Meg olaror sulye saryr.
Strona 1 z 1
Meg olaror sulye saryr.
Egarea spoglądała w dół, z za okna galerii trofeów w fortecy klanu Quobe zbudowanej w skale, obecnie pełnej włóczni świetlnych i tarcz rycerzy Zakuul, Catharka widziała swoich nielicznych pozostałych vode, zbierających trupy poległych i sprzątających pozostałości po bitwie.
Siedziba klanu nie ucierpiała znacznie, lecz jej członkowie, z kilkudziesięciu mandalorian pozostała ledwie marna garstka.
Kobieta nie była w stanie nawet wyobrazić sobie ilu jej bliskich zginęło, to nie było na jej siły. Z resztą, było jej i tak łatwiej wyliczyć kto w ogóle przeżył.
Zakuul uderzyło nagle i w nocy, nie spodziewający się nic Mando'ade nie byli w stanie nawet przetrwać niespodziewanego ataku, tym bardziej go odeprzeć. Jednak udało im się tego dokonać.
Bitwa trwała długo, długie nocne godziny walk między Rycerzami Zakuul i ich droido-żołnierzami a mandalorianinami.
Rzeź skończyła się na krótko przed świtem, stosunek sił walczących był mniej więcej 2 rycerzy Zakuul i 4 droidy na jednego mandalorianina, stosunek poległych bo jadce był 3 Zakuuli do jednego mando'ade i morze szczątków droidów.
Zginęły kobiety, dzieci i mężczyźni, wszyscy przyodziani w beskarowe zbroje padli w walce, bronili swojego klanu.
Myśli o szacunkach i raportach po potyczne dręczyły Egę bardziej niż cokolwiek innego, lecz musiała to odsunąć od siebie. W końcu aliit zaczęło brakować zapasów, a ona jako Alor klanu, nie mogła pozwolić by ten stan rzeczy się utrzymał.
~"Tion'jor bic olaror at ibic?" - Pomyślała, kręcąc głową w czasie przechadzania się między gablotami Galerii.
Galerię dzieliła od pokoju Egi jedynie ściana, masywna i mocna lecz nie dźwiękoszczelna. Catharka usłyszała ze swojego pokoju płacz dziecka, który wyrwał ją z zadumy. Najmłodsza członkini klanu domagała się jej uwagi.
Egarea nie przywykła do roli matki, jej mała ad'ika, Kae, urodziła się ponad miesiąc przed wspomnianym atakiem, w czasie którego szczęśliwie drzemała gdy oboje jej rodziców było zajętych odpieraniem najazdu.
Popędziła do pokoju i wzięła córkę na ręce. Przyglądała się jej i delikatnie kołysała na ramionach, z uśmiechem na twarzy.
Kae była bardzo do niej podobna, odziedziczyła niebieski kolor oczu a delikatne futerko miało kolor czystej bieli, z wyraźnymi czarnymi liniami na twarzy, przypomianjacymi te które ma ona sama.
Dziecko uspokoiło się, najwyraźniej po prostu potrzebowało trochę uwagi.
Zza otwartych drzwi było słychać kroki, które wyrwały Egę z zamyślenia i cieszenia się pierwsza faktycznie spokojną chwilą po ataku, której jakże potrzebowała.
Spojrzała na drzwi chłodnym wzrokiem i ujrzała cień znajomej sylwetki, nie pozwoliła nawet wejść do swojego pokoju tylko odłożyła córkę do jej łóżeczka i beznamiętnie powiedziała w stronę drzwi pół-szeptem, który w panującej w około ciszy i tak brzmiał prawie tak głośno jak krzyk, zakładając hełm:
~"Urnr, Ni cuyir slanar".
Siedziba klanu nie ucierpiała znacznie, lecz jej członkowie, z kilkudziesięciu mandalorian pozostała ledwie marna garstka.
Kobieta nie była w stanie nawet wyobrazić sobie ilu jej bliskich zginęło, to nie było na jej siły. Z resztą, było jej i tak łatwiej wyliczyć kto w ogóle przeżył.
Zakuul uderzyło nagle i w nocy, nie spodziewający się nic Mando'ade nie byli w stanie nawet przetrwać niespodziewanego ataku, tym bardziej go odeprzeć. Jednak udało im się tego dokonać.
Bitwa trwała długo, długie nocne godziny walk między Rycerzami Zakuul i ich droido-żołnierzami a mandalorianinami.
Rzeź skończyła się na krótko przed świtem, stosunek sił walczących był mniej więcej 2 rycerzy Zakuul i 4 droidy na jednego mandalorianina, stosunek poległych bo jadce był 3 Zakuuli do jednego mando'ade i morze szczątków droidów.
Zginęły kobiety, dzieci i mężczyźni, wszyscy przyodziani w beskarowe zbroje padli w walce, bronili swojego klanu.
Myśli o szacunkach i raportach po potyczne dręczyły Egę bardziej niż cokolwiek innego, lecz musiała to odsunąć od siebie. W końcu aliit zaczęło brakować zapasów, a ona jako Alor klanu, nie mogła pozwolić by ten stan rzeczy się utrzymał.
~"Tion'jor bic olaror at ibic?" - Pomyślała, kręcąc głową w czasie przechadzania się między gablotami Galerii.
Galerię dzieliła od pokoju Egi jedynie ściana, masywna i mocna lecz nie dźwiękoszczelna. Catharka usłyszała ze swojego pokoju płacz dziecka, który wyrwał ją z zadumy. Najmłodsza członkini klanu domagała się jej uwagi.
Egarea nie przywykła do roli matki, jej mała ad'ika, Kae, urodziła się ponad miesiąc przed wspomnianym atakiem, w czasie którego szczęśliwie drzemała gdy oboje jej rodziców było zajętych odpieraniem najazdu.
Popędziła do pokoju i wzięła córkę na ręce. Przyglądała się jej i delikatnie kołysała na ramionach, z uśmiechem na twarzy.
Kae była bardzo do niej podobna, odziedziczyła niebieski kolor oczu a delikatne futerko miało kolor czystej bieli, z wyraźnymi czarnymi liniami na twarzy, przypomianjacymi te które ma ona sama.
Dziecko uspokoiło się, najwyraźniej po prostu potrzebowało trochę uwagi.
Zza otwartych drzwi było słychać kroki, które wyrwały Egę z zamyślenia i cieszenia się pierwsza faktycznie spokojną chwilą po ataku, której jakże potrzebowała.
Spojrzała na drzwi chłodnym wzrokiem i ujrzała cień znajomej sylwetki, nie pozwoliła nawet wejść do swojego pokoju tylko odłożyła córkę do jej łóżeczka i beznamiętnie powiedziała w stronę drzwi pół-szeptem, który w panującej w około ciszy i tak brzmiał prawie tak głośno jak krzyk, zakładając hełm:
~"Urnr, Ni cuyir slanar".
Gość- Gość
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach