I.M.P.
Strona 1 z 1
I.M.P.
"Wszystko przygotowane - możesz wysyłać przelew"
Pod tą informacją widniał jakiś spis z różnymi przedmiotami. Obok każdego znajdowała się cena liczona w kredytach.
Skoltus siedział na schodach klatki schodowej jakiegoś budynku. Pomimo dużej ilości wody lejącej się spod sufitu cień nie miał nic przeciwko aby dopalić tlącego się papierosa.
Był na misji, java wie jakiej, tyle ich było ... Na korytarzu dało się słyszeć jakąś szarpanine, może nawet walkę. On miał to gdzieś, już wystarczająco dużo razy ryzykował swoim życiem tylko po to by usłyszeć że jest popierdolony i należy go zamknąć.
"Pieprzeni hipokryci"
Pomyślał po czym odpisał nadawcy wypuszczając dym przez nos.
Witma pomimo niemałego poirytowania zachowaniem Skoltusa zerkała przez jego ramię. Zawsze była ciekawska. Nie wyrosła z tego.
Skoltus po wysłaniu wiadomości szybko wyłączył ekran tak aby mała nie zobaczyła treści po czym schował urządzenie do kieszeni.
Wstał. Przeciągnął się i strzelił palcami rozciągając je.
Wyszedł z klatki na korytarz i dopiero wtedy zaczął się prawdziwy bałagan.
:::
Skoltus podchodził do lądowania "pożyczonym" myśliwcem Tarczy.
Na twarzy Jedi można było dostrzec delikatny uśmiech towarzyszący tylko w nostalgicznych momentach. W jego biało pomarańczowych oczach można było dostrzec wysokie wieżowce spowinające całą planetę.
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
Niewielki statek z ładownią minął kolejny układ pędząc z prędkością nadświętlną.
Na pokładzie dało się słyszeć jakąś głośną, agresywną muzykę z buntowniczym tekstem i niskim basem.
Za sterami siedział średniego wzrostu mężczyzna z czerwonymi, gdzieniegdzie siwiejącymi już dredami. Jego nogi oparte były o panel sterowania, sam mężczyzna natomiast uczył się nowego triku karcianego.
- E chu ta - zaklął cicho D'kana.
Jedna z kart nie posłuchała się palców i wypadła z talii szybując wprost na posadzkę kokpito-mostku.
Zatrzymała się tuż nadziemią, zamarła na chwilę po czym posłusznie wróciła do talii.
Właściciel karty uśmiechnął się zawadiacko podnosząc tylko jeden kącik ust.
- Nie wolno używać do zabawy ... kto mi zabroni - zadrwił, po czym wrócił do wykonywania trików.
D'kana zwykł intensywnie myśleć podczas takich chwil jak ta. Był sam, nie musiał wysłuchiwać jaki to z niego zły Jedi albo jak w ogóle nie powinien nim być. Był tylko On i nieograniczona przestrzeń wszechświata. Czasami w momentach podróży łapał się na myśli która kusiła go aby polecieć w nieznane i zaczać od nowa. Jedyne co go przed tym powstrzymywało to brak funduszy i ...
- Wieczni - Skoltus usłyszał to słowo jakby z nikąd.
Tuż po tym statek wyszedł z nadświetlnej. W pierwszej chwili cień stwierdził że musiał butem wyłączyć autopilota ale po chwili z przerażeniem w oczach zdał sobie sprawę co tak naprawdę się stało.
W momencie w którym statek całkowicie utracił swoją prędkość można było zauważyć tuzin staków zakuuliańskich otaczających transportowiec "pożyczony" z bazy Tarczy.
Skoltusowi zrobiło się gorąco ale nie tracąc zimnej krwi zaczął kasować wszelkie dane z komputera statku zmieniając tym samym trasę planowanego lotu. Szybko wstał i sprawdził schowki modląc się w duchu aby nie znaleźć tam nic co mogło by należeć do Jedi czy członka ruchu oporu. W momencie w którym był pewny że statek jak i on sam jest czysty, ubrał swoją wierną szarą kurtkę, zawiązał chustę pod szyją i założył soczewkę koloryzującą na ognisto-pomarańczowe oko tak aby nie było widać różnicy.
W ostatniej chwili stanął przed włazem prowadzącym na pokład. Uklęknął i założył ręce za głowę, gotowy do przeszukania. Jego serce biło mocno ale starał się je uspokoić głębokimi oddechami, sam natomiast używając technik cieni ukrył swoją aurę tak że nawet sam wielki mistrz Zakonu nie posądził by go o bycie wrażliwym na moc.
Po chwili właz uchylił się ukazując niezliczoną ilość droidów i najpiękniejszą kobietę jaką było mu dane widzieć.
- Frakk - mruknął Jedi wiedząc że ma przejebane.
Na pokładzie dało się słyszeć jakąś głośną, agresywną muzykę z buntowniczym tekstem i niskim basem.
Za sterami siedział średniego wzrostu mężczyzna z czerwonymi, gdzieniegdzie siwiejącymi już dredami. Jego nogi oparte były o panel sterowania, sam mężczyzna natomiast uczył się nowego triku karcianego.
- E chu ta - zaklął cicho D'kana.
Jedna z kart nie posłuchała się palców i wypadła z talii szybując wprost na posadzkę kokpito-mostku.
Zatrzymała się tuż nadziemią, zamarła na chwilę po czym posłusznie wróciła do talii.
Właściciel karty uśmiechnął się zawadiacko podnosząc tylko jeden kącik ust.
- Nie wolno używać do zabawy ... kto mi zabroni - zadrwił, po czym wrócił do wykonywania trików.
D'kana zwykł intensywnie myśleć podczas takich chwil jak ta. Był sam, nie musiał wysłuchiwać jaki to z niego zły Jedi albo jak w ogóle nie powinien nim być. Był tylko On i nieograniczona przestrzeń wszechświata. Czasami w momentach podróży łapał się na myśli która kusiła go aby polecieć w nieznane i zaczać od nowa. Jedyne co go przed tym powstrzymywało to brak funduszy i ...
- Wieczni - Skoltus usłyszał to słowo jakby z nikąd.
Tuż po tym statek wyszedł z nadświetlnej. W pierwszej chwili cień stwierdził że musiał butem wyłączyć autopilota ale po chwili z przerażeniem w oczach zdał sobie sprawę co tak naprawdę się stało.
W momencie w którym statek całkowicie utracił swoją prędkość można było zauważyć tuzin staków zakuuliańskich otaczających transportowiec "pożyczony" z bazy Tarczy.
Skoltusowi zrobiło się gorąco ale nie tracąc zimnej krwi zaczął kasować wszelkie dane z komputera statku zmieniając tym samym trasę planowanego lotu. Szybko wstał i sprawdził schowki modląc się w duchu aby nie znaleźć tam nic co mogło by należeć do Jedi czy członka ruchu oporu. W momencie w którym był pewny że statek jak i on sam jest czysty, ubrał swoją wierną szarą kurtkę, zawiązał chustę pod szyją i założył soczewkę koloryzującą na ognisto-pomarańczowe oko tak aby nie było widać różnicy.
W ostatniej chwili stanął przed włazem prowadzącym na pokład. Uklęknął i założył ręce za głowę, gotowy do przeszukania. Jego serce biło mocno ale starał się je uspokoić głębokimi oddechami, sam natomiast używając technik cieni ukrył swoją aurę tak że nawet sam wielki mistrz Zakonu nie posądził by go o bycie wrażliwym na moc.
Po chwili właz uchylił się ukazując niezliczoną ilość droidów i najpiękniejszą kobietę jaką było mu dane widzieć.
- Frakk - mruknął Jedi wiedząc że ma przejebane.
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
"Medytacja to nie tylko świetny sposób na znalezienie odpowiedzi, służy również zabiciu czasu i odnalezieniu swojej roli w tym wszystkim ... "
Głos mistrza Fillipao dudnił w głowie Skola już od jakiegoś czasu.
Siedział na łóżku w pozycji która definitywnie nie służyła do medytacji ale cóż, nie mógł sobie pozwolić na to aby ktokolwiek dowiedział się o jego wrażliwości na moc.
- Żarcie! - wrzasnął strażnik wsadzając tackę z jedzeniem w otwór do tego przeznaczony.
Skoltus ocknął się zapominając na chwilę o swoim areszcie.
Może i był uwięziony do czasu wyjaśnienia, ale nie spieszyło mu się z wyjściem na wolność. Jadał regularnie, miał wygodne łóżko i nic nie robił całymi dniami.
- Żyć, i nie łączyć się z mocą ... - zażartował Jedi zdzierając folijkę z tacki i wciągając kotleta prawie na raz.
Nie wiedział ile dni już minęło. Nie liczył. Martwił się natomiast o jedno.
Spojrzał na polerowaną tackę w której można było ujrzeć odbicie Rycerza.
- Mam nadzieję że nie będziesz rozrabiać - zapytał jakby siebie przymkając ognisto-pomarańczowe oko i rozcierając drugie śnieżno-białe przez które trafił do pierdla.
- Musimy jeszcze troche tu posiedzieć - D'kana mówił cicho i powoli jakby z nadzieją.
Nie wiedział ile wytrzyma nie korzystając z mocy. Jeszcze tak długo jej nie tłumił i martwił się że komuś może się to nie spodobać.
Spojrzał ostatni raz w stronę odbicia z tacki i złapał mały kawałek kotleta.
- Nie martwie się o siebie, martwie się o nich - skinął głową na drzwi - nie dali by sobie z Tobą rady - po tych słowach Cień zachichotał piskliwie.
Położył się, skulił i patrząc w ścianę zaczął przypominać sobie cenne lekcje wszystkich mistrzów u których pobierał nauki.
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
- Z racji braku jakichkolwiek dowodów - stara sędzina przyjrzała się uważnie młodemu Jedi - odstępujemy od wymierzenia kary pozbawienia wolności - po tych słowach w niewielkiej sali z paroma krzesłami rozległ się szmer.
Skoltus stał na środku ze spuszczoną gową. Ręce miał skute kajdankami.
- Pańskie rzeczy osobiste zostaną Panu zwrócone - poinformował prokurator - łącznie ze statkiem, koniec rozprawy.
Strażnicy rozkuli D'kane i czekali z nim aż wszyscy wyjdą aby wyprowadzić go bez zbędnego tłumu.
Korzystając z okazji cień podniósł głowę i swoim wzrokiem odnalazł osobę winną jego zatrzymania.
Piękna białowłosa kobieta pełniąca dość ważną rolę w tym wszystkim w ostatniej chwili zauważyła zimne spojrzenie Skoltusa który tuż przed samym wyjściem uśmiechnął się zadziornie puszczając nań oko ...
Skoltus stał na środku ze spuszczoną gową. Ręce miał skute kajdankami.
- Pańskie rzeczy osobiste zostaną Panu zwrócone - poinformował prokurator - łącznie ze statkiem, koniec rozprawy.
Strażnicy rozkuli D'kane i czekali z nim aż wszyscy wyjdą aby wyprowadzić go bez zbędnego tłumu.
Korzystając z okazji cień podniósł głowę i swoim wzrokiem odnalazł osobę winną jego zatrzymania.
Piękna białowłosa kobieta pełniąca dość ważną rolę w tym wszystkim w ostatniej chwili zauważyła zimne spojrzenie Skoltusa który tuż przed samym wyjściem uśmiechnął się zadziornie puszczając nań oko ...
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
D'kana zaparkował jakiś pożyczony statek na lądowisku w głównej bazie Tarczy.
- Hehe ... ale ich zrobiłem - otworzył rampę wychodząc od strony carga - wystarczy ukryć swoją wrażliwość i nawet największy cwaniak z wiecznych nie ogarnie kim jesteś ... hehe.
Rycerz Jedi szedł dziarskim krokiem wyraźnie zadowolony ze swych poczynań.
- Ziomek na wolności - krzyknął do jakiś przypadkowych pracowników technicznych którzy nie wiedzieli o co chodzi.
Skol chciał się wszystkim pochwalić jak to wykiwał dowódce prewencyjnych oddziałów Zakuul ale w połowie drogi do głównego budynku bazy zdał sobie sprawę że nie powinien ...
Skol chillował na patio tuż nad medbayem. Swoje dwukolorowe spojrzenie zasłonił wyjątkowo stylowymi okularami przeciwsłonecznymi. Na chwile zsunął je w dół, na czubek nosa aby przyjrzeć się wyjątkowo ponętnej blond włosej dziewce w konkretnej zbroi ...
- Niezła - powiedział do siebie po czym odebrał prywatną wiadomość od ...Rady?
- Stang ...- zaklął widząc treść mówiącą że będzie miał nowego padawana ...
Jakiś młody Cathar siedział po turecku obok mężczyzny w kapturze.
- Jaki był? - zapytał Cathar.
- Był ... - postać w kapturze przerwała myśl jakby się zastanawiając - taki jak Ty ... tylko bardziej zdecydowany.
Leżała oparta o jego ramię.
- Chociaż Ty byś pewnie chciał zapomnieć o tym wszystkim i rzucić się w pogoń za zwierzyną - zapytała patrząc mu prosto w oczy.
Uśmiechnął się podnosząc tylko jeden kącik ust.
- Nawet nie pamietam kiedy ostatni raz byłem gdzieś poza Tarczą - odparł.
Stał tak czując znajomy gorąc i wredny chichot w głowie. Wiedział że zaraz straci kontrole a On wróci. Ostatkami sił postanowił zwrócić się do osoby którą ...
- Wyprowadź ... ich stąd - jego twarz skrzywiła się na ułamek sekundy w obrzydliwym tiku - p-p-proszę ...
Usnął ...
Postanowił się wyciszyć. Ale przerwało mu dobro w ludzkiej formie.
"Właściwie w Miralukowej" zaśmiał się w duchu widząc jak dziewczynka wywraca się o własne buty.
D'kana stał przed hololustrem i zapinął bardzo gustowną czarnął koszulę. Na głowie jego zwykle czerwone i poczochrane dredy były teraz spięte w schludny kok z tyłu głowy. Spodnie zwykle poplamione, szerokie i okute lekką zbroją zmieniły się na wąskie, czarne i eleganckie z jakiegoś przyjemnego materiału. Na stole obok stała litrowa flaszka z czerwoną kokardką ...
- Dzisiaj wszystkie zmokną ... -zażartowa Jedi dopinając ostatni guzik.
Tuż przed samym wyściem jego datapad zabrzęczał ukazując krótką wiadomość.
"Wszystko gotowe, trzeba tylko uregulować opłaty manipulacyjne i można otwierać ... pozostała ostatnia rzecz - nazwa?"
Skoltus stał z datapadem w rękach zastanawiając sie chwilę po czym odpisał niemal błyskawicznie.
"I.M.P. - ma się świecić na zielono"
- Hehe ... ale ich zrobiłem - otworzył rampę wychodząc od strony carga - wystarczy ukryć swoją wrażliwość i nawet największy cwaniak z wiecznych nie ogarnie kim jesteś ... hehe.
Rycerz Jedi szedł dziarskim krokiem wyraźnie zadowolony ze swych poczynań.
- Ziomek na wolności - krzyknął do jakiś przypadkowych pracowników technicznych którzy nie wiedzieli o co chodzi.
Skol chciał się wszystkim pochwalić jak to wykiwał dowódce prewencyjnych oddziałów Zakuul ale w połowie drogi do głównego budynku bazy zdał sobie sprawę że nie powinien ...
:::
Skol chillował na patio tuż nad medbayem. Swoje dwukolorowe spojrzenie zasłonił wyjątkowo stylowymi okularami przeciwsłonecznymi. Na chwile zsunął je w dół, na czubek nosa aby przyjrzeć się wyjątkowo ponętnej blond włosej dziewce w konkretnej zbroi ...
- Niezła - powiedział do siebie po czym odebrał prywatną wiadomość od ...Rady?
- Stang ...- zaklął widząc treść mówiącą że będzie miał nowego padawana ...
:::
Jakiś młody Cathar siedział po turecku obok mężczyzny w kapturze.
- Jaki był? - zapytał Cathar.
- Był ... - postać w kapturze przerwała myśl jakby się zastanawiając - taki jak Ty ... tylko bardziej zdecydowany.
:::
Leżała oparta o jego ramię.
- Chociaż Ty byś pewnie chciał zapomnieć o tym wszystkim i rzucić się w pogoń za zwierzyną - zapytała patrząc mu prosto w oczy.
Uśmiechnął się podnosząc tylko jeden kącik ust.
- Nawet nie pamietam kiedy ostatni raz byłem gdzieś poza Tarczą - odparł.
:::
Stał tak czując znajomy gorąc i wredny chichot w głowie. Wiedział że zaraz straci kontrole a On wróci. Ostatkami sił postanowił zwrócić się do osoby którą ...
- Wyprowadź ... ich stąd - jego twarz skrzywiła się na ułamek sekundy w obrzydliwym tiku - p-p-proszę ...
Usnął ...
:::
Postanowił się wyciszyć. Ale przerwało mu dobro w ludzkiej formie.
"Właściwie w Miralukowej" zaśmiał się w duchu widząc jak dziewczynka wywraca się o własne buty.
:::
D'kana stał przed hololustrem i zapinął bardzo gustowną czarnął koszulę. Na głowie jego zwykle czerwone i poczochrane dredy były teraz spięte w schludny kok z tyłu głowy. Spodnie zwykle poplamione, szerokie i okute lekką zbroją zmieniły się na wąskie, czarne i eleganckie z jakiegoś przyjemnego materiału. Na stole obok stała litrowa flaszka z czerwoną kokardką ...
- Dzisiaj wszystkie zmokną ... -zażartowa Jedi dopinając ostatni guzik.
Tuż przed samym wyściem jego datapad zabrzęczał ukazując krótką wiadomość.
"Wszystko gotowe, trzeba tylko uregulować opłaty manipulacyjne i można otwierać ... pozostała ostatnia rzecz - nazwa?"
Skoltus stał z datapadem w rękach zastanawiając sie chwilę po czym odpisał niemal błyskawicznie.
"I.M.P. - ma się świecić na zielono"
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
Jakaś para stała czekając na taksówkę. Laska była wyraźnie wkurzona
- Mówiłeś że wejściówki mamy zagwarantowane - burknęła.
- Tak mówiłem bo tak miało być - odparł chłoptaś wzrokiem szukając upragnionego środku transportu.
- ... i jest ten jeszcze ... biały ghul ... ale tam nie warto iść, mozna wpaść w tarapaty - Toydariański kierowca taksówki zanudzał skłóconą parę.
Laska wyraźnie się niecierpliwi.
- Słuchaj koleś - chłoptaś pochyla się i wciska pare kredytów ekstra - gdzieś gdzie się można wyluzować ...
Toydarianin tylko uśmiechnął się biorąc pieniądze. Nawrócił mówiąc.
- Imp ... -
Wszędzie było ... zielono. Ciemna klatka schodowa sporych rozmiarów prowadziła do ogromnej sali wejściowej w której już gromadzili się ludzie tańcząc. Zewsząd dochodziły dźwięki jakiejś specyficznej muzyki. Dudniący bas byłby w stanie wypłoszyć stado nerfów. Wolny beat mógł wprowadzić w stan nawet osoby trzeźwe, a takich tu nie było. Alkochol dostępny w trzech z czterech otwartych barów lał się litrami, nie mówiąc już o pokątnie spożywanej przyprawie.
Idąc głębiej natknąć się można było na masę pokręconych korytarzy prowadzących do jeszcze większej sali głównej wielkości małego portu. Melanż tam był wieczny, nie miał końca. Ustawiona po przeciwległej stronie od wyjścia spora konsoleta z didżejem zrzeszała wszysktie tańczące zombie.
Największy bar w całej placówce był skromny. Sto kranów i ponad 1000 rodzajów alkoholu ...
Gdzieś w tle można było usłyszeć niewyraźną rozmowę.
- Często tu przychodzisz ...? - ten sam chłoptaś zagadywał do jakiejś innej dupeczki.
- Coo?! - hałas nie wspierał tej konwersacji.
- Znam właściciela tego miejsca ! - wydarł się na nowo, chcąc zaimponować, skłamał ...
- Mówiłeś że wejściówki mamy zagwarantowane - burknęła.
- Tak mówiłem bo tak miało być - odparł chłoptaś wzrokiem szukając upragnionego środku transportu.
taksówka
- ... i jest ten jeszcze ... biały ghul ... ale tam nie warto iść, mozna wpaść w tarapaty - Toydariański kierowca taksówki zanudzał skłóconą parę.
Laska wyraźnie się niecierpliwi.
- Słuchaj koleś - chłoptaś pochyla się i wciska pare kredytów ekstra - gdzieś gdzie się można wyluzować ...
Toydarianin tylko uśmiechnął się biorąc pieniądze. Nawrócił mówiąc.
- Imp ... -
:::
Wszędzie było ... zielono. Ciemna klatka schodowa sporych rozmiarów prowadziła do ogromnej sali wejściowej w której już gromadzili się ludzie tańcząc. Zewsząd dochodziły dźwięki jakiejś specyficznej muzyki. Dudniący bas byłby w stanie wypłoszyć stado nerfów. Wolny beat mógł wprowadzić w stan nawet osoby trzeźwe, a takich tu nie było. Alkochol dostępny w trzech z czterech otwartych barów lał się litrami, nie mówiąc już o pokątnie spożywanej przyprawie.
Idąc głębiej natknąć się można było na masę pokręconych korytarzy prowadzących do jeszcze większej sali głównej wielkości małego portu. Melanż tam był wieczny, nie miał końca. Ustawiona po przeciwległej stronie od wyjścia spora konsoleta z didżejem zrzeszała wszysktie tańczące zombie.
Największy bar w całej placówce był skromny. Sto kranów i ponad 1000 rodzajów alkoholu ...
Gdzieś w tle można było usłyszeć niewyraźną rozmowę.
- Często tu przychodzisz ...? - ten sam chłoptaś zagadywał do jakiejś innej dupeczki.
- Coo?! - hałas nie wspierał tej konwersacji.
- Znam właściciela tego miejsca ! - wydarł się na nowo, chcąc zaimponować, skłamał ...
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
Jakaś kobieta leżała naga na łóżku. Przykryta do połowy zwiewnym materiałem przypominającym cienką kołdrę, który pomimo tego iż zakrywał jej kobiecość to i tak mógł wprawić w osłupienie nie jednego heteryka podkreślając jej kształty.
Spała spokojnie, zupełnie jakby nie martwiła się niczym. Wyglądało to zupełnie tak jakby jej niezmącony niczym sen miał zakończyć się miłą pobudką, pysznym śniadaniem i dobrą wiadomością.
Nieopodal jednak, pare klików dalej, na balkonowym leżaku siedział zwinięto-skulony kłębek frustrującej niepewności. Zupełnie jakby ktoś wziął wszystkie pytania i wsadził je do szarego worka bez jakiejkolwiek odpowiedzi.
Przez jego głowę jak strzały z blastera przewijały się kolejne wizje jego ucznia który dzięki swojej lekkomyślności, arogancji i braku jakiegokolwiek wyczucia może wpaść w nie lada kłopoty.
Siedział tak, patrząc w dal, obserwując leniwie sunące podniebne pojazdy, światła neonów czy wysokie budynki z szyldami, ekranami, ogromnymi holoprojektorami reklamującymi najnowsze produkty gotowe do nabycia przez każdego konsumenta z kieszenią.
"... karambol w tunelu powietrznym przy muzeum ... zginęły ... osoby ... jest rannych ... sprawca oraz przyczyny karambolu są nieznane ..."
Zdawał się wołać jakiś prezenter z wielkiego ekranu po drugiej stronie ulicy.
Wstał, przeciągnął się czując niepokój ... czując że zaraz stanie się coś niefortunnego. Nie był pewien czy to zwykła obawa o ucznia którego bezmyślnie porzucił wierząc w jego samodzielność czy też ...
... w swoim życiu czuł się tak tylko dwa razy ... i za każdym razem ...
Upadł na ziemie łapiąc się za głowę w którą ktoś wbił lodoway sztylet. Serce zaczęło bić mocniej, nieregularnie ... doskonale wiedział co się stało ...
:::
Kilkanaście pięter niżej i dużo, dużo dalej pewna scena różniła się o wiele bardziej od tej poprzedniej. Przedstawiała ona dwie postacie stojące obok jednej, wiszącej w powietrzu.
- No kochanie ... jeszcze chwila - rzekła cicho największa z czterech postaci.
Czterech, bo nieopodal wszystkiemu przyglądał się naoczny świadek wydarzenia. Stał spokojnie, na widoku, choć niezauważony, ze skrzyżowanymi rękoma na klatce piersiowej, z papierosem w ustach na którym coś było napisane. Przywdziany w czarną, elegancką marynarkę. Nie można było dostrzec jego spojrzenia ukrytego za ciemnymi okularami które skierowane było na figlarną trójeczkę. Potargane włosy które nie widziały grzebienia sterczały w każdą stronę czasami niesione wiatrem.
Podszedł do nich, jakby od niechcenia. Papieros miał się już ku końcowi choć wciąż się tlił. Ten duży chyba go nie zauważył, ta druga chyba też nie, albo po prostu go zignorowali. Natomiast chłopak który sie wykrwawiał ...
Czarnowłosy elegant podszedł do wisielca i uśmiechnął się ukazując nienaturalnie białe zęby z wyraźnie odstającymi kłami jak u jakiegoś drapierznego zwierza. Blada cera odbijała wręcz przerażenie malujące się na twarzy słabnącego chłopaka.
- Doigrałeś się - powiedział elegancki młodzieniec z nieokiełznaną burzą włosów na głowie. Po tych słowach spojrzał na dwójkę stręczycieli. Mężczyznę pokaźnych rozmiarów i kobietę stojącą tuż obok. Pokiwał głową z politowaniem mówiąc.
- Z każdym się kiedyś spotkam ... - rzekł wracając spojrzeniem do krwawiącego chłopaka który nawiązał z nim kontakt wzrokowy po którym się uspokoił i zasnął ...
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Re: I.M.P.
- A klub zostawiam Shallayi ... bedzie miała zaskurniaki na wszelki wypadek - głos należał do rycerza Jedi. Słowa natomiast były kierowane do droida protokolarnego którego owy Jedi kupił dość niedawno z pewnej ważnej okazji.
- Miecz Mistrza Sindorella oddaje w prawowite ręce - powiedział to kładąc rękojeść miecza świetlnego na stole wyraźnie tak aby droid widział.
- Widzisz ... nie biore broni, nie będzie niebezpiecznie - stwierdził usmiechając się do droida.
- Młodym Ansarrasem zajmie się - tu przerwał na moment i spoglądając przed siebie usmiechnął się łągodnie - ... Shall, z jej matczynym instynktem ... (parsknął)
- Nie mów jej ani nikomu innemu gdzie lece, dam sobie rade to nic niebezpiecznego, będzie dobrze - wstał.
Droid zapiszczał i zabuczał.
- Tym razem to nie sprawy Jedi -
Droid przekrzywił głowę.
- Będe jak wróce - po tych słowach wyszedł.
Droid zakodował zapis i przetworzył na hologram który miał przekazać tylko jednej osobie po czym wrócił do codziennych obowiązków.
- Miecz Mistrza Sindorella oddaje w prawowite ręce - powiedział to kładąc rękojeść miecza świetlnego na stole wyraźnie tak aby droid widział.
- Widzisz ... nie biore broni, nie będzie niebezpiecznie - stwierdził usmiechając się do droida.
- Młodym Ansarrasem zajmie się - tu przerwał na moment i spoglądając przed siebie usmiechnął się łągodnie - ... Shall, z jej matczynym instynktem ... (parsknął)
- Nie mów jej ani nikomu innemu gdzie lece, dam sobie rade to nic niebezpiecznego, będzie dobrze - wstał.
Droid zapiszczał i zabuczał.
- Tym razem to nie sprawy Jedi -
Droid przekrzywił głowę.
- Będe jak wróce - po tych słowach wyszedł.
Droid zakodował zapis i przetworzył na hologram który miał przekazać tylko jednej osobie po czym wrócił do codziennych obowiązków.
Skoltus- Agent
- Liczba postów : 677
Join date : 25/02/2015
Age : 31
Skąd : Dworzec Lublin
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach