Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Oczy

Go down

Oczy Empty Oczy

Pisanie by Sallaros Sro Lut 03, 2016 5:25 am



Col wyszła z sali Rady Tarczy. Sallaros został...jeszcze musiał się pozbierać po tym pojedynku. Niekiedy się zastanawiał czy jednak emocje to dobra rzecz. Miłość prowadzi do rozpaczy, rozpacz do nienawiści...a to już domena ciemnej strony. Mógł się tylko sam siebie obwiniać, że ją doprowadził do takiego stanu. Kochała Ansa, a Lalka odebrał mu życie. Gdy Col schodziła schodami pewnie nie wyczuła obecności "obserwatora walki" ukrytego w cieniu. Gdy było pusto sam wkroczył do sali. Ubrany w czarne szaty połączone z zmatowiałym srebrnym pancerzem, który doświadczył wiele walk. Spod nasuniętego kaptura widać było maskę. Każdy Cień miał inną. Siwowłosy kojarzył go. Kojarzył jego maskę.

Kieł - Egzekutor Bractwa Cieni Jedi.

Stał tak przy dowódcy Tarczy, po czym zaczął go okrążać podrzucając w dłoni rękojeść miecza.

Krok za krokiem...

Krok za krokiem...

- Myślałem, że będzie to bardziej widowiskowa walka. - Zaczął mówić zmodulowanym, niskim głosem. - Już sobie wyobrażałem jak klinga uderza o klingę, jak Moc zawiruje w ataku, a tu takie rozczarowanie Lalka.
- Czemu tu jesteś? - Spytał się Sallaros obserwując każdy ruch Cienia.
- Świr obserwuje was za dnia...ja w nocy. Serio za dużo masz roboty, jeszcze chwila, a utoniesz w tych datapadach. - Zaśmiał się.
Oboje milczeli przez chwile. Kieł stanął i włączył dłuży miecz. Czerwone ostrze stało się jednym źródłem światła w tej sali.
- Wiesz, że ona za dużo wie. Wie kim jesteś, wie o jednym z twoich egzekucji...Ona już się kwalifikuje do usunięcia.
- Nie...nic nie mów Zwierzchnikom. Błagam nie rób tego. - Powiedział Sall robiąc krok w jego kierunku.
Kieł błyskawicznie przystawił miecz do szyi dowódcy. Czuł to piekące ciepło klingi.
- Ty też powinieneś zginąć. Stałeś się słabym ogniwem, pęknięciem gdzie może się wszystko wydać. Raz uniknąłeś śmierci, bo Tarcza ci pomogła z trucizną...teraz masz silniejszą ampułkę i mnie.
- Chcesz wykonać wyrok na mnie i na Col? - Spytał się Sallaros spokojnym głosem jednak był gotowy odskoczyć i walczyć...egzekucja podczas walki.
- Dokładny rozkaz to obserwacja i w sytuacji zagorzenia zdrady natychmiastowa egzekucja. Powinienem wam wtedy przerwać walkę i was obu załatwić. - Kieł wyłączył miecz i przypiął do paska.
- Nie zrobiłeś tego jednak.
- Byłem ciekawy jak to się skończy. Jestem też ciekaw jak to się dalej potoczy. Ona jest jedna, a ty masz za sobą cała Tarcze. Dzieci Lalki - Ciekawa nazwa.
Kieł spojrzał w kierunku wyjścia z Sali Rady Tarczy.
- Ta dziewucha myśli, że wszystko jest takie pięknie i ładne że jest tylko światło wśród jedi. Nic nie jest tylko białe czy czarne. Tajemnice były, są i będą. My jesteśmy jego cieniem, ale to nie znaczy, ze cień jest zły. Cień ochładza ciało w gorący dzień, daje szanse by się zdrzemnąć pod drzewem nie narażając się na to jasne światło. Czyż nie bardziej się docenia słońca jeśli się widzi tylko promienie wśród koron drzew?

W Mroku nie ma współczucia, W Jasności ono jest,
Współczucie nas prowadzi w tajemnice,
Tajemnice prowadzą Mrokiem by poznać Wroga,
Znajdziemy i zniszczymy by zostało tylko światło
Wytrwamy. Ciemna strona nas nie skusi.
Kiedyś powrócimy do Światła





Wyrecytował Kieł.

- Kiedyś powrócimy do Światła... - Powtórzył ostatni werset Sallaros.
Ciągle patrzył na to światło w oddali samemu stojąc w cieniu przytrzymywany łańcuchami i zszytymi ustami. Tak bardzo chciałby odejść do Cieni. Chciałby być jedi, zwykłym jedi, który nie zabija przyjaciół. Może jednak był sposób na uratowanie Ansa, a on slepy to przegapił...jednak co się stało już się nie odstanie.
- Lalka...Sallaros. Życie nigdy nie będzie łatwe nie ważne jak się starasz. Twoje dzieci będą się potykać, wkurzać się, krzyczeć to czego nie powinni o słuchaniu już nie wspomnę. Musza dorosnąć...chcesz im pomóc przejść przez życie jednak nie wszyscy będą wdzięczni. Tak teraz myślę...Czy nasze bractwo nie działa na tej samej zasadzie? Podejmujemy się misji gdzie normalny kodeks Jedi zakazuje tego. Robimy to by Jedi niezwiązani z nami mogli spokojnie wykonywać misje nie bojąc się co czyha w cieniu. Pilnujemy, czuwamy, chronimy...poświeciliśmy swoje światło dla dobra ogółu. Nie każdy będzie wdzięczny, ale cieszymy się, że nic im nie jest. Tak jak ty się cieszysz, że twoje dzieci są szczęśliwe...a przynajmniej próbują.

Ściągnął kaptur po czym hełm. W tych ciemnościach i tak słabo było widać jego twarz. Widać jednak było odznaczające się jasnozielone oczy. Podszedł do okna spoglądając na ruch uliczny Corusant.
- My czuwamy za dnia i w nocy. Zostaniemy zapomniani, ale nasze czyny zostaną. To najważniejsze.
Sallaros chwiejnym krokiem podszedł do Kła i stanął obok niego.
- Wierzycie, że to co robicie jest dobre...ale też to krzywdzi. - Odparł siwowłosy.
- Żeby zaznać szczęścia trzeba też poczuć ból.
Sallaros milczał tak patrząc się na panoramę miasta. Nic nie odpowiadał, jest Cieniem, jest Jedi. Żyje by służyć dla dobra innych. Ręce splamione krwią przyjaciół dla wyższego dobra. Przywdziewa biel i czerń lecz to ta sama osoba nawet jeśli ma inne imię.
- Chce by by żyli tak, żeby niczego nie żałowali przy śmierci. - Po chwili powiedział niski jedi.
Kieł tylko kiwnął głowa po czym założył hełm i kaptur.
- Podwiozę cię do protetyka byś mógł jako tako działać. - Klepnął Salla w plecy po czym ruszył do wyjścia z sali Rady.
Sallaros
Sallaros
Admin
Admin

Liczba postów : 696
Join date : 09/02/2015
Skąd : Alderaan

https://tarczarepubliki.forumpolish.com

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach