Część Trzecia - finał
Strona 1 z 1
Część Trzecia - finał
Rzecz się działa na jednej z małych, zapomnianych planet, należących do Republiki. Od powstania organizacji Tarczy upłynęły dwa wieki, a czas biegł nadal nieubłaganie.
Słońce zachodziło już nad maleńką, nieco prymitywną wioską, a ciemności nocy zaczynały swe rządy nad tym światem. Z okienek jednego z niepozornych domków bił blask ognia, wesoło tańczącego po drwach leżących w kamiennym palenisku kominka. Przed trzaskającymi płomieniami, w bujanym fotelu odpoczywał wiekowy staruszek. Na jego twarzy malował się spokój, powieki miał lekko przymknięte gdy nabijał fajkę tytoniem.
U stóp starca, na grubym dywanie kręciły się niecierpliwie małe dzieci, przebrane już w swoje kolorowe piżamy. Czekały na coś z wielkim zacięciem na swoich niewinnych twarzyczkach. Starzec odpalił wreszcie fajkę i pyknął z niej z błogim uśmiechem.
- To jaką historię chcecie usłyszeć dzisiaj? O ataku Imperium Sithów na Coruscant? - Dzieci pokręciły przecząco głowami. - O buncie Catharów na Taris? - Ponownie pomachały gwałtownie główkami w lewo i w prawo. - O wielkim kryzysie na Dromund Kaas? - Maluchy wręcz oburzone zaprzeczyły po raz trzeci. - Ech, no dobrze. Więc co mam opowiedzieć? - westchnął zrezygnowany starzec.
- O generale Kamzo i Mistrzyni Hei'lang! O ich miłości! - wysapała mała dziewczynka z warkoczykami. Nazywała się Elthina.
- I o walkach Tarczy na Oriconie! - poderwał się chłopiec o imieniu Kai, i zaczął udawać, że dzierży miecz świetlny, wydając z siebie jednocześnie charakterystyczny dźwięk "Ziuuuu!".
- Znowu ta historia? - zadumał się z uśmiechem ich dziadek. - Opowiadałem wam ją chyba ze sto razy. Nie macie jej dosyć? - Dzieci w odpowiedzi jeszcze raz pomachały przecząco główkami. A zrobiły to tak gwałtownie, że staruszek zaczął się obawiać, czy zaraz im nie odpadną.
Pyknął jednak jeszcze raz z fajki, rozsiadł się wygodniej i spojrzał nieobecnym wzrokiem w sufit. Dzieci z błyszczącymi oczami usiadły, objęły swoje kolana i czekały tak wiedząc, że ich dziadek zaraz zacznie snuć swe opowieści o dawnych, legendarnych czasach.
- Było to dawno, dawno temu, w zupełnie odległej od nas części galaktyki... Na przerażającym księżycu Oricon, gdzie nie ma dnia, a zamiast wody w rzekach płynie gorąca lawa - Staruszek zawiesił dramatycznie głos, śmiejąc się w duchu z przerażenia, jakie zawsze maluje się na buziach jego wnuków, chociaż słyszą jego opowieść po raz enty. - Na przeklętej powierzchni tego globu wylądowali przedstawiciele Tarczy Republiki, organizacji, która stoi na straży naszej galaktyki do dzisiaj.
- Dziadku, dziadku, powiedz kto przyleciał! - zażądała Elthina, chociaż doskonale znała odpowiedź.
Staruszek pyknął wesoło z fajki i przyjął podniosły ton.
- Zjawiła się Mistrzyni Hei'lang Chen, niezrównana w walce na miecze. Mistrz Sallaros Jan'yse, który panował nad Mocą z niezwykła precyzją. Tajemnicza Jedi Sara Ghat, do dzisiaj będąca zagadką dla archiwistów Zakonu. Rycerz Jedi Cus, czystej krwi Sith o wielkim sercu, zmagający się przez większość życia z różnymi uprzedzeniami. Przybyła także Cold'fury, słynna najemniczka, za której głowę Imperium wyznaczyło niebotyczną sumę. Wszyscy oni przylecieli, by jeden raz sprzymierzyć się z Imperium i zwalczyć wspólnego wroga, niebezpieczny kult Dzieci Ciemnej Strony Mocy.
- Dziadku, przybyli jeszcze Sithowie... - wyszeptał Kai, jakby bał się, że jakiś Sith go usłyszy i natychmiast przybiegnie sprawdzić, kto śmie rozmawiać o przedstawicielach tej elity Imperium.
- A tak - zasępił się starzec. Cienie rzucane przez światło ognia, tańczyły na jego pomarszczonej twarzy. - Pojawił się także Darth Oz'mak. Sith o sercu mroczniejszym od najciemniejszych, bezksiężycowych nocy. To on był inicjatorem sojuszu z Tarczą Republiki, to on negocjował zawiązanie przymierza, i to on zdradził ich, gdy tamci zostali wciągnięci w głąb terytorium wroga. Okazało się bowiem, że żaden groźny kult, o którym mówił Oz'mak, tak naprawdę nie istnieje. Tarczy przyszło walczyć z nieświadomymi niczego akolitami i ich Lordami, trenującymi akurat na Oriconie. Oz'mak wykorzystał ten moment i zaatakował własnych pobratymców, by osiągnąć swój cel i oszukać Tarczę. Nie działał jednak sam. Pomagał mu wierny Lord Rethron i znany najemnik oraz wyszkolony zawodowy morderca, których imiona jednak zniknęły w odmętach czasu.
Starzec skupił się na aspektach batalistycznych, gdy opowiadał jak Tarcza i Sithowie parli do przodu przez kręte drogi twierdzy. Chociaż walki te na pewno były wspaniałe w rzeczywistości, nie szczędził wielu ubarwień, ku radości maluchów.
- Wtem - przybrał nieco złowieszczy ton - Darth Oz'mak wciągnął Tarczę w ślepy zaułek i zwrócił się przeciwko przedstawicielom Republiki. Wywiązała się ciężka i dramatyczna walka. Oz'mak, praktycznie przeżarty przez Ciemną Stronę, był niemal nie do pokonania w walce jeden na jeden, ale Tarcza, stając ramię w ramię, dzielnie odparła atak Sitha i jego kompanów. Gdy już się wydawało, że zdradziecki Darth sparzy się na własnym pomyśle, wezwał ukryte posiłki i poderwał się do jeszcze jednego, szaleńczego ataku. Grupa Tarczy ledwo uszła z życiem i musiała się wycofać. Niestety, podczas tego starcia, Mistrzyni Hei'lang została poważnie raniona przez Oz'maka i straciła swoje dziecko, które nosiła pod sercem. To był owoc miłości jej i generała Kamzo, jednego z założyciel Tarczy.
Dziewczynka zakryła usta mała dłonią i wyszeptała:
- Biedna...
- Nikt nie patrzył w tym momencie na kodeks Jedi, czystość i te sprawy - kontynuował i uśmiechnął się smutno do siebie staruszek. - Natychmiast wezwano na Oricon Kamzo, który jak najszybciej przybył na złowieszczy księżyc. Na miejscu został potrójnie zaskoczony. Dowiedział się, że miał być ojcem i właśnie stracił swoje przyszłe dziecko, a jego ukochana jest nieprzytomna i w stanie niepewnym. Tego było za wiele nawet dla na ogół opanowanego generała. Żądny zemsty i oszalały z rozpaczy ruszył samotnie w głąb twierdzy, by dokonać śmiertelnego wyroku na Oz'maku. Jego śladem podążyła Jedi Sara Ghat, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w jakie ślepo wpakował się generał. Niestety, pod naporem przeważających sił wroga zostali rozdzieleni, a Sara musiała ratować się ucieczką.
Maluchy siedziały bez ruchu, wydawało się, że nawet nie oddychają, a wyrwać z tego stanu mogły je jedynie słowa ich dziadka.
- Jedi Sara udała się na Coruscant, gdzie w najlepszej klinice czuwali przy Hei'lang jej przyjaciele z Tarczy, do których dołączyła nieobecna na Oriconie padawanka Col.
- Niebieska Mistrzyni Col! - zapiszczała oburzona, mała Elthina. Col'sheer'ee była jej idolką i ulubioną postacią z dziadkowych opowieści.
- Tak, tak, moja droga - uśmiechnął się starzec i pogłaskał pojednawczo dziewczynkę po głowie. - Ale to było jeszcze zanim została słynną na całą galaktykę mistrzynią Jedi.
Starzec pyknął ostatni raz z fajki, odłożył ją i westchnął ciężko. Jego bruzdy na twarzy zdawały się jeszcze głębsze, a cienie nadały im niemal monumentalny wygląd.
- Na Coruscant Hei'lang w końcu odzyskała przytomność, ale zaraz potem dowiedziała się, że straciła swe nienarodzone dziecko, a generał Kamzo, jej ukochany, zaginął gdzieś na Oriconie, bowiem nie było z jego strony żadnego kontaktu, a wszelkie próby połączenia ze strony Tarczy spełzły na niczym. To wyciągnęło z Mistrzyni Chen mroczną siłę, która była ukryta i stłumiona gdzieś głęboko w niej, ale pod wpływem tak obciążających przeżyć, zdołała ponownie wypłynąć na wierzch...
Staruszek zamilkł na dłuższą chwilę. Jego wnuki szybko się zniecierpliwiły i śmiesznie marszcząc czoła domagały się kontynuacji.
- Hei'lang ogarnięta wielką, ale i przerażającą mocą, skierowała się ponownie na Oricon, żeby dokonać ostatecznego rozrachunku z Oz'makiem, a może i odnaleźć generała Kamzo.
Elthina, której oczy były wielkie jak talerze, zapytała:
- Dziadku, co się w końcu stało z Kamzo i z Hei'lang?
- I z Oz'makiem? - wtrącił Kai.
- Oz'mak? Gdy Mroczna Rada dowiedziała się o jego ekscesach i nieposłuszeństwie, odebrała mu tytuł Dartha i skazała na wygnanie. A Hei'lang i Kamzo? - Staruszek spojrzał na zegar. - To już opowieść na kiedy indziej. Późno już, zmykajcie do łóżek!
Słońce zachodziło już nad maleńką, nieco prymitywną wioską, a ciemności nocy zaczynały swe rządy nad tym światem. Z okienek jednego z niepozornych domków bił blask ognia, wesoło tańczącego po drwach leżących w kamiennym palenisku kominka. Przed trzaskającymi płomieniami, w bujanym fotelu odpoczywał wiekowy staruszek. Na jego twarzy malował się spokój, powieki miał lekko przymknięte gdy nabijał fajkę tytoniem.
U stóp starca, na grubym dywanie kręciły się niecierpliwie małe dzieci, przebrane już w swoje kolorowe piżamy. Czekały na coś z wielkim zacięciem na swoich niewinnych twarzyczkach. Starzec odpalił wreszcie fajkę i pyknął z niej z błogim uśmiechem.
- To jaką historię chcecie usłyszeć dzisiaj? O ataku Imperium Sithów na Coruscant? - Dzieci pokręciły przecząco głowami. - O buncie Catharów na Taris? - Ponownie pomachały gwałtownie główkami w lewo i w prawo. - O wielkim kryzysie na Dromund Kaas? - Maluchy wręcz oburzone zaprzeczyły po raz trzeci. - Ech, no dobrze. Więc co mam opowiedzieć? - westchnął zrezygnowany starzec.
- O generale Kamzo i Mistrzyni Hei'lang! O ich miłości! - wysapała mała dziewczynka z warkoczykami. Nazywała się Elthina.
- I o walkach Tarczy na Oriconie! - poderwał się chłopiec o imieniu Kai, i zaczął udawać, że dzierży miecz świetlny, wydając z siebie jednocześnie charakterystyczny dźwięk "Ziuuuu!".
- Znowu ta historia? - zadumał się z uśmiechem ich dziadek. - Opowiadałem wam ją chyba ze sto razy. Nie macie jej dosyć? - Dzieci w odpowiedzi jeszcze raz pomachały przecząco główkami. A zrobiły to tak gwałtownie, że staruszek zaczął się obawiać, czy zaraz im nie odpadną.
Pyknął jednak jeszcze raz z fajki, rozsiadł się wygodniej i spojrzał nieobecnym wzrokiem w sufit. Dzieci z błyszczącymi oczami usiadły, objęły swoje kolana i czekały tak wiedząc, że ich dziadek zaraz zacznie snuć swe opowieści o dawnych, legendarnych czasach.
- Było to dawno, dawno temu, w zupełnie odległej od nas części galaktyki... Na przerażającym księżycu Oricon, gdzie nie ma dnia, a zamiast wody w rzekach płynie gorąca lawa - Staruszek zawiesił dramatycznie głos, śmiejąc się w duchu z przerażenia, jakie zawsze maluje się na buziach jego wnuków, chociaż słyszą jego opowieść po raz enty. - Na przeklętej powierzchni tego globu wylądowali przedstawiciele Tarczy Republiki, organizacji, która stoi na straży naszej galaktyki do dzisiaj.
- Dziadku, dziadku, powiedz kto przyleciał! - zażądała Elthina, chociaż doskonale znała odpowiedź.
Staruszek pyknął wesoło z fajki i przyjął podniosły ton.
- Zjawiła się Mistrzyni Hei'lang Chen, niezrównana w walce na miecze. Mistrz Sallaros Jan'yse, który panował nad Mocą z niezwykła precyzją. Tajemnicza Jedi Sara Ghat, do dzisiaj będąca zagadką dla archiwistów Zakonu. Rycerz Jedi Cus, czystej krwi Sith o wielkim sercu, zmagający się przez większość życia z różnymi uprzedzeniami. Przybyła także Cold'fury, słynna najemniczka, za której głowę Imperium wyznaczyło niebotyczną sumę. Wszyscy oni przylecieli, by jeden raz sprzymierzyć się z Imperium i zwalczyć wspólnego wroga, niebezpieczny kult Dzieci Ciemnej Strony Mocy.
- Dziadku, przybyli jeszcze Sithowie... - wyszeptał Kai, jakby bał się, że jakiś Sith go usłyszy i natychmiast przybiegnie sprawdzić, kto śmie rozmawiać o przedstawicielach tej elity Imperium.
- A tak - zasępił się starzec. Cienie rzucane przez światło ognia, tańczyły na jego pomarszczonej twarzy. - Pojawił się także Darth Oz'mak. Sith o sercu mroczniejszym od najciemniejszych, bezksiężycowych nocy. To on był inicjatorem sojuszu z Tarczą Republiki, to on negocjował zawiązanie przymierza, i to on zdradził ich, gdy tamci zostali wciągnięci w głąb terytorium wroga. Okazało się bowiem, że żaden groźny kult, o którym mówił Oz'mak, tak naprawdę nie istnieje. Tarczy przyszło walczyć z nieświadomymi niczego akolitami i ich Lordami, trenującymi akurat na Oriconie. Oz'mak wykorzystał ten moment i zaatakował własnych pobratymców, by osiągnąć swój cel i oszukać Tarczę. Nie działał jednak sam. Pomagał mu wierny Lord Rethron i znany najemnik oraz wyszkolony zawodowy morderca, których imiona jednak zniknęły w odmętach czasu.
Starzec skupił się na aspektach batalistycznych, gdy opowiadał jak Tarcza i Sithowie parli do przodu przez kręte drogi twierdzy. Chociaż walki te na pewno były wspaniałe w rzeczywistości, nie szczędził wielu ubarwień, ku radości maluchów.
- Wtem - przybrał nieco złowieszczy ton - Darth Oz'mak wciągnął Tarczę w ślepy zaułek i zwrócił się przeciwko przedstawicielom Republiki. Wywiązała się ciężka i dramatyczna walka. Oz'mak, praktycznie przeżarty przez Ciemną Stronę, był niemal nie do pokonania w walce jeden na jeden, ale Tarcza, stając ramię w ramię, dzielnie odparła atak Sitha i jego kompanów. Gdy już się wydawało, że zdradziecki Darth sparzy się na własnym pomyśle, wezwał ukryte posiłki i poderwał się do jeszcze jednego, szaleńczego ataku. Grupa Tarczy ledwo uszła z życiem i musiała się wycofać. Niestety, podczas tego starcia, Mistrzyni Hei'lang została poważnie raniona przez Oz'maka i straciła swoje dziecko, które nosiła pod sercem. To był owoc miłości jej i generała Kamzo, jednego z założyciel Tarczy.
Dziewczynka zakryła usta mała dłonią i wyszeptała:
- Biedna...
- Nikt nie patrzył w tym momencie na kodeks Jedi, czystość i te sprawy - kontynuował i uśmiechnął się smutno do siebie staruszek. - Natychmiast wezwano na Oricon Kamzo, który jak najszybciej przybył na złowieszczy księżyc. Na miejscu został potrójnie zaskoczony. Dowiedział się, że miał być ojcem i właśnie stracił swoje przyszłe dziecko, a jego ukochana jest nieprzytomna i w stanie niepewnym. Tego było za wiele nawet dla na ogół opanowanego generała. Żądny zemsty i oszalały z rozpaczy ruszył samotnie w głąb twierdzy, by dokonać śmiertelnego wyroku na Oz'maku. Jego śladem podążyła Jedi Sara Ghat, zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, w jakie ślepo wpakował się generał. Niestety, pod naporem przeważających sił wroga zostali rozdzieleni, a Sara musiała ratować się ucieczką.
Maluchy siedziały bez ruchu, wydawało się, że nawet nie oddychają, a wyrwać z tego stanu mogły je jedynie słowa ich dziadka.
- Jedi Sara udała się na Coruscant, gdzie w najlepszej klinice czuwali przy Hei'lang jej przyjaciele z Tarczy, do których dołączyła nieobecna na Oriconie padawanka Col.
- Niebieska Mistrzyni Col! - zapiszczała oburzona, mała Elthina. Col'sheer'ee była jej idolką i ulubioną postacią z dziadkowych opowieści.
- Tak, tak, moja droga - uśmiechnął się starzec i pogłaskał pojednawczo dziewczynkę po głowie. - Ale to było jeszcze zanim została słynną na całą galaktykę mistrzynią Jedi.
Starzec pyknął ostatni raz z fajki, odłożył ją i westchnął ciężko. Jego bruzdy na twarzy zdawały się jeszcze głębsze, a cienie nadały im niemal monumentalny wygląd.
- Na Coruscant Hei'lang w końcu odzyskała przytomność, ale zaraz potem dowiedziała się, że straciła swe nienarodzone dziecko, a generał Kamzo, jej ukochany, zaginął gdzieś na Oriconie, bowiem nie było z jego strony żadnego kontaktu, a wszelkie próby połączenia ze strony Tarczy spełzły na niczym. To wyciągnęło z Mistrzyni Chen mroczną siłę, która była ukryta i stłumiona gdzieś głęboko w niej, ale pod wpływem tak obciążających przeżyć, zdołała ponownie wypłynąć na wierzch...
Staruszek zamilkł na dłuższą chwilę. Jego wnuki szybko się zniecierpliwiły i śmiesznie marszcząc czoła domagały się kontynuacji.
- Hei'lang ogarnięta wielką, ale i przerażającą mocą, skierowała się ponownie na Oricon, żeby dokonać ostatecznego rozrachunku z Oz'makiem, a może i odnaleźć generała Kamzo.
Elthina, której oczy były wielkie jak talerze, zapytała:
- Dziadku, co się w końcu stało z Kamzo i z Hei'lang?
- I z Oz'makiem? - wtrącił Kai.
- Oz'mak? Gdy Mroczna Rada dowiedziała się o jego ekscesach i nieposłuszeństwie, odebrała mu tytuł Dartha i skazała na wygnanie. A Hei'lang i Kamzo? - Staruszek spojrzał na zegar. - To już opowieść na kiedy indziej. Późno już, zmykajcie do łóżek!
Kamzo- Trooper
- Liczba postów : 483
Join date : 13/02/2015
Age : 38
Skąd : Święta Warmia
Similar topics
» Czesc trzecia- ucieczka (turbostreszczenie)
» Część 4 - Finał
» Część VI - Finał (3/3) "?"
» Część VI - Finał (2/3) "Piach"
» Część 3 - Finał (prolog)
» Część 4 - Finał
» Część VI - Finał (3/3) "?"
» Część VI - Finał (2/3) "Piach"
» Część 3 - Finał (prolog)
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach