Kryształ
Strona 1 z 1
Kryształ
Miecz świetlny to bez wątpienia bardzo ważny dla Jedi przedmiot. Jak to mawia Witma: „miecz to twoje życie”. Talym po długim i niecierpliwym wyczekiwaniu w końcu go dostał, ale nie tego chciał. O ile kryształ w nim, który otrzymał od mistrzyni, był czymś wyjątkowym, o tyle rękojeść od Arikika nie pomagała w nawiązaniu więzi między użytkownikiem, a bronią. Togruta po kilku misjach zauważył, że posługiwanie się tym mieczem nie jest takie, jakie być powinno. Doszedł do wniosku, że musi zacząć zbierać części, by stworzyć swój własny, wyjątkowy miecz świetlny. Przestudiował wszystkie książki otrzymane od Witmy. Na szczęście wujek Broel zadbał o jego umiejętności czytania i pisania.
Nie trzeba było długo czekać na to, aż Talym poprosi swoją mistrzynię o lot na Ilum. Tak też się stało. Gdy już wylądowali na planecie, Togruta nie mógł się napatrzeć na przepięknie ośnieżone góry, gwieździste niebo i promieniujące kryształy. Każdy krok przyprawiał go o zachwyt i dreszcze. Tylu Jedi stąpało po tych śniegach, a teraz on, Padawan Talym, znalazł się w tym samym miejscu. Maginia doprowadziła go na miejsce. Wrota po kryształ stały teraz przed nim otworem. Młodzieniec wziął głęboki oddech i wkroczył w oziębłą, przepełnioną Mocą przestrzeń.
Wędrował przez długi czas. Para z ust roznosiła się i znikała w mgnieniu oka. Mimo to zimno jakby coraz mniej mu doskwierało. Stąpał po tej jaskini pewnym krokiem. Wiedział, po co przyszedł i miał zamiar spełnić swoje marzenie.
Mijał ogromne kryształy kyber emanujące światłem, ale żadne nie wydawało się być tym kryształem, po który przybył.
Wędrówka powoli zaczynała go nużyć. Wydawałoby się, że minęły godziny, a on nadal nic nie znalazł. „Może jeszcze nie jestem gotowy? O! Albo to jest test” - pomyślał Talym, kiedy w pewnym momencie dostał wrażenie, że nie jest sam.
- Halo! - krzyknął, przykładając dłonie do ust, by stworzyć swego rodzaju wzmacniacz. - Jest tu ktoś?
Zero odzewu. Kilka kroków dalej i nadal nic. Kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Sięgnął po swój „nie swój” miecz, złapał go w obie dłonie i... nie chciał się włączyć. „Na dodatek zepsułeś się w takiej chwili?” - oskarżał w myślach broń, która miała go ochronić przed nieznanym niebezpieczeństwem.
- Chcesz nas zabić? - zapytał jakiś męski głos, który roznosił się echem po ścianach jaskini.
Talym szybko się obrócił, gdyż wydawało mu się, że ktoś się za nim ruszył.
- A może zostawisz nas przy życiu? - tym razem odezwała się kobieta.
- Kim jesteście? - krzyczał przed siebie, nie wiedząc do końca skąd pochodzi głos.
- Pytanie jest, kim ty jesteś - dotarł do niego głęboki dźwięk tej samej męskiej postaci.
Togruta nie wiedział co się dzieje. Przypiął niedziałający miecz do pasa i zaczął iść dalej. „Nie mogę się zatrzymać” - pomyślał.
- Należysz do skorumpowanej i zasłoniętej maskami Republiki? - nie przestawała pytać kobieta.
- Czy do przepełnionego przemocą Imperium? - pytał na zmianę męski głos z kobiecym.
- A może do Zakuul, który był dla ciebie domem, a teraz niszczy wszystko inne?
Talym zatrzymał się i zdecydował, że w tej sytuacji Moc będzie jego najlepszym sojusznikiem. Zaczął medytować, by dostrzec, gdzie znajduje się para zadająca pytania.
- Jesteś Jedi, który wyzbywa się swoich emocji? - skierowała do niego kobieta.
Padawan mógłby przysiąc, że stała za jego plecami, ale kiedy się odwrócił, nikogo tam nie było. Skoro nawet medytacja nie pomaga, musiał dalej zmierzać przed siebie.
- Czy Sithem, który zdobywa potęgę dzięki poddaniu się emocjom? - kontynuował mężczyzna. - Idziesz własną ścieżką?
- Czy ścieżką twojej mistrzyni - Witmy?
W tym momencie Talym się wystraszył. „Skąd oni wiedzą o Witmie?” - zaczął się zastanawiać. „Złapali ją? Może to ktoś z Tarczy?”.
- Będziesz żył marzeniami? - dopytywał słodki kobiecy głos.
- Czy skupisz się na brutalnej rzeczywistości?
Ich słowa się nasilały. Padawan przyspieszył kroku. W pewnym momencie się zatrzymał. Zdał sobie sprawę, że nie może uciekać. Jeżeli ma z nimi walczyć, to prędzej czy później do tego dojdzie.
- Zapomnisz o śmierci rodziców i Broela? - kobieta nie przestawała pytać.
- Czy pomścisz ich śmierć i będziesz żył zemstą?
„Skąd oni?...” - pomyślał Togruta.
- Będziesz trzymaj w sobie emocje i myśli?
- Czy pozwolisz im się ulotnić z ogromną siłą? - przeszył Talyma męski głos.
- Będziesz polegał na innych? - Pytania zaczynały lecieć na zmianę jedno po drugim.
- Czy będziesz działał sam?
- Będziesz kochał?
- Czy nienawidził?
- Rozmyślał?
- Czy zapominał?
- Atakował?
- Czy bronił?
- Będziesz Tarczą?
- Czy Ostrzem?
„Shurr?...” - zastanowił się przez moment.
- Uciekniesz?
- Czy staniesz do walki?
- Odpowiedz - powiedziały stanowczo oba głosy na raz.
Talym pochylił głowę. Dopiero teraz sobie zdał sprawę jak bardzo był rozerwany. Zawsze go coś ciągnęło w obie strony. Spędził większość życia na Zakuul, a jego rodzice pochodzą ze świata Republiki i Imperium. Jedni chcieli by został wielkim Jedi, a inni mieli zamiar zamienić go w strasznego Sitha. W tym momencie musiał znaleźć jakiś środek ciężkości - odpowiedź, która skupi go w całość.
- Pochodzę z Zakuul, ale nie zamierzam za nie walczyć. Nie zamierzam nikogo uśmiercać, ale w obronie najbliższych nie ulegnę nawet przed tym. Jestem Jedi, ale nie mam zamiaru wyzbywać się swoich emocji. Będę je kontrolował i sam zdecyduję, kiedy je wypuścić. Moje marzenia nie będą mi przysłaniały rozumu. One pomogą mi pewniej stąpać po tym świecie. Nie zapomnę o tym, co się stało z moimi rodzicami i Broelem. Ja to zaakceptuję. Będę sobą i nie pozwolę, by ktoś mnie ograniczał. Idę własną ścieżką, ale znajduje się na niej Witma. Będę korzystał z pomocy innych, ale docenię również własną siłę. Będę kochał tych, którzy na to zasługują i również nienawidził tych, którzy na to zasłużą. Będę rozmyślał nad wszystkim, a kiedy zrozumiem sens tego, zostawię swoje myśli i zajmę się innymi sprawami. Będę atakował i bronił w zależności od sytuacji. Nie będę ani Tarczą, ani Ostrzem. Będę sobą, Talymem - zakończył z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Ku jego zdziwieniu, pojawiły się przed nim dwie jasne postacie - Togrutanie.
- Jesteśmy z ciebie dumni, synu - powiedziała kobieta i oba ciała rozpłynęły się w powietrzu jaskini.
Za nimi pojawił się inny blask - blask kryształu kyber. Padawan tylko wyciągnął dłoń w jego stronę, a mały świecący element sam oderwał się od stalaktytu i spokojnie przyleciał do Talyma.
„Dziękuję wam za tę lekcję, tato, mamo...” - pomyślał i ruszył w stronę wyjścia, by z gorącym uśmiechem przedstawić Witmie to, co było przyczyną jego zrównoważenia - kryształ.
Nie trzeba było długo czekać na to, aż Talym poprosi swoją mistrzynię o lot na Ilum. Tak też się stało. Gdy już wylądowali na planecie, Togruta nie mógł się napatrzeć na przepięknie ośnieżone góry, gwieździste niebo i promieniujące kryształy. Każdy krok przyprawiał go o zachwyt i dreszcze. Tylu Jedi stąpało po tych śniegach, a teraz on, Padawan Talym, znalazł się w tym samym miejscu. Maginia doprowadziła go na miejsce. Wrota po kryształ stały teraz przed nim otworem. Młodzieniec wziął głęboki oddech i wkroczył w oziębłą, przepełnioną Mocą przestrzeń.
Wędrował przez długi czas. Para z ust roznosiła się i znikała w mgnieniu oka. Mimo to zimno jakby coraz mniej mu doskwierało. Stąpał po tej jaskini pewnym krokiem. Wiedział, po co przyszedł i miał zamiar spełnić swoje marzenie.
Mijał ogromne kryształy kyber emanujące światłem, ale żadne nie wydawało się być tym kryształem, po który przybył.
Wędrówka powoli zaczynała go nużyć. Wydawałoby się, że minęły godziny, a on nadal nic nie znalazł. „Może jeszcze nie jestem gotowy? O! Albo to jest test” - pomyślał Talym, kiedy w pewnym momencie dostał wrażenie, że nie jest sam.
- Halo! - krzyknął, przykładając dłonie do ust, by stworzyć swego rodzaju wzmacniacz. - Jest tu ktoś?
Zero odzewu. Kilka kroków dalej i nadal nic. Kątem oka dostrzegł jakiś ruch. Sięgnął po swój „nie swój” miecz, złapał go w obie dłonie i... nie chciał się włączyć. „Na dodatek zepsułeś się w takiej chwili?” - oskarżał w myślach broń, która miała go ochronić przed nieznanym niebezpieczeństwem.
- Chcesz nas zabić? - zapytał jakiś męski głos, który roznosił się echem po ścianach jaskini.
Talym szybko się obrócił, gdyż wydawało mu się, że ktoś się za nim ruszył.
- A może zostawisz nas przy życiu? - tym razem odezwała się kobieta.
- Kim jesteście? - krzyczał przed siebie, nie wiedząc do końca skąd pochodzi głos.
- Pytanie jest, kim ty jesteś - dotarł do niego głęboki dźwięk tej samej męskiej postaci.
Togruta nie wiedział co się dzieje. Przypiął niedziałający miecz do pasa i zaczął iść dalej. „Nie mogę się zatrzymać” - pomyślał.
- Należysz do skorumpowanej i zasłoniętej maskami Republiki? - nie przestawała pytać kobieta.
- Czy do przepełnionego przemocą Imperium? - pytał na zmianę męski głos z kobiecym.
- A może do Zakuul, który był dla ciebie domem, a teraz niszczy wszystko inne?
Talym zatrzymał się i zdecydował, że w tej sytuacji Moc będzie jego najlepszym sojusznikiem. Zaczął medytować, by dostrzec, gdzie znajduje się para zadająca pytania.
- Jesteś Jedi, który wyzbywa się swoich emocji? - skierowała do niego kobieta.
Padawan mógłby przysiąc, że stała za jego plecami, ale kiedy się odwrócił, nikogo tam nie było. Skoro nawet medytacja nie pomaga, musiał dalej zmierzać przed siebie.
- Czy Sithem, który zdobywa potęgę dzięki poddaniu się emocjom? - kontynuował mężczyzna. - Idziesz własną ścieżką?
- Czy ścieżką twojej mistrzyni - Witmy?
W tym momencie Talym się wystraszył. „Skąd oni wiedzą o Witmie?” - zaczął się zastanawiać. „Złapali ją? Może to ktoś z Tarczy?”.
- Będziesz żył marzeniami? - dopytywał słodki kobiecy głos.
- Czy skupisz się na brutalnej rzeczywistości?
Ich słowa się nasilały. Padawan przyspieszył kroku. W pewnym momencie się zatrzymał. Zdał sobie sprawę, że nie może uciekać. Jeżeli ma z nimi walczyć, to prędzej czy później do tego dojdzie.
- Zapomnisz o śmierci rodziców i Broela? - kobieta nie przestawała pytać.
- Czy pomścisz ich śmierć i będziesz żył zemstą?
„Skąd oni?...” - pomyślał Togruta.
- Będziesz trzymaj w sobie emocje i myśli?
- Czy pozwolisz im się ulotnić z ogromną siłą? - przeszył Talyma męski głos.
- Będziesz polegał na innych? - Pytania zaczynały lecieć na zmianę jedno po drugim.
- Czy będziesz działał sam?
- Będziesz kochał?
- Czy nienawidził?
- Rozmyślał?
- Czy zapominał?
- Atakował?
- Czy bronił?
- Będziesz Tarczą?
- Czy Ostrzem?
„Shurr?...” - zastanowił się przez moment.
- Uciekniesz?
- Czy staniesz do walki?
- Odpowiedz - powiedziały stanowczo oba głosy na raz.
Talym pochylił głowę. Dopiero teraz sobie zdał sprawę jak bardzo był rozerwany. Zawsze go coś ciągnęło w obie strony. Spędził większość życia na Zakuul, a jego rodzice pochodzą ze świata Republiki i Imperium. Jedni chcieli by został wielkim Jedi, a inni mieli zamiar zamienić go w strasznego Sitha. W tym momencie musiał znaleźć jakiś środek ciężkości - odpowiedź, która skupi go w całość.
- Pochodzę z Zakuul, ale nie zamierzam za nie walczyć. Nie zamierzam nikogo uśmiercać, ale w obronie najbliższych nie ulegnę nawet przed tym. Jestem Jedi, ale nie mam zamiaru wyzbywać się swoich emocji. Będę je kontrolował i sam zdecyduję, kiedy je wypuścić. Moje marzenia nie będą mi przysłaniały rozumu. One pomogą mi pewniej stąpać po tym świecie. Nie zapomnę o tym, co się stało z moimi rodzicami i Broelem. Ja to zaakceptuję. Będę sobą i nie pozwolę, by ktoś mnie ograniczał. Idę własną ścieżką, ale znajduje się na niej Witma. Będę korzystał z pomocy innych, ale docenię również własną siłę. Będę kochał tych, którzy na to zasługują i również nienawidził tych, którzy na to zasłużą. Będę rozmyślał nad wszystkim, a kiedy zrozumiem sens tego, zostawię swoje myśli i zajmę się innymi sprawami. Będę atakował i bronił w zależności od sytuacji. Nie będę ani Tarczą, ani Ostrzem. Będę sobą, Talymem - zakończył z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Ku jego zdziwieniu, pojawiły się przed nim dwie jasne postacie - Togrutanie.
- Jesteśmy z ciebie dumni, synu - powiedziała kobieta i oba ciała rozpłynęły się w powietrzu jaskini.
Za nimi pojawił się inny blask - blask kryształu kyber. Padawan tylko wyciągnął dłoń w jego stronę, a mały świecący element sam oderwał się od stalaktytu i spokojnie przyleciał do Talyma.
„Dziękuję wam za tę lekcję, tato, mamo...” - pomyślał i ruszył w stronę wyjścia, by z gorącym uśmiechem przedstawić Witmie to, co było przyczyną jego zrównoważenia - kryształ.
Talym- Admin
- Liczba postów : 332
Join date : 15/04/2016
Age : 25
Skąd : Słupsk
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach