Profesjonalista
Strona 1 z 1
Profesjonalista
Przeglądałem datapady. Miałem ich kilkanaście. Leżały od kilku dni na moim biurku. W końcu trzeba się nimi zająć. Wiecznie nie można odkładać czegoś na później. Chociaż bardzo się staram.
Miałem brać już do ręki pierwszy datapad z informacjami które miałem przejrzeć gdy nagle spojrzałem na nierozpakowane jeszcze pojemniki oraz kartony. Przeprowadzka trwa. Już kolejny miesiąc. Nie ma czasu by jej dokończyć. Zresztą, jaka to niby przeprowadzka? Ja przykładowo nie miałem wcześniej mieszkania od czasu gdy spalono mój dom wraz z moją żoną i dzieckiem, więc przeprowadzką nazwać tego nie mogę. Bardziej się wprowadzam niż przeprowadzam.
Tak więc wprowadzanie się do nowego lokum trwa w najlepsze od pewnego czasu. Gdy się zaczęło, pierwsze co zostało rozpakowane to łózko, a jakże. Na czymś trzeba ostatecznie spać, no i nie tylko. Jedno łóżko ma wiele zastosowań. Poza odpoczynkiem, dobrze spełnia role jadalni a także miejsca wszelakich rozrywek i rekreacji ...
Od sypialni się zaczęło a potem stopniowo powstawały nowe pomieszczenia. Całość procesu nadal trwa, no a jakże. Wole korzystać z dobrodziejstw łóżka niż rozpakowywać graty.
Mój wzrok powiódł na jeden z kartonów. Postanowiłem go otworzyć. W jego wnętrzu było trochę koronkowej, kobiecej bielizny. Co ciekawe majtki które mają materiału mniej więcej tyle co mała skarpetka potrafią kosztować więcej niż płaszcz na zimę, ale nie moja w tym głowa aby to oceniać. Poza kobiecymi łaszkami znalazłem w środku kryształ z miecza świetlnego. Mój pierwszy kryształ. Błękitny. Podobno oznaczał obrońce, którym kiedyś byłem. Ano broniło się tych ludzi przez potworami i dzikimi zwierzętami. Odszukiwało się członków ich rodziny. Jednak ostatnio zmieniłem barykadę.
Nie mogę powiedzieć że pracuje teraz dla imperium, albo że działam przeciwko republice. Te organizację są mi zupełnie obojętne. Faktem jest jednak, że coraz bardziej oddalam się od tego kim byłem: Jedi. Nie jestem już jedi. Podobno była dla mnie szansa. Około rok temu porzuciłem bezmyślne gonienie za zemstą. Za sprawą kobiety aczkolwiek sama zmiana jest na plus. Być może mógłbym wrócić, przyjąć zasłużoną karę a potem pomagać w jakiś sposób moim byłym braciom i siostrom z zakonu Jedi.
Jednak wybrałem inną drogę. Wybrałem wolność, wybrałem niezależność. Wybrałem zwykłe życie, z przygodami i adrenaliną, ale zwykłe życie nie związane z Jedi. Nie jestem złym człowiekiem, przynajmniej nie uważam się za takiego. Jeśli kiedyś jedi będą potrzebowali pomocy, nie zawaham się im pomóc. Jeśli stanie się coś złego i niewinni będą cierpieć, pomogę im. Jednak wybrałem życie zwykłego człowieka. Wybrałem wolność od obowiązków i zemsty. I wiecie co? To najlepsza decyzja jaką podjąłem.
Zamknąłem karton po chwili zastanowienia się nad swoim marnym życiem. Być może kiedyś pożałuje swoich wyborów. Być może znowu galaktyka postanowi się na mnie wyżyć. Jednak, w tym konkretnym momencie, w tej minucie tej sekundzie ... jestem szczęśliwy z tego co mam.
I tego każdemu nieszczęśnikowi w tej całej parszywej galaktyce życzę ...
Miałem brać już do ręki pierwszy datapad z informacjami które miałem przejrzeć gdy nagle spojrzałem na nierozpakowane jeszcze pojemniki oraz kartony. Przeprowadzka trwa. Już kolejny miesiąc. Nie ma czasu by jej dokończyć. Zresztą, jaka to niby przeprowadzka? Ja przykładowo nie miałem wcześniej mieszkania od czasu gdy spalono mój dom wraz z moją żoną i dzieckiem, więc przeprowadzką nazwać tego nie mogę. Bardziej się wprowadzam niż przeprowadzam.
Tak więc wprowadzanie się do nowego lokum trwa w najlepsze od pewnego czasu. Gdy się zaczęło, pierwsze co zostało rozpakowane to łózko, a jakże. Na czymś trzeba ostatecznie spać, no i nie tylko. Jedno łóżko ma wiele zastosowań. Poza odpoczynkiem, dobrze spełnia role jadalni a także miejsca wszelakich rozrywek i rekreacji ...
Od sypialni się zaczęło a potem stopniowo powstawały nowe pomieszczenia. Całość procesu nadal trwa, no a jakże. Wole korzystać z dobrodziejstw łóżka niż rozpakowywać graty.
Mój wzrok powiódł na jeden z kartonów. Postanowiłem go otworzyć. W jego wnętrzu było trochę koronkowej, kobiecej bielizny. Co ciekawe majtki które mają materiału mniej więcej tyle co mała skarpetka potrafią kosztować więcej niż płaszcz na zimę, ale nie moja w tym głowa aby to oceniać. Poza kobiecymi łaszkami znalazłem w środku kryształ z miecza świetlnego. Mój pierwszy kryształ. Błękitny. Podobno oznaczał obrońce, którym kiedyś byłem. Ano broniło się tych ludzi przez potworami i dzikimi zwierzętami. Odszukiwało się członków ich rodziny. Jednak ostatnio zmieniłem barykadę.
Nie mogę powiedzieć że pracuje teraz dla imperium, albo że działam przeciwko republice. Te organizację są mi zupełnie obojętne. Faktem jest jednak, że coraz bardziej oddalam się od tego kim byłem: Jedi. Nie jestem już jedi. Podobno była dla mnie szansa. Około rok temu porzuciłem bezmyślne gonienie za zemstą. Za sprawą kobiety aczkolwiek sama zmiana jest na plus. Być może mógłbym wrócić, przyjąć zasłużoną karę a potem pomagać w jakiś sposób moim byłym braciom i siostrom z zakonu Jedi.
Jednak wybrałem inną drogę. Wybrałem wolność, wybrałem niezależność. Wybrałem zwykłe życie, z przygodami i adrenaliną, ale zwykłe życie nie związane z Jedi. Nie jestem złym człowiekiem, przynajmniej nie uważam się za takiego. Jeśli kiedyś jedi będą potrzebowali pomocy, nie zawaham się im pomóc. Jeśli stanie się coś złego i niewinni będą cierpieć, pomogę im. Jednak wybrałem życie zwykłego człowieka. Wybrałem wolność od obowiązków i zemsty. I wiecie co? To najlepsza decyzja jaką podjąłem.
Zamknąłem karton po chwili zastanowienia się nad swoim marnym życiem. Być może kiedyś pożałuje swoich wyborów. Być może znowu galaktyka postanowi się na mnie wyżyć. Jednak, w tym konkretnym momencie, w tej minucie tej sekundzie ... jestem szczęśliwy z tego co mam.
I tego każdemu nieszczęśnikowi w tej całej parszywej galaktyce życzę ...
Mitras- Zarząd Tarczy
- Liczba postów : 163
Join date : 11/07/2016
Age : 30
Skąd : Poznań
Profesjonalista
Znalazłem się na środku pustyni. Żar lał się z nieba a ja dosłownie rozpływałem się jak czekolada na słońcu pod swoją zbroją. Wszędzie widziałem piasek. Gdziekolwiek nie spojrzeć góry piasku, bezkresny ocean ciągnący się po sam horyzont. No cóż, przynajmniej nie zamarznę na śmierć. Ruszyłem prosto przed siebie, mając nadzieje, że to nieprzyjazne miejsce odkryje swoje tajemnice podczas mojej wędrówki. Nie przeliczyłem się. Kawałek dalej ujrzałem małą oazę. I to nie byle jaką!
Było to miejsce wręcz bajeczne. Dookoła małego stawku z krystalicznie czystą wodą rosły palmy dające cień, wszędzie rosła trawa. Rozstawiono tam leżaki a kuso ubrane różnokolorowe Twilekanki podawały zimne napoje oraz serwowały różnego rodzaju alkohole. Udałem się tam czym prędzej. Gdy zbliżyłem się do nich, kelnerki zaczęły ściągać moją zbroję. Nie chciałbym wyjść na jakiegoś dziwnego więc pozwoliłem im na to. W końcu nie często rozbiera cię tuzin pięknych kobiet. Właśnie ... ile ich tam było. Naliczyłem 15 ale mogłem się pomylić przez to wszystko. Co za dzień ... i jaki przyjemny koniec.
Zostałem w samych bokserkach. Jedna z kelnerek podała mi napój. Napiłem się go. Wtedy poczułem w ustach piach. Spojrzałem, że w szklance nie ma drinka, a jest tam piasek, który własnie wsadziłem sobie do buzi.
- Stang! - ryknąłem wypluwając piach - chcecie mnie zabić?!
Kelnerki nie odpowiedziały lecz nadal wykonywały swoje czynności olewając mnie zupełnie. Postanowiłem, że oleje je również. Zawinąłem z baru butelkę wina - tym razem dla pewności zabrałem zamkniętą - po czym rozwaliłem się na jednym z leżaków. Odkorkowałem winko i delektując się cieniem oraz lekkim powiewem wiatru, zrobiłem pierwszy łyk.
-STANG! - ryknąłem teraz jak dziki zwierz - Nosz kurna ZNOWU PIACH!! CZY WYŚCIE POWARIOWALI?!
Usłyszałem wtedy cudownie melodyjny, piękny kobiecy głos. Przemawiał do mnie ... właściwie to nie wiem skąd.
- Mitrasie ... Mitrasie nie denerwuj się. W snach przynoszę ci ukojenie gdy cierpisz w prawdziwym życiu. W śnie wtem przynoszę ci gorycz, gdy spotyka cię szczęście.
- O czym ty pieprzysz? - odpowiedziałem podirytowany
- Odrzuć zasłonę kłamstw. Odrzuć płaszcz utkany z prawd, które dzieją się tylko w twojej głowie. Odrzuć myśli, które czynią twoją dusze spokojną. Wyjdź ze strefy komfortu i pomyśl przez chwile debilu!
- Nie rozkazuj mi, dobra? Kim ty w ogóle jesteś?
- Jestem tobą!
- Zaraz, co? Pogięło cię? Po co więc ja rozmawiał bym sam ze sobą?
- Byś zauważył coś, co ci umyka cały czas. Byś się w końcu ogarnął!
- Co mam niby zauważyć? Jestem chyba sam na tyle spostrzegawczy, że wiem wszystko. Wiec odseparuj się ode mnie!
Głos zrobił się stanowczy.
- Jeśli się nie ogarniesz, dziewczyna zginie.
Obudziłem się zlany potem. Dawno nie miałem dziwnego snu. Ten był wyjątkowo dziwny. Zaraz ... o co w nim chodziło? Zaczynam zapominać. Może to i lepiej. Chociaż nie, jedno zdanie ... dwa zdania. Jedno z nich szło ... "Wyjdź ze strefy komfortu i pomyśl przez chwile debilu" drugie ... " Jeśli się nie ogarniesz, dziewczyna zginie.
Niepokojące słowa zostały mi w głowie chociaż ... a nie. Pieprzyć to. To tylko głupi sen.
Spojrzałem na Archid. Leżała na wierzchu, może zrobiło jej się zbyt ciepło. Odwróciłem wzrok w kierunku okna po czym coś mnie tknęło i znów spojrzałem na dziewczynę. Teraz to dostrzegłem. Już to widziałem lecz teraz dotarło do mnie ... Chwyciłem się przerażony za głowę.
O słodka mocy, ona jest w ciąży!
Było to miejsce wręcz bajeczne. Dookoła małego stawku z krystalicznie czystą wodą rosły palmy dające cień, wszędzie rosła trawa. Rozstawiono tam leżaki a kuso ubrane różnokolorowe Twilekanki podawały zimne napoje oraz serwowały różnego rodzaju alkohole. Udałem się tam czym prędzej. Gdy zbliżyłem się do nich, kelnerki zaczęły ściągać moją zbroję. Nie chciałbym wyjść na jakiegoś dziwnego więc pozwoliłem im na to. W końcu nie często rozbiera cię tuzin pięknych kobiet. Właśnie ... ile ich tam było. Naliczyłem 15 ale mogłem się pomylić przez to wszystko. Co za dzień ... i jaki przyjemny koniec.
Zostałem w samych bokserkach. Jedna z kelnerek podała mi napój. Napiłem się go. Wtedy poczułem w ustach piach. Spojrzałem, że w szklance nie ma drinka, a jest tam piasek, który własnie wsadziłem sobie do buzi.
- Stang! - ryknąłem wypluwając piach - chcecie mnie zabić?!
Kelnerki nie odpowiedziały lecz nadal wykonywały swoje czynności olewając mnie zupełnie. Postanowiłem, że oleje je również. Zawinąłem z baru butelkę wina - tym razem dla pewności zabrałem zamkniętą - po czym rozwaliłem się na jednym z leżaków. Odkorkowałem winko i delektując się cieniem oraz lekkim powiewem wiatru, zrobiłem pierwszy łyk.
-STANG! - ryknąłem teraz jak dziki zwierz - Nosz kurna ZNOWU PIACH!! CZY WYŚCIE POWARIOWALI?!
Usłyszałem wtedy cudownie melodyjny, piękny kobiecy głos. Przemawiał do mnie ... właściwie to nie wiem skąd.
- Mitrasie ... Mitrasie nie denerwuj się. W snach przynoszę ci ukojenie gdy cierpisz w prawdziwym życiu. W śnie wtem przynoszę ci gorycz, gdy spotyka cię szczęście.
- O czym ty pieprzysz? - odpowiedziałem podirytowany
- Odrzuć zasłonę kłamstw. Odrzuć płaszcz utkany z prawd, które dzieją się tylko w twojej głowie. Odrzuć myśli, które czynią twoją dusze spokojną. Wyjdź ze strefy komfortu i pomyśl przez chwile debilu!
- Nie rozkazuj mi, dobra? Kim ty w ogóle jesteś?
- Jestem tobą!
- Zaraz, co? Pogięło cię? Po co więc ja rozmawiał bym sam ze sobą?
- Byś zauważył coś, co ci umyka cały czas. Byś się w końcu ogarnął!
- Co mam niby zauważyć? Jestem chyba sam na tyle spostrzegawczy, że wiem wszystko. Wiec odseparuj się ode mnie!
Głos zrobił się stanowczy.
- Jeśli się nie ogarniesz, dziewczyna zginie.
Obudziłem się zlany potem. Dawno nie miałem dziwnego snu. Ten był wyjątkowo dziwny. Zaraz ... o co w nim chodziło? Zaczynam zapominać. Może to i lepiej. Chociaż nie, jedno zdanie ... dwa zdania. Jedno z nich szło ... "Wyjdź ze strefy komfortu i pomyśl przez chwile debilu" drugie ... " Jeśli się nie ogarniesz, dziewczyna zginie.
Niepokojące słowa zostały mi w głowie chociaż ... a nie. Pieprzyć to. To tylko głupi sen.
Spojrzałem na Archid. Leżała na wierzchu, może zrobiło jej się zbyt ciepło. Odwróciłem wzrok w kierunku okna po czym coś mnie tknęło i znów spojrzałem na dziewczynę. Teraz to dostrzegłem. Już to widziałem lecz teraz dotarło do mnie ... Chwyciłem się przerażony za głowę.
O słodka mocy, ona jest w ciąży!
Mitras- Zarząd Tarczy
- Liczba postów : 163
Join date : 11/07/2016
Age : 30
Skąd : Poznań
Profesjonalista
- Z rozkazu Imperator Sithów, za mordowanie rannych, okradanie zwłok, kanibalizm - jesteś skazana na śmierć przez powieszenie ... albo tortury.
Spojrzałem na kobietę. Była wychudzona, skrajnie wycieńczona i głodna. Trzech żołnierzy imperium wyżywało się nad nią. Zbliżyłem się powoli do nich i rzuciłem worek z głową stwora który sabotował imperialne placówki położone w dolnych częściach Nar Shaddaa.
- Wiedziałem, że skusisz się na Imperialne kredyty. Ciężkie polowanie?
- Bez wątpienia cięższe niż wasze - odparłem gdy żołnierz dokonał przelewu na moje konto.
Odwróciłem się na pięcie i udałem się w swoją stronę. Słyszałem krzyki tej kobiety. Błagała o pomoc. Chciałem wierzyć, że te słowa nie są skierowane do mnie. Chciałem zniknąć w swojej strefie komfortu, przecież nie zbawię całej galaktyki. Nawet jeśli bym jej pomógł ... ona mordowała rannych, okradała zwłoki po czym je spożywała. To zbrodnia ...
Z drugiej strony czy miała inny wybór? Czy nie została zmuszona do tego przez swoją sytuację? Zło jest złem, czy mniejsze czy większe, jednak ona ... nie miała wyboru. Żołnierze również. Muszą wykonać wyrok. Chociaż czy muszą się nad nią pastwić?
Robią to dla czystej przyjemności.
- Pomóż proszę - krzyczała kobieta, gdy żołdacy Imperium zaczęli ją rozbierać, we wiadomym celu.
- RAAAAA - krzyknął jeden z nich - Suka mnie ugryzła!
- Skuj ją, zrobimy to po mojemu - dodał drugi.
Zatrzymałem się. Odruchowo chciałem dobyć miecz świetlny. Nie ... zostawia ślady. Załatwimy to inaczej.
****
Wróciłem do domu. Spojrzałem na śpiące dwie niebieskie kuleczki. Jedno z nich jakby wyczuło moją obecność i obudziło się ukazując swoje chissowe czerwone oczy. Atris - takie imię jej nadałem. Dziewczynka. Podobna do Archid. Zaraz pewnie znowu zacznie płakać i będzie trzeba ją nakarmić. Dobrze, że mam trochę pieniędzy i stać mnie na opiekunkę. Jednak opieki prawdziwego rodzica, nie zastąpi im nic. Dlatego opiekę zatrudniam tylko wtedy gdy naprawdę muszę. Poza tym, zajmuje się nimi sam, osobiście. Lucien spał obok niewzruszony. Mój syn miał podobnie jak ja w nosie pewne sprawy. Noc gdy chciałem spać była dla niego dniem, dzień był dla niego nocą. Wszystko było jakieś z nim niepoukładane. Zupełnie jak ze mną.
Wziąłem Atris na ręce. Ciężko powiedzieć czy mnie już rozpoznaje czy nie, jednak zazwyczaj noszona była spokojna. Płakała jak się ją odstawiało do łóżeczka.
****
Gdy dzieci spały dobrałem się w końcu do swojego miecza. Od dawna chciałem to zrobić.
Skupiłem się na prądach mocy i zacząłem medytować. Miecz pod wpływem mocy, zaczął rozkładać się na części pierwsze. Czułem się jak padawan, konstruujący swój pierwszy miecz. Gdy dotarłem do kryształu, pozbyłem się go. Kolor fioletowy ... przestał mi odpowiadać. Zamiast niego, umieściłem w mieczu swój pierwszy kryształ, ten który zdobyłem jeszcze z moją mistrzynią. Gdy moja broń z powrotem odzyskała swój kształt odpaliłem ją. Klinga była koloru błękitnego. Ten kolor miecza miałem praktycznie od zawsze.
****
Wtedy pomyślałem znowu o tej kobiecie, którą uratowałem. Gdy rozprawiłem się z Imperialnymi powiedziałem jej tylko:
- Uważaj na siebie.
Ona wdzięczna, lecz wycieńczona powiedziała mi:
- Dziękuje panie ... Jak ci na imię?
- Mitras - odparłem
- Jak kiedyś będę miała dzieci, nazwę syna pana imieniem - powiedziała z przekonaniem
- Wątpię, by było to dobre imię - zwróciłem się do niej - Nie wiem czy chce pani nazwać synka po zbuntowanym Jedi.
- Zbuntowany czy nie, okazał pan mi łaskę. Zostaniesz do końca życia w moich oczach bohaterem.
- Nie jestem bohaterem. I nigdy nim nie będę.
Jestem profesjonalistą.
Mitras- Zarząd Tarczy
- Liczba postów : 163
Join date : 11/07/2016
Age : 30
Skąd : Poznań
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach