Skradzione plany - 17.03.2017
Strona 1 z 1
Skradzione plany - 17.03.2017
Prowadzący:
- Mitras
- Gosia
Gracze:
- Darth Eliphas
- Lord Aleniss
- Lord Bobia
- Lord Destractus
- Lord Grotnis
- Lord Rachaella
- uczeń Tzen
- Ain’res
- Sirisan
Członkowie Ostrza Imperium stawili się na rozkaz Imperator na Vindiccie w pokoju odpraw. Oprócz Sithów, nieco z tyłu stał chiss Ain’ress. Rachaella skrzywiła się mimowolnie na jego widok. Agent komórki znanej jako Oko Imperator, powołanej po to, by zdawać raporty z ich działań bezpośrednio Acinie. Jego niechęć do Sithów była tak oczywista, że nie potrzeba było jej zdolności, by ją wyczuć.
- Witajcie w tym „pięknym” dniu. - rozpoczęła zebranie Aleniss – Nasza Imperator ma dla nas kolejne ważne zadanie. Tym razem to nie próba. Zaczęło się robić poważnie.
- Tak tak, wiemy… - mruknął Darth Eliphas.
- Imperium pracowało nad pewnym rodzajem broni masowego rażenia. Specyfikację techniczną przesłałam na wasze datapady, nie będę się teraz nad tym rozwodzić. Po inwazji Zakuul, projekt został zamrożony. Jednak jak wszyscy wiemy Imperium jest… - zawiesiła głos parząc na chissa - ...niestabilne. W posiadanie tych planów weszła pewna grupa terrorystów. I tutaj zaczyna się zabawa.
- Cudownie. Jak zwykle ktoś wykrada nam plany sprzed nosa – westchnął Lord Grotnis.
- Te plany mają strategiczne znaczenie dla rozwoju obronności Imperium, dlatego rozkazem Imperator Aciny, mamy je odzyskać.
- I zabić tych, którzy je wykradli, prawda? - w głosie potężnego Lorda Destractusa zabrzmiała nadzieja.
- Dziś nie zabijamy, bierzemy w niewolę. Imperium potrzebuje rąk do pracy, samo się nie odbuduje. - rozkazał Eliphas. Smutek Destractusa był widoczny nawet mimo hełmu.
- Czy od takich zadań nie mamy agentów? - Rachaella wystąpiła nieco do przodu, posyłając do chissa jeden ze swoich najsłodszych niewinnych uśmiechów.
- A wy sobie po prostu posiedzicie? - odciął się jej.
- Mamy. Ale sprawa nie jest tak prosta. - Aleniss włączyła hologramową mapę. - Baza buntowników znajduje się na asteroidzie, w tym sektorze. Ma dwojaką funkcję. Wydobywczą oraz… więzienną.
- Więcej rąk do pracy! – ucieszył się Eliphas.
- Przekradamy się, czy sugerujecie atak bezpośredni? - zapytał Lord Destratus.
- Dostać się niezauważenie na małą asteroidę? Niewykonalne. – Rachaella pokręciła głową.
- Dokładnie. – przytaknęła Aleniss – Ale mam pewien pomysł. Wszystko zaplanowałam, czekam tylko na waszą akceptację. Zostaniecie tam wysłani… jako więźniowie.
- Więźniowie?!
- Ośmioro więźniów… W tym czystokrwiści. Nietypowa dostawa.
- A miecz to gdzie mam sobie przemycić? W odbycie?! - żachnął się Destractus.
- No, przynajmniej problem wyposażenia się rozwiązał, Lord Destractus zgłosił się na ochotnika – Eliphas klasnął w dłonie.
- Mogłabym przemycić was jako transport więźniów. Zdaję sobie sprawę, że to mało komfortowe, ale moim zdaniem to jedyna opcja, by się tam dostać. Zostaniecie zamknięci w przenośnych celach. Wyposażenie zostanie ukryte pod podłogą. Gdy dotrzecie na miejsce, moi technicy uwolnią was zdalnie.
- Kto kontroluje stację? - wtrąciła Lord Bobia
- Buntownicy. Ale transport więźniów zostanie przepuszczony, wszystko przygotowałam.
- Dostać się to jedno. Inną sprawą jest wydostanie się z planami.
- Wydobycie was będzie polegało na jednoczesnym ataku na bazę dwóch krążowników, Vindicty prowadzonej przez Lorda Vemrira i mojej Darkness. Odbijemy was, gdy tylko zdobędziecie plany. Pytania?
- Jaki jest plan B? Gdyby jakimś cudem nam się nie powiodło? - Lord Bobia nadal pozostawała sceptyczna.
- Plan B zakłada abordaż na szeroką skalę, czego wolałabym uniknąć. Jeżeli nie ma pytań, zapraszam na prom, który zabierze was na miejsce.
- I pamiętajcie żadnych trupów. Jeńcy w łańcuchy – przypomniał Eliphas.
- Taką mam nadzieję. Zero trupów – przytaknęła.
Zostali zamknięci w malutkich, przenośnych celach energetycznych. Aleniss pozostała na Vindiccie skąd koordynować miała misję, a do agenta dołączył inny członek Oka, kolejny chiss, Sirisan.
Sithowie, nieprzyzwyczajeni do roli niewolników byli nerwowi. Jedynie Tzen wyglądał, jakby czuł się w swojej klitce niemal komfortowo.
Po trzech godzinach lotu dotarli do asteroidzie i zostali przetransportowani do bloku więziennego. Pole energetyczne jednak nie zniknęło jak to było zaplanowane. Byli uwięzieni.
Trzech nadzorujących ich strażników w imperialnych pancerzach przechadzało się pomiędzy celami.
- No tośmy się wjebali… jak dżem wiśniowy na grzance Jezgo. - mruknął Eliphas.
- Niech ja dorwę tę dziwkę…. - Destractus wyklinał Aleniss z zaciśniętymi pięściami.
- Hej, ty tam, bancia mordo! - Tzen zaczął tłuc pięściami w ścianę celi – Przynieś mi coś do picia!
Gdy strażnik się zbliżył, Rachaella skupiła się na jego umyśle, usiłując zmusić go do otwarcia chociaż jednej celi… Gdy nagle mężczyznę odrzuciło w tył i huknął o komputer sterujący. Zaskoczona spojrzała na Dartha który stał w celi z wyciągniętą dłonią. Za jego przykładem poszedł Destractus, rozprawiając się z drugim strażnikiem.
- Aha… no to tyle, jeśli chodzi o subtelności… - mruknęła do siebie. Plaśnięcie o czoło Ain’ressa rozniosło się echem po więzieniu.
Zawyły syreny alarmowe. Do bloków wpadło dziesięciu uzbrojonych buntowników i dwa opancerzone droidy bojowe.
- Dzięki… dowódco… - jęknął Grotnis.
- To on! - Eliphas wskazał na swojego ucznia.
- Tak, widziałem, to on! - dodał Destractus opuszczając ręce.
- Co ja?! - jęknął Tzen – nawet ręki nie podniosłem!
- Zamilcz… w domu porozmawiamy.
- Wyciągnąć go! - wrzasnął jeden z żołnierzy, najwyraźniej dowódca – wymierzyć dwadzieścia batów!
- Łaskotki? A żebyś się nie spocił ty kretynie o banciej mordzie! – wrzasnął poirytowany uczeń.
Korzystając z zamieszania, Rachaella wycofała się w kąt celi i sięgnęła po ukryty komunikator.
- Aleniss? Coś poszło nie tak.
- Jak im coś nie wyszło to zapierdolę technika i spróbuję coś zrobić – nadeszła przerywana wiadomość z krążownika.
Pole celi Tzena opadło i dwóch rosłych strażników złapało go za ramiona.
- Twoje dwadzieścia batów to jak pieszczoty kurtyzany na Nar Shadaa!
Rozległ się trzask miażdżonej krtani – to Destractus powalił jednego ze strażników. Z podłogi w celi Tzena wyleciał jego miecz i prowadzony przez Eliphasa wpadł do ręki właściciela. Tzen nie marnując czasu rzucił się na pierwszego z brzegu buntownika.
- Eee… co dokładnie miałaś na myśli, mówiąc żadnych trupów? - powiedziała do komunikatora Rachaella, obserwując jak kolejny żołnierz pada martwy na posadzkę.
- Kurwa mać! - jednocześnie wrzasnął Eliphas – mówiłem NIE ZABIJAĆ!
- Hej dupku! Zabiłem twoją matkę! - Destractus prowokował najbliższego ze strażników tłukąc pięściami w pole energetyczne – jęczała jak dziwka z Nal Hutta! - zarechotał.
- On ma broń! - wrzasnął dowódca – otworzyć ogień, strzelać, żeby zabiiiić! - jego krzyk zdusił chwyt Mocy Grotnisa. Kolejnych dwóch buntowników Elip cisnął o ścianę. W tym momencie pole energetyczne ich cel opadło. Byli wolni. Natychmiast wydobyli ukrytą broń. Rachaella narzuciła na siebie barierę i starała się zejść z linii strzału. Trzasnął łamany kark dowódcy.
- NIE ZABIJAĆ!
- Ale Mistrzu… - rzucił Tzen nie przerywając odbijania strzałów – to strażnicy, a nie niewolnicy do pracy….
- Tortury zmienią ich w niewolników. Na pewno bardziej posłusznych niż wy!
Z oczu zniknął im Ain’res, który używając generatora niewidzialności zakradł się do jednego z droidów i za pomocą wibroostrza sprawnie rozciął przewód zasilający, obezwładniając maszynę. Drugi droid natychmiast aktywował tarcze i wziął na cel najbliższego Sitha.
Tzen zamachnął się na nogi buntownika, który odskoczył… ale zaraz jego i jego towarzysza cisnęła o ścianę fala energii posłana przez Rachaellę. Sithanka musiała zaraz po tym przejść do obrony, gdy podniesiony i zgniatany Mocą przez Dartha ostatni droid zaczął strzelać na wszystkie strony. W końcu Lord Bobia zrzuciła na droida ciężki panel sufitowy i ostatecznie zakończyła walkę. Syreny jednak nie milkły.
- Awaryjne zamykanie grodzi za 10… 9… 8…
Wypadli przez drzwi więzienia na korytarz, a za nimi grodź zamknęła się z sykiem.
Sirisan podniósł ostrzegawczo dłoń. Zza rogu słychać było rozmowę dwóch żołdaków.
- No agenty… wykażcie się. Nie zabijać, rozejrzeć się... – Darth nie zdążył dokończyć rozkazu, kiedy Destractus „subtelnie” wychylił się zza rogu, zapominając, że ma na głowie hełm wielkości łba nerfa. Natychmiast zwrócił na siebie uwagę jednego z buntowników.
Eliphas zareagował błyskawicznie, przyciągając do siebie zbliżającego się żołdaka, tak, że zniknął w korytarzu z dala od wzroku towarzysza. Niestety równie szybko zareagował Destractus, który niewiele myśląc przebił nieszczęśnika mieczem.
- No to tyle ze skradania... – warknął Ain, który nie zdążył nawet włączyć generatora niewidzialności. - ...infiltracja, cicha robota z Sithami? Po prostu nieee...
- Des… - wycedził przez zęby Eliphas – czego, kurwa, nie rozumiesz w zdaniu „nie zabijać”?! Mam ci to przeliterować?!
- Nic mu nie będzie… - Des podniósł ciało za fraki i próbował oprzeć o ścianę – Widzicie? Jak nowy. - Ciało opadło z hukiem na ziemię. Z jego komunikatora dało się usłyszeć zaniepokojony głos drugiego żołnierza:
- ksszzz… Stary? Wszystko ...kszzz… w porządku?
- Jasne, wszystko ok – Sirisan zareagował pierwszy, odpowiadając przez komunikator. Zamarli w oczekiwaniu, bojąc się nawet oddychać.
- Ale się spietrałem! ..kszzz… Wracaj tu .. kszzz… głodny jestem! - na szczęście towarzysz martwego buntownika okazał się niezbyt bystry. Przez chwilowe skupienie uwagi wszystkich na komunikatorze, nikt nie patrzył na poczynania Destractusa, który Mocą podniósł zwłoki, uniósł je nad ziemię… i przelewitował je korytarzem. Czegokolwiek by nie oczekiwał, efekt był absurdalny. Stopy unosiły się dziesięć centymetrów nad podłogą, a bezwładne członki majtały na wszystkie strony. (roll 1/100….)
- Pracuję z kretynem… - Ostrze miało okazję po raz pierwszy obserwować załamanie psychiczne swojego lidera, który stanął przy ścianie i zaszlochał. Jego uczeń położył mu pocieszająco dłoń na ramieniu. - Schowaj się młody… Ten debil nas wszystkich zabije...
- Gościu… Co ci jest? - Strażnik na szczęście okazał się nie tylko niezbyt bystry, ale najwyraźniej również ślepawy, bo niepewnie podszedł do zwłok.
- Medyk… - wychrypiał Eliphas – Masz jakiś gaz usypiający?
- Strzałki.
-Strzelaj jak się zbliży.
Żołdak trącił niepewnie ciało towarzysza, po czym chwycił się za twarz. Strzał Aina dosięgnął celu i człowiek zwalił się na ziemię – spał. Oba ciała zostały przyciągnięte Mocą do korytarza w którym ukrywało się Ostrze.
- Mój drogi Lordzie... – Eliphas odetchnął głęboko. Mówił wypranym z emocji głosem, ale piorunował Destraktusa spojrzeniem - ...w bazie czeka cię nagroda… Tzen wyrywałeś kiedyś paznokcie? Nabijałeś na pal? Albo paliłeś na stosie jakiegoś Lorda? Nie? To poćwiczymy.
- Czy teraz już… możemy przestać zachowywać się jak zwierzęta i spróbować, podkreślam, spróbować się zakraść? - nie wytrzymał Sirisan
- Byłoby miło z tym skradaniem – dodał Ain’ress
- Czy ktoś sprawdził wcześniej, czy nie ma tu monitoringu!? - syknęła Rachaella, wyrywając Mocą wizjer kamery.
- Mam co do tego złe przeczucia… Włączył się alarm w celi… Byliśmy obserwowani. A jak dotąd idzie aż za łatwo – mruknął Ain’ress
Tzen zabrał się za zdejmowanie pancerza ze śpiącego strażnika i wkrótce stanął przed nimi w stroju imperialnego żołnierza. Ruszył pewnym krokiem na mostek, by zorientować się w sytuacji i ewentualnie wywabić część żołnierzy w ręce Sithów.
W tym samym czasie agenci postanowili wybrać inną drogę. Ain rozkręcił za pomocą wibroostrza kratkę wentylacyjną i ruszył przodem, Siri za nim. Jednocześnie Sithowie wyczuli źródło Mocy. Jej Jasną Stronę.
- Czujecie? Jedi… - mruknęła Rachaella zaciskając pięści.
- Przeczuwam zabawę. Jest mój. Zawsze chciałem mieć Jedi za niewolnika. - uśmiechnął się Darth Eliphas.
- Mam złe przeczucia – mruknął Grotnis, kiedy skupisko Mocy zaczęło się wyraźnie zbliżać w ich stronę od strony mostku, gdzie poszedł Tzen.
- Twój uczeń potrafi ukryć Aurę? - szepnęła sithanka.
- Zaraz się dowiemy.
- Witaj Mistrzu Jedi! - usłyszeli donośny głos Tzena. - Yyy… wszystko w jak najlepszym porządku! Nie ma powodów do zmartwień! Eee.. Mistrzu poczekaj, sprawę mam!
- Do ataku Ostrze… - szepnął Eliphas chwytając miecz.
Ale nie dane im było zrobić pierwszego kroku. Korytarz został odcięty od statku barierą energetyczną. Destractus rzucił się na nią z mieczem klnąc po sithańsku. Przed nimi pojawił się zakapturzony Jedi z charakterystycznym warkoczykiem z prawej strony policzka. Stał z założonymi do tyłu rękoma, a Rachaella wyczuwała bijącą od niego pewność siebie, wręcz pychę. Automatycznie zaczęła badać jego umysł szukając słabych punktów.
- Przegraliście Sithowie. Poddajcie się.
- Lepiej otwórz Jedi. Bo jak sami się wydostaniemy, to nie będzie litości – huknął Darth, ignorując bezowocny atak Desa. W tym samym czasie, stojący za placami Jedi Tzen wycelował w niego zdobyczny blaster. Zanim jednak zdążył nacisnąć spust, Jedi chwycił go Mocą za gardło i przyciągnął do siebie. Przenośnym panelem sterującym włączył kolejną barierę, tym razem odcinając siebie od mostka.
- Poddajcie się… to wasza ostatnia szansa. - powiedział przypatrując się szamoczącemu się w uścisku Mocy Tzenowi.
- Mistrzu Jedi, to nie jest przecież wasz sposób działania – Grotnis wystąpił do przodu, dumny i spokojny – Gierki, podstępy. Myślałem, że preferujecie honorową walkę.
- Zostanę bohaterem zabijając was wszystkich!
- Przechwałki bez pokrycia – fuknęła zabrakańska Lord Bobia
- Czyżbym wyczuwał od ciebie pychę, Jedi? - Grotnis uśmiechnął się kpiąco.
- Puść mnie i walcz jak mężczyzna! Chyba, że boisz się ucznia! - nie przestawał prowokować Jedi, Tzen. - Upadły Jedi! Zakała Zakonu! Nie ma emocji, jest spokój, co?!
Nagle coś syknęło, a ze ścian zaczął wydobywać się jakiś bezwonny gaz, osadzający się przy ich stopach. Temperatura w korytarzu zaczęła spadać. Rachaella otoczyła się barierą, by go odepchnąć i kontynuowała rozpraszanie Jedi. Poskutkowało na tyle, że Tzen był w stanie wyrwać Mocą panel z rąk Jedi i ich uwolnić. Bariera opadła, a Sithowie w jednej chwili dobyli mieczy… Poza Lord Bobią, która po pojawieniu się gazu zniknęła za agentami w tunelu wentylacyjnym.
Jedi był odcięty od mostka i swoich żołnierzy… jeden, przeciwko pięciorgu Sithów.
Pierwszy do ataku ruszył (jakby inaczej) Destraktus, ale Jedi zgrabnie uniknął jego ciosów, tylko po to, by nadziać się na pięść Grotnisa, który korzystając z przewagi nie mógł sobie odpuścić satysfakcji z pobicia Jedi gołymi rękami. Pierwszy cios zaabsorbował uwagę na tyle, że Rachaella mogła wykorzystać lukę i wpuścić do jego umysłu wizje, całkowicie paraliżujące rycerza. Co ciekawe, najgorzej zareagował na wizję roztrzaskanego na kawałki astromecha. Eliphas, wykorzystał moment, zbił miecz Jedi na bok i wymierzył mu soczystego sierpowego, aż oszołomiony Jedi padł jak długi na posadzkę. Rozwścieczony Destractus zaczął kopać mężczyznę, nie szczędząc butów. Trzasnęła pęknięta kość jarzmowa, po podłodze walały się wybite zęby a wszystkiego malowniczo dopełniał tryskająca z nosa i ran krew.
- Wystarczy, ma być żywy. Związać i namieszać mu we łbie, żeby nie uży Mocy. Lordzie Rachaello, dasz radę?
- Z przyjemnością Darthie. Chociaż na razie nie ma takiej potrzeby. W jego umyśle nie ma żadnej świadomej myśli, nic poza bólem.
- Mieszaj w nim, jak w kotle. Dajcie mi jego miecz. - zażądał.
Tzen, najwyraźniej lubił przebieranki, bo założył zakrwawioną szatę Jedi. Elip chwycił go i przyłożył miecz do szyi.
- To da nam element zaskoczenia. - Darth wyłączył pole blokujące drogę na mostek pilotem Jedi i ruszył przed siebie prowadzając przebranego Tzena. - Jeżeli złożycie broń, przeżyjecie – huknął na stojących na mostku buntowników. - dobrze wam radzę, nie jestem tu sam! - na te słowa, zza jego pleców wyłoniła się reszta Sithów z zapalonymi mieczami w dłoniach. - na orbicie są dwa nasze niszczyciele. Nie macie szans.
Zdezorientowani żołnierze zaczęli się ostrożnie cofać… Ale jednemu z nich puściły nerwy i wystrzelił w stronę Dartha, który odbił pocisk w stronę posyłającego. To wystarczyło, by zaczęła się jatka. Eliphas odepchął Tzena za filar i skupił się na odbijaniu blasterowych błyskawic. Kilka strzałów sięgnęło Destractusa, ale jedynie go rozjuszyły. Rachaella posłała ku strzelcom falę Mocy. Widząc to pozostali Sithowie przyłączyli się, wspomagając uderzenie. Po chwili było po wszystkim. Buntownicy leżeli porozrzucani bezwładnie, nieprzytomni lub połamani.
Sithowie dotarli do głównego komputera pokładowego, gdzie czekali już na nich chissowie i Lord Bobia, cali brudni od kurzu, ale cali.
- W końcu dotarliście – parsknął Sirisan.
- Zajęliśmy się dywersją, mam nadzieję, że macie już te dane? Czasu było dość – odgryzła się Rachaella.
- Taa, gdy się biliście, my dostaliśmy się łatwiejszą drogą, bez problemów – mruknął Ain’ress, nie przerywając kontaktu z kimś po drugiej stronie komunikatora. - Serio? Serio? Admin123… - wbił hasło, kręcąc głową z niedowierzaniem – dobra. Mam te dane. Zawijamy się stąd.
- Najpierw zwiążemy i przygotujemy jeńców. Tzen do roboty.
Ciąg Dalszy Nastąpi - śledźcie zapowiedzi eventów!
- Mitras
- Gosia
Gracze:
- Darth Eliphas
- Lord Aleniss
- Lord Bobia
- Lord Destractus
- Lord Grotnis
- Lord Rachaella
- uczeń Tzen
- Ain’res
- Sirisan
Członkowie Ostrza Imperium stawili się na rozkaz Imperator na Vindiccie w pokoju odpraw. Oprócz Sithów, nieco z tyłu stał chiss Ain’ress. Rachaella skrzywiła się mimowolnie na jego widok. Agent komórki znanej jako Oko Imperator, powołanej po to, by zdawać raporty z ich działań bezpośrednio Acinie. Jego niechęć do Sithów była tak oczywista, że nie potrzeba było jej zdolności, by ją wyczuć.
- Witajcie w tym „pięknym” dniu. - rozpoczęła zebranie Aleniss – Nasza Imperator ma dla nas kolejne ważne zadanie. Tym razem to nie próba. Zaczęło się robić poważnie.
- Tak tak, wiemy… - mruknął Darth Eliphas.
- Imperium pracowało nad pewnym rodzajem broni masowego rażenia. Specyfikację techniczną przesłałam na wasze datapady, nie będę się teraz nad tym rozwodzić. Po inwazji Zakuul, projekt został zamrożony. Jednak jak wszyscy wiemy Imperium jest… - zawiesiła głos parząc na chissa - ...niestabilne. W posiadanie tych planów weszła pewna grupa terrorystów. I tutaj zaczyna się zabawa.
- Cudownie. Jak zwykle ktoś wykrada nam plany sprzed nosa – westchnął Lord Grotnis.
- Te plany mają strategiczne znaczenie dla rozwoju obronności Imperium, dlatego rozkazem Imperator Aciny, mamy je odzyskać.
- I zabić tych, którzy je wykradli, prawda? - w głosie potężnego Lorda Destractusa zabrzmiała nadzieja.
- Dziś nie zabijamy, bierzemy w niewolę. Imperium potrzebuje rąk do pracy, samo się nie odbuduje. - rozkazał Eliphas. Smutek Destractusa był widoczny nawet mimo hełmu.
- Czy od takich zadań nie mamy agentów? - Rachaella wystąpiła nieco do przodu, posyłając do chissa jeden ze swoich najsłodszych niewinnych uśmiechów.
- A wy sobie po prostu posiedzicie? - odciął się jej.
- Mamy. Ale sprawa nie jest tak prosta. - Aleniss włączyła hologramową mapę. - Baza buntowników znajduje się na asteroidzie, w tym sektorze. Ma dwojaką funkcję. Wydobywczą oraz… więzienną.
- Więcej rąk do pracy! – ucieszył się Eliphas.
- Przekradamy się, czy sugerujecie atak bezpośredni? - zapytał Lord Destratus.
- Dostać się niezauważenie na małą asteroidę? Niewykonalne. – Rachaella pokręciła głową.
- Dokładnie. – przytaknęła Aleniss – Ale mam pewien pomysł. Wszystko zaplanowałam, czekam tylko na waszą akceptację. Zostaniecie tam wysłani… jako więźniowie.
- Więźniowie?!
- Ośmioro więźniów… W tym czystokrwiści. Nietypowa dostawa.
- A miecz to gdzie mam sobie przemycić? W odbycie?! - żachnął się Destractus.
- No, przynajmniej problem wyposażenia się rozwiązał, Lord Destractus zgłosił się na ochotnika – Eliphas klasnął w dłonie.
- Mogłabym przemycić was jako transport więźniów. Zdaję sobie sprawę, że to mało komfortowe, ale moim zdaniem to jedyna opcja, by się tam dostać. Zostaniecie zamknięci w przenośnych celach. Wyposażenie zostanie ukryte pod podłogą. Gdy dotrzecie na miejsce, moi technicy uwolnią was zdalnie.
- Kto kontroluje stację? - wtrąciła Lord Bobia
- Buntownicy. Ale transport więźniów zostanie przepuszczony, wszystko przygotowałam.
- Dostać się to jedno. Inną sprawą jest wydostanie się z planami.
- Wydobycie was będzie polegało na jednoczesnym ataku na bazę dwóch krążowników, Vindicty prowadzonej przez Lorda Vemrira i mojej Darkness. Odbijemy was, gdy tylko zdobędziecie plany. Pytania?
- Jaki jest plan B? Gdyby jakimś cudem nam się nie powiodło? - Lord Bobia nadal pozostawała sceptyczna.
- Plan B zakłada abordaż na szeroką skalę, czego wolałabym uniknąć. Jeżeli nie ma pytań, zapraszam na prom, który zabierze was na miejsce.
- I pamiętajcie żadnych trupów. Jeńcy w łańcuchy – przypomniał Eliphas.
- Taką mam nadzieję. Zero trupów – przytaknęła.
Zostali zamknięci w malutkich, przenośnych celach energetycznych. Aleniss pozostała na Vindiccie skąd koordynować miała misję, a do agenta dołączył inny członek Oka, kolejny chiss, Sirisan.
Sithowie, nieprzyzwyczajeni do roli niewolników byli nerwowi. Jedynie Tzen wyglądał, jakby czuł się w swojej klitce niemal komfortowo.
Po trzech godzinach lotu dotarli do asteroidzie i zostali przetransportowani do bloku więziennego. Pole energetyczne jednak nie zniknęło jak to było zaplanowane. Byli uwięzieni.
Trzech nadzorujących ich strażników w imperialnych pancerzach przechadzało się pomiędzy celami.
- No tośmy się wjebali… jak dżem wiśniowy na grzance Jezgo. - mruknął Eliphas.
- Niech ja dorwę tę dziwkę…. - Destractus wyklinał Aleniss z zaciśniętymi pięściami.
- Hej, ty tam, bancia mordo! - Tzen zaczął tłuc pięściami w ścianę celi – Przynieś mi coś do picia!
Gdy strażnik się zbliżył, Rachaella skupiła się na jego umyśle, usiłując zmusić go do otwarcia chociaż jednej celi… Gdy nagle mężczyznę odrzuciło w tył i huknął o komputer sterujący. Zaskoczona spojrzała na Dartha który stał w celi z wyciągniętą dłonią. Za jego przykładem poszedł Destractus, rozprawiając się z drugim strażnikiem.
- Aha… no to tyle, jeśli chodzi o subtelności… - mruknęła do siebie. Plaśnięcie o czoło Ain’ressa rozniosło się echem po więzieniu.
Zawyły syreny alarmowe. Do bloków wpadło dziesięciu uzbrojonych buntowników i dwa opancerzone droidy bojowe.
- Dzięki… dowódco… - jęknął Grotnis.
- To on! - Eliphas wskazał na swojego ucznia.
- Tak, widziałem, to on! - dodał Destractus opuszczając ręce.
- Co ja?! - jęknął Tzen – nawet ręki nie podniosłem!
- Zamilcz… w domu porozmawiamy.
- Wyciągnąć go! - wrzasnął jeden z żołnierzy, najwyraźniej dowódca – wymierzyć dwadzieścia batów!
- Łaskotki? A żebyś się nie spocił ty kretynie o banciej mordzie! – wrzasnął poirytowany uczeń.
Korzystając z zamieszania, Rachaella wycofała się w kąt celi i sięgnęła po ukryty komunikator.
- Aleniss? Coś poszło nie tak.
- Jak im coś nie wyszło to zapierdolę technika i spróbuję coś zrobić – nadeszła przerywana wiadomość z krążownika.
Pole celi Tzena opadło i dwóch rosłych strażników złapało go za ramiona.
- Twoje dwadzieścia batów to jak pieszczoty kurtyzany na Nar Shadaa!
Rozległ się trzask miażdżonej krtani – to Destractus powalił jednego ze strażników. Z podłogi w celi Tzena wyleciał jego miecz i prowadzony przez Eliphasa wpadł do ręki właściciela. Tzen nie marnując czasu rzucił się na pierwszego z brzegu buntownika.
- Eee… co dokładnie miałaś na myśli, mówiąc żadnych trupów? - powiedziała do komunikatora Rachaella, obserwując jak kolejny żołnierz pada martwy na posadzkę.
- Kurwa mać! - jednocześnie wrzasnął Eliphas – mówiłem NIE ZABIJAĆ!
- Hej dupku! Zabiłem twoją matkę! - Destractus prowokował najbliższego ze strażników tłukąc pięściami w pole energetyczne – jęczała jak dziwka z Nal Hutta! - zarechotał.
- On ma broń! - wrzasnął dowódca – otworzyć ogień, strzelać, żeby zabiiiić! - jego krzyk zdusił chwyt Mocy Grotnisa. Kolejnych dwóch buntowników Elip cisnął o ścianę. W tym momencie pole energetyczne ich cel opadło. Byli wolni. Natychmiast wydobyli ukrytą broń. Rachaella narzuciła na siebie barierę i starała się zejść z linii strzału. Trzasnął łamany kark dowódcy.
- NIE ZABIJAĆ!
- Ale Mistrzu… - rzucił Tzen nie przerywając odbijania strzałów – to strażnicy, a nie niewolnicy do pracy….
- Tortury zmienią ich w niewolników. Na pewno bardziej posłusznych niż wy!
Z oczu zniknął im Ain’res, który używając generatora niewidzialności zakradł się do jednego z droidów i za pomocą wibroostrza sprawnie rozciął przewód zasilający, obezwładniając maszynę. Drugi droid natychmiast aktywował tarcze i wziął na cel najbliższego Sitha.
Tzen zamachnął się na nogi buntownika, który odskoczył… ale zaraz jego i jego towarzysza cisnęła o ścianę fala energii posłana przez Rachaellę. Sithanka musiała zaraz po tym przejść do obrony, gdy podniesiony i zgniatany Mocą przez Dartha ostatni droid zaczął strzelać na wszystkie strony. W końcu Lord Bobia zrzuciła na droida ciężki panel sufitowy i ostatecznie zakończyła walkę. Syreny jednak nie milkły.
- Awaryjne zamykanie grodzi za 10… 9… 8…
Wypadli przez drzwi więzienia na korytarz, a za nimi grodź zamknęła się z sykiem.
Sirisan podniósł ostrzegawczo dłoń. Zza rogu słychać było rozmowę dwóch żołdaków.
- No agenty… wykażcie się. Nie zabijać, rozejrzeć się... – Darth nie zdążył dokończyć rozkazu, kiedy Destractus „subtelnie” wychylił się zza rogu, zapominając, że ma na głowie hełm wielkości łba nerfa. Natychmiast zwrócił na siebie uwagę jednego z buntowników.
Eliphas zareagował błyskawicznie, przyciągając do siebie zbliżającego się żołdaka, tak, że zniknął w korytarzu z dala od wzroku towarzysza. Niestety równie szybko zareagował Destractus, który niewiele myśląc przebił nieszczęśnika mieczem.
- No to tyle ze skradania... – warknął Ain, który nie zdążył nawet włączyć generatora niewidzialności. - ...infiltracja, cicha robota z Sithami? Po prostu nieee...
- Des… - wycedził przez zęby Eliphas – czego, kurwa, nie rozumiesz w zdaniu „nie zabijać”?! Mam ci to przeliterować?!
- Nic mu nie będzie… - Des podniósł ciało za fraki i próbował oprzeć o ścianę – Widzicie? Jak nowy. - Ciało opadło z hukiem na ziemię. Z jego komunikatora dało się usłyszeć zaniepokojony głos drugiego żołnierza:
- ksszzz… Stary? Wszystko ...kszzz… w porządku?
- Jasne, wszystko ok – Sirisan zareagował pierwszy, odpowiadając przez komunikator. Zamarli w oczekiwaniu, bojąc się nawet oddychać.
- Ale się spietrałem! ..kszzz… Wracaj tu .. kszzz… głodny jestem! - na szczęście towarzysz martwego buntownika okazał się niezbyt bystry. Przez chwilowe skupienie uwagi wszystkich na komunikatorze, nikt nie patrzył na poczynania Destractusa, który Mocą podniósł zwłoki, uniósł je nad ziemię… i przelewitował je korytarzem. Czegokolwiek by nie oczekiwał, efekt był absurdalny. Stopy unosiły się dziesięć centymetrów nad podłogą, a bezwładne członki majtały na wszystkie strony. (roll 1/100….)
- Pracuję z kretynem… - Ostrze miało okazję po raz pierwszy obserwować załamanie psychiczne swojego lidera, który stanął przy ścianie i zaszlochał. Jego uczeń położył mu pocieszająco dłoń na ramieniu. - Schowaj się młody… Ten debil nas wszystkich zabije...
- Gościu… Co ci jest? - Strażnik na szczęście okazał się nie tylko niezbyt bystry, ale najwyraźniej również ślepawy, bo niepewnie podszedł do zwłok.
- Medyk… - wychrypiał Eliphas – Masz jakiś gaz usypiający?
- Strzałki.
-Strzelaj jak się zbliży.
Żołdak trącił niepewnie ciało towarzysza, po czym chwycił się za twarz. Strzał Aina dosięgnął celu i człowiek zwalił się na ziemię – spał. Oba ciała zostały przyciągnięte Mocą do korytarza w którym ukrywało się Ostrze.
- Mój drogi Lordzie... – Eliphas odetchnął głęboko. Mówił wypranym z emocji głosem, ale piorunował Destraktusa spojrzeniem - ...w bazie czeka cię nagroda… Tzen wyrywałeś kiedyś paznokcie? Nabijałeś na pal? Albo paliłeś na stosie jakiegoś Lorda? Nie? To poćwiczymy.
- Czy teraz już… możemy przestać zachowywać się jak zwierzęta i spróbować, podkreślam, spróbować się zakraść? - nie wytrzymał Sirisan
- Byłoby miło z tym skradaniem – dodał Ain’ress
- Czy ktoś sprawdził wcześniej, czy nie ma tu monitoringu!? - syknęła Rachaella, wyrywając Mocą wizjer kamery.
- Mam co do tego złe przeczucia… Włączył się alarm w celi… Byliśmy obserwowani. A jak dotąd idzie aż za łatwo – mruknął Ain’ress
Tzen zabrał się za zdejmowanie pancerza ze śpiącego strażnika i wkrótce stanął przed nimi w stroju imperialnego żołnierza. Ruszył pewnym krokiem na mostek, by zorientować się w sytuacji i ewentualnie wywabić część żołnierzy w ręce Sithów.
W tym samym czasie agenci postanowili wybrać inną drogę. Ain rozkręcił za pomocą wibroostrza kratkę wentylacyjną i ruszył przodem, Siri za nim. Jednocześnie Sithowie wyczuli źródło Mocy. Jej Jasną Stronę.
- Czujecie? Jedi… - mruknęła Rachaella zaciskając pięści.
- Przeczuwam zabawę. Jest mój. Zawsze chciałem mieć Jedi za niewolnika. - uśmiechnął się Darth Eliphas.
- Mam złe przeczucia – mruknął Grotnis, kiedy skupisko Mocy zaczęło się wyraźnie zbliżać w ich stronę od strony mostku, gdzie poszedł Tzen.
- Twój uczeń potrafi ukryć Aurę? - szepnęła sithanka.
- Zaraz się dowiemy.
- Witaj Mistrzu Jedi! - usłyszeli donośny głos Tzena. - Yyy… wszystko w jak najlepszym porządku! Nie ma powodów do zmartwień! Eee.. Mistrzu poczekaj, sprawę mam!
- Do ataku Ostrze… - szepnął Eliphas chwytając miecz.
Ale nie dane im było zrobić pierwszego kroku. Korytarz został odcięty od statku barierą energetyczną. Destractus rzucił się na nią z mieczem klnąc po sithańsku. Przed nimi pojawił się zakapturzony Jedi z charakterystycznym warkoczykiem z prawej strony policzka. Stał z założonymi do tyłu rękoma, a Rachaella wyczuwała bijącą od niego pewność siebie, wręcz pychę. Automatycznie zaczęła badać jego umysł szukając słabych punktów.
- Przegraliście Sithowie. Poddajcie się.
- Lepiej otwórz Jedi. Bo jak sami się wydostaniemy, to nie będzie litości – huknął Darth, ignorując bezowocny atak Desa. W tym samym czasie, stojący za placami Jedi Tzen wycelował w niego zdobyczny blaster. Zanim jednak zdążył nacisnąć spust, Jedi chwycił go Mocą za gardło i przyciągnął do siebie. Przenośnym panelem sterującym włączył kolejną barierę, tym razem odcinając siebie od mostka.
- Poddajcie się… to wasza ostatnia szansa. - powiedział przypatrując się szamoczącemu się w uścisku Mocy Tzenowi.
- Mistrzu Jedi, to nie jest przecież wasz sposób działania – Grotnis wystąpił do przodu, dumny i spokojny – Gierki, podstępy. Myślałem, że preferujecie honorową walkę.
- Zostanę bohaterem zabijając was wszystkich!
- Przechwałki bez pokrycia – fuknęła zabrakańska Lord Bobia
- Czyżbym wyczuwał od ciebie pychę, Jedi? - Grotnis uśmiechnął się kpiąco.
- Puść mnie i walcz jak mężczyzna! Chyba, że boisz się ucznia! - nie przestawał prowokować Jedi, Tzen. - Upadły Jedi! Zakała Zakonu! Nie ma emocji, jest spokój, co?!
Nagle coś syknęło, a ze ścian zaczął wydobywać się jakiś bezwonny gaz, osadzający się przy ich stopach. Temperatura w korytarzu zaczęła spadać. Rachaella otoczyła się barierą, by go odepchnąć i kontynuowała rozpraszanie Jedi. Poskutkowało na tyle, że Tzen był w stanie wyrwać Mocą panel z rąk Jedi i ich uwolnić. Bariera opadła, a Sithowie w jednej chwili dobyli mieczy… Poza Lord Bobią, która po pojawieniu się gazu zniknęła za agentami w tunelu wentylacyjnym.
Jedi był odcięty od mostka i swoich żołnierzy… jeden, przeciwko pięciorgu Sithów.
Pierwszy do ataku ruszył (jakby inaczej) Destraktus, ale Jedi zgrabnie uniknął jego ciosów, tylko po to, by nadziać się na pięść Grotnisa, który korzystając z przewagi nie mógł sobie odpuścić satysfakcji z pobicia Jedi gołymi rękami. Pierwszy cios zaabsorbował uwagę na tyle, że Rachaella mogła wykorzystać lukę i wpuścić do jego umysłu wizje, całkowicie paraliżujące rycerza. Co ciekawe, najgorzej zareagował na wizję roztrzaskanego na kawałki astromecha. Eliphas, wykorzystał moment, zbił miecz Jedi na bok i wymierzył mu soczystego sierpowego, aż oszołomiony Jedi padł jak długi na posadzkę. Rozwścieczony Destractus zaczął kopać mężczyznę, nie szczędząc butów. Trzasnęła pęknięta kość jarzmowa, po podłodze walały się wybite zęby a wszystkiego malowniczo dopełniał tryskająca z nosa i ran krew.
- Wystarczy, ma być żywy. Związać i namieszać mu we łbie, żeby nie uży Mocy. Lordzie Rachaello, dasz radę?
- Z przyjemnością Darthie. Chociaż na razie nie ma takiej potrzeby. W jego umyśle nie ma żadnej świadomej myśli, nic poza bólem.
- Mieszaj w nim, jak w kotle. Dajcie mi jego miecz. - zażądał.
Tzen, najwyraźniej lubił przebieranki, bo założył zakrwawioną szatę Jedi. Elip chwycił go i przyłożył miecz do szyi.
- To da nam element zaskoczenia. - Darth wyłączył pole blokujące drogę na mostek pilotem Jedi i ruszył przed siebie prowadzając przebranego Tzena. - Jeżeli złożycie broń, przeżyjecie – huknął na stojących na mostku buntowników. - dobrze wam radzę, nie jestem tu sam! - na te słowa, zza jego pleców wyłoniła się reszta Sithów z zapalonymi mieczami w dłoniach. - na orbicie są dwa nasze niszczyciele. Nie macie szans.
Zdezorientowani żołnierze zaczęli się ostrożnie cofać… Ale jednemu z nich puściły nerwy i wystrzelił w stronę Dartha, który odbił pocisk w stronę posyłającego. To wystarczyło, by zaczęła się jatka. Eliphas odepchął Tzena za filar i skupił się na odbijaniu blasterowych błyskawic. Kilka strzałów sięgnęło Destractusa, ale jedynie go rozjuszyły. Rachaella posłała ku strzelcom falę Mocy. Widząc to pozostali Sithowie przyłączyli się, wspomagając uderzenie. Po chwili było po wszystkim. Buntownicy leżeli porozrzucani bezwładnie, nieprzytomni lub połamani.
Sithowie dotarli do głównego komputera pokładowego, gdzie czekali już na nich chissowie i Lord Bobia, cali brudni od kurzu, ale cali.
- W końcu dotarliście – parsknął Sirisan.
- Zajęliśmy się dywersją, mam nadzieję, że macie już te dane? Czasu było dość – odgryzła się Rachaella.
- Taa, gdy się biliście, my dostaliśmy się łatwiejszą drogą, bez problemów – mruknął Ain’ress, nie przerywając kontaktu z kimś po drugiej stronie komunikatora. - Serio? Serio? Admin123… - wbił hasło, kręcąc głową z niedowierzaniem – dobra. Mam te dane. Zawijamy się stąd.
- Najpierw zwiążemy i przygotujemy jeńców. Tzen do roboty.
Ciąg Dalszy Nastąpi - śledźcie zapowiedzi eventów!
Shallaya- Strażnik Holocronów
- Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 33
Skąd : Uć
Similar topics
» Patch RP: maj 2017
» Patch RP: wrzesień 2017
» Patch RP: czerwiec 2017
» "Negocjacje" - event z 14.07.2017
» Patch RP: styczeń 2017
» Patch RP: wrzesień 2017
» Patch RP: czerwiec 2017
» "Negocjacje" - event z 14.07.2017
» Patch RP: styczeń 2017
Strona 1 z 1
Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach