Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Szantaż

Go down

Szantaż Empty Szantaż

Pisanie by Skoltus Pią Gru 25, 2015 9:38 pm

Na Coruscant zapadł wieczór. Padający deszcz starał się oczyścić miasto z codziennego brudu jednak bezskuteczne próby spełzały na niczym. Potokami, po ulicy  płynęły resztki jedzenia, fekalia i śmieci. Zdawać by się mogło że tylko speeder da radę utrzymać w czystości nieszczęśnika który musiałby w tak marną pogodę przeprawiać się przez tą istną rzekę syfu.
Jednak ktoś miał za nic te okropieństwa. Ktoś kto przetrwał już wiele, chodź sam uważał że jeszcze za mało. Niska postać w białej szacie mknęła nie zważając na pogodę ponad potokiem brudu spływającego z ulicy. Zwiewna sylwetka wyglądającej jak duch postaci zdawała się nic nie warzyć. Jak to możliwe że prawie unosi się nad ziemią, przecież zwykły …
Ale mistrz Jedi Sallaros Jan’yse nie był taki zwykły. Był przecież Mistrzem Jedi. Zręcznie używając mocy wręcz lewitował nad potokiem nieczystości spływających w dół ulicy. Pewnym krokiem, lekko dysząc, kierował się w stronę aresztu policyjnego w sektorze więziennym.
- … marna pogoda na bycie blaszakiem … - powiedział do siebie zakrywając dokładniej protezy których od pewnego czasu przybyło.
Oprócz zmęczenia i widocznych już worków pod oczami, na twarzy malowało się lekkie zmartwienie związane ze spotkaniem na które zmierzał.


:::


- … dalej koleś, możesz je już zdjąć, przecież siedzę w celi, nie ucieknę wam – nastolatek próbował zagadać strażnika. Ten nie wzruszony pokiwał głową z politowaniem i odwrócił się.
Chłopak westchnął i oparł się o ścianę. Nie lubił aresztu. To takie prawie więzienie a on nie lubił jak coś jest „prawie”. Uważał że wszystko musi być albo czarne albo białe. Tak jak życie. Nie można prawie żyć ani prawie umrzeć. To nie logiczne.
Na posterunku panowała grobowa cisza. Słychać było tylko ogromne i ciężkie krople deszczu walące o dach budynku.


:::


W celi było ciemno. Widać było tylko lekkie obrysy dwóch sylwetek. Jedna niska, w kapturze. Druga, z gęstą czupryną na głowie.
- … i obiecasz nie upublicznić tych holozdjęć, nie przekażesz ani nie pokażesz ich nikomu. Zaraz po tym jak opuścisz to miejsce, zniszczysz każdą kopię … jeżeli tego nie zrobisz, dowiem się o tym … - mistrz Jedi był przekonywujący.
- No i co? Zabijesz mnie? Od kiedy to Jedi mają jaja? – chłopak najwyraźniej za nic miał sobie Zakon.
Mistrz Jedi uśmiechnął się delikatnie, przez myśl przemknął mu obraz na którym to zauważyć można było wiele czarnych kapturów. Jedi wstał, wygładził szatę i wychodząc powiedział.
- Dostałeś adres naszej Kwatery Głównej, zamelduj się tam jak najszybciej – Jedi w bieli wyszedł.
Chłopak nie od razu opuścił celę. Jeszcze chwilę siedział i myślał trzymając w ręku holozdjęcia które miały przynieść mu sowitą zapłatę.



Ostatnio zmieniony przez Skoltus dnia Nie Maj 22, 2016 5:31 pm, w całości zmieniany 1 raz
Skoltus
Skoltus
Agent

Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 30
Skąd : Dworzec Lublin

Powrót do góry Go down

Szantaż Empty Re: Szantaż

Pisanie by Skoltus Pią Lut 19, 2016 4:13 pm

„ Bądź dobrej myśli, bo po co być złej …”



       W pewnej jaskini na Yavin 4 słychać było muzykę i wiercenie przerywane co rusz jakimiś eksplozjami.
W środku oprócz dymu, kurzu i innego syfu nie było widać nic. Świetliki które zwykle oświetlały drogę wędrowcom, pouciekały w popłochu … tak jak pomniejsze jaszczurki i owady. Ktoś albo urządzał tam pole bitwy … albo czegoś szukał.

        Postać w masce archeologicznej wygrzebywała już rękoma garści ziemi.

- No nareszcie dowiem się co tutaj siedzi i nadaje taki sygnał … pierścień? Jakaś waza? A może coś wartościowego? – Quaziop nie mógł się doczekać, od dłuższego czasu nic nie znalazł.

Czujnik zaczął wydawać coraz to głośniejsze piski. Młody poszukiwacz do czegoś się dokopywał.

:::

Quaziop siedział na dachu ruin należących do rycerz Jedi Elisias. Jadł coś. Jakąś kanapkę chyba. Myślał. Z małego urządzenia stojącego obok leciała muzyka.

Quaziop przez tydzień nie wychodził z groty w której pracował. Nie pamiętał ile dokładnie w niej siedział, stracił rachubę czasu a o wyjściu z niej przypominał mu tylko zapach jego własnego ciała. Jedi ELisias nie interesowała się już znaleziskami. „Pewnie ma ważniejsze sprawy na głowie”. Chłopak dokończył kanapkę i położył się na kamiennym dachu oglądając błękit.

:::

- Eliiiiis?! – krzyk dobiegł z drugiego piętra.
- Wyłaź musimy się dogadać co do łupu … - Quaziop tracił powoli cierpliwość.
- Jeżeli to jakieś sztuczki Jedi to wiedz że ja też parę znam – Quaziop ‘owi nie podobało się, że odpowiada mu cisza. Zaczął przechadzać się po całym budynku szukając zaginionej kobiety.

:::

Quaziop wertuje jakieś przedmioty. Robi to szybko.
- Co to za szajs?! – zdenerwowany głos Quaziopa zwiastował pośpiech i frustracje.
Chłopak grzebał w jakiejś skrzyni która stała w Sali wejściowej budynku należącym do Jedi Elisias.
- Jakieś szmaty, szmaty, części … pewnie nie wiedziała nawet do czego … biżuteria … szkoda że bez wartości … nic tu nie ma – Quaziop zrezygnowany opada na posadzkę opierając się plecami o skrzynie. „ No tak, Jedi nie mogą posiadać …”
- Skubani się zabezpieczyli  … zakaz posiadania … - Quaziop prychnął.


Ruiny budynku na Yavin 4 były puste. Nie było ani właścicielki, ani czego ukraść.
Skoltus
Skoltus
Agent

Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 30
Skąd : Dworzec Lublin

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach