Holopamiętnik Witmy
Strona 1 z 1
Holopamiętnik Witmy
Trzeszczenie kamery powoli się uciszało. Ukazała się w wielkim zbliżeniu twarz młodej dziewczyny o krótkich czarnych włosach, krystalicznie czystych niebieskich oczach i wielkiej szramy w kształcie X na twarzy.
- Ale dawno tego nie robiłam… - Głos dziewczyny był lekko zachrypnięty, o wiele dojrzalszy od tego z nagrań sprzed lat. Cała jej aparycja wydawała się bardziej kobieca, jakby minione lata mocno ją postarzały. Nabyła też kilku nowych pokaźnych blizn.
- To będzie pewnie moje ostatnie nagranie. Czułam, że jestem ci to winna, Mistrzu. Właśnie kończy się pewien etap w moim życiu i zaczyna nowy. – Dziewczyna umilkła, jakby zastanawiała się co powiedzieć. Spojrzała się na moment poza obiektyw, jakby sprawdzała godzinę albo wiadomość, która właśnie do niej przyszła. A może zbierała się na odwagę? Spojrzała z powrotem w obiektyw, poważniejąc i nieruchomiejąc. – Zamierzam odejść z Tarczy.
- Tarcza stała się moim domem, moją rodziną. Zrobiłam coś, czego żaden Jedi nie powinien robić, przywiązałam się do sprzętu, możliwości, szacunku, a co najgorsze – władzy, jaką tu posiadam. Czułam się bezkarna i wmawiałam sobie, że działam w imię wyższego dobra. Odkąd Tarcza utraciła zwierzchnika w postaci Rady Jedi oraz Senatu to właściwie przestała mieć rację bytu. Bo kogo mamy ochraniać, skoro nikt nas nie potrzebuje? – Dziewczyna umilkła, po czym dodała ze skruchą, jakby mówiła do kogoś konkretnego. – Przepraszam. – Ktoś zapukał w drzwi jej pokoju, więc wyłączyła kamerę.
- Podobno jest jeszcze jedna, większa od naszej, grupa Jedi. Takie słyszałam pogłoski. Jeżeli to prawda, mam zamiar się do nich udać. Oddać się w całości byciu tym, kim zawsze być chciałam. Mam nadzieję, że będziesz ze mnie dumny, Mistrzu. – Dziewczyna spuściła wzrok i zaczęła mówić ciszej, patrząc się w przestrzeń przed sobą, nie do samej kamery.
- Odkąd rozstałam się z Talymem czuję dziwną pustkę w sobie. Kiedyś nie byłam pewna, czy go kocham. Podejrzewałam nawet, że jestem na tyle wyrachowana, że spotykam się z nim tylko i wyłącznie dlatego, że bałam się, iż bez tego postanowi odejść z Zakonu i nigdy nie zostać Jedi. Po części miałam rację, on również postanowił odejść z Tarczy. Poszukać własnej drogi życia, która jednak nie jest ścieżką Jedi. Może nie do końca. Sama nie wiem. Wierzę jednak, że będzie podejmować słuszne decyzje. Jak nikt inny w całej galaktyce wiem, że jego serce jest dobre i czyste i tylko ja mogłabym sprowadzić go na Ciemną Stronę. – Umilkła, przełykając słowa, które miała zaraz wypowiedzieć.
- Ale skoro go nie kochałam – spojrzała teraz wprost do kamery, w oczach miała łzy, które jednak nie spłynęły po policzkach – to dlaczego teraz cierpię? Świadomość, że ktoś na mnie czeka i jest gotów się o mnie troszczyć… że ja mogłam troszczyć się o niego, że mnie potrzebował… czy to było tylko wygodnictwo z mojej strony, czy też coś prawdziwego? Strefa komfortu, w którą weszłam, czy wręcz przeciwnie – wyzwanie samej siebie do wytrwałości a teraz osiągnięcie porażki? Egoizm czy miłość? Czy tęsknota za nim to uczucie ciała czy umysłu? Mam ochotę zapełnić tę pustkę czymkolwiek. Ale nic nie pomaga, nadal zżera mnie dojmujący smutek. Mam nadzieję, że zmiana środowiska i natłok prac, jaki mnie zapewne czeka w sprawie powrotu do zwykłych obowiązków Jedi sprawią, że choć przez chwilę moje myśli nie będą wracać do tego, co odczuwam. Jedno jest pewne – wiem, że postępuję właściwie.
- Swojemu padawanowi, Crixowi Telshowi, dam możliwość wyboru podążenia ze mną lub pozostania w Tarczy. To młody chłopak, nie ma jednak cech Jedi, ich systemu wartości. Nie wiem, czy psychicznie wytrzymałby rygor, jaki tam panuje. Zaufanie, jakim trzeba obdarzyć innych, wydaje się mi dla niego zbyt wielkim ciężarem. Nie chcę go zabierać do trzeciego świata tak różnego od półświatka Coruscant i życia tu, na Valirii. Wypełniłam swoją obietnicę. – Dziewczyna uśmiechnęła się do kamery. – Mistrzu, chyba już wiem, jak się czułeś, gdy podarowałeś mi mój pierwszy speeder. Musiałam wtedy wyglądać ponownie.
Kobieta przestała się uśmiechać. Zastanawiała się, co jeszcze chciałaby powiedzieć, ale nie była w stanie nic wymyśleć. Przyłożyła dłoń do serca, jakby chciała przekazać jak ważne jest dla niej to nagranie. – Niech Moc będzie z nami.
- Ale dawno tego nie robiłam… - Głos dziewczyny był lekko zachrypnięty, o wiele dojrzalszy od tego z nagrań sprzed lat. Cała jej aparycja wydawała się bardziej kobieca, jakby minione lata mocno ją postarzały. Nabyła też kilku nowych pokaźnych blizn.
- To będzie pewnie moje ostatnie nagranie. Czułam, że jestem ci to winna, Mistrzu. Właśnie kończy się pewien etap w moim życiu i zaczyna nowy. – Dziewczyna umilkła, jakby zastanawiała się co powiedzieć. Spojrzała się na moment poza obiektyw, jakby sprawdzała godzinę albo wiadomość, która właśnie do niej przyszła. A może zbierała się na odwagę? Spojrzała z powrotem w obiektyw, poważniejąc i nieruchomiejąc. – Zamierzam odejść z Tarczy.
- Tarcza stała się moim domem, moją rodziną. Zrobiłam coś, czego żaden Jedi nie powinien robić, przywiązałam się do sprzętu, możliwości, szacunku, a co najgorsze – władzy, jaką tu posiadam. Czułam się bezkarna i wmawiałam sobie, że działam w imię wyższego dobra. Odkąd Tarcza utraciła zwierzchnika w postaci Rady Jedi oraz Senatu to właściwie przestała mieć rację bytu. Bo kogo mamy ochraniać, skoro nikt nas nie potrzebuje? – Dziewczyna umilkła, po czym dodała ze skruchą, jakby mówiła do kogoś konkretnego. – Przepraszam. – Ktoś zapukał w drzwi jej pokoju, więc wyłączyła kamerę.
***
Nagranie zostało wznowione. Jedi była w tym samym ubraniu co poprzednio.- Podobno jest jeszcze jedna, większa od naszej, grupa Jedi. Takie słyszałam pogłoski. Jeżeli to prawda, mam zamiar się do nich udać. Oddać się w całości byciu tym, kim zawsze być chciałam. Mam nadzieję, że będziesz ze mnie dumny, Mistrzu. – Dziewczyna spuściła wzrok i zaczęła mówić ciszej, patrząc się w przestrzeń przed sobą, nie do samej kamery.
- Odkąd rozstałam się z Talymem czuję dziwną pustkę w sobie. Kiedyś nie byłam pewna, czy go kocham. Podejrzewałam nawet, że jestem na tyle wyrachowana, że spotykam się z nim tylko i wyłącznie dlatego, że bałam się, iż bez tego postanowi odejść z Zakonu i nigdy nie zostać Jedi. Po części miałam rację, on również postanowił odejść z Tarczy. Poszukać własnej drogi życia, która jednak nie jest ścieżką Jedi. Może nie do końca. Sama nie wiem. Wierzę jednak, że będzie podejmować słuszne decyzje. Jak nikt inny w całej galaktyce wiem, że jego serce jest dobre i czyste i tylko ja mogłabym sprowadzić go na Ciemną Stronę. – Umilkła, przełykając słowa, które miała zaraz wypowiedzieć.
- Ale skoro go nie kochałam – spojrzała teraz wprost do kamery, w oczach miała łzy, które jednak nie spłynęły po policzkach – to dlaczego teraz cierpię? Świadomość, że ktoś na mnie czeka i jest gotów się o mnie troszczyć… że ja mogłam troszczyć się o niego, że mnie potrzebował… czy to było tylko wygodnictwo z mojej strony, czy też coś prawdziwego? Strefa komfortu, w którą weszłam, czy wręcz przeciwnie – wyzwanie samej siebie do wytrwałości a teraz osiągnięcie porażki? Egoizm czy miłość? Czy tęsknota za nim to uczucie ciała czy umysłu? Mam ochotę zapełnić tę pustkę czymkolwiek. Ale nic nie pomaga, nadal zżera mnie dojmujący smutek. Mam nadzieję, że zmiana środowiska i natłok prac, jaki mnie zapewne czeka w sprawie powrotu do zwykłych obowiązków Jedi sprawią, że choć przez chwilę moje myśli nie będą wracać do tego, co odczuwam. Jedno jest pewne – wiem, że postępuję właściwie.
- Swojemu padawanowi, Crixowi Telshowi, dam możliwość wyboru podążenia ze mną lub pozostania w Tarczy. To młody chłopak, nie ma jednak cech Jedi, ich systemu wartości. Nie wiem, czy psychicznie wytrzymałby rygor, jaki tam panuje. Zaufanie, jakim trzeba obdarzyć innych, wydaje się mi dla niego zbyt wielkim ciężarem. Nie chcę go zabierać do trzeciego świata tak różnego od półświatka Coruscant i życia tu, na Valirii. Wypełniłam swoją obietnicę. – Dziewczyna uśmiechnęła się do kamery. – Mistrzu, chyba już wiem, jak się czułeś, gdy podarowałeś mi mój pierwszy speeder. Musiałam wtedy wyglądać ponownie.
Kobieta przestała się uśmiechać. Zastanawiała się, co jeszcze chciałaby powiedzieć, ale nie była w stanie nic wymyśleć. Przyłożyła dłoń do serca, jakby chciała przekazać jak ważne jest dla niej to nagranie. – Niech Moc będzie z nami.
Koniec nagrania
Maginia- Zarząd Tarczy
- Liczba postów : 483
Join date : 24/04/2015
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach