Tarcza Republiki
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Panie - Sen (event z 1.04.17)

Go down

Panie - Sen (event z 1.04.17) Empty Panie - Sen (event z 1.04.17)

Pisanie by Shallaya Czw Maj 25, 2017 2:30 pm

Prowadzący:
Mitras
Gracze:
- Lord Aleniss
- Lord Vemrir
- Lord Grotnis
- Ysiti
- Tzen
- Nehalennya



Panie - Sen (event z 1.04.17) Latest?cb=20141223061125

Byli na misji… Tak, co do tego miała pewność. Szczegóły się zacierały, ale w końcu była zaledwie akolitką, gdzie jej się wtrącać do planów Lordów. Artefakt. Mieli zdobyć jakiś artefakt.
- Dlaczego akurat pustynia… - jęknął, stojący obok Nehalennyi, Tzen. Co on tu robił bez swojego mistrza? Pustynia. Piasek po horyzont i palące słońce. Palące? Coś jej umykało, ale nie była pewna o co chodzi. W dodatku potwornie cuchnęło.
- Chyba coś tu niedawno zdechło… - wymamrotał Vemrir zasłaniając usta skrawkiem rękawa.
- Albo ktoś.
- Lordzie Grotnisie… korzystnie dziś wyglądasz… - Aleniss spojrzała zalotnie na jej mistrza, ale zaraz się zreflektowała – Zaraz, po cholerę nas tyle wyruszyło… przecież tylko jedna osoba może posiąść tę Moc!
- Gdzie to? Gdzie? - Ysity wyrwała przed siebie nie oglądając się na pozostałych.
- Gdzieś przed nami – wymruczał Grotnis.
Tak… też to czuła. Przed nimi. Artefakt ją wzywał. Artefakt? Moc? Nie pamiętała, skąd to wie.
- Mistrzu… - wyszeptała – Może powinniśmy ich wyprzedzić? Zagarnąć to dla siebie?
Grotnis nie zdążył odpowiedzieć, gdy nagle, z piasku wyłonił się kryształ, niewiele większy od ludzkiego kciuka. Moc w nim zawarta niemal sparaliżowała obecnych Sithów.... Ale nie na długo. Piersi zareagowali żądni potęgi uczniowie. Ysiti rzuciła się w jego stronę z wyciagniętą dłonią, lecz kryształ zaczął lewitować w stronę przyciągającego go Tzena. Nehalennya błyskawicznie wyciągnęła miecze, lecz stała za daleko, by szybko zareagować.
- Uspokójcie się, bachory, to może być pułapka! - wrzasnął Vemrir. Ale było już za późno.
Tzen zawahał się, było widać w jego oczach, że toczy wewnętrzną walkę między łaknieniem potęgi a uczuciem… Nagle odpuścił, a kryształ wpadł prosto w wyciagniętą dłoń rattatakanki.
- Dobrze moja uczennico. A teraz mi go oddaj. No już. - Aleniss zrobiła krok w jej stronę.
- Nie! Ja go zdobyłam! - wrzasnęła rozgorączkowana Ysiti. Wpatrywała się płonącymi oczyma w trzymany w dłoniach artefakt, była wręcz pijana od jego Mocy.
Napięcie między Sithami rosło. Nehalennya stała za plecami Tzena z obnażonymi ostrzami, oddychała ciężko wpatrując się z żądzą i nienawiścią w błyszczący przedmiot. Grotnis i Vemrir, trzymali dłonie w pogotowi, gotowi dobyć mieczy w ułamku sekundy. Aleniss kipiała gniewem i nie próbowała go ukryć. W reakcji na sprzeciw swojej uczennicy wyciągnęła dłonie. Poczuli przepływającą między kobietami Moc. Ciało Ysiti wygięło się w łuk, krzyknęła. Aleniss użyła Magii Sithów, by wywołać w niej ból, po czym dobyła miecz i rzuciła się na swoją uczennicę. Rozbrzmiał trzask, gdy jej ostrze spotkało się z fioletową klingą miecza Grotnisa.
-Uspokój się do cholery, chcesz, żebyśmy się pozabijali?! - warknął, blokując Aleniss
- I ty, czystokrwisty, przeciwko mnie?! - syknęła w odpowiedzi.
- Skoro słowa do was nie przemawiają, niech zrobi to ból! - krzyknął Vemrir wyrzucając w przód dłonie. Ysiti padła na piasek ze skowytem, ledwo utrzymując w dłoni kryształ. Aleniss walczyła, ale w końcu, z grymasem bólu, opadła na kolana przed Grotnisem.
- Przes...taaań! - wrzasnęła.
- Może powinienem cię rozsadzić?! To cię uspokoi?!
- Żebym ci jaj nie rozsadziła idioto!
Nehalennya dostrzegła w tym momencie swoją szansę. Jednym skokiem dopadła do Ysiti i silnym ciosem rękojeści uderzyła ją w skroń. Rattatakanka padła nieprzytomna u jej stóp. Sithanka schowała jedno ostrze i przywołała kryształ. Pulsował w jej dłoni. Był gorący, ale nie parzył. Napełniał ją Mocą… czuła się silna jak nigdy wcześniej. Zorientowała się, że niemal nie może oderwać od niego wzroku… Napawała się swoją siłą, jednocześnie mierząc w pozostałych. Jej wzrok zatrzymał się na jej Mistrzu, który spokojnie czekał na jej decyzję. Zagryzła wargi i podeszła do niego z wyciągniętą dłonią.
- Nie jestem gotowa. Tobie należy się jego potęga – szepnęła. Za jej plecami Tzen klęknął przy nieprzytomnej Ysiti.
- Dziękuję, Neh – przymknął oczy, zamykając dłoń na artefakcie. Też czuł przepływającą Moc.
Aleniss wrzasnęła. Vemrir skupiał teraz całą Moc, którą dzielił między kobiety, na niej… Neh dobyła drugie ostrze, a Grotnis pchnął Vemrira Mocą, by mu przeszkodzić… Za późno. Na ich oczach Aleniss dosłownie implodowała. Strzępy jej ciała spadły na nich jak upiorny deszcz.
- Nn-na duszę Imperatorki! Vemirze! - wydusił z siebie zszokowany Grotnis. Winowajca wydawał się równie zaskoczony, osłupiały wpatrywał się we własne dłonie.
- Chyba… chyba samo przebywanie w pobliżu tego kryształu zwiększa Moc… Dobrze wiedzieć.
Nehalennya odwróciła się wyłapując westchnienie. To wstawała Ysiti, wspierana na ramieniu Tzena, który szeptał jej coś do ucha. „...naszą szansę” - wyłapała.
- Mistrzu… wracajmy. Ucieknijmy z artefaktem, teraz, zanim dojdą do siebie! - spojrzała błagalnie na Grotnisa. Usłyszała syk odpalanego miecza.
- Tak, artefakt wzbudził w nas dużo emocji… - głos Vemrira był spokojny i opanowany, jakby nie dostrzegał napięcia wokół siebie - jest tak potężny, że samo przebywanie w jego pobliżu dodaje sił… - Neh wyciągnęła miecz celując w gardło Ysiti. Drugim osłaniała siebie i swojego Mistrza przed atakiem Tzena - ...a to oznacza, że zachowanie go jest zbyt ryzykowne, musimy dostarczyć kryształ Imperatorce.
- Ani drgnij! - wrzasnęła Nehalennya ignorując wywód Lorda. Ysiti uniosła lekko podbródek unikając zranienia.
- Opuść. Ten. Miecz.
- Nie waż się Neh. - Tzen był w każdej chwili gotów do ataku. - Mam w dupie ten artefakt. Ale on zabił Aleniss! A ty grozisz Ysiti!
- Nie groź mi, podnóżku! - wysyczała w odpowiedzi. - Odejdźcie więc! Artefakt jest nasz!
- Imperatorka nic z tym nie zrobi – odparł Grotnis przypatrując się uczniom. - Pomyśl, Vemrirze, co my moglibyśmy z nim zrobić! - Napięcie narastało. Coraz mocniej ściskał rękojeść. Coś wpływało na ich wszystkich. Czuli podszepty Mocy, które kierowały ich przeciwko sobie.
Nagle Grotnis rzucił się na Tzena z obnażonym ostrzem. Celował w gardło. Uczeń zasłonił się odruchowo i potężny cios wytrącił mu jedynie miecz z ręki. Widząc atak swojego Mistrza Nehalennya pchnęła Mocą w kierunku przeciwników.
- Tzen! - wrzasnęła Ysity i wyrzuciła ręce, jednocześnie z Neh… ułamek sekundy za późno. Tzen i Ysiti polecieli w tył. Zamieszanie wykorzystał Vemrir – nim się zorientowali w nowym zagrożeniu, Lord wyciągnął miecz i wbił go w piasek. Poderwał Mocą powstałe w wyniku tego szkło i zasypał całą grupę deszczem odłamków. W tym samym momencie rozwścieczony Tzen wywołał wokół siebie burzę wyładowań Mocy i skierował ją przeciw Lordom i Nehalennyi. Ta, ostatnia odskoczyła z zasięgu szklanych pocisków i przyjęła błyskawice na skrzyżowane miecze. Podobnie zrobił jej Mistrz, otaczając się tarczą przeciwko odłamkom, przyjął wyładowania na miecz i starał się podejść Tzena. Ysiti mieczem odbijała szkło, nieliczne dotarły do celu raniąc ją niegroźnie. Widząc zbliżające się zagrożenie, krzyknęła i posłała pchnięcie Mocy w Neh… Czystokrwista straciła równowagę i opuściła miecze. Ostatnie co zapamiętała, to lecąca w jej stronę wiązka wyładowań…
Nim ciało sithanki upadło na ziemię, Vemrir wznowił atak, skupiając się na jednym celu. Burza ucichła. Krew Tzena zabarwiła piasek. Rozszarpany odłamkami upadł obok swojej ostatniej ofiary. W ostatnim, przedśmiertnym odruchu wyciągnął dłoń w stronę Ysiti i uśmiechnął się słabo.
Wszystko potem wydarzyło się niemal w jednym momencie. Rozdzierający, piskliwy krzyk kobiety. Zabójczy piruet. Szkarłatne ostrze przepoławiające ciało Venrira. Martwa rattakanka i Grotnis w szale masakrujący jej ciało… I śmiech. Okrutny, drwiący, kobiecy śmiech, dobiegający zewsząd.
- Tego chciałyście?! - wrzasnął w niebo, stojąc z obnażonymi mieczami między martwymi ciałami swoich towarzyszy – No dalej, Skończcie też ze mną! Pokażcie się!
- Zostałeś sam Grotnisie… Sam, na naszej łasce…
- Zwyciężyłeś… zasłużyłeś na nagrodę. Zostałeś wybrany, by dokonać czegoś większego…
- Największy z największych, najpotężniejszy z potężnych! Musisz tylko przyjąć nasz… podarek.
- Zaakceptuj nasz dar a galaktyka będzie należeć do ciebie!

Grotnis spojrzał jeszcze raz na ciało swojej uczennicy. Upuścił miecze. Opadł zrezygnowany na kolana i spojrzał na trzymany w dłoni klejnot.
- I tak nie mam już nic do stracenia. Dobrze. Przyjmuję waszą propozycję… Słyszycie mnie?! Przyjmuję!
- Jak sobie życzysz…

Oślepiający błysk białego światła, niczym wybuchającej supernowej.
Kajuta na Vindiccie… Nehalennya złapała się za pierś, gdzie trafiła ją błyskawica Mocy. Nic, żadnego śladu. Usłyszała otwierające się drzwi na korytarzu. Przeklęła i ubrała się w biegu zgarniając miecze. Wypadła na korytarz. Kolejne osoby wychodziły na korytarz. Patrzyli po sobie zdezorientowani.
- Mistrzu! Lordzie Vemrirze… - dłonie jej się trzęsły. Już sama nie wiedziała czy śni, czy już nie.
- Wygląda na to, że wszyscy mieliśmy ten sam sen… - usłyszała spokojny głos Vemrira – bardzo realistyczny, muszę przyznać.
- Nehalennya! Żyjesz…
- Lady Aleniss. Dobrze cię widzieć w jednym kawałku.
- Zapamiętam sobie tę bańkę w moich wnętrznościach, Vemrirze – mruknęła Aleniss która pojawiła się w korytarzu, ubrana w elegancką koszulę nocną.
- Wybacz, nie spodziewałem się takiej Mocy. Ale sama sobie zasłużyłaś własną zachłannością!
- NIE! - odwrócili się w stronę kajuty z której dobiegł krzyk. Po chwili wypadł stamtąd Tzen – Co za koszmar… Ktoś mnie poszatkował… zabił Aleniss… chciał podciąć Ysiti gardło... Ysiti!
Nehalennya odruchowo złapała za miecz. Ten sukinkot przed chwilą ją zabił! Zmierzyła jego i milczącą Ysiti wściekłym wzrokiem. Na jej widok, Tzen przywołał własny miecz.
- No widzę, że ominęla mnie niezła impreza – zza pleców Aleniss wyłoniła się Rachaella. - Neh, odłóż ten miecz. Tzen, ty też. Co tu się stało?
- Zaraz… chcecie powiedzieć, że wszyscy mieliśmy ten sam sen? - mruknął Grotnis
- Na to wygląda. W dodatku mam pewną tezę. To nie był zwykły sen. Wygląda to na robotę Pań… i bardzo mi się to nie podoba.
- Rzuciły nam artefakt niezgody… żebyśmy się o niego pozabijali. – mruknął Tzen.
- To coś miesza nam w głowach? - warknęła Neh i niechętnie zgasiła klingę na rozkaz ciotki.
- Tak… coś bardzo potężnego, poza naszym rozumieniem. A twój Mistrz przyjął ich ofertę. Niedobrze.
- Grotnis mógł teraz stać się ich sługą – głos Vemrira jak zwykle nie zdradzał żadnych emocji, po prostu stwierdzał.
- Jeśli tak, to czyni z niego potencjalnego wroga – Tzen zmarszczył brwi.
- Tylko go tknij, a przekonamy się, kto jest silniejszy w prawdziwym świecie! - wrzasnęła Neh występując krok do przodu, gotowa bronić swojego Mistrza. Tzen uśmiechnął się tylko szyderczo.
- Tego się zamierzam właśnie dowiedzieć – wtrąciła spokojnie Aleniss – Lordzie Grotnisie, nie mogę ci niczego rozkazać, ale proponowałabym, żebyś został z nami na Vindiccie na dłużej, na obserwacji… Twój przykład może nam pomóc zrozumieć, jak działają Panie i pozbyć się ich raz na zawsze.
- Ich wpływ zaczyna być niepokojący. Zwłaszcza, na tak silne umysły – wtrąciła Rachaella.
- Chyba nie mam większego wyboru. Poza tym, sam jestem ciekaw, jaką ofertę przyjąłem…
- Masz wybór. Nie jestem w pozycji by cokolwiek ci rozkazywać.
- Zostanę, jeśli to pomoże nam w walce z Paniami…
- Doskonale. Lordzie Grotnisie zapraszam z nami. Reszta może wrócić do swoich zajęć. Dziś już pewnie nikt nie zaśnie.


Ostatnio zmieniony przez Shallaya dnia Pią Maj 26, 2017 2:20 pm, w całości zmieniany 6 razy
Shallaya
Shallaya
Strażnik Holocronów
Strażnik Holocronów

Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 32
Skąd :

Powrót do góry Go down

Panie - Sen (event z 1.04.17) Empty Ciag dalszy - badanie Grotnisa

Pisanie by Shallaya Czw Maj 25, 2017 3:32 pm

Zaraz po wyjściu z korytarza sypialnego, Rachaella prowadzi Grotnisa do swojego gabinetu. Stukot obcasów rozlega się po Vindiccie.

Rachaella - Proszę mi opowiedzieć, Lordzie Grotnisie, co dokładnie się wydarzyło w tym śnie. Im więcej wiem, tym łatwiej mi będzie pracować
Grotnis - Jakby to powiedzieć, byliśmy na pustyni z dziwnym uczuciem że mamy tam jakąś misję do spełnienia. Podobno mieliśmy znaleźć artefakt o potężnej mocy. No i znaleźliśmy....
Rachaella - Po wrogości jaką od Was wyczułam, domyślam się, że potem wszystko poszło nie tak.
Grotnis - Jak tylko go znaleźliśmy Tzen i Ysiti rzucili się na niego. Po chwili do akcji wkroczyła Lord Aleniss. Tak jakby wszyscy powariowali, ale może to po prostu taka natura Sithów.
Rachaella - Mimo wszystko, jak dotąd udawało nam się współpracować bez rozlewu krwi. Czy ten "artefakt" wzywał do siebie? Czułeś jego wpływ? Podszepty, które kazały zgarnąć go dla siebie?
Grotnis - Na początku nie było niczego co by kazało nam zdobyć jak najszybciej ten artefakt, jedynie chęć posiadania wielkiej potęgi. Dopiero gdy dostałem go w swoje ręce od Nehalennyi poczułem jego moc. Chwilę potem Aleniss wybuchła przez działanie Lorda Vemrira a z kryształu mogliśmy usłyszeć tak jakby żądanie ofiary...
Rachaella - Vemrir rozsadził Aleniss? Zaczynam żałować, że mnie tam nie było - dotarli do gabinetu, Rach otworzyła drzwi i puściła gościa przodem - Rozgość się, podam wina. Moja wstępna teoria upada... Myślałam, że Panie wykorzystały Aleniss jako swoisty przekaźnik, że to był oryginalnie jej sen. Ma takie umiejętności, więc to wydawałoby się logiczne. Ale jako twórca, nawet bezwiedny, świadomego snu, byłaby potężniejsza... a zginęła jako pierwsza. Hmmm... - nalała po kieliszku i usiadła za biurkiem, kręcąc naczyniem w palcach.
Grotnis - Wszystko było tam dziwne - upił trochę wina - najbardziej jednak zastanawia mnie po co było to wszystko, oczywiście oprócz próby poróżnienia nas.
Rachaella - I czy artefakt ze snu ma jakiś wpływ... Wydaje się to niemożliwe, ale badam sprawę Pań na tyle długo, żeby spodziewać się wszystkiego. - westchnęła - muszę cię poprosić, żeby pozwolił mi zajrzeć do Twojego umysłu, Lordzie Grotnisie. Zdaję sobie sprawę jak mało komfortowa jest to wizja.
Grotnis - Siedział przez chwilę w milczeniu -No dobrze, ale nie dziw się potem co zobaczyłaś. I proszę, nie zwracaj uwagi na cokolwiek niezwiązanego ze sprawą Pań.
Rachaella - Obiecuję. Jesteś Mistrzem mojej bratanicy, nie zrobiłabym niczego, by ci zaszkodzić. - wstała i podeszła do Grotnisa, kładąc mu dłonie na skroniach - Przejdź do medytacji i nie broń się przed moją obecnością.
Grotnis - Ciągle trochę niepewny zaczął medytować. To był jego pierwszy raz kiedy dobrowolnie dawał komuś czytać w jego myślach

Grotnis czuje obecność Rachaelli, jakieś echo jej wspomnień, osobistą aurę, nic uchwytnego na dłuższą metę. Odczuwa dyskomfort, gdy obca jaźń dotyka jego wspomnień, przewijają się odczucia i strzępki wizji z ostatniego snu. Jaźń zatrzymała się dłużej na wspomnieniu martwego ciała Nehalennyi, co wywołuje faktyczny ból - samego Grotnisa jak i Rach. Po chwili jednak uczucie mija. Jaźń szuka czegoś innego. Grotnis czuje, jakby jego myśli wypełniał gęsty, otępiający mrok, którego nie da się sprecyzować. Słyszy znajomy ze snu śmiech i nagłe uczucie strachu - ciężko powiedzieć czy własnego

Rachaella - O nie... -  gwałtownie przerwała połączenie i aż się zatoczyła, trzymając się za głowę.
Grotnis - Również trzyma się za głowę czując pulsujący ból spowodowany gwałtownym rozłączeniem - Aaach ... Co widziałaś i czego się dowiedziałaś?
Rachaella - Znam tę obecność... ten głos... - Spojrzała mu w oczy. Była przerażona i nawet nie próbowała tego ukryć.
Grotnis - Widząc przerażenie Rachaelli - Kto to był? Panie?!
Rachaella - Najpotężniejsza z nich... Pani Śmierci... Omamiła was wizją siły... ale to jej siła. Czerpie ją... z ciebie.
Będzie jak pasożyt... Odbierze ci Moc, siły, a z czasem życie. Jeśli nie znajdziemy sposobu, żeby ją powstrzymać... Jeśli nie znajdziemy tego cholernego Źródła!
Grotnis -  nie mógł uwierzyć. Uśmiechnął się jednak w jego oczach widać było przerażenie. Dał się podejść jak ostatni głupek i nie mógł sobie tego wybaczyć - Hehe... Tego się nie spodziewałem. - zasłonił twarz rękoma.
Rachaella -  opadła na fotel - Udało nam się póki co powstrzymać dwie Panie... w pewnym stopniu... Jestem pewna, że i na nią jest sposób... - Wysłała przed datapad do Aleniss prośbę o natychmiastowe spotkanie.
Aleniss wchodzi do gabinetu, bardziej poważna niż zwykle
Aleniss - Słucham. Jakie wieści?
Rachaella - Najgorsza suka. Pani Śmierci. - powiedziała Rachaella, wypranym z emocji głosem, ale jej nerwy były niemal namacalne. Nawet nie wstała z fotela
Aleniss - Kurwa.
Grotnis wziął kieliszek i wypił cały na raz
Grotnis - Teraz zaczyna się zabawa.
Aleniss - Przepowiednia mówi, że przed Panią Śmierci nie ma ucieczki. Mniejsza. Nie będę was dołować. Ważne jest to ze wpływ Pań da się zminimalizować. Nie wyłączyć, ale zminimalizować. Pani Pożądania sprawiła ze kopuluje jak pojebana. Pani zemsty u Ra łagodnieje, bo przenieśliśmy emocje na dwa podmioty. Z Panią Śmierci tez zapewne się da.
Rachaella - Nadal nie wiem, jak ona się wdarła do Waszych umysłów.. Sama źle spałam tej nocy, być może próbowała ze mną... - nagle podniosła głowę jakby ją olśniło - Mapa z Vestar. Zabrałaś ją tu, prawda? - warknęła
Aleniss - Mam tu wiele artefaktów. Wszystkie są odpowiednio zabezpieczone. Nie ma siły by one działy na nas Rach. Nie ma takiej możliwości. Za to znam jeden jedyny artefakt który zabezpieczony nie jest. Ale to niemożliwe by przez niego panie na nas działały.
Rachaella - To, że nie czujesz bezpośredniego wpływu, nie znaczy, że go nie ma. Długotrwały, subtelny... A to najbliżej związany z Panią Śmierci artefakt.
Aleniss podeszła do Rach i chwyciła opadający na jej biust amulet i przyjrzała się mu
Aleniss - Oto jedyny artefakt na tym statku który nie jest zabezpieczony. Dodatkowo nie znamy jego zastosowania.
Rachaella - Mam go od lat! Gdyby miał mieć wpływ, wiedziałabym o tym. Poza tym ja nie śniłam z Wami!
Aleniss - No właśnie. Przypadkiem ty nie śniłaś z nami.
Rachaella - Sugerujesz, że ja byłam przekaźnikiem?! To bez sensu... Artefakt ukradłam mojemu Mistrzowi, lata przed tym jak zaczęłyśmy pracować nad Paniami!
Grotnis wszedł między dwie kobiety próbując ogarnąć sytuację
Grotnis - Uspokójcie się obydwie. Nie ma teraz sensu wykłócać się o to kto i jak zawinił. Zastanówmy się lepiej jak zminimalizować to działanie.
Aleniss - Niczego nie sugeruje. Stwierdzam jedynie widoczne fakty. A są one takie: nie śniłaś z nami. Masz jedyny niebezpieczny artefakt na statku a Lord Grotnis został opętany przez Panią Śmierci. Coś jest nie tak i szukam odpowiedzi. Nie znamy zastosowania twojego amuletu. Kolejny fakt.
Panie zazwyczaj żądają ofiary co minimalizuje skutki. Ja niestety muszę dużo. No domyślcie się. Pani Pożądania... Ra się mści na wszystkim. Pani Zemsty. Pani Śmierci... Teraz pytanie czy ofiara może być śmierć kogoś innego niż Lord Grotnis.
Rachaella - Nadal patrzyła na Aleniss spode łba - Warto spróbować... Darth Eliphas musi mieć jakiegoś zbędnego niewolnika. Możliwe, że jego śmierć z ręki jej, wybacz Grotnisie, narzędzia, zaspokoi jej głód.
Grotnis - Nie mamy jakichś więźniów których nie potrzebujemy?
Aleniss - Aktualnie nie. Miałam Mandalorian ale zużyłam ich do rytuału.
Grotnis - Nie szkoda Ci było ich Lord Aleniss? Przecież Mandalorianie to jedni z najlepszych żołnierzy
Rachaella - Ci mieli powiązania z Jedi, zostawienie ich przy życiu byłoby zbyt ryzykowne. Spełnili inną rolę.
Aleniss - Robimy tak, wyśle swoich uczniów na jakaś losową planetę, niech złapią kilku nieszczęśników co posłużą na twoją ofiarę. My z Rach zajmiemy się sprawą jej artefaktu lub poszukamy co ma na nas taki wpływ.
Rachaella - Nehalennya zostanie, chcę się upewnić, że jest czysta od wpływu. Na ten moment lepiej nie niepokoić innych. Przesonduję Neh, ale nie powiem jej o wpływie.
Aleniss - Musze porozmawiać z Vemrirem na temat tej bańki mocy uśmiechnęła się ironicznie
Rachaella - To było... malownicze.
Grotnis - Mam rozumieć że ja zostaję na Vindictcie, tak?
Aleniss - Byłoby najbezpieczniej, nie wiemy czy nie ma innych skutków ubocznych.
Grotnis - Super - westchnął - to czeka mnie kilka dobrych dni jak nie tygodni nic nierobienia. Mógłbym nalać sobie jeszcze jeden kieliszek tego wina? - zapytał Lord Rachaellę czekając z wyciągnięciem ręki po butelkę
Rachaella - Tak... tak oczywiście, wybacz zapomniałam o manierach - postawiła jeszcze jeden kieliszek dla Aleniss - Możesz skupić się na swojej uczennicy w tym czasie. Vindicta jest zaopatrzona we wszystko czego potrzeba. Mogę sprowadzić Ra'amona jako sparing partnera, przyda mu się pomachać mieczem - mówiąc gapi się w przestrzeń i bezwiednie obraca w dłoni swój amulet - Wybaczcie teraz, pójdę sprawdzić co z nią... A zaraz potem zajmę się amuletem. Czujcie się jak u siebie.
Grotnis odprowadził ją wzrokiem i upił trochę wina z kieliszka. W gabinecie zaległa niekomfortowa cisza. Młody lord ciągle niepokoił się tym co przed chwilą usłyszał.
Aleniss -  Lordzie Grotnis - zaczęła Aleniss - Zapewne masz wiele pytań. Mogę ci odpowiedzieć na te dotyczące Pań. Chyba, że wolisz zostać sam?
Grotnis - Podniósł wzrok na Lord Aleniss -Powiedziałaś że ty i Lord Rachaella, macie podobnie. Jak było z wami? Też jakieś dziwne sny?
Aleniss -  Lord Rachaella nie... jednak odczuwa to co ma jej uczeń, Ra - który jest pod wpływem, podobnie jak my. Każda z Pań oddziałuje na nas inaczej - wniosek jest jednak jeden. Żądają ofiar. Ja jestem pod wpływem Pani Pożądania, tak więc ofiara... jest logiczna.
Grotnis - Lekko się uśmiechnął - Jednak jak do tego doszło w twoim przypadku?
Aleniss - Nieostrożnie badałam artefakt, nie znając pełnej skali potęgi tych istot.
Grotnis - Ty?! Lord Aleniss zrobiła coś nieostrożnie?! - próbował powstrzymać się od śmiechu i upił trochę wina - Ale jednak to Panie więc nawet potężny Lord mógł zrobić coś nie tak.
Aleniss - Artefakt wyglądał na niegroźny. Baaa. Bezużyteczny. Jak bardzo się myliłam.
Grotnis - Hmmmm, miejmy nadzieję że następnym razem nie damy się podejść Paniom.
Aleniss - Teraz musimy jak najszybciej pozyskać ich moce dla siebie by nie zniszczyły nas od środka.
Grotnis - Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Czy Imperator Acina wie o tym?
Aleniss - Miejmy nadzieję, że nie. Na razie Panie są marginalnym zagrożeniem dla racji stanu Imperium.
Grotnis wypił do końca wino i wstał
Grotnis - Przepraszam, już dosyć czasu ci zabrałem Lord Aleniss. Pewnie masz dużo innych spraw na głowie. - wyszedł.
Shallaya
Shallaya
Strażnik Holocronów
Strażnik Holocronów

Liczba postów : 202
Join date : 03/04/2016
Age : 32
Skąd :

Powrót do góry Go down

Powrót do góry

- Similar topics

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach