Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Mistrzyni w Sandałkach

2 posters

Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Nie Sty 03, 2016 2:53 pm

Z podziękowaniami dla Elisias, za wybranie Bobeeck jako nauczycielki dla Lendsi
Oraz dla Magini, za pomysł na tytuł



            Yavin 4 był przepięknym miejscem. Tysiącletni las, porastający całą planetę właśnie wygrywał walkę z jeszcze starszymi ruinami dawno zapomnianej cywilizacji. Efektem tego był zapierający dech w piersiach widok:  jak okiem sięgnąć planetę porastał las, gdzieniegdzie poprzecinany strzelistymi wieżami pradawnych świątyń. Jedną z takich budowli niedawno zaczął wykorzystywać Zakon Jedi. Gruzy uprzątnięto, odparto napór wszechobecnej roślinności i zaczęto wyposażać wnętrze z myślą o szkoleniu i medytacjach.
         Na tyłach świątyni, na zawieszonym nad przepaścią występie skalnym siedziała Bobeeck, świeżo upieczona mistrzyni Jedi. Nie kontemplowała ona jednak widoku lasu rozpościerającego się u jej stóp, lecz odtwarzała w myślach dopiero co zakończone spotkanie z jej nową uczennicą.
     Wyczuła jej obecność w Mocy zaraz po wylądowaniu.Silną, buntowniczą. “Zupełnie jak ja w jej wieku”- pomyślała. Jednak uczennica, mimo że również musiała ją wyczuć, nie wyszła jej na spotkanie. “Nie będę łatwą padawanką” zdawały się krzyczeć jej myśli, co sprawiło że Bobeeck poczuła się jeszcze mniej pewnie.Wzięła głęboki oddech i pomaszerowała schodami na górę.
    Dziewczynę zastała stojącą na murku otaczającym schody, ale zamiast przywołać ją do porządku zrobiła coś co niekoniecznie przystoi mistrzyni Jedi: również wskoczyła na murek i spojrzała w oczy Mirialanki o ładnej twarzy.
-Witaj, ty jesteś Lendsi? Dziewczyna mimo hardego spojrzenia odpowiedziała uprzejmie:
-Tak , Pani. Z kim mam przyjemność?  Bobeeck zaśmiała się z tej “pani”
-Mów mi Bobik
-Bobik- fajnie i krótko- kim jesteś?
-Twoją mistrzynią- wypaliła Bobeeck obserwując reakcję Lendsi.
-Ach taaak? I tylko po to ci z Rady wysłali mnie aż tutaj? Żebym cię poznała?
-A co? Nie podoba ci się Yavin?
-Nieee… fajnie jest...tylko za te pieniądze za które mnie tutaj wysłano, można by uzbroić pięciu żołnierzy walczących z imperum. Trochę marnotrastwo.
“Pełna ideałów” pomyślała Bobeeck siadając na murku.
-A zatem to ty masz mnie szkolić w walce ….tym? Mówiąc to dziewczyna wyciągnęła ku skrajnemu zdziwieniu mistrzyni miecz świetlny.
-A skąd to masz? Adepci teraz dostają prawdziwe miecze?
-Przed wyprawą tutaj, ci z akademii na Tythonie kazali mi spróbować złożyć za pomocą mocy to, co znalazłam w górach za świątynią. A jak mi się udało to pozwolili zatrzymać. Mówili że na Yavin 4 jest niebezpiecznie i może mi się przydać.
- I udało ci się od razu?
-Za czwartym razem- Bobeeck w zdumieniu uniosła brew. “Silna mocą” pomyślała.
-Ach tak, czyli ominie mnie frajda budowania miecza z Padawanką.
-Jeśli cię to bawi, mogę później złożyć sobie ładniejszy, ten mi się nie podoba- odparła Miralianka. Rudowłosa Jedi słysząc to głęboko westchnęła.
-Słuchaj, widzę że jesteś młoda, ambitna i zadziorna, więc wyjaśnijmy sobie jedno: Będziesz moim pierwszym padawanem, będziesz się uczyć ode mnie, a ja od ciebie.Proszę nie utrudniaj nam tego, dobrze?
-Jak sobie życzysz, mistrzu..to jest.. mistrzyni? Jak to się odmienia?
-Gdy nikt z Jedi nas nie słucha, mów mi po imieniu, dobrze?A teraz zejdźmy na dół.
-Nawet fajnie się składa, bo nie lubię tytułów.
     Bobeeck zeskoczyła z piętra wprost na hall świątyni, dopiero na dole uświadomiła sobie że Miralianka jest dopiero Padawanką i musi zbiec po schodach
-Ech, zapomniałam że ty tak nie zeskoczysz, przepraszam.
   Zeszły obie schodami na zewnątrz, Lendsi prychnęła pogardliwie na widok mijanego  posągu droida. Skręciły w bok od wydeptanej ścieżki i znalazły się brzegu urwiska, skąd rozpościerał się przecudny widok.Miejsce aż się prosiło żeby siąść na trawie, co też obie uczyniły.Po dłuższej chwili milczenia pierwsza odezwała się Bobeeck:
-Ładnie tu, nie?
-tak spokojnie…
-Widzisz, na to zakon wydaje kredyty republiki, zrelaksowany Jedi to skuteczny Jedi- zażartowała mistrzyni.
-Słyszałam że jeden Jedi równa się tysiącowi imperialnych żołnierzy….
-Słuchaj, nie wiem czego się spodziewałaś po nowej mistrzyni, jestem dobra we władaniu mieczem, z innymi aspektami Mocy trochę gorzej….
-Chcę nauczyć się walczyć! Może to i nie całkiem droga Jedi, ale chcę walczyć za Republikę, za dobrą sprawę!
-Rozejrzyj się: piękna przyroda, trzeba umieć obcować z nią i czerpać z tego korzyści.
-Nigdy nie byłam w tym dobra...może pora się nauczyć?
-Ale nie bądź też zdziwiona jeśli zabiorę cię do najgorszej speluny na Naar Shadda, tam też musisz umieć przeżyć. Lendsi nie odpowiedziała.
-Kodeks znasz na pamięć? Spytała mistrzyni.
-Tak, przez pewien cas wydawało mi się że niczego innego nie uczą na Tythonie.
-Dobrze , byłoby słabo gdyby przed innymi Jedi się wydało że cię tego nie nauczyłam.
-Nie żebym jakoś w pełni zgadzała się z tym kodeksem, jednak :tak, znam go i akceptuję
-Nie możesz nie zgadzać się z kodeksem!Musisz postępować według niego...mniej więcej…
-No, ale on jest bez sensu czasem.Kodeks mówi jedno, a życie robi w swoje.
-To nie jest łatwe...na przykład będąc w walce, nie możesz się zastanawiać czy każdy twój cios stoi w zgodzie z kodeksem…
-I tu się zgadzam z tobą, mistrzyni, to znaczy …przerwała miralianka
-Ale przekonasz się że bywa on pomocny w podejmowaniu trudnych decyzji- dokończyła niezrażona Bobeeck.
-Przepraszam jeżeli cię czymś urażę...poprostu ,,,życie było względem mnie brutalne i to emocje pozwalały mi przeżyć, a Jedi uczą że emocje są złe…
-Ja ci niczego nie zabronię. Mam swoją wizję bycia nauczycielką...Nauczę cię wszystkiego co sama umiem, i to niekoniecznie samych nauk Jedi, jednocześnie pilnując byś nie wpadłą w łapska ciemnej strony.
-Dziękuję- powiedziała Miralianka i wydawało się że cały jej bunt prysł.”To dobrze że jest uparta i broni swoich poglądów, jednak mam nadzieję że ta buntownicza  postawa to po części po to by dodać sobie pewności siebie, w tej nowej dla niej sytuacji.Czuję że jeszcze będzie między nami więź”-pomyślała spokojniejsza już Bobeeck.Tymczasem również spokojniejsza  Lendsi zaczęła w końcu podziwiać piękno okolicy.
-Miałaś rację, pięknie tu…
-Wiesz, moim zdaniem nie chodzi o to by się wyzbyć emocji, tylko żeby naładować się na zapas tymi dobrymi. Na przykład w takich miejscach jak to.Na dziś to już wszystko, następnym razem polecimy gdzieś, gdzie będzie można powalczyć.
-Narzekałam na mistrzów z Rady- zaczęła niepewnie młoda padawanka- a jednak okazało się że potrafili dobrać mi mistrza.Cieszę się że zostanę akurat twoim uczniem- z tymi słowy ukłoniła się swojej mistrzyni ceremonialnie.
-Bardzo mi miło- odpowiedziała podobnym ukłonem Bobeeck.


Ostatnio zmieniony przez Bobik dnia Sob Sty 16, 2016 6:08 pm, w całości zmieniany 2 razy
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Sob Sty 16, 2016 4:35 pm

"W sumie nie wiem o co chodzi"- podsumowała w myślach Bobeeck. Dopiero Skoltus D’kana uświadomił jej, że obydwoje dostali niepasujących padawanów. Skoltusowi -który nie używa wogóle miecza, tylko Mocy- trafił się szermierz słaby mocą. A jej - dziewczynie z Alderaana, której najmocniejszą stroną jest fechtunek, przypisana została Lendsi, dość skryta Miralianka, która wprawdzie umie machać mieczem, lecz …
   Bobeeck spróbowała w myślach poukładać wydarzenia. Jeden z “nowych” w Tarczy znalazł na Ord Mantell jakieś artefakty, ale bał się ich ruszyć, bo promieniowały dziwną poświatą. Chłopak mówi o sobie że jest archeologiem -choć w rzeczywistości jest czymś w rodzaju tombraidera-  zna się na starzyźnie, więc Sallaros potraktował sprawę poważnie i wysłał Bobeeck żeby się rozejrzała w temacie. “Nie wiem dlaczego akurat mnie, pewnie to wciąż ten nieszczęsny rytuał z młodości powoduje że biorą mnie za specjalistę”.
Na miejscu okazało się że to zwykły datakron, jednak zamknięty w skrzynię i zakopany płytko na plaży.Trzeba było  też ubić oddział separatystów którzy nie wiadomo skąd dowiedział się o zakopanym “skarbie”. Bobeeck pierwsza zbadała datakron, i przekonawszy się że zawiera on zaledwie trochę ogólnej wiedzy, postanowiła że pozwoli również padawance otworzyć się na nią. I wtedy stało się coś dziwnego, najpierw Lendsi nie mogła połączyć się w Mocy z wiedzą, ale kiedy spróbowała ponownie, zapadła w trans i doświadczyła wizji…Wizja niosła cierpienie, strach i ból, a w dziewczynie zasiała ogromne poczucie bezradności i niechęć do dalszego szkolenia. “Muszę być świetną nauczycielką- pomyślała rudowłosa Jedi- skoro po zaledwie pierwszej wyprawie padawanom odechciewa się byćJedi”
    Najlepiej jak umiała postarała się wytłumaczyć Lendsi że przyszłość jest płynna, możemy na nią wpływać i wizja wcale nie musi się ziścić, ale chyba nie brzmiało to zbyt wiarygodnie, jako że sama przewidywała co najwyżej ułamek sekundy naprzód, i to tylko w stanie zagrożenia. No chyba że ten duch Ansarrasa wtedy w kantynie nie był wytworem jej pijanego umysłu….To nasunęło jej pomysł, aby poprosić o pomoc dawnego przyjaciela, Skoltusa.
Żeby odegnać od uczennicy czarne myśli, pognały sprawdzić następne koordynaty, na miejscu okazało się że to również datakron, tym razem zawierający dawno zapomniane techniki posługiwania się mieczem świetlnym. Pełna obaw pozwoliła dziewczynie posiąść tą wiedzę, jednak tym razem wszystko przebiegło normalnie. W drodze powrotnej Lendsi miała okazję wypróbować nowe ciosy mieczem na lokalnych drapieżnikach, przez które obie Jedi zostały zaatakowane, co poprawiło  nieco jej humor.
 Na miejscu, w kwaterze Tarczy spotkały Skoltusa , który chętnie zaoferował pomoc w zinterpretowaniu i objaśnieniu wizji Lendsi, nawet posunął się dalej i sprawił żeby wspomnienie nie było aż tak nieprzyjemne. Ale wizja niestety okazała się niejednoznaczna, nie pojawił się w niej dawny mistrz Skoltusa Ansarras- jak tego oczekiwał Skoltus, ale stąpająca ciemną scieżką kobieta…

Mistrzyni w Sandałkach 6p70pv


Ostatnio zmieniony przez Bobik dnia Nie Sty 31, 2016 1:10 pm, w całości zmieniany 2 razy
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Elisas Nie Sty 17, 2016 11:19 am

W wizji nie pojawiła się opetana przez ciemną stronę kobieta a Poprostu użytkowniczka ciemnej strony, niby niewielka różnica ale dosyć istotna jeśli chodzi o elisias przykładowo.
Elisas
Elisas
Jedi
Jedi

Liczba postów : 238
Join date : 15/12/2015
Age : 29
Skąd : Prylandia

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Nie Sty 17, 2016 2:19 pm

Poprawione.
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Nie Sty 31, 2016 11:11 am

Bobeeck westchnęła. W całej republice używano holodokumentów, lecz wywiad i wszystkie tajne organizacje- nie wyłączając Tarczy- nadal używały dokumentów papierowych. Może i nie szło się do nich włamać, ale wypełnianie ich było drogą przez mękę...

Mistrzyni w Sandałkach 119xxyg

-Jak to sucho brzmi- powiedziała sama do siebie. A przecież najgorsze przyszło dopiero po wyjściu z podziemnej elektrowni. Ostatnie wydarzenia prawie wpędziły ją w załamanie nerwowe, a teraz jeszcze Lendsi...
Dziewczyna musiała zobaczyć ją w medcenter, po tym jak będąc "na bani" spadła z tarasu. I po zakończeniu misji nie omieszkała jej tego wypomnieć. Wraz z komentarzem że adeptom zabiera się dzieciństwo, wbija do głowy kodeks, gdy tymczasem "ci lepsi" mają kodeks za nic, i robią co im się żywnie podoba.

Bobeeck na próżno próbowała wytłumaczyć Lendsi że to nie tak... co miała powiedzieć? Że istnieje tajna organizacja,w której dowódca pozwala na małe chwile słabości , bowiem jej członkowie narażeni są na największy stres spośród wszystkich Jedi? Że ten dowódca jest dla Bobeeck jak ojciec, a właśnie próbowano go otruć?

Zamiast tego , żeby pokazać że rozumie Lendsi, opowiedziała jej parę szczegółów ze swego, dość tragicznego dzieciństwa. Przyniosło to tylko taki efekt, że sama się popłakała... Nakazała padawance medytacje, sama udała się na bok, żeby ochłonąć.

Lendsi jednak, zamiast medytować, zaczęła w złości zabijać rakgule, więcej i więcej...
-Jeśli mój pierwszy uczeń przejdzie na Ciemną Stronę, to nie wytrzymam tego, przysięgam! pomyślała rozpaczliwie Bobeeck. Jednak w pewnym momencie młoda Miralianka opuściła miecz, staneła zrezygnowana i przybiegła do mistrzyni.Na jej policzkach też widać było ślady łez.
-Nie chcę cię pouczać Lendsi, bo uważasz mnie za hipokrytkę, ale zabijałaś te stworzenia w złości- odezwała się mistrzyni.
-Ja...ja.. w walce zrozumiałam...
-Co, moje dziecko? Zapytała Bobeeck, chociaż nie była aż tak dużo strasza od swojej uczennicy.
-Zrozumiałam że... całe życie traktowano mnie surowo...i sama zaczynam tak traktować innych...
Mistrzyni objęła uczennicę, po policzkach obu kobiet spływały łzy.
-Lendsi... dobrze że to pojęłaś, bardzo dobrze-powiedziała, i solennie sobie przyrzekła że po powrocie przedstawi dziewczynę Sallarosowi, jeśli dziewczyna zostanie przyjęta do Tarczy, może lepiej zrozumie nauki swojej mistrzyni?
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Pią Lut 05, 2016 9:15 pm

Jako że wczoraj wróciłam z Tython, gdzie nasz szef Sallaros Jan’yse raczył mnie wysłać, abym wygłosiła pogadankę do młodzików (twój miecz to twoje życie, nie zgub go i uważaj gdzie nim wymachujesz) to dzisiaj miałam wolny dzień. A ponieważ nigdzie nie spotkałam Lendsi, więc sama zwolniłam się z obowiązku bycia nadętą mistrzynią i postanowiłam udać się do kwatery Tarczy by zabawić się w kantynie. Ostatnio zawsze coś tam się działo, a jak nie, to ostatecznie można było spotkać taki lokalny koloryt jak mistrza Arikika lub SIndo, którzy często pozostawali pod wpływem, przez co bywali zabawni.
Ucieszyłam się słysząc gwar w kantynie, jednak nie zastałam tam nikogo znajomego, nawet Witmy ani D’kany, a były to w tej chwili ostatnie osoby na mojej liście upragnionych spotkań.
“Cóż, przynajmniej Lendsi będzie zadowolona że jej mistrzyni nie jest hipokrytką”-pomyślałam sobie i postanowiłam iść do sali wojennej,aby na ekstrawagancko wielkim ekranie obejrzeć nagranie które zdobyłyśmy na ostatniej wyprawie. W myślach pojawił mi się obraz, że Jan’yse w tajemnicy przed wszystkimi, ogląda tutaj rozgrywki swojego ulubionego Huttballa i zdrowo roześmiałam się włączając odtwarzanie.
“Dobra”- pomyślałam - “koniec śmieszków heheszków, czas wziąć sie do poważnej roboty”. Tak się wkręciłam w przeglądanie klatka po klatce, że nie usłyszałam kiedy otwarły się rozsuwane drzwi- a ich dźwięk potrafiłby obudzić nieboszczyka- więc kiedy tuż za moimi plecami odezwała się moja padawan, omal nie dostałam zawału. No tak, Moc mnie ostrzega na pół sekundy przed zagrożeniem, jednak Lendsi widać -zdaniem Mocy -zagrożenia nie stanowiła.


“Co tu robisz?” zapytałam.
“Eee...powiedzieli że tu jesteś, ci dziwni w kantynie” odparła zażenowana.
“Skoro tu jesteś, coś ci pokażę” powiedziałam, i włączyłam fragment nagrania.
“To to, co znalazłyśmy?” spytała.
“Tak, to z elektrowni. Nie widać nigdzie twarzy, jedynie to:” odparłam, i zatrzymałam obraz w miejscu gdzie było widać fragment rękojeści miecza świetlnego, wystający spod ubrania.
“Poznajesz ten miecz”
“A powinnam?” Zapytała agresywnie  młoda.
“Lends, tylko pytam” westchnęłam i powiększyłam klatkę filmu.
“Och! na rany imperatora” zawołała Lendsi na widok ornamentu w postaci dwóch splecionych węży na rękojeści.
“Znasz ten miecz?” zdziwiłam się niczym na widok Tauntauna na Tatooine.
“Jaa… Tak..znam. Należał do Pana”powiedziała i odwróciła się do mnie plecami, wyraźnie speszona.
“Pana? kim jest ten cały Pan?!” zawołałam.
“Nie znam jego imienia, jestem tylko niewolnicą” odparła machinalnie. Obeszłam wkoło konsolę, żeby móc spojrzeć jej w oczy.
“Lendsi, jesteś wolną osobą” powiedziałam powoli.
“Przepraszam, czasem zapominam” odparła “Znam jego upodobania seksualne , zachcianki i fanaberie, ale nic o nim nie wiem…” przerwała i znów odwróciła się ode mnie. Było widać że rozmowa o tym sprawia jej ból, i powinnam odpuścić, ale -choć nienawidziłam się za to- miałam ochotę wypytywać ją dalej, była bowiem jednym punktem zaczepienia w tej sprawie. Na szczęście moja Padawan była rozsądniejsza niż ja, głupia, sądziłam.
“Może jest sposób...a nie… to głupie” - zczęła niepewnie.
“Nie wstydż się, każdy pomysł jest dobry” zachęciłam ją. Musiałam to powiedzieć wyjątkowo przekonująco, bo zadziałało.
“Czasem...kiedy idę spać, i mam… takie oczyszczone myśli, zaczynam dostrzegać różne….rzeczy. Nie widzę przyszłości czy innych takich, ale różne , niepowiązane dotychczas detale układają się w jedną całość. Może spróbujemy?” [powiedziała. Ledwo powstrzymałam się od przewrócenia oczami.”Ja i medytacje” pomyślałam.”Jak na złość D’kana jak jest potrzebny to się nie pokazuje”.

Mistrzyni w Sandałkach 2hrq4gh

Usiadłyśmy naprzeciw siebie w pozie do medytacji i zaczęło się. Lendsi powoli przypominała sobie szczegóły ze swojego wyzwolenia z rąk Sithów. Plułam sobie w brodę że tak męczę to biedne dziecko, bowiem wspomnienia były dość drastyczne. Jak na przykład turlająca się po podłodze głowa “Pana”. Ale nic, jakoś udało nam się przebrnąć do końca.


Kazałam młodej iść odpocząć, sama zaś usiadłam i usiłowałam przetrawić to co usłyszałam: “Miecz upadł, podniósł go…. Jedi! Krzaczaste brwi, haczykowaty nos…”
Stang! Tak wygląda większość męskiej, ludzkiej części Zakonu Jedi. Nie trzeba szukać daleko, chociażby SIndo…
”A mogłam zostać w kantynie z tymi nowymi” pomyślałam kąśliwie i podniosłam się ciężko z obrotowego fotela, dźwigając na wątłych barkach nowe rewelacje.
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Bobik Sob Lut 13, 2016 9:22 pm

Sprawdziwszy wcześniej, że nie ma tego kłamcy Sallarosa- którego wolałam ostatnio unikać-siedziałam w hallu  siedziby Tarczy i próbowałam wyglądać na zrelaksowaną. Wyciągnęłam nogi, ręce założyłam za głowę i głupawo się uśmiechałam. A w rzeczywistości wewnątrz mnie biegało stado dzikich rakguli. Denerwowałam się, bo wysłałam Lends w jej pierwszą, samodzielną misję. Nie, nie było to nic wielkiego, żadne tam heroiczne misje w stylu padawan Elisias. Po prostu miała polecieć na flotę, udać się na tamtejszy bazar i odszukać jednego z chłopaków, którzy czasem dla mnie zbierali informacje. Bułka z masłem. A jednak się denerwowałam. Po pierwsze, Lendsi może spanikować, bo nie licząc bycia niewolnicą, miała kontakt tylko z tymi nudziarzami z akademii. Po wtóre, dałam jej swój miecz, trochę dla obrony, trochę aby odstraszyć potencjalnych napastników, ale najbardziej po to, aby nasz kontakt ją zidentyfikował. A miecz -wiadomo- “to twoje życie”.


Wreszcie Moc musiała mnie chyba wysłuchać, bo w drzwiach turbowindy  zjawiła się Lendsi. Zerwałam się na równe nogi, ale ona-jak widać- postanowiła grać twardzielkę.
Masz swój miecz, pani- rzuciła od progu.
I jak tam? - zignorowałam rękę z mieczem.
Strata czasu- odparła ze świetnie skrywanym podnieceniem- ktoś nas uprzedził o kilka sekund…
Siadaj i opowiadaj
- wypaliłam sama siadając-jak to szybszy?
Spotkałam ten twój kontakt...no i on wskazał gościa, który miał już do czynienia z tym mieczem. Gdy podeszłam do niego, padł strzał….precyzyjny...koleś od miecza nie żyje. Kontakt twierdzi że zabił go ktoś w mandaloriańskiej zbroi. Przeszukując go nic nie znaleźliśmy, poza tym- mówiąc to, rzuciła mi niewielką monetę.
A tobie nic się nie stało?- zapytałam przejęta, łapiąc pieniązek.
Najwyraźniej mando miał zabić speca od mieczy, a nie ciekawską padawan.
A miała to być prosta misja- westchnęłam- a ten pieniążek, czekaj… to nie jest moneta bita na Voss? Przez mistyków?
A! Pamiętam! Gość umierając powiedział dwa słowa: miecz i Voss
Nie lubię Voss
- odparłam powoli- Ostatnio byłam tam chyba szukając D’kany, jak zaginął….
Nie byłam tam nigdy, pani… tak jak nie znam tego...Kantany?

Uśmiechnęłam się do niej- Wygląda na to że wkrótce się tam udamy. A D’kana to ten co nam pomagał z twoją wizją… Jedi bez miecza, z dreadmi.
Tak, tak kojarzę, Pani.



Spisałaś się świetnie Lends
- pochwaliłam młodą.
Nie zrobiłam nic takiego- odparła skromnie- Byłam zaskoczona i nie wiedziałam co robić.
Zachowałaś przytomność umysłu w obliczu nagłej śmierci.Jak zwykle ujmujesz sobie.
Jak zwykle potrafię się dobrze ocenić, pani-
odparowała. Co mnie przyszło z taką padawan?
Zadanie wykonałaś mimo komplikacji. Poważnych. A to najważniejsze.
Dziękuję...odparła nieśmiało
.


Poczochrałam jej czuprynę,
I rozluźnij się trochę
Nie potrafię, mistrzyni.
Myślę że z czasem będziesz potrafiła. Musiałabyś widzieć mnie na początku!
Niestety nie widziałam, pani. Jestem jaka jestem. Wątpie bym się zmieniła.
Nawet nie wiesz jak czas zmienia ludzi...I to nie zawsze na dobre…
Jeśli bym miała się zmienić na gorsze, postaram się nie zmieniać wcale
Bobik
Bobik
Jedi
Jedi

Liczba postów : 756
Join date : 02/04/2015
Skąd : Pl

https://www.facebook.com/Stefaniak.Mikolaj

Powrót do góry Go down

Mistrzyni w Sandałkach Empty Re: Mistrzyni w Sandałkach

Pisanie by Sponsored content


Sponsored content


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach