Spisek
Strona 1 z 1
Spisek
Świątynia Jedi na Tython jak zwykle tętniła Zycie. Padawani rozmawiający ze swoimi mistrzami, klasy wypełnione adeptami…w kantynie czekał kapitan Flyker. Był umówiony na spotkanie z wygnańcem – Sallarosem Jan’yse. Po chwili usłyszał szybkie kroki, jakby ktoś biegł i w przejściu stanął owy jedi. Kompletnie na takiego nie wyglądał. Prosta koszula, skórzana kamizelka, ciemne spodnie i wysokie buty. Prędzej wyglądał na jakiegoś cywila.
- W końcu. – Odpowiedział Kapitan na powitanie. – Długo każesz na siebie czekać Mistrzu.
- Wybacz za zwlokę…teraz trochę ciężej jest mi się poruszać. – Odpowiedział siwowłosy.
- Co słychać? – Spytał się spokojnie Flyker obserwując młodego Jedi.
Jak to wygnanie mogło wpłynąć na niego. Dalej uważał, że senator nie jest szczery w swych czynach i poglądach nie po tych tajemniczych przelewach.
- Szkoda gadać, senator lubi wystawne aresztowania. – Przypomniał sobie jak przed senatem zakładano mu kajdany i eskortowany przez żołnierzy Republiki. Poniżenie publiczne jeszcze ten sith stał tam i z uśmiechem obserwował go jak odchodzi. Bardzo chciał wtedy rzucić się na niego ujawnić przed wszystkimi prawdę. Musiał się mocno powstrzymywać. Teraz…teraz bez miecza bez szacunku nawet wśród jedi stara dalej działać.
- Nawet holonet ściągnął? – Uniósł brew Cathar słysząc słowa jedi.
- Wygnanie z wielkim hukiem.
Flyker zaczął sobie układać fakty w jedna całość i coś mu bardzo nie pasowało.
- Coś mi tu śmierdzi. W tym wszystkim jest za dużo dramatu.
- Wiem co się działo wtedy, byłem tam. Mam nawet kopie nagrania! – Próbował przekonać Sallaros.
Był niewinny wszyscy co brali udział w tym byli niewinni.
- Nagranie? Czego?
- Kamer ochrony szpitala gdzie leżał „senator”. Szpitala, który o mały włos nie wybuchł przez niego!
Nagranie? Taki dowód na pewno by pogrążył senatora jeszcze ujawnienie tych przelewów.
- Hmm to jest coś! Gdybym mógł to tylko przekazać w odpowiednie ręce.
Sallaros wyciągnął datapad i szybko przesłał kopie nagrania z ujawniającym się sithem na datapad Flykera. Musiał to zrobić szybko, bo jeszcze jedi go zamkną za jakieś spiski.
- Oblejże to na statku. – Odpowiedział Cathar patrząc czy plik dotarł. – A co na to Rada?
- Za zasługi mnie od razu nie zamykają, ale jestem bardzo ograniczony w funkcji, odebrali mi miecz, musze codziennie się raporty dawać oraz prawie cały czas jestem pod obserwacją. Co do nagrania to nie miałem szans by im pokazać. Nie chcą mnie słuchać i uważają, ze mnie kieruje ciemna strona. Każą mi się oczyścić.
- Oczyścić? – Zdziwił się Flyker unosząc brew. – Wy jedi macie dziwne zwyczaje.
- Medytacje, treningi oraz różne techniki pozbycia się ciemnej strony.
- Dziwi mnie jak Senat tak łatwo wywarł parcie na Jedi. Rada zazwyczaj chroniła swoich.
- Rada nam dała ponowne schronienie tutaj, ale…ale sporo jedi odwróciło się od nas. Straciłem szacunek u nich. Postawiłem w złym świetle Zakon.
Siwowłosy westchnął i zamknął na chwile oczy.
- Tu nie chodzi już o mnie…a o resztę która brała w tym udział. Ich imię zostało zbrukane przeze mnie. Jeśli się nie da mnie oczyścić to niech przynajmniej oni zostaną uwolnieni z piętna zdrajcy.
Flyker tak przez chwile patrzał na Salla po czym zmienił temat.
- Sallarosie…kiedy ostatnim razem się widzieliśmy mówiłeś o generale Gelu. Wiesz coś o nim?
- Nie…tylko to co już wiadomo. Ktoś mu pomógł uciec. Nie był sam. – Odpowiedział Sallaros.
- Ktoś od was? Wiem, że się przyjaźniliście…
- Nie, na pewno nie. Nie z takim sprzętem.
- Jak uciekał dalej nosiłeś miecz świetlny. – Zaśmiał się nerwowo kapitan.
- Jestem jedi nie jednoosobową armią. Dalej uważam go za przyjaciela miał…miał prawo nienawidzić nas i uważać, ze Republika zawiodła. – Westchnął ciężko. – To wszystko jest skomplikowane.
- Miał prawo nienawidzić? Czy wy jedi nie zabraniacie takich uczuć? – Takie słowa z ust jedi? Niezwykły przypadek dla Flykera.
- Mówię też z punktu widzenia zwykłego człowieka którego targają emocje. Stracił ukochana, stracił dziecko, stracił siostrę. Imperium mu wszystko zabrało.
Flyker podszedł bliżej w kierunku Sallarosa. Był o wiele wyższy od ludzkiego jedi.
- Tak jak tobie. – Po tych słowach położył dłoń na ranieniu siwowłosego. – Powodzenia.
Flyker wziął w dłoń swój hełm i ruszył w kierunku wyjścia, jednak się zatrzymał.
- Nie straciłem wszystkich…przyjaciele…- Ponownie westchnął. Stracił Hei’lang, stracił Kamzo. Rozwiązanie Tarczy… - Nie dałem rady. Samotne dowodzenie…to nie miało prawa wyjść.
Flyker odwrócił się w stronę Sallarosa. Jedi wyglądał na przybitego całą ta sytuacją.
- Moi agenci powiadomili o powrocie jednego z waszych sojuszników.
- Sojuszników? K…- Przerwał po czym wyczuł na Tython bardzo znajomą aurę. – Col?
- Ta chisska. Powodzenia Sallarosie. – Po tych słowach wyszedł z kantyny zostawiając mistrza.
- Na Moc w końcu jakieś dobre wieści! – To było ostatnie co słyszał kapitan.
Nie potrzeba wyczulenia na Moc by wiedzieć, że siwowłosy. się rozpogodził ta informacją.
- W końcu. – Odpowiedział Kapitan na powitanie. – Długo każesz na siebie czekać Mistrzu.
- Wybacz za zwlokę…teraz trochę ciężej jest mi się poruszać. – Odpowiedział siwowłosy.
- Co słychać? – Spytał się spokojnie Flyker obserwując młodego Jedi.
Jak to wygnanie mogło wpłynąć na niego. Dalej uważał, że senator nie jest szczery w swych czynach i poglądach nie po tych tajemniczych przelewach.
- Szkoda gadać, senator lubi wystawne aresztowania. – Przypomniał sobie jak przed senatem zakładano mu kajdany i eskortowany przez żołnierzy Republiki. Poniżenie publiczne jeszcze ten sith stał tam i z uśmiechem obserwował go jak odchodzi. Bardzo chciał wtedy rzucić się na niego ujawnić przed wszystkimi prawdę. Musiał się mocno powstrzymywać. Teraz…teraz bez miecza bez szacunku nawet wśród jedi stara dalej działać.
- Nawet holonet ściągnął? – Uniósł brew Cathar słysząc słowa jedi.
- Wygnanie z wielkim hukiem.
Flyker zaczął sobie układać fakty w jedna całość i coś mu bardzo nie pasowało.
- Coś mi tu śmierdzi. W tym wszystkim jest za dużo dramatu.
- Wiem co się działo wtedy, byłem tam. Mam nawet kopie nagrania! – Próbował przekonać Sallaros.
Był niewinny wszyscy co brali udział w tym byli niewinni.
- Nagranie? Czego?
- Kamer ochrony szpitala gdzie leżał „senator”. Szpitala, który o mały włos nie wybuchł przez niego!
Nagranie? Taki dowód na pewno by pogrążył senatora jeszcze ujawnienie tych przelewów.
- Hmm to jest coś! Gdybym mógł to tylko przekazać w odpowiednie ręce.
Sallaros wyciągnął datapad i szybko przesłał kopie nagrania z ujawniającym się sithem na datapad Flykera. Musiał to zrobić szybko, bo jeszcze jedi go zamkną za jakieś spiski.
- Oblejże to na statku. – Odpowiedział Cathar patrząc czy plik dotarł. – A co na to Rada?
- Za zasługi mnie od razu nie zamykają, ale jestem bardzo ograniczony w funkcji, odebrali mi miecz, musze codziennie się raporty dawać oraz prawie cały czas jestem pod obserwacją. Co do nagrania to nie miałem szans by im pokazać. Nie chcą mnie słuchać i uważają, ze mnie kieruje ciemna strona. Każą mi się oczyścić.
- Oczyścić? – Zdziwił się Flyker unosząc brew. – Wy jedi macie dziwne zwyczaje.
- Medytacje, treningi oraz różne techniki pozbycia się ciemnej strony.
- Dziwi mnie jak Senat tak łatwo wywarł parcie na Jedi. Rada zazwyczaj chroniła swoich.
- Rada nam dała ponowne schronienie tutaj, ale…ale sporo jedi odwróciło się od nas. Straciłem szacunek u nich. Postawiłem w złym świetle Zakon.
Siwowłosy westchnął i zamknął na chwile oczy.
- Tu nie chodzi już o mnie…a o resztę która brała w tym udział. Ich imię zostało zbrukane przeze mnie. Jeśli się nie da mnie oczyścić to niech przynajmniej oni zostaną uwolnieni z piętna zdrajcy.
Flyker tak przez chwile patrzał na Salla po czym zmienił temat.
- Sallarosie…kiedy ostatnim razem się widzieliśmy mówiłeś o generale Gelu. Wiesz coś o nim?
- Nie…tylko to co już wiadomo. Ktoś mu pomógł uciec. Nie był sam. – Odpowiedział Sallaros.
- Ktoś od was? Wiem, że się przyjaźniliście…
- Nie, na pewno nie. Nie z takim sprzętem.
- Jak uciekał dalej nosiłeś miecz świetlny. – Zaśmiał się nerwowo kapitan.
- Jestem jedi nie jednoosobową armią. Dalej uważam go za przyjaciela miał…miał prawo nienawidzić nas i uważać, ze Republika zawiodła. – Westchnął ciężko. – To wszystko jest skomplikowane.
- Miał prawo nienawidzić? Czy wy jedi nie zabraniacie takich uczuć? – Takie słowa z ust jedi? Niezwykły przypadek dla Flykera.
- Mówię też z punktu widzenia zwykłego człowieka którego targają emocje. Stracił ukochana, stracił dziecko, stracił siostrę. Imperium mu wszystko zabrało.
Flyker podszedł bliżej w kierunku Sallarosa. Był o wiele wyższy od ludzkiego jedi.
- Tak jak tobie. – Po tych słowach położył dłoń na ranieniu siwowłosego. – Powodzenia.
Flyker wziął w dłoń swój hełm i ruszył w kierunku wyjścia, jednak się zatrzymał.
- Nie straciłem wszystkich…przyjaciele…- Ponownie westchnął. Stracił Hei’lang, stracił Kamzo. Rozwiązanie Tarczy… - Nie dałem rady. Samotne dowodzenie…to nie miało prawa wyjść.
Flyker odwrócił się w stronę Sallarosa. Jedi wyglądał na przybitego całą ta sytuacją.
- Moi agenci powiadomili o powrocie jednego z waszych sojuszników.
- Sojuszników? K…- Przerwał po czym wyczuł na Tython bardzo znajomą aurę. – Col?
- Ta chisska. Powodzenia Sallarosie. – Po tych słowach wyszedł z kantyny zostawiając mistrza.
- Na Moc w końcu jakieś dobre wieści! – To było ostatnie co słyszał kapitan.
Nie potrzeba wyczulenia na Moc by wiedzieć, że siwowłosy. się rozpogodził ta informacją.
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach