Wszystkiego najlepszego.

(Muzyczka tylko do małej potyczki )

-Otworzyć ogień - przemówiła

Zbieranina bezdomnych, złodziejaszków i wielu innych podejrzanych typów rozpoczęła ostrzał małego odziały SkyTrooperów które patrolowały dolne poziomy Coruscant.

- Lewa flanka, granaty ! - krzyknęła chwytając za swój miecz .

W kierunku wroga poleciały trzy granaty. Wybuchły . Ostrzał wroga ucichł.

- Pozbierać ten złom, może się przydać - przemówiła wycierając pot z czoła

Znalazła się w dolnych sektorach Coruscant niecały rok temu. W tym świecie była jedna zasada " Walcz, albo giń". Do czasu gdy przybyło Wieczne Imperium. Wtedy doszła druga zasada : " Samotny łowca ginie, stado przeżywa". Nie lubiła ludzi. Nie lubiła nikogo. Nie potrafi rozmawiać z drugą osobą. Gdy jednak kontakt z ludźmi stanowił granicę między życiem a śmiercią postanowiła się przełamać. Szybko zrobili z niej dowódce małego oddziału. Dlaczego? Do dziś nie wie. Może miecz przy pasie sprawiał, że inaczej na nią patrzono? Zastanawiało ją, dlaczego jeszcze nikt jej nie wydał i wtrącił do więzienia, jak zrobiono z jej Mistrzynią.
Podszedł do niej człowiek. Wysoki, na twarzy pełno blizn, obie ręce wykonane z metalu.
-Jesteś już prawie rok z nami - odezwał się człowiek - mamy taką tradycje, że ogarniamy kto kiedy na urodziny aby w ten dzień wspólnie usiąść i wypić Vantrum.
"Vantrum" - pomyślała. Gdy tu trafiła, zaskoczyło ją brak dostępności czystej świeżej wody tutaj. Czysta woda była tu towarem deficytowym i do tego stopnia była pożądana przez tutejszych mieszkańców, że nadano jej specjalną nazwę. Vantrum.
-Nie obchodzę urodzin. Nikt nie wie kiedy się urodziłam.
-To może ustalmy, że dziś masz urodziny. Gdyby tak było, ile miałabyś lat? - zapytał
-Pewnie Osiemnaście - odparła.
Człowiek uśmiechnął się do niej po czym poprowadził ją w kierunku wielkiej rury ściekowej w której mieli obóz. Rozlano każdemu po małej szklance czystej wody i wszyscy złożyli jej życzenia.

Tak o to ukończyła 18 lat.

- Wszystkiego najlepszego Lendsi - powiedziała sama do siebie.