The Unknown
Strona 1 z 1
The Unknown
Niewielki bojowy transportowiec, a ściślej rzecz ujmując, mocno zmodyfikowana kanonierka przechwytująca typu Fury, przecinała leniwie przestrzeń kosmiczną. Jej lot nie miał bowiem określonego celu: właścicielka statku, zabrakańska Lady Sith postanowiła z dala od wszystkiego, nauczyć swojego ucznia conieco fechtunku.
Uczeń, sith o imieniu Krogorn, uderzał dość wprawnie mieczem świetlnym w cel treningowy. Nauczycielka obserwowałą uważnie jego ruchy, zachęcając go od czasu do czasu okrzykami.
W pewnym momencie , gdy ruchy ucznia stały się szybsze, powiedziała:
-Świetnie. A teraz schowaj miecz. Usiądź. Gdy Krogorn wykonał polecenie, usiadła naprzeciw, mówiąc: - Złość nadal w tobie płynie. Czuję to. Skumuluj ją teraz w sobie. Niech cię przeniknie aż po czubki palców. Czujesz jak cię wypełnia?
-Tak.
-Świetnie. Teraz zaatakuj! Powiedziała pokazując jak wyprowadzić pierwsze ciosy.
Krogorn bezbłędnie powtórzył sekwencję.
-Co teraz? Zapytał gdy cel został “pokonany”
-Jesteś pojętny. Niecierpliwy, ale pojętny.Teraz to samo, tylko recytuj przy tym Kodeks.”Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja…” zaczęła mistrzyni.
- Akurat nie przywiązuję wielkiej wagi do tego, czy znasz Kodeks słowo w słowo. Ale ktoś zauważy że go nie znasz, i będzie że Bobia cię nie nauczyła….
Jej wypowiedź przerwała potężna eksplozja, statkiem zatrzęsło, silniki umilkły a odezwały się syreny alarmowe.Większość świateł pogasła, paliły jedynie czerwone lampy awaryjne.
-Co to? Zawołał Krogorn podnoszac się z podłogi.
-Biegiem, do kokpitu!
Wizjer wypełniał duży statek bojowy nieznanego typu. Nie nosił żadnych oznaczeń.
-Kto to może być , piraci? Zapytała Bobia retorycznie, jednocześnie przejmując sterownie uzbrojeniem. W odpowiedzi uczeń tylko wzruszył ramionami, zapinając pas w fotelu drugiego pilota.
-Cała moc do osłon! Zarządziła mistrzyni widząc gęstniejący ostrzał z turbolaserów.
-Jest cała moc do osłon.
-Długo się nie utrzymamy, jedyna droga to ucieczka.
-Sith nigdy nie ucieka!
-Dobra, cofam to. Jedyna droga to taktyczny odwrót. Potrafisz obliczyć skok nadprzestrzenny?
-Tak….
-To na co czekasz?! Krzyknęła spoglądając na drastycznie spadający wskaźnik osłon.
Krogorn pchnął dźwignię hipernapędu i gwiazdy przybrały kształt linii schodzących się ku sobie daleko przed kokpitem statku. Obydwoje odpięli pasy i rozluźnili się w fotelach….
Uczeń, sith o imieniu Krogorn, uderzał dość wprawnie mieczem świetlnym w cel treningowy. Nauczycielka obserwowałą uważnie jego ruchy, zachęcając go od czasu do czasu okrzykami.
W pewnym momencie , gdy ruchy ucznia stały się szybsze, powiedziała:
-Świetnie. A teraz schowaj miecz. Usiądź. Gdy Krogorn wykonał polecenie, usiadła naprzeciw, mówiąc: - Złość nadal w tobie płynie. Czuję to. Skumuluj ją teraz w sobie. Niech cię przeniknie aż po czubki palców. Czujesz jak cię wypełnia?
-Tak.
-Świetnie. Teraz zaatakuj! Powiedziała pokazując jak wyprowadzić pierwsze ciosy.
Krogorn bezbłędnie powtórzył sekwencję.
-Co teraz? Zapytał gdy cel został “pokonany”
-Jesteś pojętny. Niecierpliwy, ale pojętny.Teraz to samo, tylko recytuj przy tym Kodeks.”Spokój to kłamstwo, jest tylko pasja…” zaczęła mistrzyni.
- Akurat nie przywiązuję wielkiej wagi do tego, czy znasz Kodeks słowo w słowo. Ale ktoś zauważy że go nie znasz, i będzie że Bobia cię nie nauczyła….
Jej wypowiedź przerwała potężna eksplozja, statkiem zatrzęsło, silniki umilkły a odezwały się syreny alarmowe.Większość świateł pogasła, paliły jedynie czerwone lampy awaryjne.
-Co to? Zawołał Krogorn podnoszac się z podłogi.
-Biegiem, do kokpitu!
Wizjer wypełniał duży statek bojowy nieznanego typu. Nie nosił żadnych oznaczeń.
-Kto to może być , piraci? Zapytała Bobia retorycznie, jednocześnie przejmując sterownie uzbrojeniem. W odpowiedzi uczeń tylko wzruszył ramionami, zapinając pas w fotelu drugiego pilota.
-Cała moc do osłon! Zarządziła mistrzyni widząc gęstniejący ostrzał z turbolaserów.
-Jest cała moc do osłon.
-Długo się nie utrzymamy, jedyna droga to ucieczka.
-Sith nigdy nie ucieka!
-Dobra, cofam to. Jedyna droga to taktyczny odwrót. Potrafisz obliczyć skok nadprzestrzenny?
-Tak….
-To na co czekasz?! Krzyknęła spoglądając na drastycznie spadający wskaźnik osłon.
Krogorn pchnął dźwignię hipernapędu i gwiazdy przybrały kształt linii schodzących się ku sobie daleko przed kokpitem statku. Obydwoje odpięli pasy i rozluźnili się w fotelach….
end of part1
Ostatnio zmieniony przez Bobik dnia Pon Lut 27, 2017 12:25 pm, w całości zmieniany 1 raz
Re: The Unknown
Sielanka nie trwała jednak długo. Gwiazdy znów stały się punkcikami, i to szybciej, niżby wynikało z obliczeń komputera astronawigacyjnego. Na powrót załączyły się alarmy, kokpit wypełniło czerwone światło lamp awaryjnych a powietrze powoli wypełniało się dymem i swądem spalenizny.
-Stang! -krzyknęła poderwana na nogi Bobia -Widać osłony coś przepuściły.
-Sprawdzam silniki!-powiedział Krogorn- I nie jest dobrze….
Pełna złych przeczuć Zabranka zerknęła przez wizjer. Wkoło była pustka, żadnej planety, czy nawet asteroidy.
-Wiadomo gdzie nas wyrzuciło?
-Nie, wszystko padło- jakby na potwierdzenie tych słów z komputera astronawigacyjnego wyskoczył snop iskier.
-Chodźmy do maszynowni
-Skończyłem skan. Nieźle nam się oberwało.
Maszynownia przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Jeden silnik zniknął całkowicie. Z drugiego silnika odpadł wielki kawał korpusu, i leżał na podłodze . Wokół walało się pełno rozerwanych części. Przekaźniki mocy były całe zwęglone, gdzieniegdzie tańczyły snopy iskier.Chłodziwo wylewało się z pogiętych przewodów, zalewając całą podłogę.
-Hipernapędu nie uruchomimy, ale może uda nam się poskładać do kupy silnik jonowy. Będzie jako-taki napęd, no i ruszy generator, będzie trochę energii do zasilenia instrumentów- podsumowała Bobia, zakręcając zawór chłodziwa- Podnieś tą pokrywę.
Krogorn spełnił rozkaz, jednak ciężar był ogromny, musiał pomóc sobie mocą.
-Dobra, ja przytrzymam, ty dokręć, powiedziała Bobia podając uczniowi hydroklucz.
Po dłuższych zmaganiach, kiedy pokrywa była już na miejscu, silnik przestał iskrzyć a obydwoje byli nieźle utytłani smarami, nadeszła chwila prawdy.
-Lepiej odsuńmy się stąd. Ja odkręcę zawór chłodziwa, a jak ci powiem to odpalaj….3..2...1...teraz!
Zamiast spodziewanego zapłonu silnika, nastąpiła niewielka eksplozja i pieczołowicie zamocowana pokrywa znalazła się znów na podłodze, zalewana wyciekającym płynem.
-Hmm, chyba mamy problem- skomentował ze stoickim spokojem Krogorn.
-Szkoda chłodziwa- odpowiedziała Bobia, ponownie zakręcając zawór- trzeba zrobić pełną diagnostykę systemu.
-Daj mi chwilkę...rzucił, uruchamiając skan- już!
-Przekaźnik mocy?
-Działa..
-Repulsory?
-Nie działają.
-Dziwne, to na czym ten silnik teraz wisi? - powiedziała z głową wewnątrz szafki rozdzielczej- a teraz?
-Połowa działa!
-Musi wystarczyć. Zapłonniki?
-Spalone.
-Wszystkie?!
-Większość.
-Mamy kilka zapasowych, zamontuje się i jakoś to będzie. A teraz najważniejsze: pole zabezpieczające. Może dlatego tak pierdolnął przy próbie rozruchu? Nastało dłuższe milczenie, Krogorn kilkakrotnie coś skanował.
-Z tym jest większy problem. Z generatora pola nic nie zostało.
-Stang! ...dobra, chodź tutaj. Użyję mocy, aby przytrzymać to wszystko do kupy, a ty odpalisz to ustrojstwo.
-Teraz!
Krogorn przycisnął zapłon. Bobia z wielkim wysiłkiem trzymała wirujący ciężar przy użyciu Mocy. Silnik jęcząc i krztusząc się osiągnął w końcu obroty zbliżone do biegu jałowego. Syreny przycichły. Zapaliły się niektóre światła, paląc się to jaśniej, to znów ciemniej, w takt nierównej pracy ocalałego silnika.
-Udało się? Zapytał zdezorientowany uczeń, jednak szybko się zreflektował.-Mamy 20% zasilania!
-To nie koniec,Teraz ustalmy gdzie jesteśmy i czy nikt na nas nie czycha.
-Jesteśmy niedaleko Hoth.
-Bez hipernapędu nigdzie nie jest “niedaleko”
-A za nami jest statek!
-Jaki? Duży?
-Krążownik. Chyba nie powinni nas zauważyć?
-Jesteśmy za mali. Ślad energetyczny też mamy raczej nikły...Poczekamy aż nas miną i kurs Hoth.
-Stang! -krzyknęła poderwana na nogi Bobia -Widać osłony coś przepuściły.
-Sprawdzam silniki!-powiedział Krogorn- I nie jest dobrze….
Pełna złych przeczuć Zabranka zerknęła przez wizjer. Wkoło była pustka, żadnej planety, czy nawet asteroidy.
-Wiadomo gdzie nas wyrzuciło?
-Nie, wszystko padło- jakby na potwierdzenie tych słów z komputera astronawigacyjnego wyskoczył snop iskier.
-Chodźmy do maszynowni
-Skończyłem skan. Nieźle nam się oberwało.
Maszynownia przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy. Jeden silnik zniknął całkowicie. Z drugiego silnika odpadł wielki kawał korpusu, i leżał na podłodze . Wokół walało się pełno rozerwanych części. Przekaźniki mocy były całe zwęglone, gdzieniegdzie tańczyły snopy iskier.Chłodziwo wylewało się z pogiętych przewodów, zalewając całą podłogę.
-Hipernapędu nie uruchomimy, ale może uda nam się poskładać do kupy silnik jonowy. Będzie jako-taki napęd, no i ruszy generator, będzie trochę energii do zasilenia instrumentów- podsumowała Bobia, zakręcając zawór chłodziwa- Podnieś tą pokrywę.
Krogorn spełnił rozkaz, jednak ciężar był ogromny, musiał pomóc sobie mocą.
-Dobra, ja przytrzymam, ty dokręć, powiedziała Bobia podając uczniowi hydroklucz.
Po dłuższych zmaganiach, kiedy pokrywa była już na miejscu, silnik przestał iskrzyć a obydwoje byli nieźle utytłani smarami, nadeszła chwila prawdy.
-Lepiej odsuńmy się stąd. Ja odkręcę zawór chłodziwa, a jak ci powiem to odpalaj….3..2...1...teraz!
Zamiast spodziewanego zapłonu silnika, nastąpiła niewielka eksplozja i pieczołowicie zamocowana pokrywa znalazła się znów na podłodze, zalewana wyciekającym płynem.
-Hmm, chyba mamy problem- skomentował ze stoickim spokojem Krogorn.
-Szkoda chłodziwa- odpowiedziała Bobia, ponownie zakręcając zawór- trzeba zrobić pełną diagnostykę systemu.
-Daj mi chwilkę...rzucił, uruchamiając skan- już!
-Przekaźnik mocy?
-Działa..
-Repulsory?
-Nie działają.
-Dziwne, to na czym ten silnik teraz wisi? - powiedziała z głową wewnątrz szafki rozdzielczej- a teraz?
-Połowa działa!
-Musi wystarczyć. Zapłonniki?
-Spalone.
-Wszystkie?!
-Większość.
-Mamy kilka zapasowych, zamontuje się i jakoś to będzie. A teraz najważniejsze: pole zabezpieczające. Może dlatego tak pierdolnął przy próbie rozruchu? Nastało dłuższe milczenie, Krogorn kilkakrotnie coś skanował.
-Z tym jest większy problem. Z generatora pola nic nie zostało.
-Stang! ...dobra, chodź tutaj. Użyję mocy, aby przytrzymać to wszystko do kupy, a ty odpalisz to ustrojstwo.
-Teraz!
Krogorn przycisnął zapłon. Bobia z wielkim wysiłkiem trzymała wirujący ciężar przy użyciu Mocy. Silnik jęcząc i krztusząc się osiągnął w końcu obroty zbliżone do biegu jałowego. Syreny przycichły. Zapaliły się niektóre światła, paląc się to jaśniej, to znów ciemniej, w takt nierównej pracy ocalałego silnika.
-Udało się? Zapytał zdezorientowany uczeń, jednak szybko się zreflektował.-Mamy 20% zasilania!
-To nie koniec,Teraz ustalmy gdzie jesteśmy i czy nikt na nas nie czycha.
-Jesteśmy niedaleko Hoth.
-Bez hipernapędu nigdzie nie jest “niedaleko”
-A za nami jest statek!
-Jaki? Duży?
-Krążownik. Chyba nie powinni nas zauważyć?
-Jesteśmy za mali. Ślad energetyczny też mamy raczej nikły...Poczekamy aż nas miną i kurs Hoth.
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach