Przyjemne i pożyteczne
Strona 1 z 1
Przyjemne i pożyteczne
Tekst zawiera treści, które mogą być nieodpowiednie dla dzieci poniżej 18 roku życia
- I dopilnuj by ci najemnicy posiadali odpowiednie implanty, nie chce by idioci oszaleli zanim wejdą do świątyni, czy to jasne?
- Tak moja pani - ukłonił się sługa poinstruowany przez Aleniss
Kobieta ubrana była w długą czarną szatę z kapturem która zasłaniała każdy fragment jej ciała. Poza ustami i brodą które złowieszczo były pokryte skażeniem ciemnej strony mocy. Udała się w kierunku swojego pokoju. Tuż przed wejściem wyczuła czyjąś obecność w jego wnętrzu. Frustracja, smutek, złość ... Yoldukt.
Drzwi otwarły się przed Aleniss automatycznie. Od razu powiedziała pewnym siebie głosem:
- Nie lubię wizyt niezapowiedzianych. Szczególnie jak mnie tu nie ma.
- Tzen. To twój były uczeń, prawda? - Yoldukt był przepełniony złością, pielęgnował ją w sobie.
- Był. Jest. Co to za różnica? - odpowiedziała spokojnie Aleniss - Do czego zamierzasz?
- Dlaczego go odesłałaś? Z nim też dzieliłaś łoże? Nie sprawdził się, to dlatego?
- Jeden: Miał swoje szanse nie wykorzystał ich. Dwa: nie widziałam takiej potrzeby by z nim sypiać. Trzy: Tak. Nie sprawdził się.
-Nie sprawdził się w łóżku i dlatego oddałaś go temu nieokrzesanemu półidiocie? - Yoldukt wyraźnie nie nadążał za Aleniss w procesie myślowym.
-Nie. Po prostu z nim nie spalam - odpowiedziała zniecierpliwiona Lord Sith - Jesteś zły. Dobrze. Bardzo dobrze. Poczuj to. Nakręcaj się dalej. Jeśli się nie sprawdzisz to również ciebie odeśle. Zapewne zdajesz sobie sprawę jak wygląda szkolenie u innych Sithow a jak wygląda u mnie. Możesz to wszystko stracić, jak uznam cie za bezużytecznego.
- Nie! To nie jest dobrze! - Yoldukt walnął pięścią w ścianę gabinetu, robiąc spore wgniecenie - Wzbudziłaś we mnie pragnienie, którego nie chcesz ugasić. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Ja umieram, Aleniss. Umieram z tęsknoty za twoim dotykiem.
Ręka Yoldukta powędrowała w kierunku kaptura Aleniss. Chciał jej dotknąć, poczuć ją jeszcze raz. Coś jednak zatrzymało jego dłoń tuż przed kapturem. Ogromna i niepojęta moc trzymała za rękę młodego ucznia. Aleniss użyła pokładów swojej złości głęboko zakorzenionej w swojej duszy. Przelała całą złość, cały smutek, wszystkie emocje jakie znała w dwa słowa, na dźwięk których włosy stawały dęba:
- Użyj tego! - rozkazała.
Yoldukt nie poddawał się. Mimo oporu starał się na siłę przebić się przez moc Aleniss.
-Nie. Chcę zrobić to po swojemu!
-Nie ma po swojemu! - Aleniss podniosła ton i odepchnęła mocą ucznia kawałek od siebie - Nie zbliżysz się do mnie na metr jeśli nie będziesz potrafił wytworzyć błyskawic. A jeśli szybko się tego nie nauczysz skończysz jak Tzen!
-Mam stracić własny umysł tylko po to, by ciskać błyskawicami? To znaczy dla ciebie bycie sithem?!
-Masz nauczyć się wykorzystać emocje. Jeśli tego nie potrafisz nie ma miejsca dla ciebie przy mnie.
Aleniss wypuściła Yoldukta z sideł jej mocy. Chłopak stanął zrezygnowany i chwile milczał. Ciszę przerwał wyznaniem:
-Wiem, że jestem dla ciebie niczym, nic nie wartym śmieciem, którego można wyrzucić w dowolnym momencie. Moje życie jest nic nie warte. To wszystko jest bez ciebie. Ale z tobą...z tobą mogę wszystko. Będę mógł puszczać błyskawice nawet wewnątrz ciebie, jeśli to ci się będzie podobać!
-Zatem skończ gadać i przekuj swe emocje na furie z której stworzysz błyskawice! - ryknęła Aleniss.
Yoldukt zebrał w jedno wszystko co teraz czuł. Złość, smutek, tęsknotę, nienawiść. I użył jej.
-Stang! Dopuść mnie w końcu do siebie! - krzyknął a jego błyskawice uderzyły w szafkę z winami.
Lord Sith uśmiechnęła się szeroko. Tylko tego kaptur nie zasłaniał. Przerażającego uśmiechu. Yoldukt oddychał ciężko niczym rozwścieczony Rankor.
- Chcesz, bym cię nienawidził? Tego ode mnie żądasz? - zapytał uczeń
- Chce byś był silny bez względu na koszt tego jak to osiągniesz. Cel uświęca środki.
Yoldukt posłał błyskawice bezpośrednio w kierunku Aleniss. Ta za pomocą mocy utrzymała je w bezpiecznej odległości od siebie.
- Jeśli chciałabyś mojej siły, nie stała byś się moją słabością!
- Dzięki tej słabości, czynie cie silnym! - odpowiedziała niemalże rozbawiona całą sytuacją Lord Sith.
Yoldukt nasilił wysyłane przez siebie błyskawice. Wysiłek ich wytworzenia coraz bardziej go osłabiał ale wola młodego ucznia była nadzwyczaj silna i napierał cały czas na swoją Mistrzynie.
- Zastanów się, czego tak właściwie chcesz! Bawisz się mną jak zabawką i śmiesz mówić, że to czyni mnie silnym?!
- Jak na ten moment, świetnie ci idzie - prowokowała ucznia dalej.
Zmęczony Yoldukt zaprzestał atak.
- Masz rację. Po trupach do celu, co? Zacząłem cię nienawidzić.
- Nie musisz mnie nienawidzić - odpowiedziała tym razem poważnie - Pod warunkiem ze inne uczucia będziesz potrafił przekuć na moc.
Yoldukt odwrócił się, by wyjść.
- Zostań, nie skończyłam - rozkazała Aleniss
- Dlaczego mam się ciebie słuchać? Ranisz mnie.
- Zmuszam cie do korzystania z emocji. Nie ranie.
- Nie tylko złe emocje są silne! Ale ty tego nie zrozumiesz, bo jesteś tylko zimną, bezlitosną suką - Uczeń wysyczał,odwracając się do niej twarzą i patrząc głęboko w oczy.
- Z tak zwanych "dobrych emocji" nie potrafiłeś wytworzyć błyskawic - Sith odparła argument.
- Bo żadnych mi nie dałaś!
- Czyżby? Zaprosiłam cie pod swój dach. Dałam ci luksusy. Smaczne jedzenie wina możliwości rozwoju. Zaprosiłam cie do swojego łóżka. Dałam ci nawet swoje ciało a ty mówisz ze nie dałam ci dobrych uczuć - Lord Sith zagotowała się od środka.
- Więc twój wyrachowany altruizm traktujesz jak dobro? Patetyczne,nie sądzisz? - Yoldukt igrał dalej z ogniem
- Skoro uważasz to za wyrachowany altruizm nie trzeba było iść ze mną do łóżka. A poszedłeś. Było ci przyjemnie i nie narzekałeś. Dałam ci siebie abyś z namiętności potrafił czerpać sile. Nie potrafiłeś więc zmieniłam taktykę i wywołałam frustracje która działa. Nie musisz się zgadzać z moimi metodami ważne ze są skuteczne.
- Czyli to wszystko nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytał zrezygnowany uczeń
- Być może znaczyło być może nie. Nie wiem. Potrzeba czasu bym wiedziała na pewno.
- Nie podobało ci się? - dociekał
- Tego nie powiedziałam.
- Ale nie chcesz tego powtórzyć.
- Tego również nie powiedziałam.
Yoldukt wyglądał tak jakby nie rozumiał o co chodzi jego Mistrzyni
- Traktuj moje ciało jako nagrodę za dobre sprawowanie.
- Nie rozumiem.
- Nie mogę dać ci wszystkiego od razu bo inaczej się niczego nie nauczysz - Aleniss tłumaczyła uczniowi w prostych słowach - Jeśli będziesz czynił postępy będziesz nagradzany.
- Jesteś pewna, że tak to będzie wyglądać? Bo właśnie pierwszorzędne strzeliłem błyskawicami. Nie czuję się nagrodzony.
Aleniss za pomocą mocy przyciągnęła do siebie ucznia. Byli blisko, bardzo blisko.
- Nie - Yoldukt odsunął się od Mistrzyni - Jeśli to ma być moją nagrodą, to odbiorę ją wtedy, gdy to JA będą miał na nią ochotę.
Aleniss zaśmiała się jakby ktoś opowiedział jej pierwszorzędny kawał i chwyciła ucznia z pomocą mocy za gardło. Uniosła go nad ziemie i zaczęła dusić w taki sposób, który podniecał jej ucznia.
-Nie wyobrażaj sobie ze to ty masz tutaj władze. Być może kiedyś będziesz mógł tak rozkazywać innym kobietom. Na razie jesteś za chudy w uszach.
Yoldukt walczył chwile ze sobą lecz szybko przegrał walkę i jęknął z podniecenia.
- Widzisz? Ja tu rządzę. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze - Aleniss zaczęła manipulować mocą w okolicach krocza ucznia - Nagrody będą wtedy kiedy ja będę chciała. Jestem twoją mistrzynią i będziesz się mnie słuchał. W każdym aspekcie, w każdym najmniejszym detalu.
Yoldukt rzucił się na Aleniss głodny bliskości z nią. Szybko pozbyli się ubrań i nie było czasu by iść do łóżka. Uczeń popchnął mistrzynie na biurko, po czym odwrócił ją, by leżała brzuchem na biurku i tym samym nie musiał jej patrzeć na jej twarz ...
- Tak moja pani - ukłonił się sługa poinstruowany przez Aleniss
Kobieta ubrana była w długą czarną szatę z kapturem która zasłaniała każdy fragment jej ciała. Poza ustami i brodą które złowieszczo były pokryte skażeniem ciemnej strony mocy. Udała się w kierunku swojego pokoju. Tuż przed wejściem wyczuła czyjąś obecność w jego wnętrzu. Frustracja, smutek, złość ... Yoldukt.
Drzwi otwarły się przed Aleniss automatycznie. Od razu powiedziała pewnym siebie głosem:
- Nie lubię wizyt niezapowiedzianych. Szczególnie jak mnie tu nie ma.
- Tzen. To twój były uczeń, prawda? - Yoldukt był przepełniony złością, pielęgnował ją w sobie.
- Był. Jest. Co to za różnica? - odpowiedziała spokojnie Aleniss - Do czego zamierzasz?
- Dlaczego go odesłałaś? Z nim też dzieliłaś łoże? Nie sprawdził się, to dlatego?
- Jeden: Miał swoje szanse nie wykorzystał ich. Dwa: nie widziałam takiej potrzeby by z nim sypiać. Trzy: Tak. Nie sprawdził się.
-Nie sprawdził się w łóżku i dlatego oddałaś go temu nieokrzesanemu półidiocie? - Yoldukt wyraźnie nie nadążał za Aleniss w procesie myślowym.
-Nie. Po prostu z nim nie spalam - odpowiedziała zniecierpliwiona Lord Sith - Jesteś zły. Dobrze. Bardzo dobrze. Poczuj to. Nakręcaj się dalej. Jeśli się nie sprawdzisz to również ciebie odeśle. Zapewne zdajesz sobie sprawę jak wygląda szkolenie u innych Sithow a jak wygląda u mnie. Możesz to wszystko stracić, jak uznam cie za bezużytecznego.
- Nie! To nie jest dobrze! - Yoldukt walnął pięścią w ścianę gabinetu, robiąc spore wgniecenie - Wzbudziłaś we mnie pragnienie, którego nie chcesz ugasić. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Ja umieram, Aleniss. Umieram z tęsknoty za twoim dotykiem.
Ręka Yoldukta powędrowała w kierunku kaptura Aleniss. Chciał jej dotknąć, poczuć ją jeszcze raz. Coś jednak zatrzymało jego dłoń tuż przed kapturem. Ogromna i niepojęta moc trzymała za rękę młodego ucznia. Aleniss użyła pokładów swojej złości głęboko zakorzenionej w swojej duszy. Przelała całą złość, cały smutek, wszystkie emocje jakie znała w dwa słowa, na dźwięk których włosy stawały dęba:
- Użyj tego! - rozkazała.
Yoldukt nie poddawał się. Mimo oporu starał się na siłę przebić się przez moc Aleniss.
-Nie. Chcę zrobić to po swojemu!
-Nie ma po swojemu! - Aleniss podniosła ton i odepchnęła mocą ucznia kawałek od siebie - Nie zbliżysz się do mnie na metr jeśli nie będziesz potrafił wytworzyć błyskawic. A jeśli szybko się tego nie nauczysz skończysz jak Tzen!
-Mam stracić własny umysł tylko po to, by ciskać błyskawicami? To znaczy dla ciebie bycie sithem?!
-Masz nauczyć się wykorzystać emocje. Jeśli tego nie potrafisz nie ma miejsca dla ciebie przy mnie.
Aleniss wypuściła Yoldukta z sideł jej mocy. Chłopak stanął zrezygnowany i chwile milczał. Ciszę przerwał wyznaniem:
-Wiem, że jestem dla ciebie niczym, nic nie wartym śmieciem, którego można wyrzucić w dowolnym momencie. Moje życie jest nic nie warte. To wszystko jest bez ciebie. Ale z tobą...z tobą mogę wszystko. Będę mógł puszczać błyskawice nawet wewnątrz ciebie, jeśli to ci się będzie podobać!
-Zatem skończ gadać i przekuj swe emocje na furie z której stworzysz błyskawice! - ryknęła Aleniss.
Yoldukt zebrał w jedno wszystko co teraz czuł. Złość, smutek, tęsknotę, nienawiść. I użył jej.
-Stang! Dopuść mnie w końcu do siebie! - krzyknął a jego błyskawice uderzyły w szafkę z winami.
Lord Sith uśmiechnęła się szeroko. Tylko tego kaptur nie zasłaniał. Przerażającego uśmiechu. Yoldukt oddychał ciężko niczym rozwścieczony Rankor.
- Chcesz, bym cię nienawidził? Tego ode mnie żądasz? - zapytał uczeń
- Chce byś był silny bez względu na koszt tego jak to osiągniesz. Cel uświęca środki.
Yoldukt posłał błyskawice bezpośrednio w kierunku Aleniss. Ta za pomocą mocy utrzymała je w bezpiecznej odległości od siebie.
- Jeśli chciałabyś mojej siły, nie stała byś się moją słabością!
- Dzięki tej słabości, czynie cie silnym! - odpowiedziała niemalże rozbawiona całą sytuacją Lord Sith.
Yoldukt nasilił wysyłane przez siebie błyskawice. Wysiłek ich wytworzenia coraz bardziej go osłabiał ale wola młodego ucznia była nadzwyczaj silna i napierał cały czas na swoją Mistrzynie.
- Zastanów się, czego tak właściwie chcesz! Bawisz się mną jak zabawką i śmiesz mówić, że to czyni mnie silnym?!
- Jak na ten moment, świetnie ci idzie - prowokowała ucznia dalej.
Zmęczony Yoldukt zaprzestał atak.
- Masz rację. Po trupach do celu, co? Zacząłem cię nienawidzić.
- Nie musisz mnie nienawidzić - odpowiedziała tym razem poważnie - Pod warunkiem ze inne uczucia będziesz potrafił przekuć na moc.
Yoldukt odwrócił się, by wyjść.
- Zostań, nie skończyłam - rozkazała Aleniss
- Dlaczego mam się ciebie słuchać? Ranisz mnie.
- Zmuszam cie do korzystania z emocji. Nie ranie.
- Nie tylko złe emocje są silne! Ale ty tego nie zrozumiesz, bo jesteś tylko zimną, bezlitosną suką - Uczeń wysyczał,odwracając się do niej twarzą i patrząc głęboko w oczy.
- Z tak zwanych "dobrych emocji" nie potrafiłeś wytworzyć błyskawic - Sith odparła argument.
- Bo żadnych mi nie dałaś!
- Czyżby? Zaprosiłam cie pod swój dach. Dałam ci luksusy. Smaczne jedzenie wina możliwości rozwoju. Zaprosiłam cie do swojego łóżka. Dałam ci nawet swoje ciało a ty mówisz ze nie dałam ci dobrych uczuć - Lord Sith zagotowała się od środka.
- Więc twój wyrachowany altruizm traktujesz jak dobro? Patetyczne,nie sądzisz? - Yoldukt igrał dalej z ogniem
- Skoro uważasz to za wyrachowany altruizm nie trzeba było iść ze mną do łóżka. A poszedłeś. Było ci przyjemnie i nie narzekałeś. Dałam ci siebie abyś z namiętności potrafił czerpać sile. Nie potrafiłeś więc zmieniłam taktykę i wywołałam frustracje która działa. Nie musisz się zgadzać z moimi metodami ważne ze są skuteczne.
- Czyli to wszystko nic dla ciebie nie znaczyło? - zapytał zrezygnowany uczeń
- Być może znaczyło być może nie. Nie wiem. Potrzeba czasu bym wiedziała na pewno.
- Nie podobało ci się? - dociekał
- Tego nie powiedziałam.
- Ale nie chcesz tego powtórzyć.
- Tego również nie powiedziałam.
Yoldukt wyglądał tak jakby nie rozumiał o co chodzi jego Mistrzyni
- Traktuj moje ciało jako nagrodę za dobre sprawowanie.
- Nie rozumiem.
- Nie mogę dać ci wszystkiego od razu bo inaczej się niczego nie nauczysz - Aleniss tłumaczyła uczniowi w prostych słowach - Jeśli będziesz czynił postępy będziesz nagradzany.
- Jesteś pewna, że tak to będzie wyglądać? Bo właśnie pierwszorzędne strzeliłem błyskawicami. Nie czuję się nagrodzony.
Aleniss za pomocą mocy przyciągnęła do siebie ucznia. Byli blisko, bardzo blisko.
- Nie - Yoldukt odsunął się od Mistrzyni - Jeśli to ma być moją nagrodą, to odbiorę ją wtedy, gdy to JA będą miał na nią ochotę.
Aleniss zaśmiała się jakby ktoś opowiedział jej pierwszorzędny kawał i chwyciła ucznia z pomocą mocy za gardło. Uniosła go nad ziemie i zaczęła dusić w taki sposób, który podniecał jej ucznia.
-Nie wyobrażaj sobie ze to ty masz tutaj władze. Być może kiedyś będziesz mógł tak rozkazywać innym kobietom. Na razie jesteś za chudy w uszach.
Yoldukt walczył chwile ze sobą lecz szybko przegrał walkę i jęknął z podniecenia.
- Widzisz? Ja tu rządzę. Zapamiętaj to sobie raz na zawsze - Aleniss zaczęła manipulować mocą w okolicach krocza ucznia - Nagrody będą wtedy kiedy ja będę chciała. Jestem twoją mistrzynią i będziesz się mnie słuchał. W każdym aspekcie, w każdym najmniejszym detalu.
Yoldukt rzucił się na Aleniss głodny bliskości z nią. Szybko pozbyli się ubrań i nie było czasu by iść do łóżka. Uczeń popchnął mistrzynie na biurko, po czym odwrócił ją, by leżała brzuchem na biurku i tym samym nie musiał jej patrzeć na jej twarz ...
Mitras- Zarząd Tarczy
- Liczba postów : 163
Join date : 11/07/2016
Age : 30
Skąd : Poznań
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach