Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

NIezbadane są wyroki.

Go down

NIezbadane są wyroki. Empty NIezbadane są wyroki.

Pisanie by Bobik Czw Mar 10, 2016 9:38 pm

Dobrze że mamy chociaż okno-pomyślałam- można się gapić na przelatujące za oknem różnobarwne pojazdy, Nar Shaada wygląda tak samo jak przed inwazją imperium Zakuul, kasyna nadal działają, nadal na ulicach jest pełno oszustw i przemocy…






Spojrzałam na współwięźnia po drugiej stronie celi, oddzielonego ode mnie polem siłowym.

Podobnie jak ja siedział na pryczy, i gapił się w milczeniu na mnie. Pomyślałam że to głupie: dzielimy niedolę, w końcu to ja się na niego obraziłam, więc ja powinnam pierwsza wyciągnąć rękę na zgodę. Zlustrowałam uszkodzone podczas walki z najeźdźcą bioniczne kończyny cyborga i spojrzałam mu prosto w oczy.






-No dobra. Nie możemy przecież tak się na siebie gapić bez słowa, mistrzu.

-Dawno się nie widzieliśmy, Bobeeck. Nie miałem okazji przeprosić cię za to wszystko- powiedział Sallaros uśmiechając się lekko.Spojrzałam na niego z powagą.

-Nie mogłam uwierzyć w to wszystko. Ale rozumiem, nie miałeś wyjścia.

-Nic nie usprawiedliwia moich działań, nawet wiara w to, że działałem dla dobra innych. Mój błąd, za który będę płacić-odparł smutno cyborg-Rozumiem twój gniew wtedy, miałaś pełne prawo do takiego zachowania.

-Ciężko było mi nie odzywać się do ciebie. Podobno czas leczy rany- zaczęłam, ale oczy zaszły mi łzami, i zdołałam tylko rozpaczliwie wykrztusić: nie rób tego więcej...nie okłamuj mnie, dobrze?

-Już znasz moje tajemnice, nie mam nic więcej do ukrycia.

-Mam nadzieję- odpowiedziałam pociągając nosem- musimy pomyśleć co dalej.

-Nie mam możliwości działać. Obroża połączona z cyborgiem to kiepska kombinacja dla mnie-powiedział Sallaros pokazując na urządzenie obezwładniające zawieszone na szyi.

Dotknęłam własnej obroży i pomyślałam że to kiepskie połączenie nie tylko dla cyborga. Dla mnie także.

-W dodatku uszkodzili mi protezy, o bieganiu czy nagłych ruchach mogę zapomnieć-ciągnął mistrz. Postanowiłam zmienić temat na bardziej optymistyczny:

-Z tego co zdążyłam się zorientować, nie złapali Lendsi. W niej nasza jedyna nadzieja na szybkie uwolnienie.

-Wielu z naszych przetrwało , więc może...Zamyślił się.-Słyszałaś co się dzieje w Republice?


Rozejrzałam się wokoło.
-Dobrze że zostawili te głupie blaszaki same, można swobodnie pogadać.Nie, nie wiem co się dzieje, słyszałam jedynie urywki zdań.

-Niektórzy ludzcy strażnicy są gadatliwi, od nowych więźniów też co nieco słyszałem. Ponoć “kochana” Serash sobie urządziła tyranię- Sallaros zamilkł, nastała dłuższa cisza.






-Wiesz...Sallarosie, ja jestem słaba we wizjach, kontakcie przez Moc i tego typu sprawach- Zaczęłam nieśmiało.

-Miałaś wizję jakąś?

-Ja!? Skądże! Pytam, czy ty mistrzu, orientujesz się, kto z naszych..

-WIększośc wojskowych ocalała.Zgodnie z ugodą, zostali ponownie wcieleni do armii.Więc oddział 303 przetrwał na pewno. Skinąłam głową , a mistrz ciągnął dalej:

-Z Jedi...to narazie nie wyczułem zaburzeń w Mocy, więc jest nadzieja, Jednak na Tython….

Powiem tak: Zakon upadł.

-Póki my żyjemy, to nie całkiem- zauważyłam podchodząc do okna- ale marne to pocieszenie.

-Zakon da się odbudować. Zachowały się archiwa, są dobrze ukryte u Cieni….

-Cienie! Syknęłam pogardliwie.

-Jesteśmy uśpieni, Działamy jako Jedi, myślimy jak Jedi. Ściągnęliśmy maski, by walczyć dla Republiki- powiedział mistrz jakby na swoją obronę.

-Nie lubię Cieni. Ale jeśli mając pomóc w walce, to trudno, jakoś to przeżyję.

-Mało kto ich lubi, włącznie ze mną-odparł Sallaros podchodząc do okna po swojej stronie celi.






-Od wolności dzieli nas tylko to okno i obroże- Zauważyłam filozoficznie po dłuższej chwili milczenia i spojrzałam w dół, na chodnik. Mistrz widocznie myślał o tym samym, bo rzekł:

-Tak blisko, tak daleko… Po kolejnej, bardzo długiej chwili ciszy dodał, tym razem z lekką złością w głosie:

-Teraz nowy wróg…..Ech...podobno zaatakowali dlatego, że Outlander zabił im Imperatora. Chcą by teraz zapłacili za to wszyscy.

-Nie lubię czekać bezczynnie. Kiepska ze mnie Jedi, brak mi cierpliwości.

-Sam chcę stąd wiać, tylko na razie nie mam pomysłu jak. Sztuczki Jedi na nic się tu nie zdadzą.Pilnują nas prawie same maszyny. Mówiąc to, uderzył w okno zdrową ręką.

-Możemy liczyć tylko na łut szczęścia, albo pomoc z zewnątrz-powiedziałam zrezygnowana, kładąc się na pryczy.

-Dokładnie….Oby Moc nam sprzyjała

-Oby….
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach