Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Nie Lut 04, 2018 9:10 pm

Cz. 1 - Pytania bez odpowiedzi

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Zrzut_11

Valiria. Późne popołudnie. Dzień po akcji przedstawionej w "Kronikach Rogatej Jedi - Epilog"

Talym - rosły niebieski Padawan rasy togruta przesiadywał w Archiwum Jedi, ucząc się historii Zakonu, do którego należał. Rozważał nad istotą Tarczy i tym, co się w niej dzieje. Porównał ją do dawnych czasów, stawiając swoich przyjaciół obok historycznych bohaterów. Szukał powiązań między przeszłością a teraźniejszością. Moc przenika każdy czas, każdą chwilę, przeplatając je ze sobą - pomyślał, biorąc do ręki kolejną holodyskietkę. Włożył ją do hokokomputera, a na jego oczach spoczęło światło nowych, holograficznych scen.
- Niech Moc będzie z nami... - mruknął, zakopując swój umysł w nowych informacjach.
Gdy tak rozmyślał, do biblioteki wszedł Padawan Koth ewidentnie pogrążony w myslach, trochę przygnębiony i smutny, szedł ze spuszczoną głową. Szedł jakby w marźmie. Zatrzymał się przy jednym z wolnych stolików i usiadł, odpalając losowy holokron. Talym spojrzał w jego stronę, po czym się odwrócił. Dopiero po chwili zorientował się, że to Erun - niższy i młodszy od Talyma, który był już niemal Rycerzem, Padawan i to prawdopodobnie w nie najlepszym humorze. Wyłączył holonagranie i podszedł do swojego brata z Zakonu.
- Erun...? - zapytał niepewnie, chcąc się lepiej przyjrzeć jego twarzy.
Chłopak odwrócił głowę w stronę głosu. Widząc togrutańskiego Jedi, nie kiwnął głową, nie podniósł ręki, nie wypowiedział ani słowa, jedynie spojrzał na niego i lekko się uśmiechnął, trochę wymuszenie, po czym wrócił na jego twarz wyraz smutku.
Talym podrapał się za głową i rozejrzał dookoła. Można było pomyśleć, że patrzy, czy oprócz nich jest tutaj ktoś jeszcze. Z drugiej strony miał montrale, dające mu pogląd na otoczenie. Po co miałby to robić?
Usiadł obok Eruna i oparł ręce o blat biurka, splatając palce dłoni ze sobą.
- Coś się stało? - zapytał zmartwiony
- Mój Mistrz, jak i Mistrz Qrado nie wrócili. Zostałem sam - Koth posmutniał jeszcze bardziej.
- Nie wr... - togrutanin przerwał, odwracając na moment wzrok. - Przykro mi... - mruknął nieśmiale, nie potrafiąc dobrać lepszych słów. - Chcesz o tym porozmawiać?
- Właściwie nie ma o czym - burknął Erun - Ufam im. Na pewno zostanie tam było najlepszym wyjściem. Dla mnie zmienia to tylko to, że nie wiem czy wrócą, czy wróci Hodim. Gdzieś tam w środku czuję, że wróci, bo wierzę w swojego Mistrza.
- Podobno nadzieja jest jedną z najsilniejszych broni Jedi. Nie trać jej. - Talym poklepał Eruna
- Nie straciłem jej, a moja determinacja do pokonania Zarazy jeszcze się zwiekszyła.  Nie spoczne do poki jej nie pokonam. Jednak, musze być silniejszy, do tego czasu muszę znależć Mistrza, który pomoże mi rozwinąc moją moc.
- Na pewno są jacyś wolni Mistrzowie, Erun... Pamiętaj, żeby nie działać pod wpływem chęci zemsty. - niebieskosóry zajrzał mu w oczy, jakby szukał tam potwierdzenia swoich słów.
-Wiesz czym różni się zemsta od sprawiedliwości? - zapytał
- Hm? - Erun niepewnie podrapał się za głową.
-Bardzo łatwo jest pomylić zemstę i sprawiedliwość. A to co je odróżnia to odczucia i motyw. Oba aspekty maja podobny cel - ukarać winowajcę, różnica polega na twoich odczuciach. Zemsta to motyw typu Oko za oko, ząb za ząb, zabiłęś moich bliskich więc zapłacisz za to życiem, Sprawierdliwość, to postawienie winnego przed sądem, skazanie go i danie szansy na rehabilitacje. Zaraze można powstrzymać, nawet można ją odwrócić, może jest szansa by Xelos powrócił jako prawdziwy on. Może. Tak czy inaczej nie chcę go zabijać, jeśli nie będzie to ostateczność. To intencja odróżnia sprawiedliwość od zemsty.
Talym uśmiechnął się delikatnie, patrząc w milczeniu na Padawana.
- Coś czuję, że pewnego dnia będziesz należał do wspaniałego grona Mistrzów Jedi.
Erun się uśmiechnął Mój Mistrz też mi to kiedyś powiedział, ale do tego długa i daleka droga. Nie jestem jeszcze nawet rycerzem. A ty, Talym, jak twoje treningi z Mistrzem Gritlenem? Kiedy próby na rycerza ?
- Narazie nie myślę o tym. Poza tym... to też zależy od Mistrza Gritlena. Muszę najpierw zyskać jego aprobatę. Zatrzymał się na chwilę.
- A jak ty to czujesz? - dociekliwie zapytał Erun - Wiesz... bycie rycerzem to cel jako Padawana.
- Na pewno byłoby to spełnieniem moich marzeń. Kiedyś bawiłem się w Jedi, wymachując lampą neonową. Postrzegałem Jedi jedynie jako bohaterów kąpiących się w sławie... - Popatrzył nostalgicznie na swoje splecione, niebieskie dłonie. - Teraz wiem, że Rycerz Jedi to nie tylko tytuł, to otwarcie drogi na jeszcze większą pomoc tym, którzy jej potrzebują. A to chciałem robić od zawsze. - Popatrzył na Eruna. - A ty? Jesteś w Zakonie Jedi od zawsze, prawda?
Pokiwał twierdząco głową Tak, wcześniej nie znałem innego życia, niż życie w Zakonie. Co prawda dowiedziałem się nieco o mojej rodzinie, rozjasniło mi to kilka pytań, ale dołożyło zmartwień i uczuć, których wcześniej nie zaznałem. To dobrze i źle jednocześnie. Jednak, cel się nie zmienił... - Padawan - uzdrowiciel spojrzał beznamiętnie przed siebie.
- Erun... właściwie... czym jest Zaraza? - zapytał Talym chcąc się dowiedzieć co jest powodem cierpienia jego towarzysza.
-Właściwie to nie czym, a kim - zaczął Erun - Nazywamy go tak tylko dlatego, że wypacza wszystko czego dotknie, w rzeczywistości to byt, który nazywał się Xelos. Padawan zastanowił się przez moment.
- Kiedyś... dostałem pewną przepowiednię od wieszczki z Voss. Głosiła ona, że mój świat jest pogrążony. Że... ciemność się tam żywi i przejmuje umysły ludzi z mojego domu. Nadal nie wiem, o jakim świecie ona mówiła, a wątpię, żeby chodziło o Zakuul. Poleciła ona, bym odnalazł twojego Mistrza, Hodima. Niestety... - Talym opuścił wzrok i spochmurniał - ...nie zdążyłem.
-Shilli, Shilli zostało spaczone, Zaraza co prawda została wygnana, ale Rana w planecie pozostała. To był mój dom, jak i miejsce wygnania po Zakuul. Moja Mistrzyni Kershan Darneel, wysłała mnie tam, aby ochornić mnie przed wojną z Zakuul i zagładą Zakonu Jedi.
Talym zmrużył oczy.
- Ten cały zbieg przypadków... to jest... - nie dokończył.
- To jest? Dokończ... - nalegał Erun
- "Niesamowite", to chyba nie jest najlepsze słowo, prawda?
- Ktoś bardzo mądry powiedział mi, że nie istnieje coś trakiego jak przypadek, wszystko co nas spotyka Jedi i nie tylko, to Wola Mocy, i myśle, że to jest właśnie Wola Mocy.
A przynajmniej tak sobie to tłumaczę, oczywiście błędy pozostają błędami i złe decyzje złymi skutkami. Nie usprawiedliwom się tym, zawiniłem i to moja wina.
Nie byłem wystarczająco mocny by powstrzymać to co się stało, jednak zrobie wszystko, żeby to się nie powtórzyło.
Talym uśmiechnął się kwapiąco.
- Zrobimy to razem, wszyscy.
Zamyślił się.
- Może właśnie w tym wszystkim czegoś brakowało? Może to byłeś ty? Kto wie...
Ich spokojną rozmowę przerwała Ashoni, wchodząc energicznie do biblioteki. Jej widok należał ostatnio do tych rzadkich z racji na jej ponad roczną nieobecność. W ręku trzymała holokron. Usiadła przy jednym ze stolików i podpieła go do maszyny czytającej.
- Przecież musi tu gdzieś być! - wycedzila przez zęby przeglądając holomapy. Widać było że na niektorych przeglądanych przez togrutańską Jedi mapach różnice są kosmiczne. Różnią się układy gwiazd i planet. Wszystkie jednak coś łączy. Wokół niewidocznego na mapie punktu orbitują trzy księżyce.
Talym spojrzał zdziwiony na towarzysza.
- Co Mistrzyni Ashoni robi? - zapytał Eruna.
- Chyba czegoś szuka, i to czegoś na mapach. Zapytajmy może?
Erun wstał i podszedł do zapatrzonej togrutantki. Talym zaraz za nim.
- Mistrzyni Ashoni, może pomóc w czymś? - Zapytał Padawan Koth
Jedi odwróciła się lekko zamyślona
- Zgubiłam... Planetę
- Mistrzyni zgubiła... planetę? - Podrapał się za głową Talym.
- Może, ktoś usunął ją z archiwum? - Zasugerował Erun
- Spójrzcie - wskazała na miejce między trzema księżycami - W tym miejscu jest jakieś skupisko grawitacyjne
- Mój trop urwal się w okolicy Yavina IV... I wszystko wskazuje na to, że to czego szukam zostało usunięte z archiwum
- A czego dokładnie szukasz Mistrzyni? - spytał z zaciekawieniem młodszy Padawan.
Mistrzyni poprawiła płaszcz i wzięła głębszy wdech. W końcu wyjaśniła:
- Badam sprawę, która nigdy nie została zbadana... Bo zaczęła się wojna... Szmat czasu minął. - zmarszczyła brwi - Czterech Mistrzów Jedi wyruszyło w niewiadomym mi celu... Zostali zaatakowani w okolicy Yavina i zestrzeleni na planete sąsiednią... Phindar... Badając wrak, cudem uniknęłam śmierci... Ktoś pozostawił droidy-zabójców w lesie... Czyli bał się, że ktoś znajdzie coś istotnego... - zawiesiła ton.
Erun spojrzał na Talyma, po czym na Mistrzynię Ashoni:
- Yavin ma wiele księzyców, sprawdzenie wszystkich to szmat czasu. Jaka była atmosfera na tej planecie na której się rozbili?
- Zdatna do oddychania... Na planecie były drzewa... To gdzie jest wrak niewiele nam daje... Namierzyłam, że ktokolwiek dokonał ataku, strzelał od strony tego właśnie punktu - pokazała na mape - możliwe że tu baze mieli zamachowcy
- I właśnie tej planety nie ma na mapach? - spytał Koth
- Nie ma... A to znaczy, że usunął ją ktoś z wewnątrz Zakonu... Co by oznaczało że jednym z Jedi podróżujących mógł być sabotażysta... Albo jakiś Jedi stoi za zamachem... - spojrzała raz jeszcze w mape zamyślona
Talym po chwili milczenia odparł:
- Chyba rzadko kiedy wysyła się czterech Mistrzów Jedi na misję. Musiało to być coś bardzo ważnego, albo była to ich własna inicjatywa.
- Rada Jedi nigdy nie zbadała tej sprawy... Co by wskazywało na to drugie - wyjaśniła starsza Jedi - Jeżeli ciekawi was skąd o tym wiem, to ten holokron - wskazała na kostke - należał do jednego z Mistrzów.
Erun popatrzył zaciekawiony na holokron.
- Możemy go otworzyć ?
Ashoni pokręciła głową.
- Zasadniczo jeden z Mistrzów miał wizję wojny z Imperium Sithów... I postanowił zebrać wewnętrzną drużyne i to zbadać... Wedle raportów coś odkryli... I komuś bardzo zależało by Zakon i Republika się nie dowiedziały o tym czymś...
Spojrzała na kostke
- Wewnątrz jest tylko masa map i kilka raportów... Nic co by mogło szerzej nakierować
- Jak dawno miała miejsce ta wyprawa? - spytał Talym
- Bardzo dawno... Na niecały rok przed odbiciem Korribanu przez Sithów - odparła wciąż zamyślona togrutanka
- Czyli jakies dwadziescia lat temu! - wypalił Erun
- Wystarczająco by zatrzeć ślady... - westchnęła starsza Jedi
- Może poszukajmy razem, albo polećmy na Yavin - zasugerował Erun
- Na Yavinie niczego nie znajdziemy... Wrak leży splądrowany na powierzchni Phindaru... Myślę, że większy sens ma szukanie zaginionej planety... Może tam cokolwiek konkretnego znajdziemy - Zrobiła pauze - Poza tym... Nie wiem czy powinnam was tak narażać - Spojrzała na padawanów - cala planeta może być pełna wszelkiego rodzaju pułapek.
- Masz jakiś pomysł Mistrzyni jak odnależć te planetę?
- Mniej więcej... Planeta została usunięta z archiwum ale nie jej księżyce... Możliwe że nawigując się na nie znajdziemy planete.
- Lepszy taki ślad niż żaden...
- Obawiam się, że nie będę mógł polecieć na taką misję bez zgody Mistrza Gritlena. Czy Rada wie o tym wydarzeniu? - spytał niebieskoskóry
- Jeśli nie masz innych misji zleconych od rady Jedi, ani żadnych misji ze swoim Mistrzem, inny Mistrz Jedi może zlecić ci misje, nawet bez zgody twojego Mistrza - Wszedł mu w pół słowa Erun
Talym podrapał się za głową.
- Racja. Jest jakaś szansa że ci Mistrzowie żyją? - spojrzał na togrutantke
- Marna... Ale warto się upewnić... Jeżeli wpadli w ręce Sithów mógł ich spotkać los gorszy od śmierci...
Do biblioteki weszła Witma - kobieta koło dwudziestki. Włosy miała krótko ścięte, a przez jej całą pogodną twarz przechodziła blizna. Prawdopodobnie po mieczu świetlnym. Gdy zobaczyła Talyma - lekko się uśmiechnęła, podeszła do zgromadzonych i lekko spoważniała:
- Mistrzyni, padawani - Pozdrowiła ich skinieniem głowy
Talym ukłonił się swojej byłej Mistrzyni:
- Witma - odpowiedział z żartem w oku, który mogła dostrzec jego ukochana.
Ashoni lekko zdezorientowana dopiero po chwili się odwróciła w stronę obecnej, skinela jej głową i wróciła do dalszego przeglądania map z tajemniczymi księżycami.
Nacisnęła klawisz i nad kostką pojawił się zakapturzony mężczyzna koło trzydziestki, który spojrzal przed siebie jakby do kamery i zaczal monolog:

"Nazywam się Bulpar... Nagrywam te kronike, gdyby coś poszło nie tak... A tak wiele może pójść nie tak. Zagrożenie jest blisko. Rada Jedi nie wierzy, że Sithowie mogli się odrodzić... Pozostaje mi więc zebrać własną drużyne i zbadać to na własną ręke. Jeżeli nie wrócimy, nie szukajcie nas. Być może dzięki temu pokój wciąż będzie trwał... Pozostaje tylko życzyć sobie by Moc była z nami... I kolejnymi pokoleniami, które być może uratujemy" - hologram zgasł

- Pomyśleć, że tyle mogło się zmienić... - zamyślił sie Talym
- Tak czy inaczej musimy coś z tym zrobić - odparł Erun
Mistrzyni Vaner pokiwała głową
- Potrzebujemy większej drużyny... Spytam Rade o ewentualną pomoc i zgodę... Być może nie tylko ze strony Zakonu
wstała i po chwili dodała - Tylko wątpie, że nie mają ważniejszych spraw niż badanie samobójczej misji Jedi sprzed prawie 50 lat...
- Witma? - zwróciła się do kobiety - moge liczyć i na Twoją pomoc?
Kobieta momentalnie wyrwała się z zadumy:
- Cóż... badanie przeszłości ma to do siebie, że niekiedy lepiej jej nie poznawać... ale nie ma ignorancji, jest wiedza. Jeżeli Republika nie będzie w potrzebie, pomogę.
- Dziękuje - Ashoni spojrzała na nią i na padawanów. Skłoniła się, zabrała holokron i wyszła z biblioteki.
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Nie Lut 04, 2018 9:35 pm

Cz. 2 - Ciemne Chmury

Minęło kilka godzin. Ashoni w międzyczasie zdążyła nadać komunikat, by każdy, kto obecnie nie był specjalnie zajęty stawił się w hangarze osiemnastym, w którym to stał nadgryziony zębem czasu frachtowiec klasy Obrońca - "Błysk Ostrza". Jedi przyleciała brązowo-czarnym ścigaczem pod samą rampe połatanego statku, zsiadła z niego i podprowadziła na bezpieczną odległość, po chwili wróciła by opuścić rampe i spojrzała na jedynych w momencie widocznych Witme i Talyma:
- Padawan Erun też przybędzie? - zapytała
- Nie wiem, Mistrzyni Ashoni. Nic mi nie przekazywał - odpowiedział Talym
- No cóż... Poczekamy, zobaczymy. Póki co ładujcie się na pokład...
Po chwili mruknęła do komlinka:
- Uzupełniłeś zapasy po ostatniej wyprawie? - droid Teethree - osobista jednostka Zbrojmistrzyni typu T3 odpikała porozumiewawczo - Dobrze... Dopilnuj by moim gościom nie zabrakło niczego na pokładzie - zgasiła komunikator i spojrzała w przestrzeń hangaru widząc w oddali lecących Skoltusa i Eruna. Oparła się barkiem o siłownik rampy i czekała aż wszyscy znajdą się na pokładzie.
Talym zatrzymał się przy rampie, czekając, aż Witma wejdzie pierwsza.
Kobieta weszła, głaszcząc wysłużony statek.
- Zapowiada się ciekawa misja. Dawno nie ćwiczyłam walki z droidami bojowymi. Przyciągnęła się, jakby teraz zaraz miała do takowej przystąpić.
Togrutanin uśmiechnął się lekko, wchodząc na pokład zaraz za Maginią. Był ubrany w typowy strój Zakonu Jedi. Płowa koszula i spodnie nie ograniczające ruchy.
Ashoni uśmiechneła się widząc że Witmie leży na sercu dobro jej maszyny. Po chwili weszła na pokład raz jeszcze oglądając się za siebie. Gdy Erun i Skoltus dotarli, rampa podniosła się z sykiem, a całą maszyną zatrzęsło. Mistrzyni-pilot przeszła korytarzem do kokpitu i nałożyła słuchawki pilota. Po chwili słychać było na całym statku:

- Mówi pierwszy pilot - Ashoni Vaner. Znajdujecie się na pokładzie Blasku Ostrza. Niemal zabytkowej maszyny, która ma już swoje lata... Ale lata! Prosze o niebieganie i zapięcie pasów. Za chwile może zrobić się nieprzyjemnie - przy ostatnich słowach statek poderwał się gwałtownie w góre. Tak gwałtownie, że w ładowni coś mocno trzasnęła o ścianę, Nieprzykręcone elementy wyposażenia kokpitu przesunęły się na jego sam początek a T3 musiał się przyczepić magnesem do pokładu.
Talym złapał się szybko czegoś, łapiąc równowagę.
- Ciekawe zaproszenie do lotu... - mruknął do Witmy
- Kiedy byliśmy ostatnio razem na wspólnej misji? - zapytała krótkowłosa Rycerz Jedi, siadając i zapinajac pasy.
- Mi również przeszło to przez myśl odpowiedział Talym. Nawet zaczynałem być zazdrosny o to, co powiedziałaś o droidach - Zapiął się i posłał ciepły uśmiech do Rycerza Jedi. - Jak za dawnych czasów.
Ashoni gestem wskazała Skoltusowi miejsce drugiego pilota:
- Latałeś kiedyś czymś takim?
- Ta Ta ... - machnął ręką - A co nie macie pilota? - spojrzał na resztę
- Sama też bym dała rade... Ale nie lubie siedzieć obok pustego fotela... Nie pytaj - uśmiechneła się pokornie. Rycerz kiwnął głową i zasiadł na miejscu copilota.
Statek wzbijał się już łagodniej. Wszystko w oddali malało. Świątynia na Valirii przypominała już bardziej makietę niż rzeczywistych rozmiarów konstrukcję. Po dokonanej autoryzacji Blask Ostrza z drużyną Jedi na pokładzie opuścił atmosfere i skoczył w nadprzestrzeń na koordynaty w przybliżeniu planety Phindar.
Mistrzyni Vaner wstała z fotela i gestem zachęciła reszte do tego samego - Zapraszam do głównej komory... Tam wam wyjaśnie szczegóły misji
Skol ściągnął z głowy słuchawki i poszedł za resztą
- Teethree? - togrutantka zwróciła się do astromecha - Trzymaj kurs.
Talym odpiął się i ponownie poczekał na Witmę.

Ashoni stanęła na środku przyciemnionego pomieszczenia, po środku którego znajdował się ogromny hologram wyświetlający aktualnie mape.
Talym podrapał się za głową kiedy ujrzał hologram przedstawiający część galaktyki, gdy Jedi zaczęła swój monolog:
- Prawie 50 lat temu... Niejaki Mistrz Bulpar miał wizję powrotu Sithów. Razem z trzema innymi Mistrzami i kilkonastoma Rycerzami ruszyli na tajną misje, która być może mogła zapobiec wojnie. Niestety ktoś sabotował plan, gdyż ekspedycja została zestrzelona w okolice Yavina - wskazała na jedną z planet - a atak nastąpił stąd - wskazała na punkt, gdzie niczego nie ma - i wymazał z archiwum te lokalizacje... Na szczęście nie ze wszystkich. Na niektórych mapach widoczne są księżyce tej planety, dzieki czemu wiemy gdzie lecieć... Ale nie mamy pojęcia czego się tam spodziewać. Zapewne macie jakieś pytania... - popatrzyła po członkach drużyny
- Całkiem sporo - mruknęła Witma - Skoro wiemy,skąd nastąpił atak, to po co wykazywać planetę z mapy?
- Bo tam mieści się baza czy też posterunek atakujących... - Togrutanka spojrzała raz jeszcze na punkt - Ciał Jedi nigdy nie odnaleziono... Tylko miecze świetlne killkoro z nich
- Miecze? Gdzie je znaleziono? - Talym zmarszczył czoło.
- I gdzie teraz są? - dodała Witma
- Cóż... Znalazłam je... Mam nawet na statku... Jak chcecie to sobie obejrzcie - wskazała ręką ładownie - Ale to potem... Tyle, co wiemy z archiwów... Sam wrak jest najeżony pułapkami ze strony piratów i rozgrabiony ze wszystkiego co dało się wywieźć i sprzedać.
Erun wyszedł ze statkowej latryny, był trochę zielony na twarzy.
- Przepraszam, przepraszam, ale coś mi zaszkodziło chyba, chyba to te jedzenie ze świątynnej stołówki. Już jestem.
Ashoni uśmiechnęła się patrząc na Eruna - Ty akurat cel misji już znasz...
- Dobrze się czujesz? - Witma położyła mu rękę na ramieniu, by dodać otuchy - Może chcesz herbaty ziołowej?
Talym spojrzał tylko na chwilę w stronę Eruna i zaraz po tym ponownie zajął się słuchaniem Mistrzyni Vaner. Założył ręce na klatce piersiowej i zaczął analizować przedstawioną mapę.
- Jeszcze ma ktoś jakieś pytania? - odsunęła się od projekcji i splotła ręce za plecami.
- Co dokładnie jest celem naszej misji? Szukamy czegoś konkretnego? - spytał lekko oszołomiony Padawan Koth
- Szukamy winowajców i być może... Uwięzionych Mistrzów... Trzeba być dobrej myśli - wyjaśniła
- Mistrzyni...czy nie było mowy o 50 latach od tych wydarzeń? - podkreśliła Maginia na co togrutantka zareagowała lekkim skinieniem głową.
- Wiem, że szanse są marne... Ale lepiej to zbadać późno niż wcale. O tym, że zostali gdzieś zabrani świadczy chociażby brak ciał na miejscu katastrofy... Jeżeli jest jakakolwiek możliwość by w tych czasach odnaleźć Jedi pamiętającego Zakon z czasów pokoju... To warto spróbować.
Witma skinęła głową.
- W takim razie...pójdę medytować. Może Moc znajdzie sposób, by naprowadzic nas na ich trop.
Erun zamyślił się na chwilę. - Pięćdziesiąt lat temu. Nikt chyba prócz Mistrzyni Ashoni nie był tak stary, Mistrz Skoltus, Mistrzyni Witma, Padawan Talym i on sam, wszyscy są Jedi czasów wojny i to prawda nikt z nas nie urodził się w czasach pokoju, ani go nie zaznał, Pokolenie Jedi galaktycznej wojny.
Ashoni odprowadziła powoli Witmę wzrokiem.
- No... Więc jak wszystko jasne to polecam się wyspać... Czeka nas dłuuuga droga... A co dalej... Chyba tylko Moc wie - ostatnią część dodała bardziej do siebie.
Talym skinął głową i podszedł do Eruna, stając z nim twarzą w twarz:
- Jak się trzymasz? - Położył swoją ciężką rękę na ramieniu Padawana i spojrzał troskliwie w jego oczy. Chyba niekoniecznie chodziło mu o sprawy żołądkowe.
Erun uśmiechnął się lekko.
- Wszystko w porządku, naprawdę nie ma sięczym martwic.
Talym również się uśmiechnął, w sposób delikatny. Poklepał jeszcze po barku swojego kolegę z Zakonu i poszedł do swojej kajuty .

Erun podszedł do Mistrza Skoltusa rozmyślającego jak ten czas leci i wyrwał go z rozważań:
- Mistrzu mogę z tobą chwilę porozmawiać? - zapytał lekko speszony
Skoltus - Rycerz Jedi o rudych włosach i nienaturalnie białych oczach podniósł wzrok na Eruna:
- Oczywiście
- Chciałem się zapytać Mistrza, czy po powrocie, nie udzielił by mi kilku lekcji walki.
- Widziałem, że Mistrz jest, jest, skuteczny i silny w Mocy, i potrzebuję treningu.
Rycerz uśmiechnął się pokornie:
- To jest coś czego nie umiesz?
- Oczywiście! Nie umiem na przykład przyciągnąć trzech zbirów moca i odciąć im głowy jak MIstrz Sindo. Ale nie wiem czy chcę tak robić...
- Czasami nie ma się wyjścia ... - mruknął nieprzekonany, nie chcąc dawać złego przykładu Erunowi - Ale w porządku ... umiejętności manualne są równie przydatne co pogoda ducha i umiejętnośći negocjacji - Pokażę Ci co i jak ... Jest pare sztuczek, które ułatwiają operowanie Mocą - zaczął mówić jakby do siebie.
- Z tą pogodą ducha to może być trudno, ale chyba jak będę siędużo uśmiechał to będzie dobrze?
- Wystarczy odrobina empatii i swiat staje się lepszy - wyjaśnił starszy Jedi
- Czujesz się czasami samotny, mimo, że masz w około siebie braci i siostry? Usiadł obok Rycerza Skoltusa na fotelu, gdy ten spojrzał na niego zdziwiony:
- Nie jestem samotny ... Moc jest ze mną ... - zaśmiał się - Czego to Jedi nie wymyślą, żeby nie czuć emocji co... - przerwał - Oczywiscie jak każdy czuję się samotny ... i jeżeli cie to ciekawi pomimo iż jestem Jedi, odczuwam też inne emocje jak strach, radość, smutek czy wściekłość ... nie sztuką nie czuć ... sztuką okiełznać emocje ... dlatego Jedi mają takie paradoksalne zadanie - spojrzał na Eruna
- Zginęło przeze mnie tak wielu mi... bliskich - wyznał ze smutkiem
- Najwyraźniej ... skoro się poświęcili ... uważali że jesteś tego wart - wyjaśnił zadumany Rycerz
- Boje się, boje się jak cholera. Wiem, że nie jestem wystarczająco mocny, mimo to pokładają we mnie wiele, a ja, ja zawodzę ich. Dlatego...chcę, nie, muszę być silniejszy... Dlatego Mistrzu Skltus, chciałbym, abyś mnie uczył, wiem, że jesteś silny, widziałem jak walczysz, a to z czym się mierzymy jest potężne. Mój Mistrz jest chwilowo nieobecny, i nie wiadomo czy wróci, dlatego potrzebuje kogoś kto mógłby mnie uczyć dalej.
Skoltus zaśmiał się - w porządku ... i nie mów do mnie Mistrzu ... mam wrażenie że to mnie postarza
- Dobrze mis.. Rycerzu Skoltus. A właściwie to ile ma mis...masz lat?
Zamyślił się
- A który mamy rok? - zaśmiał się - Będzie z 30 lat ... O ile mnie nie oszukano
- 30 to nie dużo... A co myśliszo tej misji? - Erun usiłował podtrzymać za wszelką cene rozmowę. Jedi pokręcił głową
- Dostałem wiadomość ... z resztą ... misja jak każda inna ... polecimy ... nic nie znajdziemy ... w najgorszym wypadku wpadniemy w pułapkę ... dzień jak co dzień...
Rozłożył się wygodnie na krzesle nakładając kaptur na głowe jak kowboj kapelusz do snu.

Witma nie musiała czekać długo, by znudzić się zwykłym siedzeniem. Nigdy nie potrafiła skupić się podczas zwykłego siedzenia. Wstała i zaczęła wykonywać ćwiczenia z Jogi, powoli scalając się z otaczającą ją Mocą.
Talym zapukał jej kajuty.
- Wejdź, Talym - Nie zmieniła pozycji,wpatrzona w pustkę przed sobą. Czuła aury Jedi na statku,ale nie mogła określić, czy Moc ma dla nich dobre plany czy nie. Serca Jedi zaprzątniete były niepokojącymi myślami, ale niezwiązanymi z misją. Wyjątkiem tu była sama Ashoni, której skupienie wokół celu misji było wręcz obsesyjne. Witma to przeczuwała i tym bardziej ją to martwiło.
Talym wszedł do pomieszczenia i kucnął przed twarzą swojej ukochanej:
- Przyszedłem powiedzieć "dobranoc". - Pochylił lekko głowę na lewą stronę.
- Chcesz się wyspać przed misją? Co o niej myślisz? - wyrwala się z transu i spojrzała na chłopaka. Za każdym razem niczym obuchem uderzała ją myśl, że nie jest to już ten sam chuderlak z Zakuul.
- Hmmm... - Talym usiadł na ziemi i odwrócił wzrok na bok w geście rozmyślań. - Zastanawiam się, z czym się spotkamy. To mimo wszystko czterdzieści osiem lat. Nie tracę nadziei... ale chyba rozumiesz - dokończył prawie szeptem, podnosząc na nią wzrok.
- Też uważam, że ta misja ma niski stopień powodzenia. Mistrzyni wydaje się mi zaślepiona własną ambicją i marzeniami. Mam nadzieję, że jestem w błędzie. Wygięła się w łuk i usiadła przed Talymem.
- Albo obowiązkiem wobec Zakonu Jedi - przerwała Ashoni stając w drzwiach- Obecny Zakon jest jedynie cieniem tego, czym był dawniej... I nie mówię tu o stanie w którym się znajduje, co bardziej o mentalności jego członków. Staliśmy się Jedi wojny. Jeżeli istnieje nadzieja na odnalezienie kogoś, kto byłby w stanie odtworzyć idee Zakonu sprzed wojny... To chyba warto, prawda? - spojrzała jej głęboko w oczy.
- Sugerujesz,że Jedi sprzed półwiecza są lepszymi Jedi od aktualnych? - Zmarszczyła brwi - Przecież tak samo jak niegdyś dążymy do pokoju. Jednak przeciwko przemocy nie można działać jedynie słowami.
- Wojna nas zmienia czy tego chcemy czy nie... A jeżeli zmienia nas to zmieniła i nasz Zakon...
- Być może masz rację - zawiesiła na moment głos - Ale czy nie zmieni również Jedi, którzy nie żyli w czasach wojny?
- Pewnie jakoś zmieni... Ale nie w stopniu takim jak Jedi wychowanych w czasie wojny
Wzięła głębszy wdech - A jeżeli nawet nie znajdziemy nikogo żywego... To może dowiemy się dlaczego tajna misja Jedi się nie powiodła...
Nastąpiła chwila milczenia.
- Cóż... Życzę spokojnej nocy... - Ashoni przerwała głuchą ciszę przerywaną raz po raz odgłosami napędu nadświetlnego pracującego na pełnej mocy. - Postaram się, by jakoś bardzo nie bujało. - togrutanka spojrzała raz jeszcze w oczy Witmie - Niech Moc będzie z Wami - odrzekła, po czym wyszła spowrotem do kokpitu mijając Skoltusa i Eruna na korytarzu.
Maginia patrzyła się zamyślona za Mistrzynią
- Ciemne chmury nad nami wiszą - mruknęła - Wręcz burzowe
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Pon Sie 16, 2021 1:55 pm

Cz. 3 - Lot pełen niespodzianek

Dwa standardowe dni lotu później

Drużyna Jedi smacznie spała, gdy statek powoli sunął w nadprzestrzeni kierując się powoli na nieznane koordynaty. Nawet szum podzespołów statku i ciągłe buczenie hipernapędu starszej generacji Nie utrudniały zespołowi Rycerzy odpoczynku. Prawie wszyscy skupieni byli na śnie albo na medytacji. Tylko Mistrzyni Broni - Ashoni Vaner siedziała w kokpicie starając się nie przysnąć i ciągle - w miarę możności monitorować podzespoły statku. Rozmyślała przy tym, czy ta misja ma wogóle sens. Czy jakakolwiek jej wyprawa miała sens. Z logicznego punktu widzenia - nie. Przypomniała jej to ostatnio Meyshi. Teraz widziała podobne nastawienie w Witmie. Coś jej mówiło, że nie może się to skończyć dobrze. Ale jednak wciąż czuła, że nie może się zatrzymać. Pytanie tylko, czy na pewno jej celem było większe dobro Zakonu, czy może bardziej prywatne ambicje? Jej rozważania przerwał ogromny łomot. Wszystkie kontrolki zaczęły świecić szkarłatną czerwienią, a statek przeszedł na zasilanie awaryjne. Pomarańczowa togrutanka na raz poderwała się z fotela. Narzuciła słuchawki i nadała komunikat do załogi:
- Tu mówi pilot. Wychodzimy z nadprzestrzeni. Radzę usiąść w fotelach i zapiąć pasy - rzuciła do mikrofonu usiłując uspokoić lot za wszelką cenę - Będziemy manewrować - dodała - W polu asteroid - W jej głosie dało się wyłapać delikatne acz tłumione przerażenie. Komunikat okazał się w zasadzie niemal zbędny, bo wszyscy obecni pasażerowie Blasku Ostrza już dawno albo runęli na posadzkę, albo zaryli głową o przypadkowe pokładowe meble. Droid typu T3 namagnesował się do posadzki i wpiął się do portu statku. Po chwili zasilanie wróciło do normy. Wciąż jednak pozostał problem asteroid
Skonfundowana Witma cudem dotarła do kokpitu i rzuciła się na fotel drugiego pilota - Potrzebujesz wsparcia? - zapytała retorycznie.
Ashoni nie odpowiedziała, bo zbyt zajęta była skupianiem wokół siebie Mocy by rozszerzyć swoje pole widzenia poza to, co widzą jej własne oczy i skanery statku. Spojrzała na Witmę i odparła - Cóż... Jeżeli statek nie ma wyglądać jak sito - uśmiechnęła się do Rycerz Jedi.
Witma przypomniała sobie, że uciekła już dwa razy przed piratami - Wolna przejażdżka wśród asteroid nie powinna stanowić problemu - wymamrotała do siebie - Nigdzie nam się przecież nie spieszy - dodała.
Jeden z odłamów asteroidy uderzył w górne poszycie frachtowca. Prawdopodobnie obsadzenie stanowiska górnego strzelca mogło by już grozić wyssaniem w próżnię. Przynajmniej na to by wskazywały skanery.
- Chyba o coś zachaczyliśmy - skomentowała ironicznie togrutańska Jedi
- Drobnostka - odparł skarkastycznie Skoltus D'kana.Do Ashoni nagle coś dotarło po spojrzeniu na konsoletę. Znaleźli się w odpowiednim miejscu. Jednak na starej mapie w tym miejscu miały być księżyce. A to, co ekspedycja zastała to niekończące się pola asteroid. Już od początku coś było nie tak. Witma tym czasem szukała na skanerach prześwitów w asteroidach na co Ashoni zareagowała przełączając się na działka boczne i ostrzeliwując mniejsze asteroidy by dać Witmie miejsce na wyprowadzenie frachtowca klasy Obrońca z pola niebezpiecznych kosmicznych skał. Krótkowłosa Rycerz Jedi zwolniła by ruszyć ostrożnie w przygotowane wcześniej przez togrutanke szczeliny.
- Jak daleko jesteśmy od celu podróży? - Jedi spojrzała na Ashoni.
- Już niedaleko - odparła - jak wyjdziemy z pola będziemy praktycznie na miejscu
- Niech Moc będzie z nami - dodała Witma patrząc na resztę załogi obecnej w kokpicie. - Mówię serio. Skol, Erun, Talym, skupcie się. Jak będzie potrzeba musimy zrobić co się da by Mocą zmienić kierunek lotu asteroidy - Witma znacząco spojrzała szczególnie na Talyma, w nim jak zawsze pokładając największe nadzieje. Niebieski togrutanin kiwnął głową - Zrobię wszystko, co w mojej mocy - Odpowiedział ukochanej
- Na trzy! - krzyknęła Witma wyciągając rękę w stronę najbliższej asteroidy. Reszta Jedi jak na komendę za nią zrobiła to samo. Ashoni przejęła stery by szybko wprowadzić statek przez przygotowany wcześniej przez wprawionych użytkowników Mocy przesmyk, po czym gdy Blask oddalił się wystarczająco od zagrożenia, wykonała korkociąg w kierunku tajemniczej planety.
Nagle niespodziewanie ze strony miniętych asteroid wypaliły działka turbolaserowe. Na szczęście ząb czasu nadgryzł je na tyle, że celność pozostawiała wiele do życzenia. Rycerz Jedi pozostawiła stery w rękach togrutanki, sama przekierowała zapas energii na tylne osłony i odpaliła działka by wypalić je w kierunku atakującej ich broni. Działka były ukryte, ale do namierzenia. Kilka pocisków trafiło w osłony, na szczęście bez większych uszkodzeń dla wiekowego kadłuba. Ashoni pociągnęła ster mocniej do siebie, przyspieszając tym ku atmosferze planety.
- Przeskanujcie powierzchnię planety - Mistrzyni bronii poleciła załodze. Erun dosiadł się do konsoli ze skanerami. Skaner form życia wykrył co ciekawe masę zwierząt i... jednego humanoida. Ashoni wbiła wzrok w konsoletę - Coraz bardziej to zawiłe - mruknęła do siebie.
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Pon Sie 16, 2021 3:21 pm

Cz. 4 - Niepewne działania

Blask Ostrza wszedł w atmosfere planety. Akurat rozpętała się burza, a planete spowiła noc. Ashoni usiłowała bezpiecznie mijać błyskawice, sprawnie manewrując między nimi wykorzystując zmysły Jedi. Niestety na niewiele się to zdało, bo już po chwili błyskawica trafiła statek i uszkodziła zasilanie. Ciepłe światło zamieniło się w czerwone miganie. Statek gwałtownie tracił wysokość.
- Złapcie się czegoś - rzuciła do załogi - to będzie jedno, z tych mniej przyjemnych lądowań
Witma całe szczęście miała pasy zapięte wcześniej. Co jakiś czas usiłowała skorygować moc silników hamujących.
- Mistrzyni Ashoni? - Talym zapytał krótko, acz wymownie chcąc zorientować się, w jakiej są sytuacji. Jednocześnie złapał się za fotel Witmy jakby poczuł wrażenie, że jest on lepiej przymocowany niż ten na którym sam siedział.
- Włączył się tryb świąteczny, a zasilanie symuluje lamki na choince - togrutanka usiłowała obrócić całą sytuację w żart - spadamy - dodała poważniejąc tuż sekundę przed tym jak frachtowiec uderzył o drzewa by następnie odbić się lekko w górę i ścinając jeszcze kawałek lasu w końcu się zatrzymać.
- Uh - jęknęła Mistrzyni Broni - Wszyscy cali? - zapytała z troską. Erun nie zapiął pasów, bo się nimi wcześniej przywiązał. Wyglądało jednak na to, że był cały i w jednym kawałku. Skoltus natomiast stracił całkowicie przytomność. Witma jak gdyby nigdy nic się nie stało zameldowała gotowość do dalszego działania jednocześnie obracając się w fotelu by sprawdzić, co z resztą załogi. Dostrzegła nieprzytomnego, ułożonego w dziwacznej pozycji Skoltusa i natychmiast ułożyła go w pozycji bezpiecznej. Talym natomiast wyostrzył swoje zmysły dzięki Mocy by skoncentrować się nad tym, co ich zastało. Usiłował wyczuć czy mają do czynienia z tajemniczym źródłem Mocy. Im głębiej sięgał, tym większe czuł zimno. Jako togrutanin był bardziej odporny na warunki atmosferyczne niż przeciętny człowiek. Ten rodzaj zimna jednak nie był fizyczny. Przenikał wszystko. Ubrania i żywą tkankę. Był jak zimny sopel w środku bijącego serca. Ocknął się z transu - Ciemna strona - mruknął jakby sam do siebie, po czym zerknął na Witmę z pełnym powagi wyrazem twarzy. Ta zaś zaczęła zbierać się do wyjścia na pierwszy zwiad.
- Myślicie, że ktoś był takim odludkiem, że uciekł na bezludną planetę? - Rycerz Jedi usiłowała zażartować
- I zainstalował turbolasery odstraszające gości? - Ashoni mruknęła ironicznie wstając z fotela i usiłując opuścić rampę. Problemem jednak mógł być niemal brak podwozia, bo rampa otworzyła się tylko szerokością szczeliny wielkości szczura pustynnego.
Atmosfera planety była przyjazna humanoidom, pogoda nieco mniej. Gęste opady i zasłaniające jakiekolwiek źródło światła chmury burzowe zdecydowanie nie poprawiały nastroju ekspedycji.
Witma zaczęła sprawdzać stan zniszczenia statku.
- Przynajmniej będziemy się mogli przejść po powierzchni - mruknęła ni to do siebie ni do załogi - Musimy znaleźć czystą wodę... i jakieś źródło białka - dodała patrząc znacząco na Talyma. Togrutanin skinął głową do Maginii i podszedł do niej, przyglądając się co dokładnie robi. Tym samym czekał aż skończy, żeby ruszyć się z nią na poszukiwanie sensownych zapasów. I może przy okazji jakiś zwiad. Ashoni nie była przekonana, co do zapału Witmy.
- Poczekajmy do rana. Na statku mam wystarczająco zapasów by przeżyć jedną noc
- Jak ze zniszczeniami statku? - Maginia przerwała togrutance niemal w pół zdania
- Odcięte zasilanie, uszkodzone podwozie i - Ashoni zrobiła chwilową pauzę - nie do końca działająca rampa. Ledwo się opuszcza - dodała
- Nie jestem pewna, czy bezpiecznie jest zostawać w metalowym statku, gdy zalewa nas powódź - Witma skontrowała pomysł togrutańskiej Jedi
- Warto było by i tak się rozejrzeć - dodał Erun Koth, który miał wciąż jeszcze zawroty głowy po twardym lądowaniu.
- Poza tym - Talym podrapał się za głową - Nie mamy pewności, że jesteśmy tu bezpieczni, siedząc w środku. Zwierzęta i deszcze to jeden problem - spojrzał wymownie na pomarańczową togrutankę - Ktoś, kto nas tutaj nie chce, to drugi. Erun poparł pomysł Talyma, na co Mistrzyni Vaner w końcu też przystała. - Ruszymy na zwiad jak tylko zacznie świtać, następnie nakazała droidowi typu T3 popracować nad przywróceniem zasilania i w dalszej kolejności łączności.
Skol się nagle ocknął i usiłował przypomnieć sobie, co się stało. Niewiele go zdziwiło znalezienie się w obecnej sytuacji. Prawdę mówiąc doświadczonego Mistrza D'kanę już niewiele mogło w życiu zdziwić. Pomasował się po obolałej głowie i ruszył poszukać narzędzi, by pomóc droidowi w podstawowych naprawach.
Ashoni założyła jeden z grubszych, mniej przemakalnych płaszczy i narzuciła wielki kaptur na swoje jeszcze większe montrale. Upewniła się, że jej miecze świetlne wciąż są na swoim miejscu, przypięte do paska, po czym ściągnęła ze ściany spory reflektor - Pójdę obejrzeć uszkodzenia - rzuciła do załogi i zniknęła w deszczu.
Witma ruszyła jakby za nią, ale stanęła przed statkiem. Talym ruszył za ukochaną narzucając płaszcz. Gdy już byli praktycznie sam na sam Witma wyznała - Prawdę mówiąc chciałam przy okazji skorzystać z toalety - zaśmiała się do Talyma - na statku raczej bez zasilania nie ma prawa ona działać.
Grunt był bardzo śliski i grząski. Oboje Jedi musieli bardzo uważać by nie stracić równowagi i nie wpaść w torfowisko. Jednak nie podłoże stanowiło główny problem dla ekspedycji.
Erun wyczuł całą masę dzikich zwierząt jakby gotowych do ataku. Było w nich jednak coś dziwnego. Emanowały energią pochodzącą jakby od ciemnej strony. Jednak bez podejścia bliżej, nie był w stanie tego stwierdzić na pewno. Witma również to wyczuła - Dziwne - mruknęła do siebie powoli stawiając kroki tak, by nie stracić równowagi - Zwierzęta powinny się nas bać - skomentowała
- Niekoniecznie - przerwał jej Erun - Zwierzęta często boja się silnego światło albo ognia - wyszedł powoli ze statku rozświetlając mroki innym reflektorem - Niektóre jednak mają na tyle instynktu, że nie boją się niczego - padawan Koth stanął obok dwójki pozostałych Jedi - poza tym głód potrafi być silniejszy niż strach
- A tak się składa, że jestem głodny - odpadł Talym żartując ze swojej drapieżnej natury, kładąc przy tym Erunowi rękę na ramieniu.
Maginia ruszyła w obchód wokół statku, oświetlając teren przed sobą niebieską klingą miecza świetlnego. Erun natomiast skupił Moc by wyczuć ile zwierząt jest w pobliżu. Wyczuł jedną watahę, która powoli zaczęła ich otaczać z każdej strony. Padawan Koth usiłował wlać spokojne emocje w każdą z bestii, jednak ile by nie próbował, nie był w stanie uspokoić ich ślepej żądzy krwi. Witma spojrzała na Eruna i jego wytężoną od wysiłku twarz - Co się dzieje? - zapytała zmartwiona
- Wataha nas okrążyła - wysapał Padawan - Są jakieś dziwne, a ich żądzy krwi nie mogę opanować - Chwycił za cylindryczną rękojeść miecza świetlnego i aktywował zieloną wiązkę - Przygotujmy się! - ustawił się w pozycji defensywnej - Okrążyli nas!
W ostatniej chwili, gdy zwierzęta się zbliżyły, członkowie ekspedycji dostrzegli, że zwierzęta wyglądały jak akkdogi ze wścieklizną. Miały czerwone oczy, a z pyska leciała im bardzo gęsta, biaława piana. Do tego były rozmiaru półtora standardowego akkdoga.
Ashoni wyczuwając skaczącego na nią zwierzaka, zdążyła uskoczyć, odpalić turkusowe klingi obu mieczy świetlnych i przy kolejnym skoku drapieżnika, precyzyjnym cięciem pozbawiła akkdoga głowy. Jego cielsko nieco zmieniło trajektorie lotu i spadło niedaleko trójki dzielnych Jedi. Togrutanka następnie zeskoczyła z poszycia statku na grzęski grunt, lądując w błocie tuż za plecami Eruna. Talym chwycił za miecz przykryty płaszczem i moment później z jego emitera wysunęło się szafirowe ostrze, zamieniające w parę każdą kroplę deszczu, która na nie spadła. Trzymał broń jedną dłonią, skierowaną w dół, zachowując spokój mimo tej jakże stresującej sytuacji. Reszta wściekłych akkdogów widząc miecze świetlne gotowych do walki Jedi, uciekła w głąb lasu, rozpływając się w mroku.
Ashoni zgasiła ostrza z cichym syknięciem - Zachowują się dziwnie - skomentowała - Jak i cała ta planeta.
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Wto Sie 17, 2021 2:18 pm

Cz. 5 - Widmo za mgłą

Coruscant. Rok 0 ATC.

Rosły mężczyzna opuszczał w pośpiechu komnatę Rady Jedi. Pod ręką trzymał cyfronotes i kilka map. Spieszył korytarzami Świątyni mijając kolejnych Rycerzy i Mistrzów Zakonu.
- Bulpar! - krzyknął ktoś za nim
Mężczyzna na chwilę zwolnił kroku i dał się dogonić brązowoskóremu zabrakowi.
- Witaj Savasta - Długowłosy mężczyzna skinął głową do przyjaciela
- Rada poparła? - zapytał nieco enigmatycznie zabracki Jedi
- I tak i nie - odparł Mistrz Jedi - Bez aprobaty senatu nie możemy ruszyć. Nie oficjalnie - dodał po chwili
- Jesteś pewny tej wizji? - Zapytał Mistrz Jedi Lor Savasta
- Jak mało czego w życiu - Odparł drugi Jedi - Musimy wziąć kogo się da. Kto tylko się zgodzi.
- Chyba wiem kto - odpowiedział zabrak i po chwili rozpłynął się w wśród innych odzianych w brązowe szaty Rycerzy, Mistrzów i Padawanów. Sulseba Bulpar tymczasem udał się do swojej kwatery by spakować najpotrzebniejsze rzeczy.
Po około pół godziny zebranych Mistrzów było już pięcioro. Oficjalnie - wybierali się na ekspedycję rubieży kosmosu. Nieoficjalnie mieli stawić czoła nieznanemu zagrożeniu. Mistrz Bulpar doświadczył wizji odległej spaczonej Ciemną Stroną Mocy planety, na której niezydentyfikowane zło zbierało siły. Podobnej wizji doświadczyła jego miraliańska przyjaciółka - Mistrzyni Jel Cyisa, co tylko utwierdziło Solsebę w przekonaniu o słuszności całej wyprawy. Rada miała mieszane uczucia, co do przedsięwzięcia, nie wierzyli bowiem wbrew opini Mistrza Bulpara w odrodzenie Sithów, ale mimo wszystko postanowiła zapobiec potencjalnemu zagrożeniu nieoficjalnie aprobując misję i pomagając ją utajnić.
Planeta na którą Mistrzowie Jedi się wybierali, od tysięcy lat znana była jako Meliodan. Wiedzieli oni jednak, że jeśli cokolwiek pójdzie nie tak, nikt nie powinien nigdy odnaleźć spaczonej planety, dlatego Mistrzyni Cyisa została wyznaczona na tą, która miała usunąć planetę z archiwum świątyni. Po wszystkim spotkała się ze swoim jeszcze niedawnym padawanem, a już Rycerzem Jedi, by przekazać mu ostatnie polecenia na wypadek, gdyby nigdy nie wrócili
- Mistrzyni to może być pułapka - próbował przestrzec młody rycerz starszą miraliankę
- Co by to nie było musimy to sprawdzić - odpowiedziała spokojnym tonem Mistrzyni - A jeśli cokolwiek pójdzie nie tak i nie wrócimy - Jedi zwiesiła głos - To cała nadzieja w Tobie - położyła Rycerzowi Jedi rękę na ramieniu
- Niech Moc będzie z Tobą Mistrzyni! - rzucił na pożegnanie młody Jedi
- I z Tobą Rycerzu Jedi Vas-Es Teru - odparła z dumą w głosie - i z Tobą - dodała na odchodne.
Młody Vas był jej drugim padawanem. Jednak pierwszym, który dożył prób i przeszedł je. Dlatego też bardzo była dumna i ze swojego podopiecznego i również z siebie, że udało jej się dobrze przeprowadzić lata treningu swojego padawana. Teraz jednak przed miralianką było nowe zadanie i to na nim powinna się skupić. Sięgnęła po Moc by rozwiać niepotrzebne myśli i uspokoiła oddech powoli idąc w stronę świątynnego lądowiska.
Gdy wszyscy Jedi wypełnili swoje zadania, zebrali się na lądowisku świątynnym. Piątka mistrzów i trzech padawanów - w takim też składzie opuszczali Coruscant po raz ostatni. Nie mając zupełnie pojęcia z jaką siłą się mierzą.


Ostatnio zmieniony przez Gray Jedi MAster dnia Sob Sie 21, 2021 11:48 am, w całości zmieniany 1 raz
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Gray Jedi MAster Sob Sie 21, 2021 11:40 am

Cz. 6 - Narada

- Myślicie, że jest jadalny? - Witma przerwała ciszę pytaniem rzuconym w stronę dwójki Padawanów.
- Myślę, że gdyby nie był skażony Ciemną Stroną, mógłby być - wtrąciła Ashoni przypinając rękojeści do pasa
- Spaczony jest tylko umysł - oparł Erun przyglądający się wciąż zwłokom akkdoga - Reszta wydaje się być w porządku
- Zdecydowanie urósł większy - dodał Talym stojący nad klęczącym Erunem
Witma postanowiła przeanalizować zwłoki Akkdoga Mocą - Ciemna strona zatruwa umysły, prawda? - rzuciła w stronę Ashoni - Wygląda na to, że tylko więcej mięsa dla nas - wyciągnęła z płaszcza coś na kształt nożyka myśliwskiego i zabrała się za porcjowanie mięsa
- Mistrzyni, właściwie to czego będziemy szukać? - zapytał lekko nieobecny niebieskoskóry togrutanin
- Teraz? - zapytała Ashoni jakby wyrwana z transu - Kim lub czym jest ten pojedynczy humanoid - spojrzała na Talyma - Ale najpierw suchego drewna na opał. Jeżeli Skoltus i Teethree przywrócą zasilanie, powtórzymy skan i dowiemy się gdzie go szukać
- Szkoda, że musiał zginąć - wtrącił Koth zapatrzony w dzielone przez Witmę zwłoki Akkdoga - To jedne z niewielu zwierząt posiadających kontakt z Mocą. Posiadają pewien rodzaj telepatii - wyjaśnił młody Erun - Dobrze wychowany akkdog, może porozumiewać się ze swoim panem za pomocą telepatii właśnie.
Witma spojrzała z zaciekawieniem na padawana - Czyli ten tutaj mógł być sterowany przez osobnika, którego szukamy? Mógł mu przekazać na przykład ilu nas jest?
Erun pokręcił przecząco głową - Nie jestem pewny Mistrzyni, ktoś jednak mógł rozkazać całej watasze nas zaatakować, a jeśli na dodatek użył przy tym ciemnej strony to zrobił to dominacją i przymusem
- Jeżeli byłby to przymus to wątpie by się wycofały - zauważyła Mistrzyni Broni
- Jeśli tak, to ciemna strona doprowadziła je do szaleństwa - odpowiedział Erun
- Sprawdźmy to - Talym klęknął przy martwym zwierzu i kładąc na niego całą wewnętrzną część dłoni, zaczął zbierać otaczającą go Moc. Wsłuchiwał się w jej szept, próbując chwycić jej strumień i skierować go do siebie, by ujrzeć w jego odbiciu obraz przeszłości nieżyjącego akkdoga; przeszłości, która mogła mieć związek z nieznanym humanoidem. W ułamku sekundy wyczuł, że akkdog ten przyszedł na świat w laboratorium, gdzie na nim eksperymentowano i ostatecznie wypuszczono by się rozmnażał z innymi obiektami testów na wolności - Dokonano na nim mutacji - Togrutanin otworzył oczy by skierować wzrok na pozostałych. Zaraz po tym wstał - Ktoś go później wypuścił na wolność, by ten dalej się rozmnażał.
- Ale dalej jest jadalny? - Spytała Witma pochłonięta porcjowaniem mięsa na kolację
- Nie wiem, Witma - odpowiedział szybko Talym wciąż próbując się pozbierać po tym, co zobaczył.
- Pytanie jaki to może mieć związek z Mistrzami, którzy się tu rozbili - wtrącił Erun próbujący zrozumieć zaistniałą sytuację.
- Bardzo dobre pytanie - odpowiedziała najstarsza obecna Jedi - Na które znajdziemy odpowiedź jak tylko znajdziemy laboratorium - spojrzała na resztę - Połączmy kropki... Wizja Jedi... Tajemnicza wyprawa... Rozbity statek... Tajne laboratorium eksperymentujące na zwierzętach... Żadna z tych rzeczy nie ma sensu!
- Cokolwiek było... teraz mamy obowiązek to sprawdzić. Jesteśmy Jedi, a tutaj dochodzi do przestępstw na naturze i tym samym Mocy - odparł Talym
- Trzeba powstrzymać tę abominację - dodał Erun
- Zgadzam się - przytaknęła Ashoni - Pytanie od czego zaczniemy? - spojrzała po reszcie zebranych
- Zaczniemy od próby skontaktowania się z bazą i powiadomienia ich o tym, ze się rozbiliśmy i że may tu skażenie - zaproponowała Witma
- Możesz spróbować - odpowiedziała Vaner - Nawet jeżeli to bez silnego przekaźnika nic nie wyjdzie poza tę planetę - skierowała palec wskazujący w niebo - A takowego nie odpalimy dopóki Tethree i Skoltus nie przywrócą zasilania
- Racja - skinęła głową Witma - Ale chyba nie mamy co czekać na zasilanie, prawda? - Rycerz Jedi poszła w stronę, w którą pobiegły zwierzęta - Ślady wskazują, że w tamtą - wskazała przed siebie - Uciekły w popłochu. Ziemia jest mokra, a ślady świeże - złapała za komunikator by sprawdzić łączność ze statkiem. Niestety zarówno Blask jak i jego nadajnik były pozbawione mocy. Sprawdziła więc komunikator ręczy na nadgarstku. Postukała w urządzenie by sprawdzić, czy chociaż jest łączność z resztą zespołu eskpedycji. Komunikator wydał z siebie szum, po czym zapikał dając do zrozumienia, że przynajmniej ta wygoda technologiczna jest całkowicie sprawna. Witma  włączyła urządzenie na nadgarstku, które pomagało w tworzeniu mapy - aby się nie zgubili - Ładnie tu - Stwierdziła, maszerując dziarsko przed siebie i pokonując gęste zarośla. Talym tym czasem wykorzystał swoje przywiązanie do Jasnej Strony i skontrował ją ze źródłem Ciemnej. Chciał sprawdzić, z której strony będzie najbardziej odpychany. W ten sposób szukał źródła ciemności. Wyczuł źródło pod sobą. Nie był pewny jakiego jest rodzaju. Prawie pewny był, że to czego szukają jest po drugiej stronie planety... I dlatego było ledwie wyczuwalne
- Mam nadzieję że nogi was nie bolą - mruknął zmieszany togrutanin - Bo trochę sobie pochodzimy.
Gray Jedi MAster
Gray Jedi MAster
Jedi
Jedi

Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 24
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce

Powrót do góry Go down

Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP Empty Re: Wyprawa Do Nikąd - Zbiór opowiadań z RP

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics
» Zbiór

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach