Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Xatnhia

Go down

Xatnhia Empty Xatnhia

Pisanie by The'shurr Pon Mar 28, 2016 1:33 pm


Mówi się, że zwykła broń nie jest w stanie skrzywdzić Lorda Sithów. Że stoją ponad śmiercią, że żaden śmiertelnik nie jest w stanie takowego uśmiercić. Nawet, jeśli strzał trafi tam, gdzie powinien, nadal trudno będzie takiemu odebrać życie.
Ale czymże jest moc i siła, jeśli coś przebije ci czaszkę i wybuchnie, rozsadzając głowę od środka? Strzelec wyborowy miał tę przewagę, że nikt nie spodziewał się jego ataku. Nikt nie był w stanie przewidzieć, kiedy i z której strony padnie strzał. Nawet najbardziej ostrożny Sith musiał przyznać, że trudno było się przed tym obronić.

Eisenhorn siedział w oknie jednego z opuszczonych budynków. Po ataku Zakuul takich miejsc było teraz wiele. Szczęściem Dromund wciąż nie zostało zamienione w pole bitwy, ale na pewno nie było to zasługą Sithów. Dla własnych ambicji Sithowie byli przecież skłonni niszczyć całą Galaktykę i nie miało to znaczenia, czy wśród mordowanych i krzywdzonych byli członkowie Republiki, przestępcy czy cywile Imperium. Dla nich liczyło się ich własne dobro. Tego Eisen wprost nienawidził i poprzysiągł sobie, że zniszczy każdego użytkownika mrocznej strony mocy, jakiego zdoła odnaleźć.
Rzucił okiem na zegar widniejący tuż przed jego lewym okiem, wbudowany w implant. Wiele lat minęło nim nauczył się odpowiednio patrzeć na poszczególne wskaźniki znajdujące się w dwóch różnych okularach. Na niektóre mógł patrzeć lewym, na inne prawym okiem. Były też takie, które łączyły się w jedno. Prototypowe implanty wszczepione mu w dzieciństwie a potem udoskonalone dzięki inwestycji agentury w jego osobę spisywały się znakomicie w jego zadaniach. Nie dość, że same wyliczały, jak należy ustawić się do strzału by trafić dokładnie tam, gdzie trzeba było trafić, to jeszcze połączone były z bazą danych, którą Eisen wykorzystywał nazbyt często, nie tylko do sprawdzania swoich celów, ale także do wyszukiwania informacji na temat osób, które spotkał.

Baza ta jednak była nieco przestarzała. Agentura nie działała już tak doskonale jak przed atakiem Zakuul i wiele informacji, głównie dotyczące tego, czy dana osoba żyje czy nie, nie zostało uzupełnionych.

Według zegara siedział tutaj już czwartą godzinę.

Polował na kobietę, która kiedyś była kimś, kogo nazywał przyjaciółką. Wesoła, czerwonowłosa ludza kobieta, ktorej wszędzie było pełno, która zawsze z uśmiechem na twarzy znosiła wszelkie upokorzenia, która nigdy się nie poddawała i zawsze walczyła do końca. Kobieta z bardzo interesującym stylem bycia. W młodości razem zdobywali kolejne dachy budynków w mieście Dromund. Potem wszystko się zmieniło.
Kiedy miała czternaście lat odkryto u niej nadprzeciętną wrażliwość na moc. Trafiła na nauki, przeszła próby, została pełnoprawnym Sithem. Eisenhorn zniósłby to nawet i znosił przez długi czas, jednak z każdym rokiem od tamtego momentu stawała się coraz bardziej niedostępna. Posmutniała, jej twarz straciła niewinną, dziecięcą urodę. Włosy, które zawsze nosiła związane w dwa zawadiackie kucyki nosiła teraz starannie uczesane, spływające swobodnie po wychudłych ramionach. Bystre oczy stały się posępne, zmieniły kolor. Uśmiech na twarzy zastąpił grymas wiecznego niezadowolenia. Jedynym plusem tej przemiany były jej zdecydowanie większe niż kiedyś piersi, ale nie było to zasługą ciemnej strony mocy, której się oddała, lecz tego, że z krnąbrnej, zabawnej nastolatki stała się kobietą. 
Pamiętał dzień, w którym powiedziała mu, że nie chce już go znać. Że ich wspólne dzieciństwo, wieczorne wypady na miasto, bieganie po drzewach i murach nie ma żadnego znaczenia, że jest tylko nędznym wspomnieniem, do którego nie chce wracać. Ich drogi rozeszły się wtedy, jak myślał Eisen, na zawsze.

Zauważył ją, kiedy wychodziła z jednego z budynków, do którego weszła cztery godziny wcześniej. Wyglądała jeszcze gorzej. Była chuda, wielkie, czerwone oczy rozglądały się chłodno wokół. Wąskie usta zaciśnięte były mocno. Długa, czarna suknia wisiała na niej jak na drewnianym wieszaku. Włosy, długie, sięgające niemal do pasa były matowe, pozbawione blasku. Obok niej szła jej służka i uczennica. Młoda dziewczyna o przestraszonym spojrzeniu i nijakim wyglądzie. Musiała mieć ze swoją mistrzynią ciężkie życie. Oszacował, że dziewczynka mogła mieć góra trzynaście lat.

Westchnął.

Jego była przyjaciółka znana była jako Lady Avenga. Swoje imię porzuciła już dawno i Eisenhorn nie chciał używać w odniesieniu do niej imienia, nadanego jej kiedyś przez rodziców. Uznał, że jego przyjaciółka umarła dawno temu i w momencie, kiedy całkiem odeszła z jego życia, przestał wymawiać jej imię, nawet w myślach.
Spotkał ją raz, kiedy była niedługo po przejściu prób. 

Przebywał akurat na jednej z planet znajdujących się w sektorze huttów. Tutaj zdarzało się, że zarówno Imperialni jak i Republikanie spotykali się w jednej kantynie. Oczywiście nikt nigdy się z tym nie afiszował, rzadko kiedy też odwieczni przeciwnicy ze sobą rozmawiali. Eisen był tam na wakacjach. Popijając kolejnego drinka w kantynie zauważył niewysoką, młodą kobietę. Była przeciętnej urody, ciemne włosy ścięte miała na krótko. Ubrana jednak w lekkie lniane ubrania i oświetlona jasnym światłem wyglądała naprawdę ładnie. Występowała gościnnie na scenie z jednym z zespołów muzycznych. Poruszała się tak naturalnie, jakby na tej scenie się urodziła. A głos miała tak niezwykły, że była w stanie poruszyć wiele bijących w kantynie serc.
Jak większość przyglądał się kobiecie zauroczony, wsłuchując się w jej głos. Śpiewała o umieraniu, o wojnie, o odwiecznym konflikcie w Galaktyce. Agent czekał, aż przedstawienie dobiegnie końca. Ale zdecydowany był porozmawiać z nią, postawić jej drinka, pośmiać się, zapytać o kilka historii z jej życia. Chciał po prostu ją poznać.
Nie było to trudne, zwłaszcza, że artystka - Xynthie słyszała o tajemniczym śpiewaku, który nigdy nie rozstaje się ze swoją xanthą i który często odwiedza różne kantyny i inne miejsca, by umilać czas odpoczywającym mieszkańcom danej planety.
W ten sposób Eisenhorn dowiedział się, że Xynthia nigdy nie przynależała ani do Imperium ani do Republiki. Była sierotą, miała osiemnaście lat. Obecni koledzy z zespołu dostrzegli jej talent, kiedy śpiewała na ulicy zarabiając na swoje utrzymanie. W ten sposób od żebraczki stała się prawdziwą gwiazdą. Zawsze jednak pozostawała pełna pokory, nigdy się nie wywyższała. Potrafiła mówić ale też słuchać a agent czuł, że coraz bardziej zakochuje się w śpiewaczce. 
Miał nawet wyrzuty sumienia, kiedy korzystał z jej zespołu jak z przepustki umożliwiającej mu wejście na tereny zajmowane przez Republikę. Oczywiście Wywiad szybko załapał o co chodzi i zaczęto wykorzystywać Eisena do obserwacji wroga.
Xanthia i jej zespół zostali nawet zaproszeni na Dromund Kaas. Eisen czekał na kobietę w mieście. Miało być to wielkie wydarzenie, które mogło w jakiś sposób podnieść morale cywili Imperium i ukazać im, że życie tutaj nie opiera się na wiecznym strachu.
Kiedy statek kobiety wylądował w porcie, na zespół czekała... Lady Avenga wraz z grupą swoich "wyznawców". Kiedy Eisen dotarł do portu zastał tylko zwłoki załogi i zespołu. Między nimi siedziała skulona, przerażona Xanthia, a Avenga trzymała miecz przy jej szyi.
Sithka wyjaśniła, że ona tak naprawdę zawsze kochała agenta, a ten traktował ją jak przyjaciółkę. Teraz w ramach zemsty postanowiła sprowadzić jego ukochaną na Dromund Kaas i odebrać jej życie.To jej pomysłem było zorganizowanie koncertu. xanthia zginęła od ciosu mieczem nim Eisen zdążył zareagować.
Nie miał szans z zazdrosną Sithką, dlatego postanowił nie wdawać się z nią w walkę. Po prostu odszedł z miejsca zdarzenia i oddał się pracy, by przestać myśleć o wszystkim, co się stało.

Tak naprawdę TO był impuls, który sprawił, że on, Gregor Eisenhorn, postanowił że pozbędzie się wszystkich Sithów.

Spoglądał przez lunetę swojej snajperki. Lady Avenga uniosła głowę, spojrzała w jego stronę. Czyżby go zauważyła z takiej odległości?
Pociągnął za spust.
W ułamku sekundy głowa kobiety eksplodowała od środka, rozbryzgując mózg, krew i fragmenty kości wokół.
- Więc nie jesteście nieśmiertelni - powiedział cicho, patrząc na zamieszanie wywołane śmiercią kobiety.
Odszedł od okna, zaczął składać swoją snajperkę, by umieścić ją w futerale. Na lufie wygrawerowany było jedno słowo: Xanthia.
The'shurr
The'shurr
Zarząd Tarczy
Zarząd Tarczy

Liczba postów : 364
Join date : 01/02/2016
Skąd : Łódź/Gdańsk

http://wareczka.deviantart.com/

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach