Szkolenie Ra'Amona
Strona 1 z 1
Szkolenie Ra'Amona
Czas akcji: Niedługo po Denon (opis wkrótce)
Powiązane z:
"W poszukiwaniu potęgi" (bezpośrednio)
"Świątynia na Vestar" (pośrednio)
Nie mogłaby nazywać się Sithem, gdyby nie próbowała wykorzystać wpływu Pani Zemsty na jej ucznia. Nie mogłaby nazywać się naukowcem, gdyby nie próbowała tego zbadać.
Ra’Amon wpadł w niekontrolowany szał, zaraz po otwarciu artefaktu z Vestar. Pani wykorzystała każdą urazę, jaką w sobie trzymał, drobnostki które go irytowały, całą frustrację i przekształciła w zaślepiającą furię. Jej uczeń, dotąd potulny jak bantha, rzucił się na własną mistrzynię. Co gorsza, nie była w stanie uspokoić go Mocą. Mogła wpłynąć na jego umysł, ale usypiając resztki jego świadomości, dawała jedynie większą kontrolę Pani. Czuła się źle, ciskając jego ciałem przez gabinet, ale pozbawienie go świadomości było jedynym wyjściem. Czuwając przy jego łóżku w medbayu, myślała nad kolejnym krokiem.
Gdy miraluka doszedł do siebie, zaprowadziła go do sali treningowej na „Darkness”. Próbowała wykorzystać sposób starożytnych Marauderów. Medytacja poprzez trening fizyczny, sposób w który wojownicy Sithów przekuwali furię w broń. Chciała zaoferować własny umysł jako wsparcie, tak jak gdy złączyli się podczas badania artefaktu. Niestety, gdy Ra tylko przywołał szał, Pani pochwyciła go i ponownie zwróciła przeciwko niej. Po raz drugi musiała w obronie skrzywdzić własnego ucznia.
Zostawiła go na sali treningowej, by odpoczął i udała się do Aleniss. Miała jeszcze jeden pomysł. Jeśli by nie wypalił… Wtedy pozostawało jej tylko nałożyć potężną blokadę na jego umysł. Odciąć go od wszystkich bodźców. Zrobić z niego bezwolną maszynę, do czasu znalezienia sposobu na pokonanie Pań. Pokręciła głową, pozbywając się niechcianych myśli.
Obie wiedźmy weszły do sali treningowej w towarzystwie dwóch żołnierzy i jednego więźnia. Prowadzony mężczyzna był skuty kajdankami, ale nosił na sobie zbroję ze standardowego wyposażenia armii Imperium. Był dobrze zbudowany, najpewniej ludzkiej rasy, chociaż jest twarz zasłaniał hełm.
- Odpocząłeś? - rzuciła do ucznia.
- Tak, Pani... Lordzie - skłonił się Aleniss. - Ja... nie wiem, co we mnie... co się stało... Jak...
- Pozwólcie, że wam przedstawię - przerwała mu kobieta - Wojownika z mandalorianskiego klanu Quobe.
- A na co nam ta padlina? - warknął Ra. Gniew nadal siew nim tlił.
- Powtórzysz ćwiczenie. Stań na pozycji i zetrzyj tę krew z twarzy. - rozkazała Rachaella - Chcę, żebyś tym razem skupił gniew na realnym celu. Żeby nie było zbyt łatwo, będzie uzbrojony - skinęła na żołnierza, żeby podszedł z wibromieczem - Jeśli chcesz żyć, będziesz musiał o to zawalczyć. Przygotuj się.
Mandalorianin otrzymał broń. Przeklął, ale stanął naprzeciw Sitha. Pogodzony z losem, był zdeterminowany i skupiony na walce.
- Tak Pani - Ra stanął z opuszczoną głową i zacisnął pięści. Jego dłonie otoczyły błyskawice Mocy. - Zabiję go... Zgniotę jak robaka... Wytłukę cały ten jego klan, jeśli będę musiał!
- Jest gotów - mruknęła do Aleniss - spuśćmy ze smyczy tego psa akk. - Dała sygnał i odsunęła się na trybuny. Na wszelki wypadek otoczyła się barierą, żeby nie zaplamić sukni.
- Przynieś nam wina - Aleniss mruknęła do żołnierza. - Zapowiada się ciekawe widowisko.
Jednym przyciskiem uwolniła więźnia z energetycznych kajdan. Doskonałe wyszkolenie dało o sobie znać, mimo niewoli. Mężczyzna nie marnując czasu rzucił się na ucznia, wyprowadzając cios po skosie, próbując odciąć przeciwnikowi głowę. Tylko Moc mogła uratować Sitha. - miraluka padł na kolana, a wibroostrze zaświszczało niegroźnie nad jego głową. Sam wyprowadził cios mieczem świetlnym, chcąc uciąć przeciwnikowi uzbrojone ramię. Mandalorianin jednak bez wysiłku odskoczył.
- Gdzie ten gniew?! - wrzasnęła Rach - Chcę go zobaczyć!
Ra'Amon używał kilku prostych technik Shii-Cho, ale miecz świetlny dawał mu przewagę. Mandalorianin nie mógł parować ciosów wibromieczem, co zmuszało go do uników i korzystania z okazji na wyprowadzenie własnego ciosu. Kilka razy wibroostrze było blisko, ocierając się o barierę Mocy. Niespodziewanie Ra trafił płaskim ciosem, przebijając pancerz. Wojownik syknął z bólu, ale walczył dalej.
- No dalej! Medytuj, przywołaj gniew, tak jak ci pokazałam! - krzyknęła Rach. Nie wiedziała, czy jej uczeń sam ogranicza teraz wpływ Pani, czy ta go opuściła. - Nie może się skupić. Głupi gówniarz. - mruknęła do Aleniss - Miał się skupić na gniewie, nie samej walce.
Mandalorianin rzuciła się wprzód, wykorzystując przewagę masy i prędkość, by wytrącić Sitha z równowagi. Ten odskoczył w ostatniej chwili i zasłonił się mieczem.
- Może to jest na niego sposób? Opanowanie furii przez walkę? Trening, ruch?
- Taki był zamysł. Aktywna medytacja, Nehalennya w ten sposób opanowała swój gniew. Ale gdy próbował na sucho, Pani opanowała go, zanim zrobił chociaż krok. - Rachaella zakręciła kieliszkiem - Chciał mnie udusić gołymi rękoma, a teraz? Mistrz fechtunku się znalazł, banthcia mać.
Zadzwoniło. Ra udało się podejść przeciwnika, ale przez złe ustawienie zamiast wyprowadzić cięcie, uderzył silnie rękojeścią o hełm mężczyzny. Wojownik zatoczył się zamroczony, nieudolnie kontrując. Ra ruszył do przodu doprowadzając do walki w zwarciu. Nagle, coś się zmieniło. Kobiety poczuły falę gniewu. Miraluka wściekle szarpnął hełm ogłuszonego przeciwnika. Ten stracił równowagę i upadł. Gdy tylko dotknął ziemi, Sith przywołał błyskawice Mocy - potężniejsze niż kiedykolwiek przedtem.
- GIŃ! - wrzeszczał, kierując błyskawice na bezwładnego przeciwnika - GIŃ ŚMIECIU! - Wojownik nie miał szans - został usmażony wewnątrz pancerza.
- Wyy... będziecie następne! - Miraluka skierował twarz w ich stronę. Aleniss zaśmiała się cicho na tę groźbę. - To przez was... Przez wasze głupie kostki... Zapłacicie mi za to! - wysapał.
- No to tak właśnie wygląda... - mruknęła do Aleniss podnosząc osłonę. Ra cisnął w nie błyskawicą, ale nie zrobiły one większego wrażenia na Lordach.
- Jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę to cię zabiję! - Rachaella chwyciła ucznia Mocą i z całej siły cisnęła nim o podłogę, wykorzystując własną wściekłość. Rozległ się trzask łamanej kości. Ra'Amon próbował się podnieść, ale uszkodzona noga nie utrzymała ciężaru jego ciała. Upadł i zaraz zaczął się podnosić. I znowu. W końcu mógł się tylko czołgać, napędzany wewnętrzną żądzą zemsty.
Rachaella założyła ręce na piersi i beznamiętnie przyglądała się uczniowi.
- I co o tym sądzisz? Mogę nałożyć na niego blokadę, ale szkoda takiego potencjału. Nie mogę rzucać nim za każdym razem jak straci kontrolę.
Ten uniósł głowę, by spojrzeć na swoją mistrzynię. Jego rysy złagodniały nagle... i wtedy zemdlał.
Aleniss uklęknęła i dotknęła jego czoła.
- Złamana noga, wstrząśnienie mózgu, pęknięta kość skroniowa... trochę otarć. Nic wielkiego. Zwiążcie go, potem przykujcie do jakiegoś łóżka i koniecznie załóżcie obrożę przeciwko mocy. Rachaello, zgadzasz się na takie środki zabezpieczające?
- Nie mamy wyboru. Tylko go połatajcie, chcę go w jednym kawałku. - pogłaskała ucznia po policzku - Polubiłam gówniarza. Szkoda, że akurat dorwała go Pani Zemsty, a nie Pożądania...
- Mam pewien pomysł. Potrzebuję jednak wiedzieć kilka rzeczy. Czy będziesz w stanie przejąć trochę tej ... furii którą generują w nim Panie, bez uszczerbku na tobie? Dasz rade trzymać to na wodzy?
- Dam, już to robiliśmy. Ale to działa tylko chwilę. Generuje ciągle nowe pokłady gniewu, a we mnie nie chcą się kumulować. Jest jak studnia bez dna.
- Istnieje sposób, by wytworzyć między wami Więź, w ten sposób, że będziesz mogła odczuwać to co on. Absorbować jego emocje w sposób ciągły, tak jakbyś odczuwała je częściowo za niego.
- W ten sposób otworzyliśmy kostkę.
- Tak. Ale chodzi mi o stałą więź która wytwarza się z czasem pomiędzy padawanem a rycerzem, mistrzem a uczniem. Ta więź jest stała nie krótkotrwała. Dzięki niej będziesz mogła przejąć emocje ucznia.
I ty, jako ta bardziej doświadczona w kontroli, na pewno lepiej sobie poradzisz.
- Przyspieszyć powstanie więzi... Ryzykowne. Nie wiem czy on jest na to gotowy. Jest zafascynowany, tak, ambitny i posłuszny. Ale tak, czy inaczej, został mi przydzielony. Więź z przymusu może tylko skomplikować dalsze postępy. Niech wydobrzeje, wtedy z nim porozmawiam.
- Alternatywą jest niekontrolowany szał, albo ubezwłasnowolnienie. Moja oferta jest aktualna cały czas.
- Dziękuję.
Powiązane z:
"W poszukiwaniu potęgi" (bezpośrednio)
"Świątynia na Vestar" (pośrednio)
Ślepa furia
Nie mogłaby nazywać się Sithem, gdyby nie próbowała wykorzystać wpływu Pani Zemsty na jej ucznia. Nie mogłaby nazywać się naukowcem, gdyby nie próbowała tego zbadać.
Ra’Amon wpadł w niekontrolowany szał, zaraz po otwarciu artefaktu z Vestar. Pani wykorzystała każdą urazę, jaką w sobie trzymał, drobnostki które go irytowały, całą frustrację i przekształciła w zaślepiającą furię. Jej uczeń, dotąd potulny jak bantha, rzucił się na własną mistrzynię. Co gorsza, nie była w stanie uspokoić go Mocą. Mogła wpłynąć na jego umysł, ale usypiając resztki jego świadomości, dawała jedynie większą kontrolę Pani. Czuła się źle, ciskając jego ciałem przez gabinet, ale pozbawienie go świadomości było jedynym wyjściem. Czuwając przy jego łóżku w medbayu, myślała nad kolejnym krokiem.
Gdy miraluka doszedł do siebie, zaprowadziła go do sali treningowej na „Darkness”. Próbowała wykorzystać sposób starożytnych Marauderów. Medytacja poprzez trening fizyczny, sposób w który wojownicy Sithów przekuwali furię w broń. Chciała zaoferować własny umysł jako wsparcie, tak jak gdy złączyli się podczas badania artefaktu. Niestety, gdy Ra tylko przywołał szał, Pani pochwyciła go i ponownie zwróciła przeciwko niej. Po raz drugi musiała w obronie skrzywdzić własnego ucznia.
Zostawiła go na sali treningowej, by odpoczął i udała się do Aleniss. Miała jeszcze jeden pomysł. Jeśli by nie wypalił… Wtedy pozostawało jej tylko nałożyć potężną blokadę na jego umysł. Odciąć go od wszystkich bodźców. Zrobić z niego bezwolną maszynę, do czasu znalezienia sposobu na pokonanie Pań. Pokręciła głową, pozbywając się niechcianych myśli.
Obie wiedźmy weszły do sali treningowej w towarzystwie dwóch żołnierzy i jednego więźnia. Prowadzony mężczyzna był skuty kajdankami, ale nosił na sobie zbroję ze standardowego wyposażenia armii Imperium. Był dobrze zbudowany, najpewniej ludzkiej rasy, chociaż jest twarz zasłaniał hełm.
- Odpocząłeś? - rzuciła do ucznia.
- Tak, Pani... Lordzie - skłonił się Aleniss. - Ja... nie wiem, co we mnie... co się stało... Jak...
- Pozwólcie, że wam przedstawię - przerwała mu kobieta - Wojownika z mandalorianskiego klanu Quobe.
- A na co nam ta padlina? - warknął Ra. Gniew nadal siew nim tlił.
- Powtórzysz ćwiczenie. Stań na pozycji i zetrzyj tę krew z twarzy. - rozkazała Rachaella - Chcę, żebyś tym razem skupił gniew na realnym celu. Żeby nie było zbyt łatwo, będzie uzbrojony - skinęła na żołnierza, żeby podszedł z wibromieczem - Jeśli chcesz żyć, będziesz musiał o to zawalczyć. Przygotuj się.
Mandalorianin otrzymał broń. Przeklął, ale stanął naprzeciw Sitha. Pogodzony z losem, był zdeterminowany i skupiony na walce.
- Tak Pani - Ra stanął z opuszczoną głową i zacisnął pięści. Jego dłonie otoczyły błyskawice Mocy. - Zabiję go... Zgniotę jak robaka... Wytłukę cały ten jego klan, jeśli będę musiał!
- Jest gotów - mruknęła do Aleniss - spuśćmy ze smyczy tego psa akk. - Dała sygnał i odsunęła się na trybuny. Na wszelki wypadek otoczyła się barierą, żeby nie zaplamić sukni.
- Przynieś nam wina - Aleniss mruknęła do żołnierza. - Zapowiada się ciekawe widowisko.
Jednym przyciskiem uwolniła więźnia z energetycznych kajdan. Doskonałe wyszkolenie dało o sobie znać, mimo niewoli. Mężczyzna nie marnując czasu rzucił się na ucznia, wyprowadzając cios po skosie, próbując odciąć przeciwnikowi głowę. Tylko Moc mogła uratować Sitha. - miraluka padł na kolana, a wibroostrze zaświszczało niegroźnie nad jego głową. Sam wyprowadził cios mieczem świetlnym, chcąc uciąć przeciwnikowi uzbrojone ramię. Mandalorianin jednak bez wysiłku odskoczył.
- Gdzie ten gniew?! - wrzasnęła Rach - Chcę go zobaczyć!
Ra'Amon używał kilku prostych technik Shii-Cho, ale miecz świetlny dawał mu przewagę. Mandalorianin nie mógł parować ciosów wibromieczem, co zmuszało go do uników i korzystania z okazji na wyprowadzenie własnego ciosu. Kilka razy wibroostrze było blisko, ocierając się o barierę Mocy. Niespodziewanie Ra trafił płaskim ciosem, przebijając pancerz. Wojownik syknął z bólu, ale walczył dalej.
- No dalej! Medytuj, przywołaj gniew, tak jak ci pokazałam! - krzyknęła Rach. Nie wiedziała, czy jej uczeń sam ogranicza teraz wpływ Pani, czy ta go opuściła. - Nie może się skupić. Głupi gówniarz. - mruknęła do Aleniss - Miał się skupić na gniewie, nie samej walce.
Mandalorianin rzuciła się wprzód, wykorzystując przewagę masy i prędkość, by wytrącić Sitha z równowagi. Ten odskoczył w ostatniej chwili i zasłonił się mieczem.
- Może to jest na niego sposób? Opanowanie furii przez walkę? Trening, ruch?
- Taki był zamysł. Aktywna medytacja, Nehalennya w ten sposób opanowała swój gniew. Ale gdy próbował na sucho, Pani opanowała go, zanim zrobił chociaż krok. - Rachaella zakręciła kieliszkiem - Chciał mnie udusić gołymi rękoma, a teraz? Mistrz fechtunku się znalazł, banthcia mać.
Zadzwoniło. Ra udało się podejść przeciwnika, ale przez złe ustawienie zamiast wyprowadzić cięcie, uderzył silnie rękojeścią o hełm mężczyzny. Wojownik zatoczył się zamroczony, nieudolnie kontrując. Ra ruszył do przodu doprowadzając do walki w zwarciu. Nagle, coś się zmieniło. Kobiety poczuły falę gniewu. Miraluka wściekle szarpnął hełm ogłuszonego przeciwnika. Ten stracił równowagę i upadł. Gdy tylko dotknął ziemi, Sith przywołał błyskawice Mocy - potężniejsze niż kiedykolwiek przedtem.
- GIŃ! - wrzeszczał, kierując błyskawice na bezwładnego przeciwnika - GIŃ ŚMIECIU! - Wojownik nie miał szans - został usmażony wewnątrz pancerza.
- Wyy... będziecie następne! - Miraluka skierował twarz w ich stronę. Aleniss zaśmiała się cicho na tę groźbę. - To przez was... Przez wasze głupie kostki... Zapłacicie mi za to! - wysapał.
- No to tak właśnie wygląda... - mruknęła do Aleniss podnosząc osłonę. Ra cisnął w nie błyskawicą, ale nie zrobiły one większego wrażenia na Lordach.
- Jeszcze raz podniesiesz na mnie rękę to cię zabiję! - Rachaella chwyciła ucznia Mocą i z całej siły cisnęła nim o podłogę, wykorzystując własną wściekłość. Rozległ się trzask łamanej kości. Ra'Amon próbował się podnieść, ale uszkodzona noga nie utrzymała ciężaru jego ciała. Upadł i zaraz zaczął się podnosić. I znowu. W końcu mógł się tylko czołgać, napędzany wewnętrzną żądzą zemsty.
Rachaella założyła ręce na piersi i beznamiętnie przyglądała się uczniowi.
- I co o tym sądzisz? Mogę nałożyć na niego blokadę, ale szkoda takiego potencjału. Nie mogę rzucać nim za każdym razem jak straci kontrolę.
Ten uniósł głowę, by spojrzeć na swoją mistrzynię. Jego rysy złagodniały nagle... i wtedy zemdlał.
Aleniss uklęknęła i dotknęła jego czoła.
- Złamana noga, wstrząśnienie mózgu, pęknięta kość skroniowa... trochę otarć. Nic wielkiego. Zwiążcie go, potem przykujcie do jakiegoś łóżka i koniecznie załóżcie obrożę przeciwko mocy. Rachaello, zgadzasz się na takie środki zabezpieczające?
- Nie mamy wyboru. Tylko go połatajcie, chcę go w jednym kawałku. - pogłaskała ucznia po policzku - Polubiłam gówniarza. Szkoda, że akurat dorwała go Pani Zemsty, a nie Pożądania...
- Mam pewien pomysł. Potrzebuję jednak wiedzieć kilka rzeczy. Czy będziesz w stanie przejąć trochę tej ... furii którą generują w nim Panie, bez uszczerbku na tobie? Dasz rade trzymać to na wodzy?
- Dam, już to robiliśmy. Ale to działa tylko chwilę. Generuje ciągle nowe pokłady gniewu, a we mnie nie chcą się kumulować. Jest jak studnia bez dna.
- Istnieje sposób, by wytworzyć między wami Więź, w ten sposób, że będziesz mogła odczuwać to co on. Absorbować jego emocje w sposób ciągły, tak jakbyś odczuwała je częściowo za niego.
- W ten sposób otworzyliśmy kostkę.
- Tak. Ale chodzi mi o stałą więź która wytwarza się z czasem pomiędzy padawanem a rycerzem, mistrzem a uczniem. Ta więź jest stała nie krótkotrwała. Dzięki niej będziesz mogła przejąć emocje ucznia.
I ty, jako ta bardziej doświadczona w kontroli, na pewno lepiej sobie poradzisz.
- Przyspieszyć powstanie więzi... Ryzykowne. Nie wiem czy on jest na to gotowy. Jest zafascynowany, tak, ambitny i posłuszny. Ale tak, czy inaczej, został mi przydzielony. Więź z przymusu może tylko skomplikować dalsze postępy. Niech wydobrzeje, wtedy z nim porozmawiam.
- Alternatywą jest niekontrolowany szał, albo ubezwłasnowolnienie. Moja oferta jest aktualna cały czas.
- Dziękuję.
Shallaya- Strażnik Holocronów
- Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 33
Skąd : Uć
Re: Szkolenie Ra'Amona
Dobra ciocia
Siedziała kolejną godzinę przy przykutym do łóżka Ra i czytała coś na datapadzie. Co jakiś czas zerkała na odczyty medyczne i czekała aż uczeń sam się obudzi. Drgnął lekko. Poczuła, jego strach, ale jednocześnie radość, ulgę, zaraz potem cień bólu. Odłożyła datapad i położyła dłoń na jego posiniaczonym policzku.
- Jak się czujesz? - zapytała z troską.
- Źle, moja Pani.. Ja… Nie chciałem – zaczął się tłumaczyć.
- Ciii, wiem. Ja też nie. Ale nie dałeś mi wyboru. Wybacz niedogodności. - wskazała na obrożę tłumiącą. - Lady Aleniss nie chce ryzykować. Obiecuję, że to tymczasowe rozwiązanie.
- Tak Pani. Rozumiem.
- Posłuchaj mnie uważnie. Na ten moment nie opanujesz tego. Masz ogromny potencjał, ale twoja droga dopiero się rozpoczęła. Są dwa rozwiązania, ale nie zrobię niczego bez twojej zgody. Nie jesteś niewolnikiem.
- Tak Pani... Co tylko zechcesz. Zrobię wszystko, by nie być ci ciężarem
Przewróciła oczami. Sama nie wiedziała, kiedy był gorszy, w szale bojowym, czy gdy kajał się jak zbity pies.
- Pierwsza opcja. Mogę założyć czasową blokadę na twoim umyśle. Będę musiała to powtarzać, żeby wpływ Pań się nie wydostał, ale zablokuję go. Tak długo, aż nie wyszkolisz się na tyle by nad nim panować... bądź nie rozwiążemy sprawy Pań. - tłumaczyła spokojnie - Niestety, blokada ograniczy twój potencjał.. a sam widziałeś co potrafisz zrobić z jego pomocą. W dodatku… Nie wiem, jak to wpłynie na twoją wolną wolę, gdy już uwolnisz się od Pani Zemsty.
Ra’Amon milczał.
- Druga opcja, to rytuał zaproponowany przez Aleniss... Pamiętasz jak otwieraliśmy kostkę? Wspólną medytację?
- Tak moja uko… Moja Pani – wzrok miał mętny, w jego krwi krążyło wiele środków przeciwbólowych. Zignorowała to potknięcie.
- Połączenie które wtedy osiągnęliśmy, pozwoliło mi przejąć twój gniew, odciążając cię. Podobną więź można osiągnąć między uczniem a mistrzem. Na stałe. W normalnych warunkach wytwarza się naturalnie, po czasie… Ale to nie są normalne warunki. - westchnęła.
- Pani… - przerwał jej słabym głosem – Jeśli, mój gniew cię wzmocni… staniesz się potężniejsza… To nie ma nad czym się zastanawiać.
- Przede wszystkim, ja łatwiej go opanuje. Być może mnie wzmocni, być może będzie mnie rozpraszał. To nie ważne.
- To jest ważne! - podniósł głos, na ile pozwalały mu siły – Nie mogę ci zaszkodzić… Pani.
- Chcę, żebyś w pełni rozumiał co się z tym wiąże. Taka więź jest bardzo intymna. Będziesz dzielił ze mną nie tylko furię... Ale też ból, żal, wszelkie silne emocje. Jeśli zginę, poczujesz jakby umarła część ciebie. Nawet jeśli będzie dzieliło nas pół galaktyki, będziemy połączeni poprzez Moc.
- Skoro ta więź to nic nienormalnego i i tak nas to czeka moja Pani to po co zwlekać?
- Nie jest powiedziane, że sam byś się do mnie przywiązał. Mógłbyś chcieć mnie zdradzić. Albo po prostu byłabym niewłaściwym nauczycielem. Więź to możliwa opcja, nie pewnik.
- Zdradzić? Ciebie, Pani? Niewłaściwym nauczycielem? Jesteś najlepszym nauczycielem, największym Lordem tego zakonu, siłą… - Ra’Amon zamroczony lekarstwami zaczął majaczyć, a jego głos cichł z każdym słowem.
- Na razie odpoczywaj i przemyśl swoją decyzję. Musisz być w pełni sił. - podniosła się prostując fałdy sukni. Ostatni raz pogłaskała ucznia po policzku i wyszła z medbayu.
Ostatnio zmieniony przez Shallaya dnia Czw Cze 22, 2017 2:10 am, w całości zmieniany 1 raz
Shallaya- Strażnik Holocronów
- Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 33
Skąd : Uć
Re: Szkolenie Ra'Amona
Więź
Aleniss przygotowała wszystko do rytuału. Zaciemniła gabinet, pod ścianą, na przykrytym ozdobnym obrusem stoliku leżały dwa przedmioty – ceremonialny nóż i złota, inkrustowana wstęga. Na środku pokoju stał spory, silny Mocą artefakt. W kącie stał skrępowany mężczyzna, zapewne jeden z pochwyconych wcześniej Mandalorian. Pusty wzrok zdradzał, że był pod wpływem Mocy. Blade światło świec i czerwony blask artefaktu uzupełniały mroczną atmosferę.
- No tak. Dramatyzm musi być – mruknęła. Nie podzielała fascynacji większości Sithów do okultystycznej otoczki rytuałów, sama wolała sprowadzać je do absolutnego minimum.
- Podejdźcie, proszę. - Lord Aleniss okryta była od stóp do głów czarną szatą. W półmroku mogła dostrzec tylko jej usta i podbródek. Dostrzegła również fioletowe plamy skażenia Ciemną Stroną. Przepuściła kuśtykającego Ra’Amona i sama podeszła do stolika. Jej uczeń, dopiero opuścił pokój medyczny, wciąż był obolały. Czuła jego niepokój.
- Jesteś pewien? Nie będzie odwrotu – zapytała go szeptem.
Ra w skupieniu spoglądał na artefakt. Powoli kiwnął głową.
Aleniss podała Rachaelli nóż.
- Na początek musicie zranić się nawzajem.
- J-jesteście tego pewne? - Ra,Amon popatrzył niepewnie na nóż i brzuch swojej mistrzyni. Zadrżała mu ręka.
- Tak. Daj ręke. - gdy wypełnił polecenie, szybkim, wprawionym ruchem rozcięła skórę wnętrza jego dłoni. Przytrzymała przez chwilę, aż rana wypełniła się krwią i cienką strużką spłynęła między palcami. Wtedy włożyła mu sztylet w zdrową dłoń. - Teraz ty.
Młodzieniec zacisnął palce na rękojeści, aż zbielały knykcie. Zwrócił twarz w stronę Rach. Ostrza. Znów Rach. Aleniss. Rachaella stała spokojnie, Aleniss była gotowa zareagować. W końcu, drżącą dłonią przeciął skórę mistrzyni i wypuścił sztylet ze zdrętwiałych palców. Uśmiechnęła się do niego uspokajająco.
- Mam… złe myśli, moja Pani…
- Teraz chwyćcie się za zranione dłonie. Niech wasza krew się wymiesza.
Wypełnili polecenie. Trzymając dłoń ucznia, głaskała ją uspokajająco kciukiem. Aleniss odwiązała uch złączone dłonie wstęgą. Inkausty na niej zareagowały na kontakt z krwią.
- Teraz najtrudniejsza część. Niech wasze umysły wnikną w artefakt. Skupcie sie na nim. Potraktujcie go jak osobę, duszę. Niech wasze umysły wnikną w głąb mocy zawartej w nim. Skupcie się na swoich emocjach i pozwólcie mi zrobić resztę.
Rachaella westchnęła i skierowała jaźń ku artefaktowi. Nie czuła się komfortowo, bo odsłaniała swój umysł, ale pocieszała się, że jest dla Aleniss pożyteczna, więc nic jej nie grozi. Jeszcze nie.
W jej głowie mieszały się teraz emocje i uczucia, jej własne jak i jej ucznia. Pragnienie zemsty, oddanie, pragnienie potęgi, zafascynowanie, strach, gniew, w końcu nie potrafiła odróżnić, które należą do niej. Pojawiła się kolejna obecność – Aleniss – która sprawiała wrażenie, że wypełnia wszystko. Słyszała, a może bardziej wyczuwała słowa rytuału, ale nic nie rozumiała, jej jaźń odpływała coraz bardziej. Gdzieś rozbrzmiał krzyk bólu, jednocześnie bardzo blisko i bardzo daleko, ale nie potrafiła się na nim skupić.
Poczuła, jakby wlała się w nią nowa Moc, zaczęła silniej odczuwać wszystkie emocje, łatwiej jej było je rozdzielić, odróżnić, jednocześnie potrafiła wejść w głąb umysłu swojego ucznia, nie zatracając siebie. Korzystała z tej wędrówki, chociaż wszystkie myśli jej ulatywały… I nagle wszystko się uspokoiło.
Otworzyła oczy i uśmiechnęła się do miraluki.
- Stang… - wyszeptał tylko blady uczeń. Drżał.
Ściany, a nawet sufit pokoju, pokryty był krwią. Z nieszczęśnika, który był katalizatorem rytuału zostały krwawe strzępy.
Rachaella wydostała dłoń z uścisku i przeciągnęła się.
- Co, Ra, czytać, badać rytuały to co innego niż w nich uczestniczyć?
- Tt-ak, to było… niesamowite! Jakby… Część ciebie, Pani, była we mnie… - zarumienił się.
- Tak już będzie… chociaż nie tak intensywnie. Odpocznij, jutro zaczynamy prawdziwy trening.
Shallaya- Strażnik Holocronów
- Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 33
Skąd : Uć
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach