Część 2 - Zaginiony miecz
Strona 1 z 1
Część 2 - Zaginiony miecz
Noc na Nar Shaddaa była bezchmurna, wyjątkowo ciepła. Na lądowisko portu kosmicznego stały dwie postaci odziane w szaty Jedi. Stały bezruchu wpatrzone w jeden odległy punkt. Żadna z nich nie odzywała się do tej drugiej.
W końcu miralianka uśmiechnęła się nieśmiało i wyszeptała - Już są.
Col'sheer'ee momentalnie spojrzała w kierunku, który wskazywała padawanka i również się uśmiechnęła. W stronę kobiet szedł ubrany w biel mistrz Jedi, Sallaros Jan'yse. Kilkadziesiąt metrów za nim szła niewielka armia. Tarczy Republiki, mimo że, od trzech lat ciągle się odbudowywała, daleko było do światłości, jaką pamiętała Col'sheer'ee za czasów kiedy była padawanką.
Kobiety przywitały się serdecznie z Srebnowłosym i całą resztą grupy wśród których znaleźli się między innymi mistrz Sindo'rell Beiline, rycerz Skoltus D'kana oraz młody Jedi Rozos. Grupie towarzyszyła również senator Leenh.
- Z Bo-been'yą natrafiłyśmy na ślad dawno zaginionego mistrza Jedi.
- Moje dawnego mistrza, Totha Dorna. - Dopowiedziała Bo-been'ya.
- Z naszych ustaleń to tu powinniśmy dowiedzieć się co się z nim stało. - Dokończyła Błękitna Jedi.
- To zapewne nic dobrego. - Powiedział z namysłem mistrz Beiline gładząc się po gładko ogolonej brodzie.
- Mimo to lepiej jest wiedzieć co go spotkało. - Dodał Jan'yse.
- To na pewno. Nie powinniśmy zostawiać swoich na pastwę tego parszywego księżyca. - Podsumował Sindo'rell.
Chisska skierowała się ku większemu śmigaczowi, który wydawało się, że wynajęła specjalnie na tą okazję.
- Musimy lecieć do dzielnicy zwanej Red Light Sector. Już tam byłyśmy z Bo. Teren usiany jest ludźmi kantoru. Nasz cel zapewne należy do tej organizacji. - Powiedziała Col otwierając drzwi pojazdu i wpuszczając swych towarzyszy.
- Jaki mamy plan, mistrzyni? - Zapytała Bo wchodząc do pojazdu.
- Namierzymy tego gościa, o którym mówił twój przyjaciel, mała.
Członkowie Tarczy Republiki nie mieli łatwego zadania w sektorze, gdzie rządzi Kantor. Wydawało się, że gangsterzy atakowali wszystkich obcych. Niewielka grupka Jedi była więc w centrum zainteresowania
Przeczesując którąś z kolei bazę Kantoru Błękitna Jedi natknęła się na informację od samego Navika O'Harry - poszukiwanego gangstera, który wedle informacji przekazanej przez Asaaka mógł wiedzieć coś o mistrzu Dornie. Grupa bezzwłocznie skierowała się w miejsce, które wskazywały koordynaty na wiadomości.
Teren był monitorowany, gęsto zaludniony przez gangsterów - jednym słowem musiała to być główna siedziba Kantoru na Nar Shaddaa. Jedi odpierali atak przez kilka-kilkanaście minut. Gdy w końcu mistrz Beiline polecił wszystkim by podzielili się na mniejsze grupki. W tym momencie Col dostrzegła brak jej padawanki, Bo-been'yi. Jedi już chciała wezwać przez komunikator nastolatkę usłyszała wezwanie własnego imienia.
- Col? Mistrzu Jan'yse? Znalazłam to miejsce! Kierujcie się za moim sygnałem. - Grupa pod przywództwem cyborga ruszyła powoli w kierunku wskazanym przez komunikator. Okazało się, że na wyższych poziomach bazy znajdowało się biuro. A w nim Naavika... nie było. Nie wiadomo czy przez monitoring dostrzegł zbliżające się niebezpieczeństwo czy z innych powodów musiał wylecieć.
Agenci Tarczy nie mieli wyboru innego jak wyruszyć za gangsterem prosto na świat spowity wojną domową - Ord Mantell.
- Otwórz Holodziennik numer XXLI, Q6. - Odezwał się do małego droida wysoki, potężnie zbudowany czarnoskóry mężczyzna. Gdy tylko Q6 wykonał polecenie Navik kontynuował monolog.
- Kontynuacja wspomnień. Jestem Navik O'Hara. - Jeden z przywódców przestępczej organizacji zwanej Kantorem odkaszlnął i kontynuował. - Zetris Xis, mój odwieczny wróg, znów planuje zdradę i moją śmierć. Moi ludzie poinformowali mnie, że do mojego biura włamała się grupa Jedi zabijając przy okazji wielu z nich. Szkoda. - O'Hara pokręcił z niedowierzaniem głową. - To byli dobrzy żołnierze. Xis musiał maczać w tym swe grube paluchy. Czuje to jak smak pieczonych żeberek z nerfa z wczorajszego obiadu. Nie widziałem żadnego przeklętego użytkownika Mocy od czasu kiedy zdobyłem to... - Navik dotknął ukrytej kieszeni w swojej kurtce z banthy. Był dumny ze swojej zdobyczy. Mimo faktu, że nie potrafił go używać, a nawet uruchomić była to najważniejsza rzecz jaką posiadał gangster.
Rozmyślenia O'Hary zostały brutalnie przerwane przez młodą kobietę.
- Stój! - Krzyknęła. Po głosie Navik potrafił ocenić, że miała mniej niż 20 lat i była bardzo zdenerwowana. Zapewne wiedziała, że spotkanie z nim nie skończy się dobrze. Dla niej. Droid momentalnie się wyłączył i usunął z widoku - tak został zaprogramowany. W przypadku śmierci swojego pana miałby dokonać autodestrukcji.
Gdy tylko czarnoskóry mężczyzna zaczął się obracać wyczuł czy usłyszał, że nastolatka nie jest sama. Miał rację. Towarzyszyło jej kilku rycerzy Jedi. Dwóch zdecydowanie się wyróżniało - cyborg w bieli oraz mężczyzna w sile wieku mocnym pancerzu i dość nasuniętym na głowę kapturze - to obi musieli dowodzić tą zgrają Jedi. Navik nie dał po sobie poznać, że było to do przewidzenia - w końcu Jedi przeszukali już jego dom na Księżycu Przemytników.
- Czy wy nie wiecie kim ja jestem?
- Nie, zaczepiliśmy cię przypadkowo. - Zakpiła młoda. Widać z opiekunami była odważniejsza niżeli gdyby ich tam nie było. - Pewnie, że wiemy kim jesteś!
- Jestem najbardziej wpływową osobą na tej skale. - O'Hara udał, że nie usłyszał dziewczyny. - Nierozsądnie jest zadzierać ze mną.
- Aha, no i? - Odezwał się cyborg.
Drugi Jedi zaś chwycił gangstera za koszulę i podniósł do góry i uderzył w zęby. O'Hara plunął krwią pod stopy mistrza Jedi. W czerwonej kałuży widać było kilka sztuk żółtawych zębów.
- Mów i nie zwlekaj!
Cyborg położył metalową dłoń na ramieniu rosłego mistrza.
- Sindo, może bez agresji, co? - Uścisk Jedi zelżał ale jego pięść ponownie zetknęła się z twarzą czarnoskórego mężczyzny. Tym razem pękła kość nosa. Navik wyrwał się z uścisku i ponownie splunął krwią.
- Jesteście śmieszni! Sami nie wiecie jak się zachować.
- Mów! - Krzyknął Jedi, który do tej pory milczał.
- Czego wy, na zdechłą banthę, chcecie ode mnie? - Zaklął Navik.
- Po prostu powiedz nam co wiesz o mistrzu Dornie. - Odezwała się ponownie nastolatka. Navik spojrzał na nią z delikatną nienawiścią.
- Dorn?... Dorn?... Dorn, on jest Jedi?
- Był Jedi.
- Nie poznałem w swoim życiu nikogo takiego. - Powiedział z nieukrywaną satysfakcją O'Hara.
- A my mamy informacje, że go znałeś! - Powiedziała zmieszana padawanka. Po chwili dodała - A poznałeś jakiegokolwiek Jedi?
- Kilku. Może kilkunastu. Dorn... znałem nijakiego Dorna. Ale to nie był Jedi. Skoro już wiecie to się wynoście z mojego terenu! - Lecz Jedi nie ruszyli się ze swoich miejsc.
- Skoro nie był on z Zakonu to kim był? - Dopytał Jedi w żółtawych szatach.
- Był Sithem. - Navik obserwował reakcję grupy Jedi. Każdy z nich oswajał się z prawdą inaczej, jednak wszystkich łączyło jedno - szok. W końcu Srebnowłosy cyborg, który najwidoczniej najlepiej panował nad emocjami się odezwał.
- Masz na to jakiś dowód?
Gangster nie odezwał się. Wyjął tylko z ukrytej kieszeni przedmiot o cylindrycznym kształcie. Oczy nastolatki się rozszerzyły. Wyciągnęła dłonie ku rękojeści miecza świetlnego i chwyciła go.
- To jest miecz mistrza Dorna. - Powiedziała, po czym go włączyła budząc do życia krwisto czerwoną klingę. - No... prawie jego miecz - kryształ jest inny, a na rękojeści wygrawerowany był napis 'Jasność', a nie 'Mrok'. - Posmutniała. Cyborg i Jedi, którego zwracano się Sindo wymienili spojrzenie. O-Hara zgadł, że oni naprawdę wierzyli, że spotkał on Jedi, nie mistrza ciemnej strony.
Navik, choć niechętnie i po dłuższej wymianie zdań, zgodził się udać się na przesłuchanie. Miał pewność, że za tym przedstawieniem musi stać Zetris Xis. Nie wiedział czy to przeżyje. Był przekonany jednak, że aby przeżyć będzie musiał wzbudzić zaufanie Jedi i oczekiwać jakiegoś błędu z ich strony. W połowie drogi do portu kosmicznego gangster poczuł ból pośrodku pleców, który sprawił, że mężczyzna zgiął się w pół. Świadomość Navika O'Hara zniknęła. Przebity fioletową klingą miecz świetlnego umarł.
W końcu miralianka uśmiechnęła się nieśmiało i wyszeptała - Już są.
Col'sheer'ee momentalnie spojrzała w kierunku, który wskazywała padawanka i również się uśmiechnęła. W stronę kobiet szedł ubrany w biel mistrz Jedi, Sallaros Jan'yse. Kilkadziesiąt metrów za nim szła niewielka armia. Tarczy Republiki, mimo że, od trzech lat ciągle się odbudowywała, daleko było do światłości, jaką pamiętała Col'sheer'ee za czasów kiedy była padawanką.
Kobiety przywitały się serdecznie z Srebnowłosym i całą resztą grupy wśród których znaleźli się między innymi mistrz Sindo'rell Beiline, rycerz Skoltus D'kana oraz młody Jedi Rozos. Grupie towarzyszyła również senator Leenh.
- Z Bo-been'yą natrafiłyśmy na ślad dawno zaginionego mistrza Jedi.
- Moje dawnego mistrza, Totha Dorna. - Dopowiedziała Bo-been'ya.
- Z naszych ustaleń to tu powinniśmy dowiedzieć się co się z nim stało. - Dokończyła Błękitna Jedi.
- To zapewne nic dobrego. - Powiedział z namysłem mistrz Beiline gładząc się po gładko ogolonej brodzie.
- Mimo to lepiej jest wiedzieć co go spotkało. - Dodał Jan'yse.
- To na pewno. Nie powinniśmy zostawiać swoich na pastwę tego parszywego księżyca. - Podsumował Sindo'rell.
Chisska skierowała się ku większemu śmigaczowi, który wydawało się, że wynajęła specjalnie na tą okazję.
- Musimy lecieć do dzielnicy zwanej Red Light Sector. Już tam byłyśmy z Bo. Teren usiany jest ludźmi kantoru. Nasz cel zapewne należy do tej organizacji. - Powiedziała Col otwierając drzwi pojazdu i wpuszczając swych towarzyszy.
- Jaki mamy plan, mistrzyni? - Zapytała Bo wchodząc do pojazdu.
- Namierzymy tego gościa, o którym mówił twój przyjaciel, mała.
:::
Członkowie Tarczy Republiki nie mieli łatwego zadania w sektorze, gdzie rządzi Kantor. Wydawało się, że gangsterzy atakowali wszystkich obcych. Niewielka grupka Jedi była więc w centrum zainteresowania
Przeczesując którąś z kolei bazę Kantoru Błękitna Jedi natknęła się na informację od samego Navika O'Harry - poszukiwanego gangstera, który wedle informacji przekazanej przez Asaaka mógł wiedzieć coś o mistrzu Dornie. Grupa bezzwłocznie skierowała się w miejsce, które wskazywały koordynaty na wiadomości.
Teren był monitorowany, gęsto zaludniony przez gangsterów - jednym słowem musiała to być główna siedziba Kantoru na Nar Shaddaa. Jedi odpierali atak przez kilka-kilkanaście minut. Gdy w końcu mistrz Beiline polecił wszystkim by podzielili się na mniejsze grupki. W tym momencie Col dostrzegła brak jej padawanki, Bo-been'yi. Jedi już chciała wezwać przez komunikator nastolatkę usłyszała wezwanie własnego imienia.
- Col? Mistrzu Jan'yse? Znalazłam to miejsce! Kierujcie się za moim sygnałem. - Grupa pod przywództwem cyborga ruszyła powoli w kierunku wskazanym przez komunikator. Okazało się, że na wyższych poziomach bazy znajdowało się biuro. A w nim Naavika... nie było. Nie wiadomo czy przez monitoring dostrzegł zbliżające się niebezpieczeństwo czy z innych powodów musiał wylecieć.
Agenci Tarczy nie mieli wyboru innego jak wyruszyć za gangsterem prosto na świat spowity wojną domową - Ord Mantell.
:::
- Otwórz Holodziennik numer XXLI, Q6. - Odezwał się do małego droida wysoki, potężnie zbudowany czarnoskóry mężczyzna. Gdy tylko Q6 wykonał polecenie Navik kontynuował monolog.
- Kontynuacja wspomnień. Jestem Navik O'Hara. - Jeden z przywódców przestępczej organizacji zwanej Kantorem odkaszlnął i kontynuował. - Zetris Xis, mój odwieczny wróg, znów planuje zdradę i moją śmierć. Moi ludzie poinformowali mnie, że do mojego biura włamała się grupa Jedi zabijając przy okazji wielu z nich. Szkoda. - O'Hara pokręcił z niedowierzaniem głową. - To byli dobrzy żołnierze. Xis musiał maczać w tym swe grube paluchy. Czuje to jak smak pieczonych żeberek z nerfa z wczorajszego obiadu. Nie widziałem żadnego przeklętego użytkownika Mocy od czasu kiedy zdobyłem to... - Navik dotknął ukrytej kieszeni w swojej kurtce z banthy. Był dumny ze swojej zdobyczy. Mimo faktu, że nie potrafił go używać, a nawet uruchomić była to najważniejsza rzecz jaką posiadał gangster.
Rozmyślenia O'Hary zostały brutalnie przerwane przez młodą kobietę.
- Stój! - Krzyknęła. Po głosie Navik potrafił ocenić, że miała mniej niż 20 lat i była bardzo zdenerwowana. Zapewne wiedziała, że spotkanie z nim nie skończy się dobrze. Dla niej. Droid momentalnie się wyłączył i usunął z widoku - tak został zaprogramowany. W przypadku śmierci swojego pana miałby dokonać autodestrukcji.
Gdy tylko czarnoskóry mężczyzna zaczął się obracać wyczuł czy usłyszał, że nastolatka nie jest sama. Miał rację. Towarzyszyło jej kilku rycerzy Jedi. Dwóch zdecydowanie się wyróżniało - cyborg w bieli oraz mężczyzna w sile wieku mocnym pancerzu i dość nasuniętym na głowę kapturze - to obi musieli dowodzić tą zgrają Jedi. Navik nie dał po sobie poznać, że było to do przewidzenia - w końcu Jedi przeszukali już jego dom na Księżycu Przemytników.
- Czy wy nie wiecie kim ja jestem?
- Nie, zaczepiliśmy cię przypadkowo. - Zakpiła młoda. Widać z opiekunami była odważniejsza niżeli gdyby ich tam nie było. - Pewnie, że wiemy kim jesteś!
- Jestem najbardziej wpływową osobą na tej skale. - O'Hara udał, że nie usłyszał dziewczyny. - Nierozsądnie jest zadzierać ze mną.
- Aha, no i? - Odezwał się cyborg.
Drugi Jedi zaś chwycił gangstera za koszulę i podniósł do góry i uderzył w zęby. O'Hara plunął krwią pod stopy mistrza Jedi. W czerwonej kałuży widać było kilka sztuk żółtawych zębów.
- Mów i nie zwlekaj!
Cyborg położył metalową dłoń na ramieniu rosłego mistrza.
- Sindo, może bez agresji, co? - Uścisk Jedi zelżał ale jego pięść ponownie zetknęła się z twarzą czarnoskórego mężczyzny. Tym razem pękła kość nosa. Navik wyrwał się z uścisku i ponownie splunął krwią.
- Jesteście śmieszni! Sami nie wiecie jak się zachować.
- Mów! - Krzyknął Jedi, który do tej pory milczał.
- Czego wy, na zdechłą banthę, chcecie ode mnie? - Zaklął Navik.
- Po prostu powiedz nam co wiesz o mistrzu Dornie. - Odezwała się ponownie nastolatka. Navik spojrzał na nią z delikatną nienawiścią.
- Dorn?... Dorn?... Dorn, on jest Jedi?
- Był Jedi.
- Nie poznałem w swoim życiu nikogo takiego. - Powiedział z nieukrywaną satysfakcją O'Hara.
- A my mamy informacje, że go znałeś! - Powiedziała zmieszana padawanka. Po chwili dodała - A poznałeś jakiegokolwiek Jedi?
- Kilku. Może kilkunastu. Dorn... znałem nijakiego Dorna. Ale to nie był Jedi. Skoro już wiecie to się wynoście z mojego terenu! - Lecz Jedi nie ruszyli się ze swoich miejsc.
- Skoro nie był on z Zakonu to kim był? - Dopytał Jedi w żółtawych szatach.
- Był Sithem. - Navik obserwował reakcję grupy Jedi. Każdy z nich oswajał się z prawdą inaczej, jednak wszystkich łączyło jedno - szok. W końcu Srebnowłosy cyborg, który najwidoczniej najlepiej panował nad emocjami się odezwał.
- Masz na to jakiś dowód?
Gangster nie odezwał się. Wyjął tylko z ukrytej kieszeni przedmiot o cylindrycznym kształcie. Oczy nastolatki się rozszerzyły. Wyciągnęła dłonie ku rękojeści miecza świetlnego i chwyciła go.
- To jest miecz mistrza Dorna. - Powiedziała, po czym go włączyła budząc do życia krwisto czerwoną klingę. - No... prawie jego miecz - kryształ jest inny, a na rękojeści wygrawerowany był napis 'Jasność', a nie 'Mrok'. - Posmutniała. Cyborg i Jedi, którego zwracano się Sindo wymienili spojrzenie. O-Hara zgadł, że oni naprawdę wierzyli, że spotkał on Jedi, nie mistrza ciemnej strony.
Navik, choć niechętnie i po dłuższej wymianie zdań, zgodził się udać się na przesłuchanie. Miał pewność, że za tym przedstawieniem musi stać Zetris Xis. Nie wiedział czy to przeżyje. Był przekonany jednak, że aby przeżyć będzie musiał wzbudzić zaufanie Jedi i oczekiwać jakiegoś błędu z ich strony. W połowie drogi do portu kosmicznego gangster poczuł ból pośrodku pleców, który sprawił, że mężczyzna zgiął się w pół. Świadomość Navika O'Hara zniknęła. Przebity fioletową klingą miecz świetlnego umarł.
Col'sheer'ee- Strażnik Holocronów
- Liczba postów : 1206
Join date : 14/02/2015
Age : 40
Skąd : Nar Shaddaa
Similar topics
» Panie - w poszukiwaniu potęgi
» Część 6 - Ścieżka Jedi, część 2
» Część 2 - Ścieżka Jedi, część 1
» Część 3 - Poszukiwania, część 1
» Część 0 - Prolog
» Część 6 - Ścieżka Jedi, część 2
» Część 2 - Ścieżka Jedi, część 1
» Część 3 - Poszukiwania, część 1
» Część 0 - Prolog
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach