W celi
Strona 1 z 1
W celi
Kamzo Gelu, już były generał armii Republiki, dowódca Oddziału 303, oraz jeden z założycieli Tarczy, siedział na łóżku w swojej przestronnej celi.
Dzięki dotychczasowym zasługom oraz pozycji, był traktowany z daleko idącym szacunkiem, więc pomieszczenie, w którym czekał na wyrok, było bardzo przestronne. Wyposażone zostało w wygodne łóżko, biurko, dwa fotele, dużą łazienkę z prysznicem, a także terminal z dostępem do wybranych opcji holonetu.
Przez jedyne okno, Kamzo mógł także podziwiać panoramę Coruscant, chociaż o próbie ucieczki nie było mowy (do której eks-generał nawet się nie palił). Po pierwsze, chroniło je ciężki do sforsowania pole ochronne, a po drugie, nawet jeśli jakimiś cudem przedostałby się na zewnątrz, po zewnętrznej stronie czekał go długi i malowniczy spacer w dół, nim zamieniłby się w mokrą plamę na jakiejś platformie.
Gelu przez chwilę patrzył na niezliczone, śmigające w powietrzu pojazdy. Jego myśli odpłynęły w kierunku niedawnych wydarzeń. Czy mógł zrobić coś lepiej? Czy zawiódł?
Na to ostatnie pytanie mógł sobie odpowiedzieć bez problemu: tak, zawiódł. Zresztą, nie pierwszy raz podczas tej wojny. Miał jednak nadzieję, że po raz ostatni, w czym upewniał go wiszący nad nim wyrok śmierci.
Tak, przegrałem, i muszę to przed sobą przyznać. Znalazłem się w sytuacji, gdzie nie będzie już ze mnie żadnego pożytku. Straciłem bliskie mi osoby, straciłem nawet mój Oddział 303...
Usiadł na podłodze i oparł się tyłem głowy o ścianę. Była przyjemnie chłodna. Mimo, że starał się zdusić w sobie wszelkie wątpliwości, one wciąż powracały.
Republika... Moja Republika, której pragnąłem bronić do śmierci, stała się słabą wydmuszką, którą podsuwa się Imperium praktycznie na talerzu... Chciałem by stała się równorzędnym przeciwnikiem dla naszych wrogów. Żeby ich pokonać, musimy stać się niemal równie bezwzględni i twardzi, nie ma wyjścia...
Sallarosie, mam nadzieję, że poprowadzisz dalej Tarczę, mimo wszelkich przeciwności losu. Może nawet kiedyś zrozumiesz mnie i dostrzeżesz, że jednak miałem rację...
W tej chwili nie mógł jednak zaprzeczyć, że żałuje przede wszystkim jednej rzeczy. Zacisnął zęby i pięści z taką siłą, że jego ręce zaczęły drżeć.
Oz'mak... Bądź przeklęty! Bądź przeklęty po stokroć! Mogę tylko umrzeć z nadzieją, że ktoś niedługo pozbawi cię twego nędznego życia.
Wstał z ziemi i usiadł w fotelu z ponurą miną. Miał nadzieję, że nie będzie musiał długo czekać z wykonaniem na nim wyroku.
Dzięki dotychczasowym zasługom oraz pozycji, był traktowany z daleko idącym szacunkiem, więc pomieszczenie, w którym czekał na wyrok, było bardzo przestronne. Wyposażone zostało w wygodne łóżko, biurko, dwa fotele, dużą łazienkę z prysznicem, a także terminal z dostępem do wybranych opcji holonetu.
Przez jedyne okno, Kamzo mógł także podziwiać panoramę Coruscant, chociaż o próbie ucieczki nie było mowy (do której eks-generał nawet się nie palił). Po pierwsze, chroniło je ciężki do sforsowania pole ochronne, a po drugie, nawet jeśli jakimiś cudem przedostałby się na zewnątrz, po zewnętrznej stronie czekał go długi i malowniczy spacer w dół, nim zamieniłby się w mokrą plamę na jakiejś platformie.
Gelu przez chwilę patrzył na niezliczone, śmigające w powietrzu pojazdy. Jego myśli odpłynęły w kierunku niedawnych wydarzeń. Czy mógł zrobić coś lepiej? Czy zawiódł?
Na to ostatnie pytanie mógł sobie odpowiedzieć bez problemu: tak, zawiódł. Zresztą, nie pierwszy raz podczas tej wojny. Miał jednak nadzieję, że po raz ostatni, w czym upewniał go wiszący nad nim wyrok śmierci.
Tak, przegrałem, i muszę to przed sobą przyznać. Znalazłem się w sytuacji, gdzie nie będzie już ze mnie żadnego pożytku. Straciłem bliskie mi osoby, straciłem nawet mój Oddział 303...
Usiadł na podłodze i oparł się tyłem głowy o ścianę. Była przyjemnie chłodna. Mimo, że starał się zdusić w sobie wszelkie wątpliwości, one wciąż powracały.
Republika... Moja Republika, której pragnąłem bronić do śmierci, stała się słabą wydmuszką, którą podsuwa się Imperium praktycznie na talerzu... Chciałem by stała się równorzędnym przeciwnikiem dla naszych wrogów. Żeby ich pokonać, musimy stać się niemal równie bezwzględni i twardzi, nie ma wyjścia...
Sallarosie, mam nadzieję, że poprowadzisz dalej Tarczę, mimo wszelkich przeciwności losu. Może nawet kiedyś zrozumiesz mnie i dostrzeżesz, że jednak miałem rację...
W tej chwili nie mógł jednak zaprzeczyć, że żałuje przede wszystkim jednej rzeczy. Zacisnął zęby i pięści z taką siłą, że jego ręce zaczęły drżeć.
Oz'mak... Bądź przeklęty! Bądź przeklęty po stokroć! Mogę tylko umrzeć z nadzieją, że ktoś niedługo pozbawi cię twego nędznego życia.
Wstał z ziemi i usiadł w fotelu z ponurą miną. Miał nadzieję, że nie będzie musiał długo czekać z wykonaniem na nim wyroku.
Kamzo- Trooper
- Liczba postów : 483
Join date : 13/02/2015
Age : 38
Skąd : Święta Warmia
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach