Agents
Strona 1 z 1
Agents
Tętniąca wiecznym życiem Nar Shadaa, neony sprawiały jakby nie istniała noc. Zabawa, pożądania różnego rodzaju, handle – legalne i te mniej. Wszystko dla wszystkich jednak teraz to miejsce było wrogie dla pewnego Chissa…
Uciekał przez puszty korytarz pewnego budynku, ledwo udało mu się uniknąć granatu, był ścigany przez jednego z dawnych współpracowników…i pobratymców. Chiss polujący na Chissa. Zderzenie dwóch osobników najinteligentniejszej rasy w galaktyce.
Kolejny wybuch, sytuacja nie wyglądała najlepiej, budynek ograniczony korytarzami, salami i ślepymi zaułkami. Był zwierzyną, ofiarą Sithów.
Stukanie butów odbijające się głuchym echem po otoczeniu…
Przeładowywanie broni…
Namierzanie celu…
Strzał.
Uciekinier oberwał w ramię, syknął z bólu i na chwile stracił równowagę. Nie było czasu na leżenie, Spojrzał jak w oddali stoi snajper mierżący do niego drugi raz. Rzucił się do biegu próbując uruchomić swój generator niewidzialności. Bez skutku…
- Szlag… - Wyszeptał do siebie uciekinier.
Kończyły mu się pomysły. Skręcił w kolejny korytarz i w oddali zauważył światło, ciepłe neony klubów, sklepów i Moc jedna wie co jeszcze. Widział migające pojazdy od zwykłych taksówek po transportowce handlowe. Uciekinierowi wpadł pomysł do głowy jednak musiał być w pełni sprawny. Wstrzyknął sobie leki przeciwbólowe w ramie by chodź na chwile o tym zapomnieć po czym przyspieszył bieg. Snajper, wyszkolony, doskonały imperialny agent znów oddał strzał trafiając tym razem w bok zdrajcy. Ciężko się celuje będąc w biegu.
Uciekinier przygotował hak do wystrzału. Miał jedną szanse, jeśli jego kalkulacje okażą się błędne to spadnie w otchłań planety. Piekący ból w boku jednak nie mógł zwolnić. Nie mógł.
Jeszcze parę metrów…
Jeszcze kawałek…
Dźwięk rozbijanego szkła i hałas miasta dobiegł do jego i snajpera uszu.
Zdrajca otworzył oczy wypatrując szybko jakiś transport. Namierzył pojazd handlowy, wyciągnął broń w kierunku jednej z anten i wystrzelił hak. Zawinęła się wokół niej i dzięki temu Chiss miał możliwość wciągnąć się na pokład.
Snajper jeszcze próbował namierzyć przeciwnika jednak inne pojazdy zasłaniały linię strzału.
- Agent Ain’res…Ghost Agent… - Snajper tylko tyle powiedział po czym próbował się skontaktować się z Wywiadem o statusie misji.
Ain’res usiadł i oparł się o balustradę. Dłonią tamował krwawienie, druga dłonią szukał żelu by zamknąć ową ranę. Znalazł i zaaplikował sobie, w tym czasie zaciskał żeby z bólu. Snajper ostro go urządził. Gdy ból trochę zelżał wziął głęboki oddech i zdjął z siebie nakrycie głowy. Przeczesał czarne kosmyki włosów i spojrzał w ciemne niebo. Mimo ze wokół trwał hałas, różne gatunki muzyczne mieszały się w jeden niezrozumiały dźwięk udawało mu się spokojnie zebrać myśli. Cały czas skupiony...udało mu się uciec, znowu. Bycie agentem który działa dla dobra Imperium, a nie Sithów…uznany za zdrajcę a jednocześnie wierny jemu. Nawet niektórzy jego pobratymcy odwrócili się od niego. Ma ciężkie zadanie i nie ma zamiaru z tego zrezygnować. Z rozmyślań wyrwał go dźwięk nadchodzącej wiadomości.
- Agencie? – Znajomy głos towarzysza wywołała lekki uśmiech na ustach Chissa – Doszły informacje o strzelaninie w budynku gdzie miałeś wykonać misje. Martwimy się czy nic ci się nie stało.
- W porządku…zadrapania i tyle. Znów ten snajper, uczepił się mnie mocno. – Leki przeciwbólowe powoli przestawały działać i ból ramienia powracał.
- Możemy wyruszyć po ciebie, zaraz namie-
- Nie trzeba. Nie zmieniamy planu, dam radę do was dotrzeć. – Przerwał mu agent. – Tak w ogóle…misja wypełniona, co mamy następne?
- Dwie misje: Powstrzymać republikański oddział przed atakiem na bazę Imperium na Hoth oraz zatrzymanie przewozu dzieci wrażliwych na Moc na Korriban.
- Ech, ci Jedi nie potrafią obronić swoich…dobra najpierw dzieciaki, wiesz jak uwielbiam wkurzać Sithów.
- Wiemy.
Ostatnio zmieniony przez Sallaros dnia Wto Wrz 27, 2016 11:02 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: Agents
ROZMOWA
Ain’res POV (Point of view)
- Szybciej…szybciej! – Powtarzał sobie Ain’res wciskając kolejne klawisze na konsoli komputera. Hakowanie pod presją nie jest przyjemnie, szczególnie jak w każdej chwili pewien snajper może ustrzelić go. Potrzebował czasu na zdobycie jednego urządzenia z tej fabryki, a takie towarzystwo nie było mile widziane. W końcu zaskoczyło i udało mu się przejąć kontrole nad tym czym chciał.
- Obyś miał dobrą zabawę. – Uśmiechnął się pod nosem.
Rulateh POV
Broń gotowa do strzału, czysta obserwacja terenu. Analizować każdy dźwięk, szept czy ruch. Poruszał się ostrożnie by sam nie wywołać niepotrzebnego hałasu. Sam tez działał pod presją czasu, ofiara mogła mu w każdej chwili uciec. Nagle usłyszał metaliczny dźwięk i wymierzył snajperkę w owym kierunku. Spojrzał przez celownik i zobaczył grupkę droidów bojowych.
- Zwiększył sobie szanse na ucieczkę…ale nie dostatecznie. – Starał się uniknąć spotkania z nimi.
Może uda mu się prześliznąć nie dając Ghost Agentowi wymarzonego czasu. Niestety Agent Rulateh napotkał mały problem pod postacią ukrytych działek. One też zostały zhakowane. Jaki miły prezent… o wszystko zadbał. Rulateh musiał szybko się ukryć i przy okazji znaleźć sobie dobre miejsce do oddania czystych strzałów. Po drodze rzucił paroma granatami niszcząc z dwa działka. Droidy były większym problemem, przez co musiał być prawie cały czas w ruchu i zmieniać kryjówki. Tym razem Ghost miał szczęście.
Ain’res POV
Dostał sygnał, że jego zabawki spostrzegły cel. Może zyskał z parę minut by się dostać do magazynu. Dotarł do windy, oczywiście wyłączona. Nie było czasu na uruchamianie jej więc hak zaczepił o metalową belkę i zjechał po linie na niższy poziom.
- Ech…teraz odpowiednie drzwi… - Wkroczył do ogromnej sali gdzie po bokach były kolejne zamknięte, wielkie drzwi. Trzeba było znaleźć odpowiedni, zhakować, wyciągnąć ustrojstwo i zwiać. Trzy pierwsze rzeczy się udały. Gorzej z ucieczką…
Rulateh POV
Te droidy były bardzo uciążliwe, wspomaganie celownicze, czujniki ruchu i ciepła. To trochę sprawiało kłopoty. Powoli, cierpliwie eliminował każdy kolejny cel. W końcu odgłos wystrzału ucichły. Wreszcie można było ruszyć w prawdziwy pościg za zdrajcą. Jest szansa, że Ghost nie wyszedł z magazynów i w końcu staną twarzą w twarz, a nie ciągła ucieczka. Dotarł do windy i tak jak poprzednik zjechał na sam dół za pomocą haku na linie. Dotarł na miejsce i zauważył otwarte drzwi. Nie podchodził tam. Tym razem ustawił swoją zasłonę i czekał aż ofiara wyjdzie sama na spotkanie. Trzeba było zakomunikować swoje przybycie.
- Ghost! Porozmawiajmy. Bądźmy w odległości, gdzie żadne z nas nie będzie miało szansy na zabicie drugiego!
W końcu doszło do konfrontacji dwóch agentów, Ain’res stał obok drzwi oparty o ścianę magazynu. Ładował zatrute strzałki gdy usłyszał głos snajpera. On do pogadania? Dobre sobie.
- Dla Ciebie już 3 metry to odległość z której możesz zabić, tak samo jak ja! Co nagle chcesz rozmawiać?!
Zimny głos snajpera znów rozdarł gęsta atmosferę owego spotkania.
- Mój drogi, to konieczna wymiana informacji. Chcę zadać Ci pytanie.
Palec ze spustu karabinu snajperskiego dalej nie schodził, mógł teraz tylko czekać na reakcje z drugiej strony. Nie mógł lekceważyć Ain’resa, działał dla wywiadu więc zna wszelakie podstępy.
Ain’res przyszykował swoją tarcze która może wchłonąć promień blastera jednak krótko to trzyma wiec będzie musiał przewidzieć kiedy snajperowi znudzi się gadanie. Przeciwnik będzie miał wybór: albo spróbuje strzelić w jego stronę ryzykując, że w porę Ghost włączy tarczę, albo strzeli w generator tarczy, dając mu czas na ucieczkę czy atak. Powoli wyszedł z ukrycia celując w Rulateha z urządzenia wystrzeliwujące strzałki.
- Słucham…Agencie Rulateh… - Odpowiedział spokojnie.
- Jesteś legendą Ghost. Czemu nagle stałeś się wrogiem numer jeden Imperium hmm? Znam powody przedstawione przez Sithów, ale jaka jest prawda?
- Prawda? Chce świetności Imperium jednak nie pod sztandarem Sithów. Chce zmienić go działając na swoich zasadach, nie kontrolowany przez nikogo. Chce by obcy oraz ci niewrażliwi na Moc miało podwyższony status społeczny…byśmy nie byli tymi gorszymi…
- Ech... za czterdzieści minut przyjdzie pojawią się tu dwaj Sithowie-asasyni, a za dwie godziny łowcy nagród złoża tu wizytę. – Po tych słowach Rulateh odłożył palec ze spustu.
Ain’res się zdziwił takim zachowaniem, może jednak ten snajper nie jest bezmyślną marionetką Sithów. Opuścił dłoń, jednak tarcze miał cały czas w gotowości do aktywowania.
- Ty też uciekaj. Jestem poszukiwany także w Republice, więc w podobnym czasie też tu przybędą. Może zapomną o mnie jak powpadają na siebie.
z pewnym siebie uśmieszkiem Rulateh obalił tezę Ghosta.
- Wyrżnę najpierw ich, a później przyjdę po Ciebie! Ja zawsze wykonuje zadanie.
Ain’res uśmiechnął się pod nosem po tym tekście…to się nazywa pewność siebie.
- Powodzenia…ja też zawsze wykonuje swoje zadanie…zobaczymy kto jest lepszy.
Rulateh odchodząc dodał.
- Jedynie możesz zginąć od mojej snajperki. Zapamiętaj to!
- Zapamiętam…a ty uważaj na zdrowie. – Po czym sam przygotował hak do ucieczki. Nie miał ochoty konfrontować się z Republikanami ani z Imperialnymi.
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach