Zachwiany ład
Strona 1 z 1
Zachwiany ład
Młody padawan niesie na barku swojego ciężko rannego, nieprzytomnego mistrza. Chłopak o muskularnej sylwetce i krótkich kruczoczarnych włosach schowanych pod kapturem z trudem porusza się po sypkim piachu. Zaparł się, nie opuści kogoś kto był mu nie tylko nauczycielem, ale także ojcem. Idzie nieustępliwie minute, dwie, dziesięć. Nawet nie jest w stanie już dostrzec ognia z ich statku, a może już nie ma się co palić. Kładzie swojego mistrza i sam pada na kolana, pochylony nad mężczyzną w starszym wieku. Zmarnowany, pozbawiony energii sięga po ostatnią butelkę, niestety jest pusta. Nie wie ile już idą, nie jest w stanie określić, a wciąż nie widać nic po za piachem. Wszystko faluje, wydmy zdają się poruszać, zresztą na horyzoncie nie widać nic innego. Padawan przeciera twarz swoim rękawem i spogląda na mistrza, wie, że nie da rady go uratować...że nie może uratować nawet siebie.
- Próbowałem. Zawiodłem cię mistrzu...zawiodłem. - mówi cicho z wyraźnym żalem - Zaufaliśmy im, zostawili nas. Teraz obaj umrzemy, czym im zawiniliśmy, dlaczego nas zostawili? Mistrzu obudź się, powiedz co robić. - chłopak zaczyna drżeć, zaciska pięści, zdaje się być na skraju załamania. Siedzi tak przez parę minut, próbując coś wymyślić, bezskutecznie. Wstaje, podnosi resztkami sił mężczyznę, stawia kolejny krok, po nim następny. Upada i już się nie podnosi, obraz staje się coraz bardziej rozmyty i zaczyna spowijać go mrok...
- Próbowałem. Zawiodłem cię mistrzu...zawiodłem. - mówi cicho z wyraźnym żalem - Zaufaliśmy im, zostawili nas. Teraz obaj umrzemy, czym im zawiniliśmy, dlaczego nas zostawili? Mistrzu obudź się, powiedz co robić. - chłopak zaczyna drżeć, zaciska pięści, zdaje się być na skraju załamania. Siedzi tak przez parę minut, próbując coś wymyślić, bezskutecznie. Wstaje, podnosi resztkami sił mężczyznę, stawia kolejny krok, po nim następny. Upada i już się nie podnosi, obraz staje się coraz bardziej rozmyty i zaczyna spowijać go mrok...
Głośny brzęk metalu zaświadczył o podczepieniu torped. Pustynia zmieniła się w kokpit. Sith wciska przycisk, zamykający kabinę jego myśliwca.
Przez głośniki słychać - Alfa, macie pozwolenie na start. - towarzyszył temu charakterystyczny dźwięk. Zarchon powoli podnosi swój statek, a za nim startują kolejni z jego szwadronu. Gdy tylko wylecieli z hangaru ujrzeli cel, a raczej wiele celi. Konwój Wiecznego Imperium, trzy transportowce i sześć okrętów bojowych.
- Znacie swoją misje. Jak nie my to kto ich wysadzi?! Zróbmy to szybko i wracajmy się na pokład. - powiedział przez komunikator, lecąc wprost na wroga. Szwadron formuje się w wąski klin i czeka. W końcu nadchodzi ta chwila. Sith wymija wiązki laserowe wystrzelone przez przeciwnika. Skrzydłowi się trzymają, niestety jeden ze składu już nie wróci. Piloci wpadają w samo serce wrogiej floty, rażeni ogniem z niemal każdej strony. Starają się unikać laserów, manewrują tuż przy okrętach, wymijając je. Na tą chwilę nie można utrzymać szyku. Nagle prawo skrzydłowy obrywa, a jego statek wybucha, Sith unika lecących elementów gwałtownie obniżając dziób i chowając się za kadłubem wroga. Po za nim zostało jeszcze trzech. Przelatują pod kolejnym ze statków osłaniających i są u celu. Trzy odsłonięte transportowce. Sith już szykuje się do odpalenia torped. Przykłada kciuk do przycisku i namierza.
Przez głośniki słychać - Alfa, macie pozwolenie na start. - towarzyszył temu charakterystyczny dźwięk. Zarchon powoli podnosi swój statek, a za nim startują kolejni z jego szwadronu. Gdy tylko wylecieli z hangaru ujrzeli cel, a raczej wiele celi. Konwój Wiecznego Imperium, trzy transportowce i sześć okrętów bojowych.
- Znacie swoją misje. Jak nie my to kto ich wysadzi?! Zróbmy to szybko i wracajmy się na pokład. - powiedział przez komunikator, lecąc wprost na wroga. Szwadron formuje się w wąski klin i czeka. W końcu nadchodzi ta chwila. Sith wymija wiązki laserowe wystrzelone przez przeciwnika. Skrzydłowi się trzymają, niestety jeden ze składu już nie wróci. Piloci wpadają w samo serce wrogiej floty, rażeni ogniem z niemal każdej strony. Starają się unikać laserów, manewrują tuż przy okrętach, wymijając je. Na tą chwilę nie można utrzymać szyku. Nagle prawo skrzydłowy obrywa, a jego statek wybucha, Sith unika lecących elementów gwałtownie obniżając dziób i chowając się za kadłubem wroga. Po za nim zostało jeszcze trzech. Przelatują pod kolejnym ze statków osłaniających i są u celu. Trzy odsłonięte transportowce. Sith już szykuje się do odpalenia torped. Przykłada kciuk do przycisku i namierza.
Walkę z mostka, ogląda nieumarła Darth Zhux, która kazała wstrzymać Zdobywcę.
- Przygotować do strzału Repulsora! - pierwszy raz się odezwała, jej głos jest ochrypły, niepokojący, słowa jakby wypowiadane przez samą śmierć, która własnie po ciebie przyszła.
- Ależ Pani, Lord Zarchon jest w za...- oficer nie zdążył dokończyć, gdyż jego oddech został zabrany przez kobietę.
- Czy ktoś jeszcze ma obiekcje? - zapytała tonem wskazującym na nieprzyjmowanie sprzeciwu.
Większość załogi niechętnie, lecz w obawie o swoje życie wykonuje rozkaz, kilka osób wyciąga blastery i próbuje nimi razić Zhux, jednak ta jest zbyt szybka i zbyt silna, pozbawia garstkę buntowników energii życiowej w mgnieniu oka. Dla przykładu zabitych reanimuje mocą. Teraz zastanowią się nawet ci, którzy śmierci się nie boją. Działo zaczyna tworzyć wiązkę elektromagnetyczną.
- Celować w środkowy transportowiec! - wrzasnęła. Tak też się stało, gdy resztki szwadronu przedarły się do swoich celów promień uderza w sam środek, a widok na bitwę przysłania silne białe światło, zostawiające po sobie tylko wraki i elementy konstrukcyjne, które oderwały się od statków. - Wracamy na rubieże, misja wykonana - jej głos był chłodny. Zaraz po tym kobieta opuszcza mostek.
- Przygotować do strzału Repulsora! - pierwszy raz się odezwała, jej głos jest ochrypły, niepokojący, słowa jakby wypowiadane przez samą śmierć, która własnie po ciebie przyszła.
- Ależ Pani, Lord Zarchon jest w za...- oficer nie zdążył dokończyć, gdyż jego oddech został zabrany przez kobietę.
- Czy ktoś jeszcze ma obiekcje? - zapytała tonem wskazującym na nieprzyjmowanie sprzeciwu.
Większość załogi niechętnie, lecz w obawie o swoje życie wykonuje rozkaz, kilka osób wyciąga blastery i próbuje nimi razić Zhux, jednak ta jest zbyt szybka i zbyt silna, pozbawia garstkę buntowników energii życiowej w mgnieniu oka. Dla przykładu zabitych reanimuje mocą. Teraz zastanowią się nawet ci, którzy śmierci się nie boją. Działo zaczyna tworzyć wiązkę elektromagnetyczną.
- Celować w środkowy transportowiec! - wrzasnęła. Tak też się stało, gdy resztki szwadronu przedarły się do swoich celów promień uderza w sam środek, a widok na bitwę przysłania silne białe światło, zostawiające po sobie tylko wraki i elementy konstrukcyjne, które oderwały się od statków. - Wracamy na rubieże, misja wykonana - jej głos był chłodny. Zaraz po tym kobieta opuszcza mostek.
Ostatnio zmieniony przez Col'sheer'ee dnia Wto Mar 15, 2016 9:08 am, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : # Col: poprawiłem pogrubienie)
kasaris- Sith
- Liczba postów : 23
Join date : 21/09/2015
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach