Gra pozorów
Strona 1 z 1
Gra pozorów
Łączę z systemem… proszę czekać.
Połączenie nawiązane. Wprowadź swoje hasło: **************
Hasło poprawne, przekierowuję -> Dostęp przyznany -> Odtwarzanie hasła powitalnego: "Dzień dobry Kochana, brak nowych wiadomości".
Zapis 001
[nagranie trzaska chwilę i szumi, zaraz potem słuchać kobiecy głos] Próba raz, dwa, trzy… dobra działa. [słychać głęboki oddech]. Chyba czas zacząć. Nigdy nie wiem co mówić w takich chwilach. Dlaczego to nagrywam? Może chciałabym abyś wiedziała, abyś mogła się dowiedzieć prawdy o mnie i moich intencjach, kiedy ja będę już... Nie… pieprzyć to… [koniec nagrania]
Zapis 002
Dzisiaj pierwszy raz poczułam się jak uczniak. Musze przyznać że byłam z niej dumna, choć chciała mnie zabić. Mnie i wszystkich co byli ze mną [jakiś szelest w tle, skrzypienie krzesła, westchnięcie. Jeen chyba się przeciąga]. Wszystko szło jak po maśle. Cynk od mojego informatora w Anchorhead o dużym przerzucie kontrabandy przez jeden z szmuglerskich punktów niedaleko naszej bazy na Yavin IV. Szybka akcja i... dupa. Ale po kolei. Różowa, eee znaczy mistrzyni Aharla, szybko pomogła sformować oddział, gdy usłyszała, że tak bliskie sąsiedztwo przemytników może zagrozić bezpieczeństwu operacji Tarczy na Yavinie. Cóż, mam dar przekonywania. Po tym ostatnim pocałunku zachowuje się uroczo. Jedi potrafią być pomocni, a Różowa dodatkowo potrafi przy tym słodko wyglądać [śmiech i jakieś szuranie, prawdopodobnie otwierana szuflada]. Kurde nie wiedziałam, że Torgutanki nie mają… [trzask, szum i jakieś zakłócenia, może interferencja albo moc nie chciała aby ktoś usłyszał czego nie maja torgutanki]. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że statek, który miał odebrać ładunek już wylądował, ale wszyscy przemytnicy nie żyją. Zdecydowałam się sprawdzić teren, nie słuchałam przeczucia, które mówiło mi – spieprzaj Jeen, bo coś tu jest nie tak [odkorkowała butelkę]. Zabrałam ze sobą szeregowca Snowa i poszliśmy zbadać dolinę [krótka przerwa]. Biedne dupki nie zdążyły nawet dobyć broni. Strzelców było kilku, zdjęli ich na jakąś godzinę przed naszym przybyciem, w jednej chwili. Profesjonaliści. Wśród trupów znaleźliśmy młodą dziewczynę w zaawansowanej ciąży, podobnie jak wszyscy, była sprzątnięta celnym strzałem w głowę z dużej odległości [butelka przejechała po krawędzi szklanki, słychać było chlupot whiskey, zgrzyt i przekleństwa, chyba porozlewała]. Frrrak... moje spodnie! [koniec nagrania].
Zapis 003
No więc… procesory były na miejscu nienaruszone, znaczna część już załadowana. Posłałam Snowa żeby sprawdził cały statek i rozmontował blasterem ewentualne droidy, ale wtedy odezwała się Jedi, którą zostawiłam na czatach. Ktoś się zbliżał [dwa łyki i odgłos wypuszczanego powietrza]. To się kurna nazywa whiskey. Nie mogę pić tych sików z Nory Przemytników. Ale Coreliańska ambrozja, napar z rozkoszy, ekstaza w płynie, cud destylacji, transcendencja zaklęta w bursztynowej cieczy! [śmieje się]. Lepsze niż seks... OK, przesadziłam[śmiech]. Dobra… wróg szybko nas otoczył. Byli jak jeden organizm, poznałam w tym rękę Ayrethy. Moją rękę [westchnięcie i kolejny łyk]. Wezwałam Aharlę na pokład, bo statek dawał nam jedyną szansę na obronę i ucieczkę z matni. Zaatakowali nas. Snow szył z działka, ale spanikował i rąbnął granatem, wywalając sporą dziurę w podłodze i uszkadzając jak się potem okazało właz, a pieprzony silnik nie chciał się z otwartym uruchomić! [znów się napiła alkoholu i odstawiła szklankę z cichym ‘stuk’]. To był wyścig z czasem i napastnikami, zdecydowanymi wejść na pokład i położyć łapy na ładunku. Ha! I nie tylko na nim… ale po kolei. Gdyby nie Jedi i jej tarcza bylibyśmy wydupczeni jak tania dziwka z Nar Shaddaa. Snow czynił zamęt dookoła statku z wieżyczki działkiem blasterowym, ale oni zaczynali już majstrować przy statku, aby nas bezwzględnie uziemić. W końcu odpaliłam silnik i ziuuuuuu już nas nie było [ostatnie słowa powiedziała z zadowoleniem]. Ale to była pułapka od samego początku. Ayretha musiała jakoś dotrzeć do mojego informatora z Tatooine. Pozamiatała przemytników i czekała aż złapiemy przynętę, a ja głupia poszłam na to jak w dym, jak jakaś napalona nastka na tańce do domu weterana [kilka przekleństw w tle nagrania]. Ta dziewczyna, Ayretha naprawdę chce mnie dorwać. Wciąż nie rozumie, że wszystko co robiłam, wszystko było dla jej dobra! Nie ważne… liczy się kasa. Mamy kasę. Mam kasę. Cześć ładunku zatrzymaliśmy ze Snowem. Nadmierne wzbogacenie Tarczy nic by nie dało, a nam się przyda zabezpieczenie na starość [postukała palcami w blat stolika]. O ile dożyjemy. Tarcza i tak przepieprzy te kredyty na wojnę, której się nie da wygrać. Jeszcze. Resztę procesorów chłopaki przeładowali na prom z bazy. Nie chciałam ryzykować, że stara przemytnicza łajba zaprowadzi kogoś do naszej siedziby, dlatego wezwaliśmy własny transport. Oczywiście trzeba było nakłamać, że Sallaros o wszystkim wie. Powiem mu. Kiedyś. Może jutro. Jak wytrzeźwieję. Może go upić? Albo nie wiem… coś ten tego? [dłuższa cisza]. Gdy zgrałam dane z komputera nawigacyjnego wrak porzuciłam w dolinie, sto trzydzieści mil od południowego krańca naszego lądowiska. Tyle chyba [ponownie napełniła szklankę alkoholem]. Tyle whiskey zmarnowane... jakbym się posikała. I śmierdzę whiskey... Pachnę ekstazą w płynie! Kto mnie chce, kto mnie chce?[cichy chichot]. Frrak to się nagrywa! [koniec nagrania].
Połączenie nawiązane. Wprowadź swoje hasło: **************
Hasło poprawne, przekierowuję -> Dostęp przyznany -> Odtwarzanie hasła powitalnego: "Dzień dobry Kochana, brak nowych wiadomości".
Zapis 001
[nagranie trzaska chwilę i szumi, zaraz potem słuchać kobiecy głos] Próba raz, dwa, trzy… dobra działa. [słychać głęboki oddech]. Chyba czas zacząć. Nigdy nie wiem co mówić w takich chwilach. Dlaczego to nagrywam? Może chciałabym abyś wiedziała, abyś mogła się dowiedzieć prawdy o mnie i moich intencjach, kiedy ja będę już... Nie… pieprzyć to… [koniec nagrania]
Zapis 002
Dzisiaj pierwszy raz poczułam się jak uczniak. Musze przyznać że byłam z niej dumna, choć chciała mnie zabić. Mnie i wszystkich co byli ze mną [jakiś szelest w tle, skrzypienie krzesła, westchnięcie. Jeen chyba się przeciąga]. Wszystko szło jak po maśle. Cynk od mojego informatora w Anchorhead o dużym przerzucie kontrabandy przez jeden z szmuglerskich punktów niedaleko naszej bazy na Yavin IV. Szybka akcja i... dupa. Ale po kolei. Różowa, eee znaczy mistrzyni Aharla, szybko pomogła sformować oddział, gdy usłyszała, że tak bliskie sąsiedztwo przemytników może zagrozić bezpieczeństwu operacji Tarczy na Yavinie. Cóż, mam dar przekonywania. Po tym ostatnim pocałunku zachowuje się uroczo. Jedi potrafią być pomocni, a Różowa dodatkowo potrafi przy tym słodko wyglądać [śmiech i jakieś szuranie, prawdopodobnie otwierana szuflada]. Kurde nie wiedziałam, że Torgutanki nie mają… [trzask, szum i jakieś zakłócenia, może interferencja albo moc nie chciała aby ktoś usłyszał czego nie maja torgutanki]. Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że statek, który miał odebrać ładunek już wylądował, ale wszyscy przemytnicy nie żyją. Zdecydowałam się sprawdzić teren, nie słuchałam przeczucia, które mówiło mi – spieprzaj Jeen, bo coś tu jest nie tak [odkorkowała butelkę]. Zabrałam ze sobą szeregowca Snowa i poszliśmy zbadać dolinę [krótka przerwa]. Biedne dupki nie zdążyły nawet dobyć broni. Strzelców było kilku, zdjęli ich na jakąś godzinę przed naszym przybyciem, w jednej chwili. Profesjonaliści. Wśród trupów znaleźliśmy młodą dziewczynę w zaawansowanej ciąży, podobnie jak wszyscy, była sprzątnięta celnym strzałem w głowę z dużej odległości [butelka przejechała po krawędzi szklanki, słychać było chlupot whiskey, zgrzyt i przekleństwa, chyba porozlewała]. Frrrak... moje spodnie! [koniec nagrania].
Zapis 003
No więc… procesory były na miejscu nienaruszone, znaczna część już załadowana. Posłałam Snowa żeby sprawdził cały statek i rozmontował blasterem ewentualne droidy, ale wtedy odezwała się Jedi, którą zostawiłam na czatach. Ktoś się zbliżał [dwa łyki i odgłos wypuszczanego powietrza]. To się kurna nazywa whiskey. Nie mogę pić tych sików z Nory Przemytników. Ale Coreliańska ambrozja, napar z rozkoszy, ekstaza w płynie, cud destylacji, transcendencja zaklęta w bursztynowej cieczy! [śmieje się]. Lepsze niż seks... OK, przesadziłam[śmiech]. Dobra… wróg szybko nas otoczył. Byli jak jeden organizm, poznałam w tym rękę Ayrethy. Moją rękę [westchnięcie i kolejny łyk]. Wezwałam Aharlę na pokład, bo statek dawał nam jedyną szansę na obronę i ucieczkę z matni. Zaatakowali nas. Snow szył z działka, ale spanikował i rąbnął granatem, wywalając sporą dziurę w podłodze i uszkadzając jak się potem okazało właz, a pieprzony silnik nie chciał się z otwartym uruchomić! [znów się napiła alkoholu i odstawiła szklankę z cichym ‘stuk’]. To był wyścig z czasem i napastnikami, zdecydowanymi wejść na pokład i położyć łapy na ładunku. Ha! I nie tylko na nim… ale po kolei. Gdyby nie Jedi i jej tarcza bylibyśmy wydupczeni jak tania dziwka z Nar Shaddaa. Snow czynił zamęt dookoła statku z wieżyczki działkiem blasterowym, ale oni zaczynali już majstrować przy statku, aby nas bezwzględnie uziemić. W końcu odpaliłam silnik i ziuuuuuu już nas nie było [ostatnie słowa powiedziała z zadowoleniem]. Ale to była pułapka od samego początku. Ayretha musiała jakoś dotrzeć do mojego informatora z Tatooine. Pozamiatała przemytników i czekała aż złapiemy przynętę, a ja głupia poszłam na to jak w dym, jak jakaś napalona nastka na tańce do domu weterana [kilka przekleństw w tle nagrania]. Ta dziewczyna, Ayretha naprawdę chce mnie dorwać. Wciąż nie rozumie, że wszystko co robiłam, wszystko było dla jej dobra! Nie ważne… liczy się kasa. Mamy kasę. Mam kasę. Cześć ładunku zatrzymaliśmy ze Snowem. Nadmierne wzbogacenie Tarczy nic by nie dało, a nam się przyda zabezpieczenie na starość [postukała palcami w blat stolika]. O ile dożyjemy. Tarcza i tak przepieprzy te kredyty na wojnę, której się nie da wygrać. Jeszcze. Resztę procesorów chłopaki przeładowali na prom z bazy. Nie chciałam ryzykować, że stara przemytnicza łajba zaprowadzi kogoś do naszej siedziby, dlatego wezwaliśmy własny transport. Oczywiście trzeba było nakłamać, że Sallaros o wszystkim wie. Powiem mu. Kiedyś. Może jutro. Jak wytrzeźwieję. Może go upić? Albo nie wiem… coś ten tego? [dłuższa cisza]. Gdy zgrałam dane z komputera nawigacyjnego wrak porzuciłam w dolinie, sto trzydzieści mil od południowego krańca naszego lądowiska. Tyle chyba [ponownie napełniła szklankę alkoholem]. Tyle whiskey zmarnowane... jakbym się posikała. I śmierdzę whiskey... Pachnę ekstazą w płynie! Kto mnie chce, kto mnie chce?[cichy chichot]. Frrak to się nagrywa! [koniec nagrania].
Selavan- Smuggler
- Liczba postów : 99
Join date : 29/08/2016
Age : 43
Skąd : Alderaan
Re: Gra pozorów
Zapis 004
Rekrutacja idzie powoli, ale tego się spodziewałam. To sztuka z bandy szumowin bez honoru wybrać te, które potem będą użyteczne oraz te, które będzie można poświęcić dla dobra sprawy [szkło butelki chrzęści po krawędzi szklanki, odgłos nalewanego alkoholu, dłuższa pauza na przepłukanie gardła]. Kiedyś bardzo przywiązywałam się do ludzi, ale ty skutecznie mnie tego oduczałaś przez ostatnią dekadę, z małym hakiem. Nie wiem czy tak powinna działać Jedi. Odbierać ludziom uczucia? Dzień za dniem powoli zamrażać duszę? Naiwna dupa ze mnie była. Stara a głupia [łyk alkoholu]. Tak czy inaczej mam Gerhena i tego słodkiego blondaska, którego wysłałam na Tatooine po zdjęcia bazy przeładunkowej gangu Mavaliona. Tak, to stary kumpel, moja droga. Kiedyś już mnie na niego nasłałaś, ale się z nim dogadałam za twoimi plecami. Wtedy tego żałowałam... [cichy śmiech]. Tak czy inaczej teraz mnie wkurzył, a ja wykorzystam środki Tarczy, aby przejąć jego siatkę i interes na dobre. Już teraz Mavalion zachodzi w w głowę, gdzie podziały się jego procesory [śmiech i łyk alkoholu, coś zaskrzypiało, to pewnie nienaoliwiony fotel w kokpicie statku Jeen]. Sallaros dowie się w swoim czasie. Tego co musi się dowiedzieć. Nie potrafię rozgryźć tego typa. Jest tak pełen sprzeczności, że nawet na razie nie próbuję. Ta jego słodka naiwność i to co rzekomo dokonał... to wszystko nie pasuje. Ale dojdę prawdy. Między innymi po to tu jestem, bo mnie to wszystko dziwi i jakoś tak... nie wiem, perwersyjnie interesuje? [koniec nagrania].
Rekrutacja idzie powoli, ale tego się spodziewałam. To sztuka z bandy szumowin bez honoru wybrać te, które potem będą użyteczne oraz te, które będzie można poświęcić dla dobra sprawy [szkło butelki chrzęści po krawędzi szklanki, odgłos nalewanego alkoholu, dłuższa pauza na przepłukanie gardła]. Kiedyś bardzo przywiązywałam się do ludzi, ale ty skutecznie mnie tego oduczałaś przez ostatnią dekadę, z małym hakiem. Nie wiem czy tak powinna działać Jedi. Odbierać ludziom uczucia? Dzień za dniem powoli zamrażać duszę? Naiwna dupa ze mnie była. Stara a głupia [łyk alkoholu]. Tak czy inaczej mam Gerhena i tego słodkiego blondaska, którego wysłałam na Tatooine po zdjęcia bazy przeładunkowej gangu Mavaliona. Tak, to stary kumpel, moja droga. Kiedyś już mnie na niego nasłałaś, ale się z nim dogadałam za twoimi plecami. Wtedy tego żałowałam... [cichy śmiech]. Tak czy inaczej teraz mnie wkurzył, a ja wykorzystam środki Tarczy, aby przejąć jego siatkę i interes na dobre. Już teraz Mavalion zachodzi w w głowę, gdzie podziały się jego procesory [śmiech i łyk alkoholu, coś zaskrzypiało, to pewnie nienaoliwiony fotel w kokpicie statku Jeen]. Sallaros dowie się w swoim czasie. Tego co musi się dowiedzieć. Nie potrafię rozgryźć tego typa. Jest tak pełen sprzeczności, że nawet na razie nie próbuję. Ta jego słodka naiwność i to co rzekomo dokonał... to wszystko nie pasuje. Ale dojdę prawdy. Między innymi po to tu jestem, bo mnie to wszystko dziwi i jakoś tak... nie wiem, perwersyjnie interesuje? [koniec nagrania].
Selavan- Smuggler
- Liczba postów : 99
Join date : 29/08/2016
Age : 43
Skąd : Alderaan
Re: Gra pozorów
Nagranie wysłane do mistrzyni Aharli
Zapis 005
Nadszedł ten dzień. Bałam się, że stanie się to w środku czegoś wielkiego, w trakcie czegoś ważnego [westchnięcie]. Naprawdę ważnego. Nie wiem co musiałabym zmienić, jak żyć, aby to wszystko nie ścigało mnie z tak wielkim uporem i zawziętością. Chyba przeszłość się o mnie upomina. Jeżeli tak, robi to mało subtelnie... Minął rok, a ja znów czuje ten niepokój. Z każdym dniem, w którym przebywałam w bazie lub na Nohtyt, byłam niespokojna. Rzuciłam się w wir pracy, zaczęłam szukać czegoś poza nią. Poznałam ciebie. Jednak nic się nie zmieniło. Pamiętasz jak rozmawiałyśmy o sobie, tak szczerze? Powiedziałam ci, że nie potrafię zagrzać żadnego miejsca, bo zawsze dzieje się coś złego. Ten lęk powrócił. [chwila milczenia i zgrzyt butelki na szklance, gdy nalewała sobie alkoholu, pewnie jej ulubionej corelliańskiej]. Nie lubię pożegnań. Rozklejam się [pociąga nosem i śmieje się]. Ja po prostu muszę. Żegnaj Różowa. Zależało mi na tobie. Zawsze starałam się cię chronić. [tu nagranie się kończy, już masz zamiar wyłączyć odtwarzanie gdy znów pojawia się głos Jeen.] Frak, mówiłam, że jestem kiepska w pożegnaniach [śmieje się cicho przez łzy, już chyba mocno wstawiona]. Powiedz proszę Rudej, że ją lubię nawet troszkę bardziej niż przeciętnie lubię takie babki. Sallarosowi, że wygląda idiotycznie z tymi białymi włosami i myślałam, że kocha chłopców. Skoltusowi powiedz, że powinien częściej nosić maskę. Gerhenowi powiedz, że ma w sobie coś więcej niż tylko gniew i pustkę. Jedyny facet, którego chętnie bym przeleciała, gdybym była normalna. Okay, tego mu nie mów, ja jestem normalna. Witmę pocałuj ode mnie... [śmieje się]. No dobrze, po prostu powiedz jej, że zawsze chciałam to zrobić. Gritlenowi powiedz, że ma paskudne maniery i ta broda, niech ją zgoli bo wygląda jak psi zadek. Isminah powiedz, że fajnie było na nią popatrzeć, a jej dziewczynie, że jeśli tylko spojrzy krzywo na Rudą, to znajdę i zastrzelę. Talymowi powiedz, że wierzę że kiedyś będzie mężczyzną... [troszkę język jej się tu zaplątał, przez alkohol]. Przepraszam... zrobiłam z ciebie posłańca [krótka przerwa na popicie whiskey]. Wiesz co? Nic nikomu nie mów. Mam ich wszystkich gdzieś [tym wypowiedzianym z emocjami akcentem nagranie kończy się].
Zapis 005
Nadszedł ten dzień. Bałam się, że stanie się to w środku czegoś wielkiego, w trakcie czegoś ważnego [westchnięcie]. Naprawdę ważnego. Nie wiem co musiałabym zmienić, jak żyć, aby to wszystko nie ścigało mnie z tak wielkim uporem i zawziętością. Chyba przeszłość się o mnie upomina. Jeżeli tak, robi to mało subtelnie... Minął rok, a ja znów czuje ten niepokój. Z każdym dniem, w którym przebywałam w bazie lub na Nohtyt, byłam niespokojna. Rzuciłam się w wir pracy, zaczęłam szukać czegoś poza nią. Poznałam ciebie. Jednak nic się nie zmieniło. Pamiętasz jak rozmawiałyśmy o sobie, tak szczerze? Powiedziałam ci, że nie potrafię zagrzać żadnego miejsca, bo zawsze dzieje się coś złego. Ten lęk powrócił. [chwila milczenia i zgrzyt butelki na szklance, gdy nalewała sobie alkoholu, pewnie jej ulubionej corelliańskiej]. Nie lubię pożegnań. Rozklejam się [pociąga nosem i śmieje się]. Ja po prostu muszę. Żegnaj Różowa. Zależało mi na tobie. Zawsze starałam się cię chronić. [tu nagranie się kończy, już masz zamiar wyłączyć odtwarzanie gdy znów pojawia się głos Jeen.] Frak, mówiłam, że jestem kiepska w pożegnaniach [śmieje się cicho przez łzy, już chyba mocno wstawiona]. Powiedz proszę Rudej, że ją lubię nawet troszkę bardziej niż przeciętnie lubię takie babki. Sallarosowi, że wygląda idiotycznie z tymi białymi włosami i myślałam, że kocha chłopców. Skoltusowi powiedz, że powinien częściej nosić maskę. Gerhenowi powiedz, że ma w sobie coś więcej niż tylko gniew i pustkę. Jedyny facet, którego chętnie bym przeleciała, gdybym była normalna. Okay, tego mu nie mów, ja jestem normalna. Witmę pocałuj ode mnie... [śmieje się]. No dobrze, po prostu powiedz jej, że zawsze chciałam to zrobić. Gritlenowi powiedz, że ma paskudne maniery i ta broda, niech ją zgoli bo wygląda jak psi zadek. Isminah powiedz, że fajnie było na nią popatrzeć, a jej dziewczynie, że jeśli tylko spojrzy krzywo na Rudą, to znajdę i zastrzelę. Talymowi powiedz, że wierzę że kiedyś będzie mężczyzną... [troszkę język jej się tu zaplątał, przez alkohol]. Przepraszam... zrobiłam z ciebie posłańca [krótka przerwa na popicie whiskey]. Wiesz co? Nic nikomu nie mów. Mam ich wszystkich gdzieś [tym wypowiedzianym z emocjami akcentem nagranie kończy się].
Selavan- Smuggler
- Liczba postów : 99
Join date : 29/08/2016
Age : 43
Skąd : Alderaan
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach