, pozbawione uczuć. Zmienił tryb wystrzałów i posłał szybką serię laserowych pocisków dziurawiąc płonącego technika.
Imperialiści zaczęli się organizować i strzelać w kierunku stojącej na wzgórzu trójki. Ich wystrzały zaczęły niebezpiecznie szumieć nad głowami Oddziału 303. Przez cały czas oskrzydlali ich jednak porucznik Loongo i sierżant Agryppa. Ich granaty wtoczyły się niespodziewanie pod nogi wroga zapewniając im szybką i bolesną śmierć. Tych, którzy przetrwali i zwijali się rycząc, trzymając za okrwawione i osmolone kikuty nóg, zgodnie z rozkazem generała Gelu natychmiast dobijano strzałem w głowę. Oddział przełamał główną linię obrony wroga.
- Nie brać jeńców! - krzyknął dla przypomnienia Kamzo Gelu. Wiedział, że jego żołnierze to zawodowcy, którzy wykonają rozkazy bez mrugnięcia okiem. Adrenalina teraz pulsowała w ich żyłach i generał chciał wzmocnić ten efekt.

Pięcioosobowa drużyna wkroczyła do bazy, a Leenh, zgodnie z zaleceniami generała, pozostała z tyłu.
Kroczyli powoli wśród ciał i płonącego sprzętu, z bronią gotową do wystrzału. Kapral Ciphex dostrzegł, że zza zniszczonego działka wybiega żołnierz Imperium i próbuje desperacko dobiec do pobliskiego lasu. Posłał za nim szybką serię ze swojego działka. Potężne lasery przewierciły się przez ciało Imperialisty i posłały je w bezładnym locie na ziemię.
- Dosyć! Dosyć! - Okrzyk ten dało się słyszeć z wnętrza jedynego budynku placówki Imperium. - Nie strzelać! Poddajemy się!
- Wychodzić z rękami podniesionymi do góry! Natychmiast! - krzyknął porucznik Loongo trzymając karabin na wysokości twarzy.
Z wnętrza bazy wyszło trzech żołnierzy w czarnych pancerzach. W jednej dłoni trzymali uniesione nad głowami karabiny, zwisające bezwładnie w geście poddańczym. Porucznik Loongo i sierżant Agryppa natychmiast rozbroili ich i zaczęli przeszukiwać. Jedne z imperialistów szarpnął się i sięgnął po ukryty, mały blaster. Rzucił się z nim w kierunku Agryppy, krzycząc przy tym "za Imperiuuuum!!", jednak rosły żołnierz Oddziału 303 szybko obezwładnił mu ręce i sięgnął po swój wibronóż.
- Masz tu swoje Imperium - wyszeptał tuż przy twarzy przeciwnika i wbił mu ostrze głęboko w gardziel. Imperialista wygiął się, zagulgotał krwią, zaorał ziemię nogami, po czym znieruchomiał.
Z wnętrza bazy wyszło tymczasem jeszcze kilku zaopatrzeniowców, mechaników, medyków i techników, mężczyzn i kobiet. Nikt z nich nie był prawdziwym żołnierzem. Starszy jegomość, spojrzał na scenę, w której brał udział sierżant Agryppa i szybko zorientował się, co zaszło. W jego głosie Kamzo rozpoznał ten sam, który wcześniej krzyczał o poddaniu się.
- Nie mamy z tym nic wspólnego. - Wskazał na zwłoki żołnierza, pod którym zaczęła tworzyć się mała kałuża krwi. - Żądamy traktowania nas jak jeńców wojennych, zgodnie z trakt...
- Cisza! - huknął przerywając mu generał Kamzo Gelu. Zdjął swój hełm i spojrzał beznamiętnym wzrokiem po twarzach zebranych. A było to spojrzenie, przed którym wszyscy uciekali, zerkając gdzieś na boki. - Od kiedy to Imperium przejmuje się jakimiś traktatami? Do tej pory specjalizowaliście się w zrywaniu ich!
Generał mówił coraz głośniej, ale zachował zimny ton, w który nawet wdarła się nutka rozbawionej ironii.
- Nie możemy odpowiadać za to, co postanowią Sithowie czy najwyższe dowództwo! Jesteśmy tylko... - potok słów obywatela Imperium przerwało twarde uderzenie opancerzonej rękawicy generała. Jego usta pękły jak dojrzałe wiśnie. Miralian podniósł go z ziemi za fraki i wysyczał w twarz:
- Ciągle te same tłumaczenia. Zmieniacie poglądy i zachowania w zależności od sytuacji. Jesteście strasznie wygodnymi, cholernym oportunistami. - Generał zaczął mówić przez zaciśnięte zęby. - Ilu w swoim bezwartościowym życiu ubiłeś już bezbronnych i niewinnych?
- Ja... nie wiem o czym mówisz... - Krew z rozciętych warg przeszkadzała mówić przedstawicielowi Imperium. - Jestem tylko lekarzem... Na ogół zaj...
Ponowne uderzenie. Tym razem opancerzona dłoń generała połamała medykowi kilka zębów .
- Zabierzcie to ścierwo i całą resztę i zaprowadźcie z powrotem do ich placówki. - Rzucił twardo Kamzo.
W zebranej grupie Imperium dało się zauważyć uczucie ulgi i rozluźnienie na napiętych twarzach. Gdy na zewnątrz zostali tylko żołnierze Oddziału 303, generał rozkazał zamknąć i zablokować magnetyczne drzwi.
- Panie generale, chce pan ich tu uwięzić? - zapytał porucznik Loongo. - To nie jest najlepszy pomysł, niedługo wróg zorientuje się, że coś jest nie tak i zjawią się tu posiłki Imperium.
- Możesz być spokojny, poruczniku. - Generał Kamzo nie patrzył na Loongo. Jego oczy wydawały się rozgorączkowane. - Za długo traktowali Republikę jak kiepski żart i miękkiego przeciwnika, którego nie należy się bać.
Następnie Miralianin rozkazał oddać im wszystkie swoje granaty, które zebrał do kupy. Rozłożył je w kilku miejscach wokół budynku, dołożył znalezionych materiałów wybuchowych i przygotował zapalnik.
- Generale, co pan... - zapytał niepewnie porucznik Loongo.
- Macie jakieś obiekcje, poruczniku? - odparł chłodno Kamzo Gelu.
Loongo już nie odpowiedział. Pokręcił jedynie przecząco głową.
Gdy oddalili się z miejsca masakry, nad Voss panowała już noc. Na pewien czas rozświetliła ją łuna płonącej bazy, a ku niebu uniosły się okrzyki cierpiących ludzi. Generał Kamzo Gelu nałożył hełm i uśmiechnął się do siebie.
Kamzo
Kamzo
Trooper
Trooper

Liczba postów : 483
Join date : 13/02/2015
Age : 38
Skąd : Święta Warmia

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach