Kroniki Rogatej Jedi cz. 2 - Szanuj nie znaczy ufaj
Strona 1 z 1
Kroniki Rogatej Jedi cz. 2 - Szanuj nie znaczy ufaj
ROZDZIAŁ I
"Błysk Ostrza" - wiekowy frachtowiec klasy Defender tak często modyfikowany przez wszelakich pilotów od Mistrza Von'teri do Mistrza Teru i Ashoni, która zezwoliła na jego modyfikacje kapitan Shil'gote Kaan, że z klasycznego Defendera pozostał mu jedynie kadłub. Albo nie. Nawet nie kadłub. Sam kształt kadłuba. Reszta to zamienniki z innych Coreliańskich jednostek czy nawet myśliwców Republiki (jak cięższe działka czy wyrzutnie torped).
Obecnie na pokładzie wiekowej i niemal legendarnej maszyny przestrzeń przemierzała togrutańska Jedi, a statek był poważnie uszkodzony przez sabotujące go wcześniej droidy, przez co maszynownia była w tak opłakanym stanie, że pobyt w niej groził wyssaniem w próżnię. Ashoni siedziała w kokpicie próbując nawiązać połączenie z kimkolwiek... W tej sytuacji nawet porwanie przez Zakuul miało szersze perspektywy przetrwania niż śmierć głodowa na pokładzie zdezolowanego frachtowca. Zielono - srebrny droid popiskiwał kręcąc przy konsoletach... Spanikowany starał się ogarnąć cokolwiek, co nie było możliwe... I Ash o tym dobrze wiedziała... Nie liczyła na technike, a zauwała Mocy... Skupiona na medytacji starała sie wyłapać może innego użytkownika Mocy... Niestety mimo kilkunasty godzin intensywnej medytacji jej się to nie udało.
Nagle słychać buczenie systemów, a światło z migającego czerwonego zmieniło się na awaryjne światło białe - komunikacja została przywrócona... Przynajmniej póki co. Jedi rzuciła się do komunikatora tak jak stała i wysłała drugi raz sygnał alarmowy na każdej częstotliwości.
- Jestem Tarisaa Codê z klanu kupieckiego... Mój statek uległ awarii. Potrzebuję pomocy z zewnątrz. Dobrze zapłacę... Powtarzam! Dryfuje w przestrzeni w uszkodzonym statku... Dobrze zapła... - sygnał się urwał... Rezerwy zasilania się wyczerpały. Ashoni osunęła się opierając o terminal.
- Oby ktoś to usłyszał... - wyszeptała do siebie z lekko podłamanym głosem - oby ktoś usłyszał - powtórzyła.
ROZDZIAŁ II
Po kilku godzinach tuż przed Błyskiem z nadprzestrzeni wyszło kilka nieoznakowanych statków. Zapewne próbowali się skontaktować, ale uszkodzony system komunikacji było to uniemożliwione. Przez dość spory iluminator w kokpicie Jedi zauważyła dwa zbliżające się holowniki i jeden większy statek, który zaczął się ustawiać do dokowania. Zrzuciła pośpiesznie szaty i wrzuciła je pod pokład, gdzie również nakazała schować się droidowi. Pobiegła potem w samej bieliźnie do ładowni gdzie założyła kombinezon na odkryte ciało a na czoło gogle. Wtem zorientowała się, że przy pasie wciąż ma przypięte miecze świetlne. Schowała je w kozakach sięgających prawie do kolan, a w ich miejsce przyczepiła skórzaną kabure z blasterem budowy verpińskiej. Akurat zakończyła przebranie gdy śluza się otworzyła a na pokład wkroczył dość pokaźnie zbudowany mężczyzna w okazałym kapeluszu wraz z dwoma nieco mniejszymi kamratami z twarzami schowanymi pod hełmami.
Ashoni powoli wyszła z ładowni pomagając sobie rękoma przy przechodzeniu przez drzwi, które się zacięły przez awarie zasilania. Stanęła od frontu największego i oparła się o ściane.
- Ty jesteś ta cała Tarisaa? - zapytał - Na nagraniu miałaś mniej zmarszczek - zarechotał.
Jedi zignorowała uwage.
- Pomożecie, czy zebrałeś tu swoją bande tylko po to by się dopieprzyć do mojego wieku? - wypaliła starając się nie spalić przykrywki
- Mówiłaś coś o zapłacie - pirat jakby zdradził się z tym, że chodzi mu tylko o pieniądze - Jak duża będzie zapłata?
- Mam wiele wpływów... Możecie dostać ile tylko zapragniecie. Mój ojciec mógłby wyrzucać kredytki oknem przez dwa dni i nie zauważyłby, że mu ich ubyło - zaczęła kłamać by utrzymać pozory
- Naaaprawde? - pirat gdy tylko usłyszał o bogactwie rodu Tarisyy dostal niemal orgazmu - Doobrze... Nie pozwolimy by taka okazja się zmarnowała, prawdaaa? - kamraci przytaknęli - Więc kochaniutka... Naprawimy ci statek i damy schronienie na te kilka dni, które potrwa naprawa - Ash stała wpatrzona w okazałego pirata jakby nie do końca wierząc w to co słyszy.
- Dobrze... Tylko nie za długo! Bardzo nie lubię opóźnień... A jak ja czegoś nie lubie, to tatuś wysyła swoją prywatną armie by tego nie było - grała dalej swoją role... Zaczęło się to jej nawet podobać. Pirat zaprowadził ją na swój statek, a holowniki zajęły się zabraniem uszkodzonego Blasku do bazy piratów.
ROZDZIAŁ III
Po przylocie Ashoni czy raczej obecnie Tarisaa dostała eskortę i własny pokój do którego została zaprowadzona. Po chwili "zakwaterowania" wrócił dowódca bandy z wieszakiem pełnym kiecek, biżuterii i innej odzieży noszonej głównie przez szlachcianki w całej galaktyce.
- Masz, przebierz się... Na bal tak nie pójdziesz
- Na bal? - zapytała zdezorientowana Jedi
- No bal, impreza, melanż, popijawa... Nie wiem jak wy to u siebie nazywacie - zagubił się troche
- A z jakiej to okazji? - zapytała
- Z okazji największego zarobku w historii naszej bandy! - niemalże wyśpiewał. Ashoni była totalnie rozbita.
- Dobrze... Zejde za pół godziny... A teraz wyjdź - wykonała gest jak typowa księżulka - Chcę się przebrać! - pirat wyszedł i zamknął za sobą drzwi.
- Za pół godziny... - mruknął do siebie.
Minęło ledwo dwadzieścia minut jak Asho... to znaczy Tarisaa pojawiła się w typowo wieczorowym stroju na bankiecie wyprawianym przez piratów. Oczywiście z balem to nie miało nic wspólnego poza nazwą. W prawdzie był parkiet i troche osób na nim tańczyło, jednak nie były to tańce "balowe"
- Chodź śliczna! - zawołał szef bandy głosem na tyle donośnym, że przebił się przez całą sale mimo głośnej muzyki - możesz sobie dziś pozwolić na co zechcesz!
Gdy togrutantka przemierzała sale po drodze mijała strażników, piratów, handlarzy niewolników i sprzedawców przyprawy. Jednak jej uwagę przykuła zielona miraliańska dość skąpo ubrana kelnereczka. Wyczuwała coś dziwnego w jej aurze, ale nie miała czasu by zastanawiać się co to. Doszła do otoczenia pirata, który wskazał jej miejsce obok siebie. Niechętnie siadła z lekkim grymasem na twarzy.
- Kelner! Daj mi tu dwa dobre drinki. Tylko migiem!
- Ja nie piję - odpowiedziała
- Ale dziś wypijesz - przerwał jej pirat
- Nie powinnam...
- Jeżeli nie wypijesz z nami to pogwałcisz nasze święte prawo gościnności - oburzył się pirat i dał dyskretnie małą karteczke kelnerowi odsyłając go. Ash westchnęła głęgoko
- No dobrze... Wypiję
Minęła chwila jak Jedi się rozluźniła, a kelner przyniósł drinki w dwóch kieliszkach. Szef piratów wzniósł toast
- Za naszą śliczną inwe... Tarisee Corde! - wszyscy wraz unieśli kieliszki, kufle i inne naczynia z alkoholem po czym impreza zaczęła się rozkręcać. Ashoni wypiła drinka, do którego szef nakazał dosypać środków odurzających. Gdy Jedi zasnęła, piraci którzy zaczęli się domyślać, że coś jest nie tak przeszukali ją, jej pokój i statek. Gdy dowiedzieli się, że to wszystko było oszustwem - szef nakazał rozebrać ją do samej bielizny i zamknąć w celi. Jak im nakazano tak zrobili. Po kilku dniach Ashoni ockneła sie w samej bieliźnie wisząc pośrodku małego pomieszczenia z rękoma rozłożonymi na boki, przyczepionymi czymś na wzór kajdanek do filarów w pomieszczeniu. Bez mieczy świetlnych, bez pomocy z zewnątrz. Jedyne co jej zostało to zaufać Mocy i swojemu doświadczeniu... Choć i to mogło być trudne w tej sytuacji..
C.D.N.
Gray Jedi MAster- Jedi
- Liczba postów : 31
Join date : 30/08/2016
Age : 25
Skąd : Gdzieś w odległej galaktyce
Similar topics
» Kroniki Rogatej Jedi cz. 1 - Śledztwo Jedi
» Kroniki Rogatej Jedi - Epilog
» Kroniki Rogatej Jedi cz. 3 - Przyjaciel w potrzebie
» Kroniki Rogatej Jedi cz. 4 - Coś się kończy, coś się zaczyna
» Salorus – Ja, Jedi
» Kroniki Rogatej Jedi - Epilog
» Kroniki Rogatej Jedi cz. 3 - Przyjaciel w potrzebie
» Kroniki Rogatej Jedi cz. 4 - Coś się kończy, coś się zaczyna
» Salorus – Ja, Jedi
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach