Gojenie ran...
Strona 1 z 1
Gojenie ran...
Medytacja… to pozwala mi wracać do wielu miejsc i myśli, wielu zdarzeń i istot, faktów oraz szczegółów. Spędziłam tutaj już tyle czasu… czasami zastanawiam się jak do tego wszystkiego doszło, zamazało się tyle wspomnień, poświęciłam się jako Jedi ale czuję się jakaś… wybrakowana? Jakbym miała jeszcze coś zrobić, czegoś dokonać. O tylu miejscach już zapomniałam… jestem tylko człowiekiem, jesteśmy kruchymi istotami ale moc pozwala nam żyć trochę dłużej w lepszej kondycji… ach! Ten ból... zawsze ten ból...
- Ach! Sekru, wyczułem twój smród zanim cię jeszcze zobaczyłem! Czy wiesz, że czekałem z niecierpliwością aby poznać twojego nowego padawana? Niestety oczekiwałem tak długo, że stał się już Rycerzem, to dobrze będzie więcej zabawy.
- Zapewne czekałeś z niecierpliwością, nasze ostatnie spotkanie było nadwyraz krótkie, pamiętam tylko obłok za twoim tyłkiem kiedy uciekałeś.
- Zabawny jak zawsze, widać humor tobie dopisuje mój dawny nauczycielu, bo z zapamiętywaniem faktów najwyraźniej masz problem.
Aneref wydaje się zdziwiona.
- Och… czyżby twój mistrz Darth Sekru nic tobie nigdy nie wspomniał kim był zanim cię poznał? Był jednym z nas ale okazał się słaby i opuścił nasze szeregi… spotkaliśmy się kilka lat później kiedy to porzucił swojeg dawnego padawana a wtedy Rycerza Dafa Aneomara. Godnie się nim zająłem.
Aneref dobyła swojego miecza i stanęła gotowa do ataku.
- Nie daj się sprowokować Aneref! - Skarcił ją Sekru.
- Mistrzu idzie ich więcej.
- Owszem, pora aby twój mistrz poznał moich uczniów oraz starego i nowego zarazem znajomego, pewnego Lorda.
Widzisz moja droga, nie wiesz o swoim mistrzu wielu rzeczy, jego życie okrywa mrok którym zapewne się nie chwali, ale teraz jest Jedi i to jego słabość, miłosierdzie, współczucie? Jakież to słodkie… ten który wycinał żołnierzy republiki, niszczył ich statki i przeprowadzał sabotaże.
- Milcz psie!
- Aneref to moja sprawa, zajmij się przybyłymi na przyjęcie gośćmi. Pamiętaj jest z tobą moc nie pozwól jej zakłócić.
- Takkk… złość… gniew poczuj to! To właśnie daje mi siłę! Marnujesz się u boku tego nieudolnego starca!
- Twoja siła to twoja słabość, zawsze uważałeś, że masz jej więcej niż w rzeczywistości Ukru.
- Czyżby? A może to po prostu mój nauczyciel nie dopuszczał do siebie myśli jak jego uczeń szybko rośnie w siłę, jak zbliża się jego koniec. Zobacz co osiągnąłem! Znacznie więcej niż ty! Teraz jesteś tylko Jedi, następnym jakiego zabije.
- To nie ja zginę.
- Zginiesz jak twój Trogh’Aman, zajmowałem się nim bardzo powoli, pozwoliłem mu cierpieć, syciłem się jego bólem, jego słabościami każdą godziną tego jaki nędzny się stawał. Zadawałem mu ból jakiego nigdy sam nie zaznałeś.
Sekru dobył swoje miecze świetlne.
- Ahhhh...! Kolejni Jedi. Witam Ukru po trupach przed mostkiem wnioskuję, że zabawa dopiero się rozpoczyna.
- Miło że wpadłeś Amanie, akurat ucinam sobie rozmowę z naszym dawnym znajomym.
- A to ci spotkanie! Nareszcie! Czyżby nadszedł dzień w którym odpłacę za zdradę?
- Trogh…
- Zdziwiony? Miałem wiele szczęścia, że trafiłem na Ukru, ukształtował mnie, dzięki niemu poznałem prawdę o tobie, o Jedi i wielu innych. Otworzył mi oczy, pokazał ile mogę osiągnąć i ile oferuje druga strona.
Mówiąc to Throg (Lord Aman) dołączył do Ukru. Po stronie Aneref ustawiło się kilku adeptów wszyscy dobyli mieczy świetlnych, kończył się czas rozmowy. Mostek lada moment będzie wyglądał jak pocięta sterta złomu.
- Długo na to czekałem Sekru – wycedził przez zęby Throg – wiemy o twoim planie wszystko, udało nam się złamać tego zdrajcę Aneomara, wszyscy tutaj zginiecie.
- Tylko tak wam się wydaje bo w istocie i ja przejrzałem wasz plan.
Sekru ruszył do natarcia, rozgorzała walka między dawnym potężnym Darthem Sekru obecnie Rycerzem Jedi a jego dwoma dawnymi uczniami. Aneref nie stała przed łatwym zadaniem, oto stała przed nią grupa 4 akolitów gotowych do ataku, całości przyglądało się kilkunastu uczniów. Nie rozumieli jeszcze, że jeżeli polegną ich mistrzowie to i oni nie zostaną oszczędzeni…
Stało się… to było nieodwracalne…
- Ach! Sekru, wyczułem twój smród zanim cię jeszcze zobaczyłem! Czy wiesz, że czekałem z niecierpliwością aby poznać twojego nowego padawana? Niestety oczekiwałem tak długo, że stał się już Rycerzem, to dobrze będzie więcej zabawy.
- Zapewne czekałeś z niecierpliwością, nasze ostatnie spotkanie było nadwyraz krótkie, pamiętam tylko obłok za twoim tyłkiem kiedy uciekałeś.
- Zabawny jak zawsze, widać humor tobie dopisuje mój dawny nauczycielu, bo z zapamiętywaniem faktów najwyraźniej masz problem.
Aneref wydaje się zdziwiona.
- Och… czyżby twój mistrz Darth Sekru nic tobie nigdy nie wspomniał kim był zanim cię poznał? Był jednym z nas ale okazał się słaby i opuścił nasze szeregi… spotkaliśmy się kilka lat później kiedy to porzucił swojeg dawnego padawana a wtedy Rycerza Dafa Aneomara. Godnie się nim zająłem.
Aneref dobyła swojego miecza i stanęła gotowa do ataku.
- Nie daj się sprowokować Aneref! - Skarcił ją Sekru.
- Mistrzu idzie ich więcej.
- Owszem, pora aby twój mistrz poznał moich uczniów oraz starego i nowego zarazem znajomego, pewnego Lorda.
Widzisz moja droga, nie wiesz o swoim mistrzu wielu rzeczy, jego życie okrywa mrok którym zapewne się nie chwali, ale teraz jest Jedi i to jego słabość, miłosierdzie, współczucie? Jakież to słodkie… ten który wycinał żołnierzy republiki, niszczył ich statki i przeprowadzał sabotaże.
- Milcz psie!
- Aneref to moja sprawa, zajmij się przybyłymi na przyjęcie gośćmi. Pamiętaj jest z tobą moc nie pozwól jej zakłócić.
- Takkk… złość… gniew poczuj to! To właśnie daje mi siłę! Marnujesz się u boku tego nieudolnego starca!
- Twoja siła to twoja słabość, zawsze uważałeś, że masz jej więcej niż w rzeczywistości Ukru.
- Czyżby? A może to po prostu mój nauczyciel nie dopuszczał do siebie myśli jak jego uczeń szybko rośnie w siłę, jak zbliża się jego koniec. Zobacz co osiągnąłem! Znacznie więcej niż ty! Teraz jesteś tylko Jedi, następnym jakiego zabije.
- To nie ja zginę.
- Zginiesz jak twój Trogh’Aman, zajmowałem się nim bardzo powoli, pozwoliłem mu cierpieć, syciłem się jego bólem, jego słabościami każdą godziną tego jaki nędzny się stawał. Zadawałem mu ból jakiego nigdy sam nie zaznałeś.
Sekru dobył swoje miecze świetlne.
- Ahhhh...! Kolejni Jedi. Witam Ukru po trupach przed mostkiem wnioskuję, że zabawa dopiero się rozpoczyna.
- Miło że wpadłeś Amanie, akurat ucinam sobie rozmowę z naszym dawnym znajomym.
- A to ci spotkanie! Nareszcie! Czyżby nadszedł dzień w którym odpłacę za zdradę?
- Trogh…
- Zdziwiony? Miałem wiele szczęścia, że trafiłem na Ukru, ukształtował mnie, dzięki niemu poznałem prawdę o tobie, o Jedi i wielu innych. Otworzył mi oczy, pokazał ile mogę osiągnąć i ile oferuje druga strona.
Mówiąc to Throg (Lord Aman) dołączył do Ukru. Po stronie Aneref ustawiło się kilku adeptów wszyscy dobyli mieczy świetlnych, kończył się czas rozmowy. Mostek lada moment będzie wyglądał jak pocięta sterta złomu.
- Długo na to czekałem Sekru – wycedził przez zęby Throg – wiemy o twoim planie wszystko, udało nam się złamać tego zdrajcę Aneomara, wszyscy tutaj zginiecie.
- Tylko tak wam się wydaje bo w istocie i ja przejrzałem wasz plan.
Sekru ruszył do natarcia, rozgorzała walka między dawnym potężnym Darthem Sekru obecnie Rycerzem Jedi a jego dwoma dawnymi uczniami. Aneref nie stała przed łatwym zadaniem, oto stała przed nią grupa 4 akolitów gotowych do ataku, całości przyglądało się kilkunastu uczniów. Nie rozumieli jeszcze, że jeżeli polegną ich mistrzowie to i oni nie zostaną oszczędzeni…
Stało się… to było nieodwracalne…
Ostatnio zmieniony przez Guas'ol Dar'Amdu dnia Sro Sty 27, 2016 11:42 pm, w całości zmieniany 1 raz
Guas'ol Dar'Amdu- Jedi
- Liczba postów : 19
Join date : 20/10/2015
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach