Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Na łożu cierpienia

Go down

Na łożu cierpienia Empty Na łożu cierpienia

Pisanie by Kamzo Nie Kwi 24, 2016 3:28 pm

Dawny generał armii Republiki, Kamzo Gelu, otworzył oczy, lecz szybko przymknął je ponownie, bo ostre, sztuczne światło, poraziło jego zmysł wzroku. Zamrugał kilka razy i zdał sobie sprawę, że leży na łóżku, w białej pościeli. Próbował lekko unieść głowę, jednak okazało się, że jest to ponad jego siły. Robot medyczny krzątał się po pomieszczeniu wydając charakterystyczny dźwięk,  gdy przemieszczał się na kółkach, zastępujących w tym przypadku nogi. Zbliżył się do mirialanina i wstrzyknął jakąś substancję do kroplówki, pod którą podpięto generała. To mogły być środki znieczulające. Kamzo czuł odrętwienie przechodzące w mrowienie na całym ciele, ale nie doznawał silnych objawów bólu, co mogło tylko potwierdzać jego przypuszczenia. Chciał coś powiedzieć, zapytać droida o to gdzie jest, co tu robi, i dlaczego wciąż żyje. Nie był jednak w stanie wydusić z siebie logicznego zdania, a ze spierzchniętych warg wydobył się tylko niezrozumiały charkot. Język miał sztywny jak kołek.

Droid zauważył, że jego pacjent oprzytomniał. Maszyna nachyliła się nad generałem Gelu i spojrzała swoim bezkształtnym czerepem na jego twarz. Kilka czujników zaświeciło się i gwałtownie zamigało.
- Pacjent odzyskał świadomość. Zagrożenie życia minęło - zabuczał metalicznym dźwiękiem mechaniczny medyk.
Mirialanin zaczął zbierać swoje myśli, a otępienie, spowodowane między innymi przez środki znieczulające, zaczęło przechodzić. Nie mógł się ruszyć, ale był chociaż w stanie ogarnąć wzrokiem najbliższe otoczenie.
Znajdował się w pomieszczeniu medycznym, co do tego nie było żadnych wątpliwości. Nie była to jednak standardowa sala skrzydła szpitalnego, a raczej cela zaadaptowana na takie potrzeby. W wejściu zauważył pole siłowe, a po drugiej stronie dwójkę uzbrojonych strażników. Nigdy wcześniej tu nie zaglądał, ale zgadywał, że musi być gdzieś w tymczasowej kwaterze Tarczy.
Nie miał pojęcia czy był nieprzytomny dzień, dwa, a może tydzień. Nie miało to teraz większego znaczenia, jednak żeby w pełni ocenić swoje położenie, zaczął analizować ostatnie wydarzenia. Gdy usłyszał o możliwości odzyskania Divinusa, jego serce zabiło mocniej, choć nie dał po sobie tego znać. Utracił ten statek dawno temu, najpierw na rzecz zdrajców z Tarczy, a potem wpadł on w ręce zgniłej Republiki, przygniecionej butem imperium Zakuuli. Wizja postawienia nogi na pokładzie Divinusa była na tyle kusząca, że postanowił nawet wesprzeć jego dawnych towarzyszy, ten jeden, ostatni raz.

W umyśle generała zaczął kiełkować plan, który zakładał odzyskanie statku razem z Tarczą, a potem, gdy nie będą się tego spodziewać, przejęcie okrętu. Divinusa znał od podszewki. Latał nim wielokrotnie, a nawet uczestniczył przy powstawaniu planów statku, gdy ten był dopiero innowacyjnym zamiarem inżynierów Republiki. Był w stanie samotnie uruchomić podstawowe funkcje i przemieścić go w dowolne miejsce galaktyki. Sprawy się skomplikowały, gdy okazało się, że statek przejęli piraci. Ostatecznie miało dojść do wymiany, ale niespodziewany sojusz Tarczy z tymi szumowinami, mógł całkowicie pokrzyżować zamysły Kamzo Gelu.
Jego wspomnienia przemykały mu w formie obrazów, gdy zobaczył oczami wyobraźni, jak na Gav Daragonie, w zamieszaniu i chaosie walki, odpina od pasa Yun'era granat plazmowy. Pirackie ścierwa zmusiły go do przyspieszenia swoich planów i sięgnięcia po nieco desperackie metody.

Kolejne wspomnienie... Wybuchający granat ogarnia część zebranych ognistą chmurą. Kamzo Gelu biegnie i z daleka widzi znajome stanowisko pilotażu. Uśmiecha się pod hełmem. Wybiega myślami w przyszłość i widzi siebie kierującego Divinusa w kierunku Dromund Kass. Znał koordynaty na pamięć, wystarczyło je wprowadzić i wskoczyć w nadprzestrzeń. Wiedział, że inaczej nie dostanie się do stolicy Imperium Sithów. Od zawsze szczycili się oni szczelną kontrolą i obroną, a po ataku Zakuuli, jeszcze bardziej wzmocnili swoje procedury.
Divinus... Potężny Divinus zdołałby pewnie przebić się i dotrzeć do Kaas City, chociaż zostałby przy okazji doszczętnie zniszczony. Generał Gelu zamierzał jednak w ostatniej chwili (a przynajmniej miał taką nadzieję) ewakuować się nad powierzchnią planety, a potem... Potem odnaleźć Oz'maka, który, wedle informacji jakie zdobył już dosyć dawno, przebywał aktualnie gdzieś na Dromund Kaas.

To wszystko nie miało jednak teraz żadnego znaczenia, bo jego plan legł w gruzach już w połowie drogi. Pamiętał dotkliwy ból dziesiątków pocisków przeszywających jego ciało. Tymczasowy, zastępczy pancerz, nie mógł się równać z jego dawną zbroją, którą utracił, ale jednak uratował mu życie. A teraz znajdował się tu.
- Durnie... Na ich miejscu dobiłbym mnie tam, gdzie leżałem - pomyślał z goryczą.
Zastanawiał się teraz, jak szybko, i czy w ogóle odzyska sprawność. Wiedział, że zasoby Tarczy są obecnie mocno ograniczone, a w takich warunkach ciężko o konkretną rehabilitację. Może gdyby przebywał np. na Coruscant, wyglądałoby to inaczej.
- A może od razu przystąpiliby do wykonania zaległej kary śmierci? - zaśmiał się bezgłośnie do własnych myśli. - Chyba nie objęli mnie jakąś amnestią...
Przez dłuższy czas leżał tak z głową kotłujących się retrospekcji, i nadal nie był w stanie się poruszyć. W pewnym momencie, w umyśle Kamzo Gelu zaczął się formować kolejny plan. Tym razem, jeśli dobrze pójdzie, już ostatni.
- Hei... Nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa... - wyszeptał. Udało mu się zacisnąć pięść prawej dłoni.
Kamzo
Kamzo
Trooper
Trooper

Liczba postów : 483
Join date : 13/02/2015
Age : 38
Skąd : Święta Warmia

Powrót do góry Go down

Na łożu cierpienia Empty Re: Na łożu cierpienia

Pisanie by Kamzo Sob Maj 07, 2016 2:28 pm

Kamzo Gelu musiał przyznać jedno, mimo swoich występków i faktu, że pozostawał więźniem, był traktowany dobrze. Starano się, by jego opieka medyczna, w miarę możliwości, była na jak najwyższym poziomie.
Regularne zastrzyki z kolto i okłady z bacty sprawiły, że dosyć szybko zaczął odzyskiwać część sprawności, chociaż do pełnego wyzdrowienia, pozostawało jeszcze daleko. Jego stan pozwalał jednak, by przeniesiono go do standardowej celi, z mniejszą ilością sprzętu medycznego.

Robot-doktor właśnie skończyło codzienną, rutynową analizę zdrowia dawnego generała. Opuścił celę i minął stojących przy wejściu dwóch żołnierzy, a bariera energetyczna, która na chwilę zniknęła, została natychmiast ponownie uruchomiona.
Mirialanin leżał przez jakiś czas spokojnie, prostując i zginając palce prawej dłoni. Następnie podniósł się lekko na łokciach i spróbował zgiąć kolana. Z lewym udało się bez większych problemów, ale prawa noga nadal pozostawała sztywna i odrętwiała.
Twarz Kamzo wykrzywił grymas dezaprobaty. Jego rehabilitacja może potrwać jeszcze długo, a i tak nie miał pewności, czy odzyska pełnię sprawności fizycznej. Nie mógł dłużej czekać. Im więcej zwlekał, tym większe było prawdopodobieństwo, że prędko z celi nie wyjdzie. A płonąca potrzeba zemsty wciąż się w nim mocno kotłowała.

Włożył rękę pod materac. Zgodnie z obietnicą tamtego Jedi, znalazł ukryty, jednoręczny pistolet blasterowy, nastawiony na możliwość ogłuszania.
Ujął broń w swe palce, a dotyk znajomego, lekkiego chłodu, sprawił, że poczuł się lepiej. Jego plan może nie był jakiś wyszukany, ale miał nadzieję, że zadziała. Nie miał innych opcji, a przynajmniej sam ich nie widział.
Ukrył broń w połach obszernej koszuli i z plaskiem stoczył się na podłogę.
Zabolało, ale nie na tyle, że nie mógł tego wytrzymać. Kamzo Gelu zaczął jednak wydzierać się potępieńczo, jakby był obdzierany żywcem ze skóry.
- Aaaaa! Ból... Co się dzieje?! Szybko... - wyciągnął dłoń w kierunku wejście z polem siłowym - medyka...
Strażnicy patrzyli na niego zupełnie zdumieni, po czym kiwnęli do siebie głowami, a jeden z nich pobiegł gdzieś w głąb korytarza, zapewne po pomoc specjalisty. Drugi z żołnierzy natomiast zrobił to, na co liczył Gelu - wszedł do środka by sprawdzić, co się dzieje z więźniem.
- Aaaa! To chyba zastrzyki z kolto... przestają działać! - Kamzo zacisnął powieki i skulił się w sobie na ziemi.
Strażnik nachylił się by z bliska zbadać stan więźnia, a może pomóc mu wrócić na łóżko, jeśli tamten da radę. Mirialanin tylko na to czekał. Zacisnął palce prawej dłoni na broni i przyłożył ją do torsu żołnierza. Pocisk ogłuszający, wystrzelony z takiej odległości, z łatwością spenetrował pancerz wojaka, i rozlał się impulsem elektrycznym po całym jego ciele.
Strażnik natychmiast padł na wznak, ale wciąż oddychał, choć płytko. Generał poderwał się do góry i skrzywił z bólu. Pokuśtykał na jednej sprawnej nodze i wyjrzał ostrożnie z celi. W pobliżu wciąż nikogo nie było, więc rzucił się do ucieczki.

Nowa lokalizacja Tarczy działała w dwojaki sposób. Z jednej strony, była trudnym do wykrycia, zapomnianym obiektem, wpisującym się doskonale w lokalną strukturę, a z drugiej, ciężko było o jej sprawną i pełną ochronę.
Rozlatujący się kompleks, który już dawno przestał pełnić swoją pierwotną funkcję, posiadał wiele luk, których naprawa była niemożliwa z prostej przyczyny - miał w jak najmniejszym stopniu wzbudzić zainteresowanie ewentualnych, postronnych obserwatorów.
Kamzo Gelu przebywał tu jakiś czas na wolności, więc miał szansę poznać nową siedzibę Tarczy w znacznym stopniu. Skierował się do pierwszej wyrwy w skalistej ścianie, a jego oczom szybko ukazała się nieprzenikniona zasłona dżungli. Podreptał w kierunku chaszczy, ciągnąc za sobą odrętwiałą nogę, a następnie, zgodnie z instrukcją Jedi, ruszył na północ.

Człapał tak przez kilka minut, zaliczając kilka zadrapań i raniąc bose stopy, ale nie zwracał na ten fakt uwagi. Na pewno dostrzeżono już jego ucieczkę, więc nie miał chwili do stracenia. Przecisnął się przez kolejne, olbrzymie paprocie i w końcu znalazł cel swojej wędrówki. Na małej polanie stał niewielkich rozmiarów statek kosmiczny, wystarczający, by mógł nim spokojnie odlecieć i udać się w inny kraniec galaktyki.
- Jednak nie kłamał... - pomyślał Kamzo Gelu, gdy ładował się za stery i wspominał rozmowę z dziwnie wyrozumiałym Jedi.
Kamzo
Kamzo
Trooper
Trooper

Liczba postów : 483
Join date : 13/02/2015
Age : 38
Skąd : Święta Warmia

Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach