Nigdy nie jest za późno...
Strona 1 z 1
Nigdy nie jest za późno...
Elisias siedziała w ciszy, wsłuchując się w szum wody z pobliskiego wodospadu.
Minutę później poczuła znajomą aurę. Aurę, której nie czuła od ...
-Witaj - przemówiła
-Jak mnie znalazłaś? - zapytała Elisias nie przerywając medytacji.
- Wbrew pozorom nie było trudno. Biorąc pod uwagę więź jaka między nami jest - potrafię cię wyczuć z bardzo daleka.
-Czego chcesz Wiris? - warknęła Elisias
Wiris zupełnie nie przejęła się pytaniem. Rozejrzała się po okolicy.
- Widzę, że nie jesteś tu sama. Kim jest twój towarzysz? Jakiś kochanek? - uśmiechnęła się na samą myśl siostry w ramionach jakiegoś mężczyzny.
- Moja padawan, jeśli tak można ją nazwać. Ale skoro odeszłam z zakonu ... raczej nazwałabym ją uczennicą.
- Właśnie Elis, dlaczego odeszłaś ?
Elisias umilkła i opuściła głowę w dół.
- A więc tak - Wiris przerwała ciszę - Przeze mnie. Jedi stawiają obowiązek ponad uczucia. Doszłaś do wniosku, że gdyby ktoś rozkazał ci mnie zabić nie zrobiła byś tego.
Elis nadal milczała.
- Spoko, twoje milczenie potwierdza moją teorie. Możesz wiedzieć, że ja również nie dałabym rady cię zabić. Ale potężnemu Darthowi nikt nie rozkazuje, więc nie mam tego problemu.
- Przyszłaś tu tylko po to aby wykładać mi zalety ciemniej strony? - zapytała Elis
-Nie. Przyszłam cię o coś prosić.
Elisias wstała z wrażenia.
- Ty, prosić mnie? O co?
Wiris nie odpowiedziała. Jedną ręką odsłoniła czarną szatę która skrywała coś , co Wiris obejmowała w drugiej ręce.
- Chyba żartujesz - odpowiedziała Elis gdy zobaczyła co skrywa szata Wiris.
- Ukryj go. Nie mówię, że masz się nim zajmować. Znajdź mu rodzinę. Ma żyć, ma być bezpieczny, rozumiesz?-w oczach Wiris pojawiły się łzy.
-Ja... nie moge...
-Elis błagam cię. Jesteś moją i jego jedyną nadzieją. Nie będzie bezpieczny przy mnie. Ja... nie chce go opuszczać. Nawet nie wiesz, jakie to trudne dla mnie. Matka która zostawia swoje dziecko - łzy leciały kropla po kropli Wiris po policzkach - Musisz go ukryć. Nie mogę wiedzieć gdzie. Wtedy będzie bezpieczny.
- Anisias - Elis przemówiła jej prawdziwym imieniem
-Nie Elis, musisz to zrobić.
-Anis, jest w tobie dobro. Chodź z nim. Chodź ze mną. Przejdź na drogę światła. To dziecko to twoja jasną stronę. Nie musisz go opuszczać. Odrzuć gniew, pasję, mrok. Chodź z nim. Zrób to ... dla niego.
Wiris przekazała Elis niemowlę. Elis popatrzała na nie. Miało zielone oczy Wiris.
Wiris zaś odeszła kawałek w kierunku wyjścia.Po jej policzkach nadal spływały łzy.
- Dla mnie już za późno Elis. Zadbaj o to, aby miał lepsze życie odemnie.
Wiris wyszła z jaskini.
- Nigdy nie jest za późno - rzuciła Elisias lecz jedyną osobą która to usłyszało było dziecko.
Minutę później poczuła znajomą aurę. Aurę, której nie czuła od ...
-Witaj - przemówiła
-Jak mnie znalazłaś? - zapytała Elisias nie przerywając medytacji.
- Wbrew pozorom nie było trudno. Biorąc pod uwagę więź jaka między nami jest - potrafię cię wyczuć z bardzo daleka.
-Czego chcesz Wiris? - warknęła Elisias
Wiris zupełnie nie przejęła się pytaniem. Rozejrzała się po okolicy.
- Widzę, że nie jesteś tu sama. Kim jest twój towarzysz? Jakiś kochanek? - uśmiechnęła się na samą myśl siostry w ramionach jakiegoś mężczyzny.
- Moja padawan, jeśli tak można ją nazwać. Ale skoro odeszłam z zakonu ... raczej nazwałabym ją uczennicą.
- Właśnie Elis, dlaczego odeszłaś ?
Elisias umilkła i opuściła głowę w dół.
- A więc tak - Wiris przerwała ciszę - Przeze mnie. Jedi stawiają obowiązek ponad uczucia. Doszłaś do wniosku, że gdyby ktoś rozkazał ci mnie zabić nie zrobiła byś tego.
Elis nadal milczała.
- Spoko, twoje milczenie potwierdza moją teorie. Możesz wiedzieć, że ja również nie dałabym rady cię zabić. Ale potężnemu Darthowi nikt nie rozkazuje, więc nie mam tego problemu.
- Przyszłaś tu tylko po to aby wykładać mi zalety ciemniej strony? - zapytała Elis
-Nie. Przyszłam cię o coś prosić.
Elisias wstała z wrażenia.
- Ty, prosić mnie? O co?
Wiris nie odpowiedziała. Jedną ręką odsłoniła czarną szatę która skrywała coś , co Wiris obejmowała w drugiej ręce.
- Chyba żartujesz - odpowiedziała Elis gdy zobaczyła co skrywa szata Wiris.
- Ukryj go. Nie mówię, że masz się nim zajmować. Znajdź mu rodzinę. Ma żyć, ma być bezpieczny, rozumiesz?-w oczach Wiris pojawiły się łzy.
-Ja... nie moge...
-Elis błagam cię. Jesteś moją i jego jedyną nadzieją. Nie będzie bezpieczny przy mnie. Ja... nie chce go opuszczać. Nawet nie wiesz, jakie to trudne dla mnie. Matka która zostawia swoje dziecko - łzy leciały kropla po kropli Wiris po policzkach - Musisz go ukryć. Nie mogę wiedzieć gdzie. Wtedy będzie bezpieczny.
- Anisias - Elis przemówiła jej prawdziwym imieniem
-Nie Elis, musisz to zrobić.
-Anis, jest w tobie dobro. Chodź z nim. Chodź ze mną. Przejdź na drogę światła. To dziecko to twoja jasną stronę. Nie musisz go opuszczać. Odrzuć gniew, pasję, mrok. Chodź z nim. Zrób to ... dla niego.
Wiris przekazała Elis niemowlę. Elis popatrzała na nie. Miało zielone oczy Wiris.
Wiris zaś odeszła kawałek w kierunku wyjścia.Po jej policzkach nadal spływały łzy.
- Dla mnie już za późno Elis. Zadbaj o to, aby miał lepsze życie odemnie.
Wiris wyszła z jaskini.
- Nigdy nie jest za późno - rzuciła Elisias lecz jedyną osobą która to usłyszało było dziecko.
Elisas- Jedi
- Liczba postów : 238
Join date : 15/12/2015
Age : 29
Skąd : Prylandia
Similar topics
» Nie zapomnę ... Nigdy!
» Gdzie to jest...
» Czym jest Światło?
» Czym jest Tarcza?
» Jestem jej, a ona jest moja.
» Gdzie to jest...
» Czym jest Światło?
» Czym jest Tarcza?
» Jestem jej, a ona jest moja.
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach