Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Odpoczynek

Go down

Odpoczynek Empty Odpoczynek

Pisanie by Sallaros Nie Cze 28, 2015 11:55 pm

Flawda siedział w sali medytacyjnej w Świątyni Jedi na Tython. To co go wyrwało z transu to znajoma energia, kroki…
- Witaj Sallaros. – Rzekł miralian otwierając oczy i spoglądając na siwowłosego.
- Witaj mistrzu. – Ukłonił się siadając po turecku przed Flawdą.
- Co cię tu sprowadza? Widzę, że jesteś zmęczony, tak samo słyszałem o zdarzeniach jakie nastąpiły w obrębie Tarczy Republiki. Moje kondolencje w sprawie Mistrzyni Hei’lang.
- Dziękuję…to prawda czuje się zmęczony już od dłuższego czasu. Od zaginięcia Kamzo i Hei, potem jej śmierć, rządza zemsty Kamzo…Staram się jak mogę prowadzić Tarczę. Staram się to wszystko poukładać. Potem Col odeszła, Ans ma znowu przejawy złości, padawan Roch został ranny…ja-ja… - Jedi lekko dygotał, nie wiedział co ma z sobą zrobić. – Ja nie daje już sobie rady. Na pewno sam nie dam rady. Nie jestem Jedi, jestem dowódca Tarczy…
- Sallaros…Sall, oddychaj, spokojnie. – Flawda położył dłoń na ramieniu siwowłosego.
Próbował się uspokoić, ale to nie pomagało. Coraz bardziej pogrążał się w swoich problemach.
- Był atak na Corusant, Kamzo wraz ze swoim oddziałem…nie było ich. Pochłonięty przez zemstę generał zaniedbał obowiązki żołnierza narażając swoich na niebezpieczeństwo kiedy ja i paru innych Jedi ledwo powstrzymaliśmy przed powtórką wydarzeń sprzed 40 lat. – Mówił bardzo szybko przypominając sobie całe to zdarzenie.
- Sall, proszę, coraz bardziej pogrążasz się w rozpaczy… - Flawda nie dawał rady, więc musiał go uspokoić inaczej.
Momentalnie położył dłonie na policzkach siwowłosego. Młodszy Jedi mógł poczuć jak Moc przepływa przez niego, najpierw przeszywający chłód, po czym ciepło. Zrobiło mu się czarno przed oczami i zemdlał.

***
Sallaros powoli odzyskiwał świadomość, wiedział, że leży na czymś miękkim, jasne światło. Próbował wstać, ale jego ciało było jeszcze ciężkie.
- Nie wstawaj, musisz odpocząć. Niedawno miałeś operacje, przed nią walczyłeś z gangiem Black Sun, teraz widzę, że jesteś wykończony. Twoje rany po operacji jeszcze się nie wygoiły.
- Nie mogę…która godzina? Musze wracać do kwatery Tarczy. Musze… - Sallarosowi kręciło się w głowie, raczej na pewno nie da rady wstać z łóżka w tym stanie.
- Odzyskaj najpierw trochę siły. – Prosił miralian. – Wykończysz się takim sposobem. Za dużo wziąłeś sobie na barki.
- Nie wziąłem…to wszystko na mnie spadło. To jest ciężkie…
- Powoli Sall, Zaśnij. Potrzeby jest ci sen. Potem wypoczęty na nowo podejdź do problemów.

C.D.N?
Sallaros
Sallaros
Admin
Admin

Liczba postów : 696
Join date : 09/02/2015
Skąd : Alderaan

https://tarczarepubliki.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Odpoczynek Empty Re: Odpoczynek

Pisanie by Sallaros Czw Lip 09, 2015 2:16 am

Sallarosa obudziły promienie słońca wpadające przez okno pokoju. Chciał się przekręcić na bok, ale wybrał złą stronę i zleciał na podłogę.
- Ała…uch przynajmniej nie wstałem lewą nogą. – Wygramolił się spod kołdry i rozejrzał się. Próbował przypomnieć sobie wczorajszy dzień. Serce podskoczyło mu do gardła. Misje, może jakieś wiadomości co musi natychmiast sprawdzić. Czuł, że Tarcza bez niego zawali się i musi cały czas pracować. Wystrzelił jak z procy szukając Flawdy. Musi wiedzieć co się dzieje.
- Mistrzu! Gdzie jesteś?! – Biegał tak po świątyni nawet nie raczył założyć butów, bardziej zamartwiał się danymi i wiadomościami.
W końcu znalazł go w sali treningowej gdzie zamykał jakąś skrzynkę.
- Witaj Sall, jak się spało? – Spytał się miralian.
- Dobrze…mistrzu gdzie są moje rzeczy?
- W tej skrzyni. – Po chwili założył na skrzynie zamek na hasło.
- Mistrzu…co robisz? – Sallaros spytał z wielka obawą.
- Wracamy do początków adepcie. Musisz odzyskać siły, odbudować się. Kroczek po kroczku, przypomnieć sobie jak to jest być Jedi.
„Nazwał mnie Adeptem? Niech da jeszcze str- a dobra nie zapomniał.” Pomyślał Sall dostając w dłonie komplet stroju adepta.
- Jak mam się komunikować z Tarczą?! Jeśli coś się stanie, zaatakują nas, cokolwiek?! – Przestraszył się srebrnowłosy.
- Sall, jak pomożesz Tarczy nie pomagając wpierw sobie? Sam mówiłeś. Masz za dużo na barkach, jak upadniesz, wszystko upadnie z tobą.
Sall stał tak milcząc po czym wziął głęboki oddech.
- Dobra…Mistrzu będziesz musiał wytrzymać z irytującym mną.
- Chłopcze nie jedno przeżyłem. Dam radę z tobą.
Ruszył do pokoju gdzie się przebrał w prosty stój adepta. Spojrzał w lustro ledwo poznając siebie. Ostatnim razem nosił ten strój będąc dzieckiem. Teraz jest dorosłym, który zgubił swoją drogę. Musi stanąć na nogi.
- Robię to...dla ogółu. Żyję by służyć tym, którzy tego potrzebują. Nie jestem politykiem, nie jestem wojskowym, jestem Jedi.

Następnym razem: Lekcja pierwsza.

Mistrz Flawda:
Odpoczynek Master_by_lealin_d8k628p_by_lealin-d90i69a
Sallaros
Sallaros
Admin
Admin

Liczba postów : 696
Join date : 09/02/2015
Skąd : Alderaan

https://tarczarepubliki.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Odpoczynek Empty Re: Odpoczynek

Pisanie by Sallaros Pią Lip 17, 2015 9:57 pm

LEKCJA PIERWSZA



Na Tython był słoneczny dzień, wokół świątyni przebywało sporo adeptów i padwanów, młodsi siedzieli na trawie i wysłuchiwali opowiadania jakiegoś wiekowego mistrza. Sallaros siedział na schodach świątyni czekając na Flawdę. Rozmyślał nad tym, co się stało do tej pory. Ostatnia rozmowa z Col, która przesadziła o przybyciu tutaj.
”Kiedy ostatnio komuś pomogłeś?” To pytanie rozbrzmiewało mu w głowie. Pomagał Republice, pomagał jako osoba z wysokiego szczebla czyli w ogóle. Jedi pomagają tym co zostają niezauważeni. Jak mógł o tym zapomnieć? Był dowódcą Tarczy obecnie, był w Radzie Jedi z myślą, ze skoro ma dostęp do wielu rzeczy da rade pomóc, ale…to tak nie działało.
Col wiele się nauczyła od opuszczenia Zakonu, tylko by nie zapomniała tego kim jest…tak jak on to zrobił.
Podniósł ramiona do góry rozciągając się i obserwując  to co się działo na placu. Dawno nie widział takiej sielanki, takiego spokoju. Z rozmyślań wyrwał go znajomy głos.
- Sall już dość się na siedziałeś, pomóż mi to nieść. – Flawda postawił obok niego skrzynię.
- Dobra…gdzie idziemy?
- Do wioski Twi’leków co znaleźli u nas azyl. Prosili o dodatkowe części do urządzeń nawadniających ich pola.
Srebrnowłosy kiwnął głową po czym wziął skrzynie w dłonie. Ruszyli spokojnym krokiem, gdzie Sallaros musiał się bardzo powstrzymywać by nie prześcignąć swojego mistrza.
- Mistrzu, czemu nie idziemy szybciej? Wtedy oni dostaną wcześniej swoje części.
- Czasami pospiech może doprowadzić do tego, że przegapimy coś ważnego.

- Jeśli jednak będziemy zbyt długo zwlekać to nic się nie uda zrobić.
- Pospiech jak i zbyt powolne reakcje są złe. Musisz wyczuć czy idziesz wystarczająco szybko by zdążyć oraz czy wystarczająco wolno by mieć szanse rozejrzeć się wokoło.
Sallaros milczał, idąc ścieżką przez las usłyszał jakiś szelest w gęstwinie. Nic nie zobaczył, ale miał się na baczności. Po chwili jakiś cichy chichot i z zarośli wybiegła mała, błękitna twi’leczka. Stanęła wyprostowana i odkaszlnęła. Próbowała poważnym głosem i miną mówić do dwójki Jedi.
- Wchodzicie na teren należący do naszej matrony! Jaki jest wasz cel!
Słychać było też drugi chichot w gęstwinie lasu. Dzieci miały dobrą zabawę z bycia obrońcami wioski.
Flawda się ukłonił i uśmiechając się odparł.
- Wybacz, za wtargniecie, przybywamy w pokoju dostarczyć waszej matronie pomocne przedmioty. – Dołączył do ich gry i widać było, że czerpał przyjemność z tego.
- Skąd mamy wiedzieć, że tak jest? Może jesteście potworami w przebraniu!
Flawda klęknął przed nią i odłożył skrzynkę.
- Możesz sprawdzić czy noszę maskę.
Dziewczynka podeszła do niego i ostrożnie dotknęła twarzy miraliana, po cym dotknęła jego dredów.
- Wyglądają jak macki…
Młodszy jedi odwrócił głowę w bok i zacisnął mocno usta by nie zaśmiać się.
- Zapewniam, że nimi nie są. Dla pewności są związane gdyby było inaczej. – Odparł dalej w pogodnym tonie Flawda.
Nagle cichy krzyk i z gałęzi zawisł drugie dziecko. Zaraz miało spaść, ale Sall wyciągnął dłoń i dzięki Mocy uchronił go od bolesnego upadku. Twi’lek unosił się w powietrzu po czym powoli stanął na twardej ziemi. Jedi odetchnął z ulgą, jeszcze z ego reakcja nie jest tak źle.
- Nidrizi! – Dziewczynka podbiegła do niego przytulając się do chłopca.
- Spokojnie siostra, nic mi nie jest.– Zaśmiał się po czym spojrzał na siwowłosego. – Dzięki za pomoc! Świetna sztuczka!
Sallaros lekko ukłonił się po czym lekko uśmiechnął.
- Dobrze,że nic ci nie jest.
- Za wasz heroiczny uczynek macie prawo wejść do naszej wioski…oczywiście pod nasza eskortą! – Rzekła dumnie dziewczynka i razem z bratem szli po obu stronach ścieżki blisko dwójki Jedi. Zbliżyli się do wioski więc dzieci dosłownie pobiegły w kierunku swoich rodziców.
- Gdybyśmy się pośpieszyli… - Zaczął Sall
- To prawdopodobnie ten chłopiec byłby połamany. – Dokończył Flawda – Jak się czujesz po tak długiej przewie w pomaganiu ludziom? Tak osobiście?
Siwowłosy milczał chwilę.
- Cieszę się, że nic się nie stało temu chłopcu. Co do mnie…To miłe uczucie.

Następnie: Lekcja druga.
Sallaros
Sallaros
Admin
Admin

Liczba postów : 696
Join date : 09/02/2015
Skąd : Alderaan

https://tarczarepubliki.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Odpoczynek Empty Re: Odpoczynek

Pisanie by Sallaros Sro Sie 12, 2015 4:17 pm

LEKCJA DRUGA



Corusant – stolica Republiki, miejsce gdzie się odbywają posiedzenia Senatu oraz planeta gdzie jest największa rozrzutność w hierarchii. Biedni zrzuceni na samo dno planety gdzie bogaci przebywają na powierzchni by „godnie” reprezentować Republikę. Jedi musi poruszać się po tych wszystkich płaszczyznach. Nie może niczego przegapić, wywyższać czy poniżać.
Sallaros obecnie spał oparty o fotel przy panelu sterowania statkiem swojego mistrza. Powoli dokowali w porcie. Flawda kończył ostatnie procedury kiedy podwozie statku dotknęło w końcu twardego podłoża. Nawet to nie obudziło siwowłosego. Mistrz wstał i poczochrał go po włosach zmuszając go by ten łaskawie otworzył oczy.
- Wstawaj, jesteśmy już na miejscu. Co cię trzymało w nocy, ze nie spałeś? – Spytał
- Em…po prostu taka bezsenna noc. – Odpowiedział powoli Sall.
Nie będzie przecież mówił, że przez cała noc próbował znaleźć sposób na skontaktowanie się z Tarczą czy z kimkolwiek. Bez skutku.
- Rozumiem… – Nie ciągną dalej tego tematu.
Owa dwójka nie była ubrana jak typowi jedi, Mieli na sobie cywilne stroje, a miecze schowane w wewnętrznych kieszeniach lub przysłonięte płaszczem.
- Gdzie się udajemy i dlaczego mamy być tak ubrani? – Spytał się srebrnowłosy
- Ruszamy na niższe poziomy Coru, pewien gang zaczął się pałac w szantażowaniu cywilów oraz porwaniach. Służby nie mają podstaw by ich zaaresztować, nie mogli znaleźć dowodów, albo jakoś ich przekupują. Spróbujemy dostać się w ich szeregi i dotrzeć do najważniejszych członków tego gangu. Ujawnimy ich działania i pomożemy w zaaresztowaniu.
- Zaaresztowaniu? Wyjdą z wiezienia i znowu to zrobią…całkowite usunięcie jest o wiele trwalsze.
- Sallaros, nie myśl jak Cień. Jesteś Jedi, wyciągasz miecz tylko w obronie. – Skarcił go mistrz.
Sall tylko westchnął i ruszył za miralianem w stronę taksówek. „Służyć tym, którzy tego potrzebują.” Czy gangi tego chcą? Zwykle bardzo dobrze czują się w swoim otoczeniu i tylko uprzykrzają życie innym. Czy zasługują na ich pomoc?

Cała infiltracja trwała sporo czasu, trochę użycia Mocy by przekonać, że należą do ich ugrupowania. Udało się i próbowali dowiedzieć się co zamierzają. Okazało się, że chcą przewieść zakładników na inna planetę i tam zacząć sprzedawać ich jako niewolników. Mieli mało czasu.
- Mistrzu, liderzy gangu będą odlatywali statkiem z innego portu niż zakładnicy.
- Musimy się rozdzielić w takim razie. Ty zajmiesz się zakładnikami, ja ruszę za liderami.
- Dobra.
– Po tej rozmowie rozdzielili się ruszając do wyznaczonych portów wylotu.

Sallaros sprawnie omijał przeszkody i pędził ile sił w nogach by dotrzeć przed wlotem całego załadunku. Gdy się zbliżał założył na siebie niewidzialne powłokę z Mocy by ukryć swoją obecność. Grupa ludzi z blasterami poganiająca cywilów zakutych w kajdany by szybciej wsiadali do transportowca. Nie było czasu do stracenia, podkradł się bliżej i wychodząc z cienia uderzył jednego z członków gangu powalając go nieprzytomnego na ziemię. Reszta w szoku, gdzie zakładnicy wykorzystali okazje i zaczęli uciekać. Wrogowie otworzyli ogień przez co Sall nie miał wyboru i wyciągnął miecz odbijając strzały. Cywile schowali się za kontenerami.
- JEDI! ZABIĆ GO SZYBKO! – Wrzasnął jeden z gangsterów i zignorowali zakładników skupiając się na siwowłosym.
Sallaros odpierał ataki i szybko zbliżał się do nich. Użył Mocy by wyprowadzić z równowagi i spowodować wytrącenie Basterów z dłoni. Nagle Statek transportowy zaczął odlatywać. Na jego pokładzie było już część cywilów. Musiał szybko działać bez wahania. Skupił się mocno i wypuścił przed siebie potężny wybuch Mocy odpychając i powalając przeciwników. Miał nadzieje, że ogłuszył ich na tyle by mu nie przeszkadzali. Wzrok skierował na statek. Zmachał się mieczem wyrzucając go w kierunku jednego z silników. Jak bumerang wrócił do właściciela gdy po drodze uszkodził cel. Spowolnił upadek statku z pomocą Mocy, ale to bardzo go wyczerpywało. Cywile zaczęli uciekać. Po wszystkim zajmie się nimi.

Nagle otrzymał cios w lewy bark. Sallaros padł na kolana, Lewa proteza mocno oberwała. Celny strzał w słaby punkt. Obejrzał się za siebie, a tam stał rosły mandalorian, który mierzył w jego kierunku z blastera.
- No no, a miałem wątpliwości by przyjąć ta prośbę, a tu jedi!
- No nie wiem czy bym to nazwał szczęściem…
- Wyciągnął miecz i ruszył na przeciwnika z działająca jedną ręką. Mimo to dobrze sobie radził wymierzając kolejne cięcia na zmianę z rzutami telekinetycznymi. Mandalorianin jednak tez był doświadczony, na zbroi widać było ślady po mieczu świetlnym. W pewnym monecie rzucił w stronę jeszcze ledwo przytomnych gangsterów granat.

W tym momencie dla Salla zwolnił czas. Musiał błyskawicznie przetworzyć dane. Wróg się odsłonił tak by mógł zadać ostateczne cięcie jednak poświeci życie tamtych ludzi, albo ruszy ich ratować, a mando będzie miał szanse na ucieczkę.

”Służyć tym, którzy tego potrzebują…”


Oni tego potrzebują. Sallaros odskoczył w bok i wokół granatu wytworzył barierę mocy. Gangsterzy przerażeni  krzyku myśleli, że zaraz to wybuchnie. Eksplodowała wewnątrz bariery nie robiąc krzywdy nikomu. Udało się jednak znowu mandalorianin strzelił do niego. Usłyszał tylko dźwięk blastera po czym zrobiło mu się czarno przed oczami.

Pierwsze co do niego dotarło powtarzające się, rytmiczne pikanie, potem zapach sterylnego powietrza. W końcu otworzył oczy, czuł się obolały, zmęczony. Wzrokiem zaczął wodzić po pomieszczeniu. Szpital, był w szpitalu. Do sali wkroczył Flawda i uśmiechnął się lekko widząc, że uczeń w końcu się obudził.
- Dzień dobry, jak się czujesz?
- Uch…bywało gorzej, ale nie jest miło.
Flawda podsunął sobie krzesło siadając przy łóżku siwowłosego.
- Dobra robota, cywile uratowani, gangsterzy złapani…dowiedziałem się o sytuacji z granatem. Wybrałeś ratowanie przestępców zamiast pokonać mando.
- Co z tym mandalorianem?
- …Zająłem się nim.
- Rozumiem. – Westchnął i przymknął na chwilę oczy. – Jestem jedi więc…służę tym, którzy tego potrzebują.
- Lekcja zaliczona. – Uśmiechnął się mistrz Sallarosa.

Nastepnie: Lekcja trzecia.
Sallaros
Sallaros
Admin
Admin

Liczba postów : 696
Join date : 09/02/2015
Skąd : Alderaan

https://tarczarepubliki.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Odpoczynek Empty Re: Odpoczynek

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach