Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Pojedynek

Go down

Pojedynek Empty Pojedynek

Pisanie by Col'sheer'ee Wto Lut 02, 2016 11:54 pm

- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - Rzekł znajomy głos. Chwilę później w miejscu, z którego doszedł pojawiła się Błękitna Jedi. Wyjątkowo jej głowa nie była zakryta kapturem. Jej oczy wydawały się zimniejsze niż kiedykolwiek.
- Col, ja... - Próbował się wytłumaczyć Srebnowłosy.
- Nie coluj mi teraz! - Przerwała chłodnym głosem chisska.
- Ale Col... ja, nie rozumiesz...
- Czego?! Wytłumacz mi.
- Col, rozumiem, że masz wiele pytań... o to wszystko. Jednak jak sama widziałaś, że to jest niebezpieczne. Nie chce ani ciebie, ani nikogo innego narazić. - Próbował się tłumaczyć spokojny głosem cyborg.
- Ależ ja to rozumiem, Lalko. - Odparła Col'sheer'ee lekko ironicznie. - Powiedz mi tylko, proszę jak mogłeś go zabić? Jak mogłeś pozwolić mi obwiniać się za jego śmierć przez wszystkie te lata? Jak? - Atakowała Col.
- Niewiele mogę ci powiedzieć... ale mówiłem ci, że to nie była twoja wina. Nie słuchałaś, wolałaś siebie obwiniać.
Chisska podniosła głowę i spojrzała smutno na przyjaciela.
- Próbowałeś?! Mówiłeś o nieznanym Sithcie, nie o Jedi. Nie o sobie. - Wybuchła Jedi.
- Col, przez błędy przeszłości mam zaszyte usta. Umrę tak samo jak ty. Już wiesz za dużo.
- Już umarłam.
- To znowu umrzesz. I chyba już nie ożyjesz jak ci głowę zetną.
Kobieta tylko parsknęła.
- Jestem więźniem. Jestem cały czas obserwowany. Jesteśmy otoczeni oczami i uszami. Przyjmuję całą winę za twoje cierpienie. - Wypowiedział wolno słowo po słowie Jan'yse.
- Nie chcę twojej winy. Okłamujesz nas od samego początku. Jak mogłeś? Byłeś moim przyjacielem. Moim mentorem. - Głos chisski zaczął się lekko łamać.
- Bardzo chciałbym byś zrozumiała czym byłem kierowany... że zawiodłem sam siebie. Nie potrafiłem pomóc... ja chciałem dać spokój... Moc każdego przyjmie.
- Ufaliśmy ci. Oni nadal ci ufają.
- Staram się dla Tarczy i dla was jak najlepiej. Chronię was, staram się zagwarantować wam długie życie i możliwość kształtowania galaktyki.
- Nie jestem Jedi by żyć długo i dostatnie. - Ponownie przerwała Col'sheer'ee. - Opieką nad nami nie zmyjesz przewinień, Lalko.
- Jednak jeśli cie stracą to nic nie zdziałasz. Martwy Jedi nikomu na nic się nie przyda. - Odparował trochę ostrzej mistrz Jedi. - Moich win nie da się zmyć, ale teraz staram się pozostawić w galaktyce odrobinę dobrego.
- Zabijając innych Jedi? - Spytała sarkastycznie Col.
- Chciałem go tylko uwolnić od cierpienia.
- A co będzie jak dostaniesz zlecenie na mnie? Przyjdziesz jutro po mnie? Przyjdziesz po Bo? - Chisska czuła jak gniew w niej rośnie, nie podobało jej się to ale nie mogła tego zatrzymać.
- Nawet nie wiesz jak chciałbym odejść. - Wyznał Sallaros. - Ale to nie jest takie proste. Będę cie chronił nawet jeśli ty tego nie będziesz chciała.
- A ty znowu to samo. Jesteś inny niż dawniej. Zmieniłeś się. Łamiesz zasady dla władzy.
- Gdybyś wprowadziła w życie Dyrektywę 19 to Rada by mnie przepytywała. Mogliby wszyscy zginąć. Ja też. Stchórzyłem przyznaje się ale ufałem wam. Wiedziałem, że Tarcza pomoże.
- Rada Jedi by cię osądziła i mógłbyś tu wrócić...
- Nie dożyłbym tego.  Nie rozumiesz?! - Wrzasnął dowódca.
- Ale postąpiłbyś słusznie. - Zawyrokowała Col. Jednak jej głos był cichy. Zupełnie jakby nie była pewna swych słów. - Zachował się jak Jedi.
- Jedi żyją by służyć, Col. Chcę pomagać a jeśli będę martwy to będzie zdecydowanie trudniej.
- Nie wykorzystuj moich słów przeciw mnie. - Warknęła Jedi. Po chwili dodała spokojniej - Rada wie?
- Jest więcej niż jedna Rada. Republika jest wielka.
- Więcej niż jedna? Col'sheer'ee się zdziwiła. - My służymy jednej. Radzie Jedi. - Błękitna dłoń powędrowała na rękojeść miecza świetlnego. Ułamek sekundy później trzymała ją oburącz przed sobą. Jego klingi cichutko mruczały w rytm ruchu chisski.

Col'sheer'ee zniknęła z Sali Rady. Sallaros ją znał. Wiedział, że umiejętność znikania to jej największy atut. Nie da się zlokalizować. Mistrz Jedi włączył swój miecz świetlny w ostatniej chwili. Chisska zaatakowała go dokładnie w tej samej chwili szybkim cięciem od tyłu. Cyborg był jednak na to przygotowany odparował niebieską klingę i odepchnął przyjaciółkę używając Mocy. Gdy tylko stopy Błękitnej Jedi dotknęły ponownie podłoża płynnie wyskoczyła do góry na wysokość czterech metrów i spadła bezpośrednio na dowódcę Tarczy. Trafiła lekko uszkadzając jego prawe ramię. Sallaros zawył ale nie zaatakował. Odrobinę to zdziwiło Col'sheer'ee ale nie pozwoliła sobie na dekoncentrację. Sekundę później znów uderzyła. Tym razem przecięła całkowicie sztuczne ramię Srebnowłosego tym samym rozbrajając go. Sięgnęła po odrobinę Mocy i pchnęła go zwalając na kolana.

Sallaros Jan'yse upadając na podłoże przytrzymał się jedną ręką unikając uderzenia twarzą o posadzkę. Był pewien, że to jest koniec. Albo zabiją go Zwierzchnicy, albo zrobi to Col. Jednak nic takiego się nie stało. Chisska stała nad nim trzymając już wyłączony miecz.

- Ja... wyczuwam w tobie pustkę. - Oznajmiła lekko zdezorientowana Błękitna Jedi. Prawdę mówiąc wyczuła jeszcze coś. Mrok. Ale nie bił on od cyborga lecz od niej samej. Przestraszyła się tego faktu.
Dowódca złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
- Spróbuj... sprawdź mnie, moje uczucia, emocje.
- To bez różnicy. Zdradziłeś mnie. - Col'sheer'ee wyrwała się z chwytu. Nie była pewna czy naprawdę tak myśli czy bała się co Sallaros poczuje w niej.
Ruszyła ku wyjściu. Po kilku krokach zatrzymała się aby wysłuchać Jan'yse.
- Col wiedz, że zawsze możesz wrócić. Dalej jesteś przyjaciółką. Przepraszam. Uważaj na siebie - Słabł.
- Czy ja... czy dostaje wypowiedzenie ze służby? - Zerknęła ukradkiem na przyjaciela będącego na kolanach i trzymającego cybernetyczny kikut ręki.
- Nie, póki sama tego nie będziesz chciała.
- To nie odchodzę. Nadal uważam, że Tarcza jest potrzebna galaktyce... tylko jej dowódca zawiódł.
- Co zamierzasz?
- Ja... muszę pomedytować. Odpocząć od ciebie. - Odparła Col.
- Col, posłuchaj. Jestem jak rodzic co chce chronić swoje dzieci. Chciałem tylko dobrze.
- Ale ci nie wyszło. - Odparła Błękitna Jedi nie odwracając się do pokonanego przyjaciela. - Przy okazji - moim ojcem był Gob'Im.. Nigdy nie miałeś szans go zastąpić.
- Może nie jestem twoim ojcem, ale ty moim dzieckiem owszem. - Wyznał szczerze Sallaros Jan'yse.
- Żal mi ciebie. Może któregoś dnia ujrzysz swą dwulicowość i sam oddasz się w ręce Rady Jedi. - Błękitna Jedi założyła starannie kaptur, podniosła torbę i... zniknęła.
Col'sheer'ee
Col'sheer'ee
Strażnik Holocronów
Strażnik Holocronów

Liczba postów : 1206
Join date : 14/02/2015
Age : 39
Skąd : Nar Shaddaa

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach