Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Kolejny nudny spokojny dzień... Czy na pewno? (Prolog)

Go down

Kolejny nudny spokojny dzień... Czy na pewno? (Prolog) Empty Kolejny nudny spokojny dzień... Czy na pewno? (Prolog)

Pisanie by Gość Wto Sie 30, 2016 1:04 pm

Noc była cicha. Jak to noc. I jak dzień. W kosmosie nie różnią się zbytnio od siebie. Załoga Divinusa już dawno zsynchronizowała chronometry z tymi na planecie, lecz z uwagi że jedni używali czasu planety jedi, a drudzy czasu planety na której znajdowała baza Tarczy, załoga przynajmniej miała powód by śmiać się jedni z drugich...
Ale czas ustalony na 'noc' był ten sam. Od 22 do 6 czasu planety-bazy, i od 4 do 12 czasu planety jedi.
Załoga wtedy szła spać, zostawiając Divinusa droidom. One ładowały się w czasie 'dnia' by pracować w nocy i w razie czego alarmować załogę, która kiedyś odpocząć musiała.
Baraki były obszerne, mieściły całą załogę krążownika w jednym pomieszczeniu i jeszcze było miejsce. Tak to jest jak z hali wielkiej jak bazar na Tatooine robi się baraki.
Do dalszej części nie dochodziły dźwięki z głośników mimo że były ustawione na środku każdej ściany, głównie dlatego, że reakcja tych którzy wcześnie wstali na to, że muszą ruszyć się z łóżka była na tyle głośna, że inni się budzili nawet nie słysząc tych krótkich, budzących alarmów.
Dziesięć miesięcy życia w taki sposób, załoga miała czas by ta rutyna weszła jej w krew.
Dziesięć miesięcy, aż pierwszy raz stało się coś innego niż zwykle.
Cztery godziny snu, i... alarm, dłuższy niż te na pobudkę, które trwały ledwie kilka sekund. Ten trwał dwie minuty, i zamilkł.
Wszyscy zdążyli zerwać się na nogi i szukać tego, co ten alarm spowodowało. Nie znaleźli niczego nowego, lecz brakowało statku.
Załoga była cała, więc to nikt z nich. Nie wiedzieli kto uciekł, lecz na jednej z konsol odkryto, że ktoś na owy brakujący statek przesłał koordynaty systemu Yavin. Załoga sama próbowała ustalić co się stało bez martwienia ani dowództwa Tarczy, ani jedi.

W tym czasie, samotna miralianka siedziała na fotelu pilota skradzionego statku, w swoich długich poszarpanych szatach. Wychodziła z nadświetlnej. Jej oczom ukazał się krążownik, jej cel, był opuszczony lecz działający. A ona znała do niego kody dostępu. Był jej.

Po dwóch miesiącach szukania sprawcy dziwnego alarmu, załoga nadal nie zorientowała się że jest za późno, i dopiero poinformowała kogokolwiek z góry...
Anonymous
Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach